Obrodziło zielonym!
Letztens ist es bei mir reich an Grün!
A to wszystko z powodu październikowej klęski urodzaju barwidła - czerwonych listków z buka i ałyczy - które leżało na trawnikach. A ja jak dziecko nie potrafiłam przejść obok obojętnie. Zaczęło sie od kilku torebeczek na balkonie tuż po farbowaniu orzechami.
Die Ursache ist die Ernteschwemme vom Farbstoff - den roten Blutbuchen- und Blutpflaumenblätter, die überall liegen. Ich kann nicht daran gleichgültig vorbeigehen. Am Anfang gab es nur einige Blätterbeutel auf dem Balkon.
Ale już kilka dni później torebeczki z czerwonymi listkami były wszędzie, w kuchni też.
Einige Tage später gab es die Blätterbeutel überall auch in meiner Wohnung, sogar in der Küche.
I nie było innego wyjścia, jak tylko je spotrzebować. Wyjęłam więc pokłady wełny z owcy polskiej górskiej koniakowskiej i rzuciłam się w wir czerwonych listków.
Zabejcowałam wełnę ałunem (20%).
Ich hatte keinen anderen Ausweg, als die Blätter zu verbrauchen. Ich nahm also die Berge von der Bergschafwolle aus Koniaków und stürzte mich in die Arbeit.
Ich habe die Wolle mit Alaun (20%) gebeizt.
Zaczęłam od ałyczy - 50 dag już lekko poduszonych listków. To są kolejne farbowania, bez żadnych dodatków.
Ich fing von der Blutpflaume an - ich hatte 50 dag schon leicht getrockeneten Blätter. Auf den Bildern sind die Farbzuege der Reihe nach abgebildet. Ich färbte (Kontaktfärbung) ohne Zusätze.
Potem do gara poszły czerwone listki buka - 40 dag.
Dann legte ich in den Topf die Blutbuchenblätter ein - 40 dag.
Do farbowania drugiego motka wełny dorzuciłam buretę jedwabną. Ani jedno, ani drugie zdjęcie nie pokazuje prawdziwych kolorów, najlepiej je widać na zdjęciu na samej górze.
No i teraz zielono mi! To zabieram się za pomarańczowy.
Für die Färbung des zweiten Strangs habe ich noch die Bouretteseide hinzugefügt.
Die Farben sind am besten an dem ersten Bild oben abgebildet.
Jetzt habe ich alles in Grüen und brauche etwas orangenfarbenes. Ich mache mich also an die Arbeit.
Przepięknie Ci obrodziło!!! Niesamowicie podobają mi sie te różnice w odcieniach pomiędzy motkami z kolejnych farbowań. Ciekawa jestem jak je wykorzystasz gdy już nastanie zima lub braknie Ci surowców farbiarskich ;). Na razie czekam na pomarańczowy :).
OdpowiedzUsuńPS. A mnie znowu blogger nie lubi, bo nie chce łobuz pokazać, że napisałam kolejnego posta :(.
Zaraz spróbuję Cię poszukać od tylnej strony, nie wiem, co z tym bloggerem jest, naprawdę. Tak mnie czasem wkurza!
UsuńTa wełna to się raczej do tkania nadaje, jest ostra jak nie wiem co. No, pomarańczowy to mi dopiero wyszedł!
Jeśli taka ostra to może nada się na jakąś "zdrowotną" kamizelkę, do noszenia w razie przeziębienia? Słyszałam, że podobno świetnie poprawia krążenie i pomaga wyzdrowieć, ale sama nie próbowałam ;)).
UsuńMnie ogólnie rzecz biorąc nie przeszkadza za bardzo to, że wełna źre, ale ta porządnie źre :-(
UsuńGrün mag ich besonders und deine Garne gefallen mir wieder einmal sehr. Schön, direkt den Farbunterschied der beiden Bäume zu sehen. Eine riesige Blutbuche habe ich hier in der Nähe auch schon entdeckt.
OdpowiedzUsuńLG, Birgit
Vielen Dank!
UsuńIch warte also auf Deine Blutbuchenfärbung!
LG
Co ja widzę? Klęska urodzaju!!!
OdpowiedzUsuńA Aldonka czuje się, jak w raju!
Dziewczyna ta w krzaczorach buszowała,
z liśćmi jesiennymi w euforii tańcowała,
nie tylko w parku i na skwerze,
ale i w kuchni w radosnej atmosferze!!!
Spotrzebowała liście ałyczy i buka,
zieleni się teraz niejedna sztuka,
moteczka z owczej cudnej wełenki,
w odcieniach nawet wiosenki!!!
A już za chwilę z jesiennej aksamitki
ufarbuje, a jakże na pomarańczowo nitki!!!
Małgoś
To się okaże! Wygląda na to, że strasznie zielono mi!
UsuńProszę nie mów, że wszystko wyszło zielone,
Usuńbo choć piękne są wszelkie zieloności,
to jednak oczekujemy pomarańczowości.
Aż mnie ciekawość zżera
Małgoś
Mnie już nie, ja już wiem! Schnie!
