sobota, 27 kwietnia 2013

Czesaki do alpaki i co z tego wynikło...

Jakiś miesiąc temu udało mi się nabyć drogą przyjacielskiej wymiany wymarzone narzędzie - zębate czesaki. Alpaka zbyt długa na szczotki, a już na pewno na gręplarkę, czekała na nie prawie dwa lata.


Przyszły od Marianki pięknie zapakowane, pachnące świeżością, lotem błyskawicy. I dostałam do nich w prezencie jeszcze przecudne ceramiczne guziczki.
(Vor ca. einem Monat habe ich dank einem freundlichem Austausch mit Marianka aus Tschechien meine erträumte Werkzeuge bekommen - wool combs. Und dazu noch 10 wunderschönen Tonknöpfe.)


Nie chcę tu tłumaczyć, dlaczego nie można ich wprost od Marianki kupić, bo to skomplikowane - jeśli ktoś jest takim sprzętem zainteresowany, w moim profilu jest kontakt do mnie, wszystko wyjaśnię. Dodam, że uznaję wymianę z Marianką za bardzo dla mnie korzystną, a czesaki za skuteczne i wygodne. Bo już z nich korzystałam. Zaczęłam od za długiego do czesania na czym innym runa z tego cudu natury, który pokazywałam przy okazji posta o praniu alpaki. Z takim oto skutkiem: po prawej wyczesane czesakami "kocie", w środku już kompletnie do niczego nie nadający się odpad, po prawej to, co z odpadu udało się jeszcze ratować na szczotkach, ale niteczka z tego wyszła nieładna.
(Ich möchte hier nicht erklären, warum man die Combs einfach nicht direkt von Marianka kaufen kann - es ist kompliziert. Wenn jemand die konkreten Combs haben möchte, kann an mich ein E-mail (im Profil) schicken, ich erkläre, worin die Schwierigkeit steckt und was man machen kann. Für mich war der Austausch sehr günstig und die Werkzeuge sind sehr gut gemacht. Ich habe das Kämmen an der schon gezeigten (beim Alpakawaschen) Alpakawolle gelernt. Von rechts (darunter): die gekämmte Wolle, der endgültige Abfall und das, was ich aus den Abfällen noch mit Hankarden zu retten versuchte - es lohnte sich nicht, das Abfallgarn war nicht gleichmäßig.)


Następnie, zostawiając na później ekskluzywnie wyczesany cud natury, zabrałam się za eksperyment. Wyciagnęłam losowo z wora sporą garść kremowej alpaki średniej długości, podzieliłam na trzy części po mniej więcej 10 g.
(Ich habe dann wieder ein Versuch gemacht. Ich habe eine Handvoll von Alapakawolle genommen und in drei Häufchen a ca. 10 g geteilt.)


Pierwszą garść wyczesałam nowymi czesakami, już w miarę wprawnie.
(Das erste Häufchen habe ich mit meinen neuen Combs gekämmt.)


Wynikły z tego trzy "kocie" i kupa odpadu, odpad nadawał sie wyłącznie do wyrzucenia.
Ich habe drei schönen Bänder und sehr viel Abfall bekommen.


Potem w ruch poszły szczotki z drugą garścią alpaki. O tym, jak czeszę alpakę na szczotkach pisałam tu.
(Das zweite Häufchen habe ich mit Handkarden gekämmt. Wie ich das mache, habe ich schon hier geschrieben.)


Zdjęcia takie, jakie moga być, kiedy człowiek bez lampy błyskowej jedną ręką próbuje sfotografować drugą rękę. W każdym razie efekt to pięć "rogali" i brak odpadu.
(Das Ergebnis: 5 kleinen Rouladen ohne Abfall.)


Z drumka (nie przepracowałam się, przekręciłam 3 razy) zdjęłam mały "bacik", a obok trochę fafuśniaków, które musiałam wyciągnąć.
(Mit der Trommelkarde habe ich das Batt nur dreimal "gedreht", Abfall ist nicht besonders groß.)


