środa, 30 października 2013

I znów cud nad Wisłą

Nie wierzyłam własnym oczom, ale...
Ich traute meinen Augen nicht, doch...


Zielone! Zielone z aksamitek!
Grün! Grün von Tagetes!


Wszystko według przepisu - i wełna, i jedwab bejcowane ałunem (16%). Aksamitki moczyły się przez noc, gotowały godzinę. Jedyne, co zrobiłam inaczej, to za pierwszym razem (motek wełny i motek burety jedwabnej) farbowałam kontaktowo (znaczy: wrzuciłam wprost w kwiatki). I wyjęłam...
Ich habe alles nach dem Rezept gemacht - sowohl die Wolle, als auch die Seide wurden mit Alaun (16%) gebeizt. Die Blumen wurden die ganze Nacht eingeweicht und eine Stunde gekocht. Nur am Anfang (der erste Farbzug) habe ich mich für Kontaktfärbung entschieden (ein Strang Wolle und ein Strang Seide). Dann habe ich aus dem Topf genommen...


No to czym prędzej przecedziłam wywar i drugi motek farbowałam już przepisowo.
Möglichst schnell habe ich also den Sud durchgeseiht und den zweiten Strang habe ich schon direkt nach dem Rezept gefärbt. 


Jak widać na górnym zdjęciu - też zielony. To na trzecim motku poprzestałam.
Dlaczego tak? Na pewno nie jest to wina aksamitek, bo były idealne, genialnie wysuszone, po prostu pierwszy sort. Nie jest to wina farbowania kontaktowego, bo niekontaktowo też jest zielone. No to jedyne wytłumaczenie jest takie, że moja woda w kranie (ta z Wisły) jest... zażelaziona. Taki cud!
Odłożyłam dwa deko suszonych aksamitek. Jak złapię trochę czasu zimą, to spróbuję z wodą filtrowaną. A na dziś - zielono mi!
Wie man sieht auf dem Bild ganz oben - auch grün. Beim dritten Strang habe ich die Färbung abgeschlossen. 
Warum ist es so? Die Blumen waren erstklassig, genial getrocknet - darin steckt die Ursache bestimmt nicht. Die Kontaktfärbung ist auch keine Ursache. Ich kann das Wunder nur so erklären, dass mein Leitungswasser (zu) viel Eisen enthält.
Ich habe noch 20 g der Blumen erhalten. Wenn ich Zeit habe, versuche ich nochmal mit filtriertem Wasser.  Heute aber: grün, grün, grün sind alle meine Stränge...

26 komentarzy:

  1. aber dafür anderes grün ;) schön sind sie allemal LG bjmonitas

    OdpowiedzUsuń
  2. Zielone uwielbiam, ale miało być pomarańczowo :) Niespodzianki natury, można powiedzieć, że zdemaskowałaś ją! Pokazałaś prawdziwe oblicze aksamitek:)))) Ja i tak wyłącznie się zachwycam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, miało być pomarańczowo. I to nie jedyne "miało być", bo schnie kolejny dowód na zażelazioną wodę w kranie. No, ale na tym ta zabawa polega, że człowiek nie wie do końca, co mu wyjdzie :-)

      Usuń
  3. No, faktycznie niespodzianka :). Ale muszę przyznać, że ta zielona pomarańcza też bardzo mi się podoba ;)). Świetnie wyglądają wszystkie trzy (a raczej cztery) motki. A może uda Ci się tymi zieleniami przywołać wcześniej wiosnę? ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdyby tak w ogóle jakoś ominąć zimę? Ominąć święta? Ominąć Sylwestra i Nowy Rok? Litr krwi oddam za przepis na coś takiego!

      Usuń
  4. Twój całkiem nowy cud,
    jakby zieleni się ciut!!!

