piątek, 17 maja 2013

Nowa psia toaleta

I nie chodzi bynajmniej o nową psią kreację. Nie, nie. Chodzi o psią ubikację. Pies mój, który od czasu do czasu cierpi jak każde stworzenie (nawet królowa angielska) na niestrawność, jeśli nie jest mnie w stanie nocą dobudzić, ma zwyczaj ulżyć sobie na chodniczku w małym pokoju. Po kilku takich akcjach chodniczek zasadniczo nadawał się do wyrzucenia, bo mimo prania (niełatwego - to w istocie wełniany dywanik) za nic nie chciał oddać swego specyficznego zapachu. Trzeba więc było zrobić coś łatwiejszego w pielęgnacji. Miałam wełnę z górskich owiec, grubą, pomyślałam, że się nada. O, ja głupia!
(Mein Hund leidet manchmal, wie jedes Lebewesen, an Verdauungsbeschwerden und erleichtet sich dann in der Nacht in meinem Zimmer auf einem kleinen wollenen Teppich. Der Teppich musste ich endlich wegwerfen - auch gewaschen stinkte er schrecklich - und habe  mich entschlossen, einen Läufer selbst zu weben. Leider habe ich für die Kette eine dicke und zu flauschige Garn genommen. Es war nicht besonders klug.)
Namotałam osnowy.


Osnułam harfę Harfę.


I... nić gruba, kudłata nijak nie chciała poruszać się w szczelinach w górę i w dół. Nagotowałam kleju z ryżu. Posmarowałam ze 30 cm osnowy. Było tylko gorzej. Odpuściłam. I właściwie do końca było tak źle. Po każdej nitce wątku rozdzielałam obie warstwy osnowy rękami.
(Das dicke und zottige Garn wollte sich nicht in den Ritzen verschieben. Das Schmieren mit dem Reisbrei half auch nicht. Ich musste die Kettefaden mit der Hand zerteilen. Endlich habe ich doch eine Methode gefunden, die mir es erleichtert hat - ich habe die Kette hinter dem Gatterkamm gekämmt, kreuz und quer. Doch musste ich die Kette sowieso dann mit der Hand in Ordnung bringen.)


Ale znalazłam sposób, by to było łatwiejsze. Pomyślałam sobie, że jesli ktoś nazwał ten sprzęt harfą, to może coś jest na rzeczy. I w istocie - jeśli przy siatce w dolnym położeniu (nitki w szczelinach powinny być wtedy wyżej) będzie się grzebieniem szarpać osnowę tuż za siatką (wzdłuż siatki) jak struny, trochę się nici podnoszą w szczelinach do góry. Kiedy siatka jest w górnym położeniu na bloku, warto przeczesać za siatką osnowę wzdłuż, do wałka podawczego, czyli prostopadle do siatki. A potem zawsze poprawić ręką.



Zrobiłam ten chodniczek, który ma w istocie grubość szala (do prania idealny, ale liczyłam na trochę sztywniejszy). Trwało!
(Endlich habe ich den Läufer gewebt, er ist aber nicht besonders dick. Ehrlich gesagt: er ist schlaff, eher wie ein Schal.)


Miał 128 cm długości bez frędzli, 59,5 cm szerokości, po praniu skrócił się o 3 cm.
(Er war 128 cm lang, 59,5 cm breit, nach dem Waschen ist 3 cm kürzer. Mein Hund hat sich in den Läufer auf den ersten Blick verliebt.)


Pies zaakceptował natychmiast, ba, uznał, że to specjalnie dla niego ten chodniczek. Na szczęście na razie nie przytrafiła mu się na nim żadna "katastrofa".


Ale że tkaninka wiotka jak na chodniczek, trochę ustabilizowałam od spodu ABS Latexem. Położyłam na miejscu. Na razie jest dobrze.
(Weil er - der Läufer, nicht der Hund - so schlaff ist, habe ich ihn noch mit ABS Latex versehen.)
I przysięgłam sobie, że nigdy więcej tych nici nie użyję jako osnowy. Żeby sprawdzić, czy może z cienką osnową, a grubym wątkiem będzie i łatwiej, i sztywniej, na ciapkate chodniczki do sypialni ufarbowałam trochę towaru dwóch grubości.
(Dann habe ich mir geschworen, dass ich nie mehr dieses Garn für die Kette nehme. Jetzt werde ich mit der dünneren Kette probieren. Dazu habe ich schon die Wolle - dünne und dicke - gefärbt.)