Zdjęcie grupowe: z gręplarki, ze szczotek, z czesaków.
(Und alle auf einem Foto, von links: mit der Kardiermaschine, Handkarden und Combs gekämmt.)


W tej samej kolejności sprzędzione, ale nieuprane moteczki z trójnitki navajo. Starałam sie prząść single jak najcieniej, ale nieprzesadnie się do tego przykładałam. Przyjemnie przędły się wszystkie, ale ta z czesaków to była bajka, cieniutko przędła się sama i była gładka jak marzenie. I już po wyczesaniu była jakby bielsza i czystsza.
(Und in derselben Reihenfolge gesponnene, noch nicht gewaschene Garne - 3-ply navajo. Ich bemühte mich das Singlegarn dünn zu spinnen. Alle Häufchen "spinnten sich" angenehm, aber die mit Combs gekämmte Wolle war fabelhaft.)


Po upraniu (a woda była brudna jak święta Matka Ziemia) różnica w kolorze... jeszcze się chyba pogłębiła. Od lewej: motek z gręplarki (35 m/10,7 g), motek z ręcznych grępli (33 m/10,3 g), motek z zębatych czesaków (39,5 m/10,7 g).
(Nach dem Waschen (das Waschwasser war schrecklich schmutzig) das letzte Garn war noch weißer als vorher, der Farbunterschied ist ziemlich groß. Von links: mit der Trommelkarde (35 m/10,7 g), mit Handkarden (33 m/10,3 g), mit Combs (39,5 m/10,7 g) gekämmt.)


No i wnioski powinnam zostawić oglądającym, ale parę mitów obalę.
1. Po praniu nitka z zębatych czesaków jest puchata i wcale nie wygląda jak uprzędziona "worsted", najbardziej "worsted" wygląda nitka... ze szczotek (ręcznych grępli).
2. Nieprawdą jest, że z wełny czesanej na gręplarce bębnowej nie będzie nitki "worsted" - nawet jeśli na pierwszy rzut oka włókna w "battach" nie układają się równolegle, wystarczy taki batt podzielić wzdłuż i zacząć prząść - w niczym końce włókien nie wtapiają się lepiej w ich równoległy układ podczas przędzenia, kiedy napinają się przy podawaniu na wrzeciono.
3. Najmniej czasu zajęło mi czesanie szczotkami (gręplami ręcznymi), miałam z niego najmniej odpadu (0) i uzyskałam najgładszą nitkę (chociaż bardziej podoba mi się ta puchata z czesaków).
(Die Ergebnisse sieht jeder selbst, darunter meine Schlußfolgerungen:
1. Die mit Combs gekämmte Garn sieht nach dem Waschen nicht so "worsted", wie man erwartet. Mehr "worsted" ist das mit Handkarden gekämmte Garn.
2. Es stimmt nicht, daß man aus der mit Kardiermaschine kadrierten Wolle kein "worsted" Garn bekommt.
3. Am schnellsten habe ich die Wolle mit Handharden bearbeitet, ich habe dabei keinen Abfall gehabt und das glatteste Garn erhalten (am meisten gefällt mir aber das mit Combs gekämmte Garn).)

A poza tym rozszarpałam i zgręplowałam wreszcie jagnię North Ronaldsay. Tu był dopiero odpad - zostało 370 g. W dodatku gładkiej nitki to z niego na pewno nie będzie.
(Ich habe auch endlich die Lammwolle von North Ronaldsay kardiert. Nach allen Arbeiten ist es mir nur 370 g geblieben. Und das Garn daraus wird bestimmt nicht glatt sein.)


A miała być taka piękna kremowo-szara wełna!
(Die Wolle sollte so schön cremefarben-grau sein!)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Komplecik na sweter i przędzenie "na brudaska"

Skończyłam wreszcie prząść alpakę na sweter dla Puchatka.
Ich habe die Alpakawolle für den Pulli meines Mannes zu Ende gesponnen.