UsuńFarbiarnia działa ! A już się bałam, że ma przerwę urlopową. :-)
OdpowiedzUsuńTrochę pozieleniało u Ciebie i właśnie te zielenie bardzo, ale to bardzo mi się podobają i mam wielką ochotę, ale teraz, to ja już mogę pogwizdać.
Reszta odcieni też ciekawa i fajnie będzie wyglądała w dzianinie.
Nie mogę się doczekać pomarańczowego. ;-)
Na bukach jeszcze trochę liści jest, gorzej z ałyczą. Ale te ziolone z buka są ładniejsze. W sprawie pomarańczowego to już trochę zdradzę, że... poczekamy trochę, poczekamy! Też Ci żuchwa opadnie, jak mi właśnie opadła!
UsuńPo wczorajszych wiatrach, to wszystko wywiało, co tylko się dało. Ale jakoś specjalnie nie ubolewam, poczekam cierpliwie do wiosny. ;-)
UsuńMówisz, że mi szczęka opadnie... ale każesz czekać. Paskuda jesteś. :P
Schnie!
UsuńBarvy jsu nádherné! Nevěřila bych, že vyjde taková krásně sytá zelená. Přští rok se musím poohlédnout po červeném buku :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Te zielone kolory z buka mi się też podobają. Zobaczymy, czy nie wyblakną.
UsuńAle że czerwone dało zielone? Niesamowite! I do tego zaraz dołożysz pomarańczowe? Już widzę, jaka to kompozycja wyjdzie, no no! Oby tylko kolory na zdjęciu dały się pokazać.
OdpowiedzUsuńNo, jak dołożę, to dopiero będzie!
UsuńHey dein Hintergrundbild ist SUPER!!! Beim Anblick deiner Stränge fällt mir nur das eine ein: Grün Grün Grün sind alle meine Farben grün grün grün ist alles was ich hab'.....*träller* und die Grüns sind gut geworden. LG bjmonitas
OdpowiedzUsuńNa ja, grün grün grün... So viel Grün, wie ich bekommen habe, habe ich doch nicht erwartet!
UsuńLG
sei ehrlich, dass macht doch grade den Reiz des Färbens aus, dass man nicht weiss was genau dabei rauskommt oder? LG bjmonitas
UsuńCudowności, oczu nie mogę oderwać, zwłaszcza od tych bukowych
OdpowiedzUsuńDziękuję! Zaiste ładne bukowe, może sie jeszcze pokuszę na alpaczkę z jedwabiem z suszonych, bo na tym może ten kolorek wyjść ciekawie :-)
UsuńWoow, nieustannie podziwiam. Za efekty i zacięcie :)) Czekam na pomarańcze :))
OdpowiedzUsuńZacięcie... I owszem, po dwudziestu motkach tego "drapaka" czuję, że ma "zeszlifowane" wnętrza dłoni :-)))) Gdyby ktoś sobie coś potrzebował wygładzić, polecam!
Usuńwierszem to ja pisac nie potrafie ;) ale też bym chętnie na taką kleskę urodzaju przystała :))))))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Ja lubię urodzaj, tylko mi się już miejsce na kartony z wełną skończyło, teraz góra leży na kanapie :-(
UsuńZnowu mnie przywiało tutaj
OdpowiedzUsuńi proszę nie mów mi zmiataj,
bo te zielenie radują moje oczy
i niech mnie ten drapak otoczy,
dzianiną jedyną w swoim rodzaju,
płaszczem,( nie, nie jestem na haju),
lecz wyobraźnia ma podpowiada,
jaka to gratka byłaby nie lada
z tych moteczków żrących
i w rączki się pchających,
(łapki są już całkiem sprawne,
zagoiły się urazy niedawne).
Płaszcz wełniany chodzi za mną,
choć wydaję się to pracą karkołomną,
lecz dla zbzikowanej dziewiarki,
takiej, jak ja upartej spryciarki,
co to nie wie,co jest możliwe
i wydłubie niezbyt krzykliwe
z wszelkich barwnych melanży,
coś z hand made branży!!!
Małgoś
Ps. Czytaj, śmiej się i pokaż te aksamitkowe opady szczęki!!! Myślę, że ostatni orkan nie porwał ich Tobie z balkonu (tych motków zadziwiających).
To naprawdę uczciwie źre!
UsuńUwielbiam takie klęski !!!!! :) Boskie odcienie w boskiej ilości :) Pozdrawiam serdecznie!!!!
OdpowiedzUsuńA jak Ci się podoba mój całkiem nowy "cud"?
UsuńAle piękne zielenie! A aksamitki mam - trzeba spróbować - za rok - bo tego roku zgniły już z powodu wilgoci....
OdpowiedzUsuńDziękuję! Spróbuj, warto, tylko to wciąga :-)
UsuńWspaniałe zielenie! Wymarzone do połączenia z ciemną czerwienią (na przykład) w jakimś fair islowym wyrobie! na przykład mozna by wydziergać Inspira cowl w takich kolorach i na jesień byłaby jak utkana z jesiennych klonowych liści!
OdpowiedzUsuńTylko to uzyskanie ciemnych czerwieni metodą roślinną jest dość trudne. Będę zimą próbować z korą kruszyny :-)
UsuńToller grüner Farben, mir gefällt Sie sehr :)
OdpowiedzUsuń