Zobaczymy, co to będzie!

A skoro już jesteśmy przy psach... Uprzędłam trochę sierści z suni naszej pani weterynarz (na rasach to ja się słabo znam, jak dla mnie to jest rasa "spory cwaniak terierowaty").
(Wenn wir schon beim Thema "Hund" sind: ich habe 70 m (50 g) Hundewolle vom Hund meiner Tierärztin gesponnen. Die ist leider wie ein Stacheldraht. Dieser Hund hat drei Haararten, die Felldecke war sehr scharf. Ich habe aber nur 50 g der Wolle und unsere Tierärztin wollte daraus Handschuhe machen. Ich versuchte also alles zu verspinnen. Die Handschuhe werden aber bestimmt nicht kuschelweich sein.)


Okazało się, że pies ma trzy rodzaje kudłów na sobie: mięciutki ciemnoszary podsierstek, całkiem przyjemny włos w kolorze ecru i bardzo ostrą szarą okrywę. Mało tego było, więc sprzędłam wszystko hurtem. Wyszło 70 m/50 g sztywnego kolczastego drutu. Co pies, to nowe doświadczenie!

wtorek, 14 maja 2013

Sprostowanie w gruncie rzeczy

Z kupy wyczesanych mięciutkich, długich kudełków, które pokazywałam w poprzednim poście (moje pierwsze "kocie" z czesaków), powstała niteczka, nie tak ładna jak się spodziewałam.


Jest tego 210 m (trójnitka navajo) w 58 g, po praniu. Niestety, widać w niej nierówności, głównie na pętlach.
(Kurz, oder eher sehr kurz: Aus dem Alpakahaufen in dem letzten Blogeintrag ist 210 m Garn (58 g) entstanden, leider nicht glatt, weil ich die Arbeit mit Combs noch nicht gut beherrscht habe. 
Und darunter erkläre ich, warum meine im letzten Blogeintrag gezeigten Garne (oder eher Zwirne) so "unklassisch" sind, da es gibt Personen, die mir mehr oder weniger verhüllte Vorwürfe machen, daß ich hier ein unkomplettes, falsches Wissen verbreite. Und sie haben recht - das Wissen ist unkomplett, gleich wie mein ganzes Wissen, aber dieser Eintrag war nur ein Bericht von meinem Experiment in meinem Blog, kein öffentlicher Kurs. Es ist im Grunde am wichtigsten, daß ich "unklassisch" die Rolags nach dem Kardieren rolle - die Fiber liegen darin paralell entlang. Darum ist mein Garn aus der handkardierten Wolle so glatt, obwohl sie nicht so glatt sein soll. Der Rest ist nur eine Art der Polemik und es hat keinen Sinn, alles ins Deutsche zu übersetzen.)