Na zdjęciu powyżej już komplet uprany. Poniżej dwa ostatnie motki po praniu: czarna 130 m/50 g, jasna rose grey 175 m/70g.
Darüber: alles gewaschen, darunter: zwei letzten Stränge - schwarze Alpakawolle 130 m/50 g, light rose grey: 175 m/50 g.


Znalazłam nawet w sieci zdjęcie tego swetra, który tak Puchatka urzekł, że mi go zlecił. Żeby się upewnić, czy aby jeszcze go chce (ja od początku miałam wątpliwości). Okazuje się, że i słusznie, bo teraz sam nie wie, co mu się w nim podobało. A sweter wygląda tak. Z jednej więc strony poczułam ulgę, że nie muszę tego paskudztwa robić, z drugiej: mam trochę sprzędzionej alpaki w kolorach rozmaitych, z której nie bardzo wiadomo, co by miało być!
(Kurz: Ich habe im Internet ein Bild des erträumten Pullis gefunden. Es hat sich erwiesen, daß mein lieber Mann will den Pulli nicht mehr, jetzt gefällt ihm der Pulli gar nicht. Einerseits freue ich mich - ich muß das Scheusal nicht stricken. Andererseits: was mache ich mit der gesponnenen Alpakawolle?)
Ale nie byłabym sobą, gdybym przy okazji nie zrobiła jakiegoś eksperymentu. Tym razem rzecz dotyczyła przędzenia "na brudaska" i "prosto z wora" alpaki huacaya. Przedmiotem badań było ostatnie z dostarczonych mi run - moja przepiękna, "czyściutka" alpaka light rose grey pierwszego sortu. Zostawiłam sobie 7 deko niepranej. I takąż niepraną i nieczesaną uprzędłam.
(Dabei habe ich wieder ein Versuch gemacht - ich habe die rohe Alpakawolle von Huacaya gesponnen. Ich musste es einfach ausprobieren. Beim Waschen habe ich also 70 g beiseite gelegt und jetzt setzte ich mich an die Arbeit. Die Wolle war ungewaschen und nicht gekämmt.)


Po uprzędzeniu każdej garści runa tej "czyściutkiej" alpaki moja lewa rączka (wyciagająca runo w niteczkę) wyglądała mniej więcej tak:
(Meine linke Hand nach jeder Handvoll der "schönen, reinen" Wolle, die man "direkt aus dem Sack" spinnen kann.)


A pedałki kołowrotka tak:
(Und die Trittbretter meines Spinnrads sahen so aus:)


A pełen książek, pierdół i bibelotów teren dookoła po sprzędzeniu 70 g tego "czyściutkiego" runa "prosto z wora" wyglądał jak po dzikim cyklinowaniu. Miałam piach między zębami, a ze skóry na twarzy zwałkowałam czarne "robaczki". Wszystkie ubrania ze mnie natychmiast trafiły do pralki.
Oto uprzędziony moteczek przed praniem. Całkiem nieźle wygląda, prawda?
(Und alle Sachen in der Spinnradgegend sahen wie nach dem Fussbodenabschleifen aus. Ich hatte Sand zwischen den Zähnen und mußte meine Kleidung gleich waschen, mich auch.
Auf dem Bild darunter der gesponnene Strang - sieht nicht schlecht aus, oder?)


Ten sam moteczek po praniu rzucony na sznurki do suszenia:
(Un derselbe Strang nach dem Waschen:)


Widać, jak pięknie "burchle" kłaków z nitki wyłażą?
Jasne, wszystko można ułożyć tak, żeby się w oczy rzucało albo nie rzucało. To jest po prostu po praniu rzucony na sznurki motek - żadnego szukania skaz czy specjalnego układania.
To mój blog, a nie amerykański film, mam wyłącznie inteligentnych czytelników, więc od tłumaczenia słowami tego, co widać na zdjęciach, czyli wniosków, się powstrzymam.
(Jaaa, man kann alles für ein Foto so zurechtlegen, daß die anderen nur das sehen, was sie sehen sollen. Das Garn "direkt vom Sack" sieht aber wirklich so aus - sowohl die Schafwolle, als auch Alpakawolle von Suri, und auch jetzt von Huacaya. Ich werde keine Schlüße "wortwörtlich" ziehen, da es hier kein amerikanischer Film ist, sondern mein Blog - und ich habe ausschließlich intelligente Leserinen. Dieses Experiment werde ich sowieso nie mehr wiederholen - es war das dritte Mal und das reicht!)