    A toś nam żart wykręciła,
    na słoneczne barwy nastawiła!
    A Twój świat zieleni się
    na pomarańcz nie zmienił się.
    Coś to zielone mnie rajcuje
    i ja wciąż Tobie kibicuję,
    choć wciąż widzę szczypiorek,
    co ma wiosenny kolorek!!!
    Przyglądam się motkom wnikliwie,
    takie barwy ma też igliwie,
    wypatrzyłam troszeczkę oliwki,
    co ma zielonkawe śliwki.
    I jakby nie lustrować,
    i nad kolorami medytować,
    to najwyraźniej w zielone grasz
    i komu je teraz miła dasz?
    Mówisz, że mocno żre,
    ale nie jest pstre
    i jeśli pomysłu nie masz,
    liczę, że choć moteczek dasz!!!
    Małgoś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam gotowego pomysłu na tę wełnę, z wyjatkiem tego, że jeszcze mam trochę tego dobra niefarbowanego (w szarym i ciemnoszarym też) i białą mam zamiar jeszcze farbować może na kilka cieplejszych kolorów do kompletu, bo wstępnie myślałam o tkaniu, ale bezcieleśnie, więc może zaczekaj i jak chcesz, to bierz :-)

      Usuń
    2. Wiem, że szczodre serce masz
      i każdemu wszystko dasz,
      ale pomyśl o swoim tkaniu
      nim Twe krosno w łkaniu
      marzyć zacznie o naciąganiu
      i wzorach układaniu!!!
      Jeśli coś Tobie zostanie
      to ja w radosnym stanie
      chętnie przygarnę nadwyżki
      i będę przecierać ścieżki,
      dziewiarskie oczywiście
      w tanecznym twiście,
      z motkami i drutkami,
      czyli ręcznymi robótkami!!!

      Małgoś

      Usuń
  5. Noooo ja tak miałam z koszenilą - blakła straszliwie i wychodziły jedynie blade róże. Dopiero jak doznałam olśnienia i użyłam wody demineralizowanej z marketu, to wyszło jak należy :) Ale co się pierwej naklęłam to moje :/ A jak chcesz porządny pomarańcz to weź ty se kobito marzannę kup i wrzuć to z kamieniem winnym i w twardej wodzie rób, a powinien wyjść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ale mi koszenila z wodą z kranu widziałaś jak pięknie wyszła. A to przecież koszenila od Ciebie, czyli ta sama. Może mamy wodę inaczej twardą. Z marzanną jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że mam jeszcze tą z herbapolowskiej wyprzedaży (a korzeniom i korze nie tylko nie szkodzi, a wręcz pomaga sezonowanie), tylko nie mam już siły (praczka nie ma lekkiej pracy, dłonie mnie bolą jak diabli), więc farbowanie tymi "twardymi" i "suchymi" rzeczami zostawiłam na zimę:-)

      Usuń
  6. Ten pierwszy z lewej, złotozielony - jak marzenie! Och... z głęboką śliwką go połączyć...

    OdpowiedzUsuń
  7. Acha, a wiec efekty farbowania zaleza tez od wody.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ależ u Ciebie kolorkiem rzuciło ,cudnie
    bardzo mi się podoba to co ufarbowałaś .
    Pozdrawiam i zapraszam .

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak patrzyłam w miniaturę zdjęcia u mnie na blogu i się zdziwiłam, że zmieniłaś tytuł posta. Poprzedniego posta o zielonym z ałyczy. A to... zielony z aksamitek. Kurcze ! Ale numer. Ty już nie musisz używać dodatków żelaza. :-)
    Mogłam Ci jeszcze posłać baniak z wodą. :-)))
    A aksamitki przecież sprawdzone i działają pomarańczowo ! :-)
    Heheh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie mówiłam, że żuchwa opada!
      Zastanawiam sie teraz, czy ja tę żalazną wodę w kranie to mam od zawsze i na zawsze, czy tylko trafiłam w taki moment, że im się odżelazianie w Filtrach popsuło :-)

      Usuń
  10. Ich habe bisher nur einmal 50g Wolle mit ein wenig orange Tagetes gefärbt und auch einen Grünton erzielt ohne zu wissen warum, der Zauber der Naturfärberei...

    LG Anne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. In der Naturfärberei hängt die Farbe nicht nur vom Wasser, sondern auch von der Laune der Färberin ab. Und das ist wunderbar! :-)))
      LG

      Usuń
  11. Sollte es Gelb werden? Obwohl, es sind sehr schöne Grüntöne geworden.
    LG Ursula

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne kolory!!!! Strasznie się cieszę, że do Ciebie trafiłam.

    OdpowiedzUsuń