A w sprawie zasadniczej, bo tytułowej: ponieważ mój poprzedni post z racji swojej "nieortodoksyjności" wzbudził tu i ówdzie emocje, czuję się winna wyjaśnienie, powtarzane po raz kolejny: to był mój eksperyment, jak mogę uzyskać najładniejszą nitkę, i z tego eksperymentu wnioski. To nie jest kurs. Mniej lub bardziej zakamuflowane sugestie, że wprowadzam innych w błąd, że ta wiedza jest niekompletna i błędna, każą mi wyjaśnić, co się w istocie zdarzyło, bo być może wyraziłam się niejasno i rzeczywiście ktoś uznał to za prawdę objawioną.
1. Czesanie na gręplarce bębnowej, żeby uzyskać gładką nitkę powinno wyglądać tak: http://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=ix04kqYpTxk - źródło jedynie wiarygodne, bo Ashford. Ja ten proces powtarzam kilkakrotnie, dzieląc potem batt wzdłuż (i błogosławiąc Asię Appolinar za to, że pożyczyła mi drumka, bym się mogła nauczyć z niego korzystać). W mojej alpace były też krótsze włókna, dlatego nitka nie wyszła idealna.
2. Zbytnia puszystość nitki z czesaków nie powinna mnie martwić - takie jest zdanie wyrażone nie tylko w komentarzu, lecz także przez pewną prządkę z baaardzo dużym doświadczeniem, której zdanie cenię sobie wysoko. Niemniej jeśli szukam przyczyny tej nadmiernej i niepotrzebnej puszystości, odnajduję ją tylko w swoim zbyt małym doświadczeniu z czesakami - musiałam podrzeć włókna przy czesaniu lub rozciąganiu i końcówki tych krótszych włókien po praniu wylazły na wierzch. Po prostu: jeszcze nie umiem wprawnie posługiwać się tym narzędziem, dlatego nitka nie jest idealna, chociaż powinna.
3. Jeśli chodzi o największe zaskoczenie: dlaczego najgładszą nitkę uzyskałam, czesząc alpakę ręcznymi gręplami, chociaż tak się stać nie powinno, odpowiedź tkwi w poście o tym, jak czeszę alpakę, do którego odesłałam linkiem. (Pomijam nabytą ostatnio - w szale szukania źródeł - wiedzę niemalże akademicką, co się dzieje z końcówkami włosów przy skręcaniu włókien tych na wierzchu nitki i tych w środku, bo ta wiedza hobbistom - a wśród nich i mi - naprawdę potrzebna nie jest.) Dla tych, którzy do tego posta nie zajrzeli, a chcą wiedzieć (bo musu nie ma), gdzie tkwi przyczyna: zwijam wyczesany rolag (rogal, rolkę - jak kto woli) od krótszego końca, czyli włókna są w moich alpaczanych rogalach ułożone równolegle wzdłuż, a potem rozciągam taką rolkę w taśmę. A ponieważ przeczesałam już sporo alpaki tym sposobem (z braku czesaków wymyślonym, by uzyskać gładką nitkę), robię to całkiem sprawnie. Ale czy wolno mi "nieortodoksyjnie" zwinąć rolag wzdłuż, nie w poprzek włókien? Już w tamtym poście odesłałam linkiem do... AshfordHandicrafts: http://www.youtube.com/watch?v=rDqY2mLooIw&feature=related. W szczególności polecam ten moment, kiedy padają słowa "the other way".
W każdym razie: jeśli kogoś wprowadziłam w błąd lub zasugerowałam, by uznał mój eksperyment za wzorzec metra, przepraszam. To nie jest wzorzec metra. Istnieją sposoby ortodoksyjne i mniej ortodoksyjne, a ja najbardziej lubię skuteczne i zbieram doświadczenia, by takie sposoby znajdować, nawet jeśli to te "inne" sposoby. Ale to nie są sposoby słuszne, tylko moje, a już w żadnym razie nie uważam ich za jedynie słuszne.

A tak przy okazji "the other way" przypomniała mi się historia sprzed wielu, wielu lat, kiedy mój pies dużej rasy miał dysplazję stawów biodrowych i trzeba go było leczyć chirurgicznie. Mądry i doświadczony doktor, zapytany o to, czy są inne sposoby niż ten wybrany przez niego, bo są podobno dwie szkoły, odpowiedział:
- Owszem, są inne sposoby, w pewnych sytuacjach nawet lepsze, ale nie w tej. A jeśli w ogóle chodzi o dwie, trzy, cztery szkoły, to wie pani, ja myślę, że szkoła zawsze jest jedna, tylko nie wszystkim chciało się chodzić na każde zajęcia, dlatego teraz reprezentują jakieś "szkoły".
Zapamiętałam. I nie była to jedyna mądrość doktora, którą pamiętam do dziś.

W sprawie mojego "chyzia" dotyczącego szukania tego, jak się co po polsku nazywa w przędzeniu, wreszcie dotarł do mnie wyczekiwany słownik.
(Ich habe endlich englisch-polnisches (und umgekehrt) Wörterbuch mit dem Spinnen-Wortschatz bekommen. Ich will unbedingt wissen, wie alles auf Polnisch heisst.)


Nie wszystko w nim jest, ale wiele jest, a wiele też można ponazywać, korzystając z kontekstów. Ponieważ teraz mam bardzo niewiele czasu, spróbuję nad tym popracować na wakacjach, na które się wkrótce wybieram. I tą drogą jeszcze raz bardzo dziękuję Fanaberii za wskazanie na FB tego słownika i antykwariatu, w którym mogłam go kupić.

Nabyłam też duuuużo alpaki od pana Mariusza.
(Ich habe auch sehr viel Alpakawolle gekauft und arbeite sehr fleissig. Ich habe also keine Zeit zu schreiben.)


Więc robi się, robi się, robi się mnóstwo, tylko nie ma kiedy napisać.