Oprócz tego udało mi się oczywiście przyrządzić trochę rolad.
(Ich habe auch wieder einige Rouladen zubereitet.)

Alpaka 260 g
Polski merynos ok. 50 g
Wiem, pokazywać 50 g zgręplowanej wełny to trochę obłęd, ale jest to próbka upranej wełny z polskich merynosów, którą dostałam w zeszłym roku od Wioli. Uprana była idealnie, do czysta i do sucha, chociaż sądząc po resztkach roślinności Wiola musiała nad nią spędzić wiele godzin, bo to było najwyraźniej nie do przebrania. Ale to pokonał drumek. A dlaczego ją pokazuję? Bo ma zachwycający kolor! To jest najpiękniejszy w kolorze merynos, jakiego kiedykolwiek widziałam! Tłusta śmietana na masło! Żaden niebielony merynos w moich rękach nie miał tak pięknej naturalnej barwy! Wszystkie miały brudnawy, żółtawy odcień. Ten jest przepiękny!
(Ich weiß - es ist ein bißchen irrsinnig, 50 g kardierter Wolle zu zeigen. Aber: es ist polnische Merinowolle in der schönsten natürlichen Merinofarbe, die ich je gesehen habe. Die Farbe von Merino (spanische, australische usw.) ist immer etwas schmutzig, häßlich gelbstichig. Diese Wolle ist wie die beste, fette Sahne für selbstgemachte Butter!)

sobota, 20 kwietnia 2013

Farbowanie łuskami cebuli

Zbierałam te łuski z miesiąc, gdzie się da, i gromadziłam w szafce pod zlewem. Ostatnio zrobiło się tam już trochę ciasno, trzeba je było zatem zagospodarować. Oto efekty:


Udało mi się zebrać ok. 160 g  łusek, to nie jest mało. Musiałam je w tym garze udeptywać, żeby weszły.
(Kurz: Ich habe ein Monat lang oder noch länger die Zwiebelschalen gesammelt und endlich hatte ich 160 g - das ist ziemlich viel, ich hatte keinen Platz mehr in meinem Schränkchen unterm Spülbecken. Ich musste also was damit machen.)


Zalałam wodą, gotowałam ponad godzinę, przecedziłam do innego dużego gara i znów zalałam wygotowane łuski wodą i gotowałam prawie godzinę. Miałam więc dwie kąpiele: pierwszą z pierwszego gotowania, drugą z drugiego.
(Ich habe zwei Farbbäder vorbereitet - zweimal habe ich die Schalen mehr als eine Stunde gekocht.)


Pierwotnie chciałam to zrobić na jednym pasmie wełny, ale stuknęłam się w głowę - w końcu czesanke przy przędzeniu umiem połączyć, po co dręczyć się bardziej niż to konieczne.
Do gara z pierwszą kąpiela z łusek wrzuciłam cztery pasma po 25 g falklandzkiej wełny bez uprzedniego bejcowania, wstawiłam z garem do piekarnika na godzinę do 100 st. C. Do połowy wywaru drugiej kąpieli włożyłam kolejne niebejcowane 25 g falklandów. Reszta (25 g wełny i połowa drugiej kąpieli) czekała na swoją kolej. A potem zrobił się już taki kocioł, że nie miałam nawet kiedy robić zdjęć.
(Anfangs wollte ich ein langes Wollband färben, dann habe ich die Pläne geändert und die Wolle - Falkland - in sechs Portionen a 25 g geteilt. Wolle habe ich nicht vorgebeizt. Ich habe 4 Wollestückchen in dem 1. Zwiebelfarbbad eine Stunde im Backofen - 100°C - gekocht. Noch ein Stückchen habe ich gleichzeitig in der Hälfte des 2. Farbbads auf dem Küchenherd gekocht. Dann habe ich keine Zeit mehr für Fotos.)
Z pierwszej kąpieli wyjęłam wełnę, podzieliłam kąpiel na trzy części, wypłukałam do czysta pierwsze 25 g wełny z 1. kąpieli saute. A potem po kolei dogotowywałam pozostałe trzy pasma wełny: drugą z dodatkiem siarczanu miedzi (wyszła ciut ciemniejsza niż z samych łusek), trzecią z dodatkiem ałunu (wyszła bardziej żółta i wyrazista), czwartą z siarczanem żelaza (wyszła ciemnooliwkowa). Siarczanów dodawałam po mniej więcej 3 g, ałunu ciut ponad 5 g. W tym czasie ugotowało mi się pierwsze pasmo z drugiej kąpieli w samych łuskach - o dziwo kolor jest ciemniejszy niż z pierwszej kąpieli saute i bardziej herbaciany. Do ostatniego pasma podgotowanego w drugiej kąpieli z łusek dodałam dosłownie ciut, ciut siarczanu żelaza i wyszedł mi jasny oliwkowy kolor.
Ponieważ nie znalazłam jednoznacznej instrukcji, czy po farbowaniu prać, czy tylko płukać do czysta, czy od razu wysuszyć, a potem dopiero prać, zdecydowałam się tylko do czysta płukać. Oto efekty:
(Ich habe aus dem 1. Farbbad die Wolle genommen, den Sud habe ich in drei Portionen geteilt, das erste Stückchen Wolle habe ich gespuelt, bis das Wasser klar war (sanftes Gelb habe ich bekommen). Dann habe ich die drei restlichen Portionen Wolle nacheinander gekocht: 1. mit ca. 3 g Kupfersulfat (die Farbe war dunkler und intensiver), 2. mit ca. 5 g Alaun (die Farbe war intensiver als die mit den Schalen allein)  und 3. mit ca. 3 g Eisensulfat (Olivgrün). Inzwischen war die erste Portion aus dem 2. reinen Zwiebelfarbbad fertig - und interssanterweise diese war dunkler als die aus dem 1. Farbbad. Zu der zweiten Hälfte des 2. Farbbads habe ich sehr wenig Eisensulfat zugegeben und das helle Olivgrün bekommen. Ich wusste nicht, ob ich die Wolle gleich nach dem Färben waschen kann, darum habe ich sie nur genau gespült.)



Od lewej: 1. kąpiel z samych łusek, 1. kąpiel z dodatkiem siarczanu miedzi, 1. kąpiel z dodatkiem ałunu, 1. kąpiel z dodatkiem siarczanu żelaza, 2. kąpiel z odrobiną siarczanu żelaza, 2. kąpiel z samych łusek.  Słońce trochę wyżarło kolory na zdjęciu (farbowałam we wtorek).
Zobaczymy, co z tego będzie po upraniu i utrwaleniu. Ale to już chyba w nitce.
(Von links nacheinander: 1. Farbbad aus Zwiebelschalen allein, 1. Farbbad mit Kupfersulfat, 1. Farbbad mit Alaun, 1. Farbbad mit Eisensulfat, 2. Farbbad mit ein bißchen Eisensulfat, 2. Farbbad aus Zwiebelschalen allein. Ich bin neugierig, was daraus nach dem Waschen bleibt, ich sehe es aber vielleicht erst im Garn.)

Przy okazji postanowiłam sprawdzić przepis na farbowanie w kwiatach chabrów bławatków. Podobno lepiej wychodzi na jedwabiu, wzięłam więc wyczesy (silk noil), bo szkoda mi było czesanki na eksperyment. I słusznie. Miał być błekit nieba.
Zabejcowałam 20 g w ałunie (15%).
(Hierbei wollte ich das Rezept fürs Kornblumenfärben ausprobieren. Das geplante Himmeblau sollte mit der Seide besser als mit der Wolle gelingen. Ich habe also 20 g Silk Noil mit 15% Alaun vogebeizt.)


Zaparzyłam 25 g kwiatów chabrów w garnku.
(Ich habe 25 g Blumen aufgebrüht.)


Odcedziłam, kwiatki zawiązane w gazę włożyłam razem z jedwabiem do kąpieli i dałam wszystko do piekarnika na godzinę (80 st. C).
Efekty? No cóż, z błękitem nieba to ten kolorek nie ma nic wspólnego (na zdjęciu obok jedwabiu w kolorku wyjściowym).
(Alles, mit den Blumen in einem Verbandsmull, habe ich eine Stunde in 80°C im Backofen gekocht. Das Ergebnis sieht man darunter - das Himmelblau ist es bestimmt nicht. Es ist Schade um die Zeit und Geld - die Blumen sind nich billig, wenn man kein eigenes Roggenfeld hat.)


Szkoda zatem czasu i pieniędzy (kwiaty chabra to nie jest surowiec tani) na kolor brudnej szmaty.

A teraz namoczyłam na 48 godzin to:
(Jetzt habe ich die Schwarzbohnen für 48 h eingeweicht.)


Zobaczymy, czy coś z tego będzie. Inspirację znalazłam tutaj. Zresztą na Pflanzenfarben 2013 można znaleźć wiele interesujących ciekawostek w sprawie farbowania roślinami.
(Ich habe nicht nur das Rezept für Schwarzbohnen, sondern auch andere interessanten Hinweise betreffs "Naturfarben" im Blog Pflanzenfarben 2013 gefunden.)

niedziela, 7 kwietnia 2013

Jak piorę alpakę (i czy w ogóle)

Kręcę te barany na drumku (żeby mieć skręcone do "mania"), a ze wszystkich kątów atakuje mnie temat alpaki, co najmniej kilka razy dziennie, nawet z internetu i poczty. Zmasowany atak. To ja się chyba poddam i zamiast pokazywać kolejne "śliczne" baranie rolady w "kolorach" białym i czarnym, wypowiem się w sprawie alpaczanej. Zwłaszcza że ostatnio nieco mnie nerwy w tej sprawie poniosły. Ja tam guru nie jestem, ale kiedy spotykam pewne siebie stworzenie z gatunku "mam prawo jazdy od miesiąca, więc jeżdżę lepiej niż Kubica", to nawet mnie krew potrafi zalać. I obiecałam sobie, że jak mnie jeszcze raz ten typ podstępnego "znawcy", który właśnie kupił sobie wrzeciono, a w planie ma zakup alpaczanej wełny, pouczy, że runo powinnam prać w detergencie, najlepiej płynie do mycia naczyń, bo gdzieś tak wyczytał (założę się, że to musiało być w Ameryce, bynajmniej nie Południowej, i dotyczyć owcy, nie alpaki - ale w końcu co to dla "znawcy" za różnica), to odpowiem: "tak, tak właśnie zrób" i nie będę prowadzić dyskusji. Tylko runa szkoda. A tej w sprawie, co poniżej, powiadam od razu, że każdy ma prawo robić, co chce, a ja nie roszczę sobie pretensji do jedynie słusznego sposobu traktowania alpaczego runa. Wypowiadam się zgodnie jedynie z własnym doświadczeniem, niezależnie od tego, jakie "guru" i co w tej sprawie rzekło.
Kurz: Ich kardiere ruhig meine Schafwolle, aber schon einige Tage lang greift mich immer wieder das Thema "Alpaka" an, von allen Seiten. Eine Person, die zwar noch nie Alpakawolle gesehen hat, belehrte mich sogar, dass ich Alpakavlies mit dem Spülmittel waschen soll. Ich bin ein bißchen aufgeregt. Am Anfang war aber die Frage, ob man die ungewaschene Alapakawolle spinnen kann, da das Garn verfilzt nicht so leicht, wie das Vlies. - Ja - habe ich gesagt - man kann, aber wozu? Um die Hände schwarz zu haben oder was?
A zaczęło się od prostego pytania: Czy można prząść runo nieprane?
Moja odpowiedź brzmi: Ooooczywiście, można. Ale po co? Żeby z satysfakcją spojrzeć na swoje czarne ręce? Żeby nie wiedzieć, jak nitka będzie wyglądać po praniu? Dobrze, to prawda, że nitka mniej jest skłonna do filcowania niż runo, ale jak ją ktoś płynem do mycia naczyń potraktuje, to i ona się podda.
Jak może (powinno) wyglądać uprane runo (składowane w foliowym! worze, upchniętym w ciasnym kartonie) po kilku tygodniach (rose grey), miesiącach (brązowe), po blisko dwóch latach (szare)? Ano tak:
Kurz: So sieht (und soll sehen) die gewaschene Alapkawolle nach einigen Wochen (rose grey), Monaten (braun) und fast zwei Jahren (grau) in einer ins Karton gedrückter Plastiktüte aus.


Z bliska:



Po farbowaniu i ostrożnym gotowaniu może wyglądać tak (nach dem Färben und Kochen kann sie so aussehen; sowieso ist sie nicht verfilzt):


I to nie jest sfilcowane runo. Ba, sporo się trzeba narobić, żeby je sfilcować choć po części, jeśli było po ludzku uprane.

Kochani, nie zawsze zdarza się taki zakup, w całości, zrolowany i jeszcze przełożony bibułką:


Ale jeśli nam się nawet trafi, to stanowczo odradzam przędzenie suri prosto z wora. Ja odważyłam się raz i mój singiel po praniu wygladał jak jeż. Nawet jeśli runo jest czyste, trzeba je przebrać, sprawdzić, czy od spodu nie ma podstrzyżeń, odebrać je i wyrzucić, podzielić runo na loki.
Kurz: Manchmal bekommt man so schöne Wolle. Manchmal. Aber auch solche muss man sortieren, in die Locken teilen, waschen, kämmen und erst dann spinnen. Nur einmal habe ich ungewaschene, rohe Surialpakawolle gesponnen. Das Garn sah wie ein Igel aus.


Wtedy po upraniu i blisko dwuletnim składowaniu w kartonie będzie miało szansę wyglądać tak (so sieht jetzt die Surialpakawolle nach zwei Jahren im Karton - ganz gut, meine ich):


Czasem jednak miłośniczce przędzenia "z wora" trafia się taki zakup (na zdjęciu poniżej to u góry jest do prania, to u dołu - do wyrzucenia):
Manchmal bekommt jedoch unsere Roh-Spinnen-Liebhaberin solche Wolle, die die darunter dargestellt (unten die Wolle zum Wegschmeissen, oben - zum Waschen).


Albo taki (oder solche):

Albo taki (to chyba baby alpaka albo jakiś inny cud natury, miększy niż kaszmir) - oder auch solche, sehr weich:


Cóż, jeśli ktoś chce prząść niepraną alpakę prosto z wora, proszę bardzo, osobiście nie lubię, ale chętnym życzę powodzenia.
Wenn jemand will so was roh spinnen, kann er doch, ich wünsche alles Gute. Auf dem Foto darunter das, was ich daraus gerettet habe, vor dem Waschen.
Z tego cudu natury udało mi się po całym dniu dłubania uratować ok. 10 deko. Przed praniem:


Uprana i składowana w ciasnocie od blisko dwóch lat wyglądała tak:
(Nach dem Waschen sieht nach zwei Jahren auch nicht schlecht, und in diesem Moment sogar noch besser, aber darüber in der nächsten Post.)


Teraz wygląda jeszcze inaczej, ale o tym w następnym poście. 
Alpakę warto prać z jeszcze innego powodu: jeśli nie mamy zamiaru sprząść jej od razu, uprana jest mniej narażona na atak moli, bo mole wolą wełnę brudną od czystej.
Es gibt noch ein Grund, um die Alpakawolle zu waschen. Wenn sie aufbewahrt werden soll, essen sie die Motten nicht so gerne wie die schmutzige.

No to do rzeczy: ja piorę alpakę przed przędzeniem. Jak piorę alpakę?
Also: wie wasche ich die Alpakawolle?
Ostrożnie wyjmuję zawartość "wora" i rozwijam. Jeśli alpaka jest brudna i ma kupę roślinności, najpierw oddzielam te fragmenty i loki, w których roślinność jest drobniutka i nie do wydłubania i - tak, ja, skąpiradło! - wyrzucam je, bo inaczej zapaskudzą mi całą resztę tak, że nic mi nie zostanie. Przy rozdzielaniu loków sprawdzam od strony, gdzie była cięta, czy nie ma podstrzyżeń. Oddzielam je i wyrzucam. Nie rozdzielone loki z podstrzyżeniami łatwo się filcują, podstrzyżenia lubią się razem "złapać". Dlatego takiego pięknego "błamu" jak na jednym z pierwszych zdjęć nie można po prostu w całości wrzucić do pralki.
To mój ostatni nabytek. Czyściuteńki, prawda?
Immer sortiere ich das, was ich bekommen habe. Die Wollefragmente, die mit den winzigen Pflenzenteilen verschmutzt sind,  schmeisse ich weg, anderenfalls werde ich gleich alles verschmutzt haben. Ich teile die Wolle in einzelne Locken und werfe die kurzen fehlzugeschnittenen Härchen an der Schnittfläche weg, weil sie sonst schnell verfilzen. Darunter auf den Foto meine letzte Anschaffung. Sehr sauber, oder?



A to sam kurz, który z niego podczas przebierania i sortowania spadł (nie trzepałam!). Nie ma alpaki idealnie czystej! Nawet jeśli chodziła w kubraczku po gumie, nie po trawie.
Sauber? Auf dem Bild darunter der Staub daraus.


Jeśli część runa zasadniczo odbiega kolorem, przy sortowaniu odkładam na oddzielne kupki. To, co widać na zdjęciu, to jakieś 25 deko runa.
Ich sortiere alles nach den Farbtönen. Es ist ca. 250 g Wolle.


Przesortowane, podzielone runo wkładam do nylonowych siatek do prania bielizny.
Die sortierte Wolle stecke ich in die Nylonnetze ein.


Do wiadra nalewam wodę o temperaturze ciała, wlewam do niej całkiem sporo delikatnego środka piorącego (z lanoliną!), ostatecznie bardzo delikatnego mydła dla dzieci w płynie. Ludzie, jak można do runa, które samo w sobie nie zawiera grama tłuszczu, wlać silnie odtłuszczający płyn do mycia naczyń? Rozum trzeba stracić! To owczą wełnę trzeba odtłuścić. Alapkę raczej trzeba by natłuścić, żeby się nie sfilcowała. Raz w życiu podfilcowałam alpakę - płyn do delikatnego prania mi się skończył i wlałam szampon przeciwłupieżowy dla mężczyzn. Ważne, że dla mężczyzn? Ważne, a ja jełop, nie pomyślałam, że zwłaszcza męski szampon silnie odtłuszcza. A że niedokładnie podzieliłam wełnę na loki, to część loków mi się właśnie od tego dołem złapała. Odcinałam tę piękną białą alpakę po wyschnięciu od pasków filcu i łzy mi po plecach ciekły. Masz piękną alpakę? Nie pierz w byle g...!
Potem wkładam delikatnie do wiadra obydwie siatki z alpaką. Ugniatam, żeby całe były w wodzie i pod wodą. Nie szoruję, nie memłam, nie trę, nie wykręcam. Zostawiam na pół godziny (do 45 minut). Potem chwytam od spodu, troszkę mi to w rękach obcieka, odkładam do wanny. Wylewam wodę z prania do sedesu, nalewam świeżej, ciut chłodniejszej od poprzedniej, wlewam środek piorący, wkładam alpakę, lekko ugniatam i znów zostawiam na pół godziny. I tak do zwycięstwa. Na zdjęciu jest 3. pranie - ta alpaka w istocie była czysta. Ale zdarzało mi się dużo więcej, nawet 12)  prań.
In ein Eimer giesse ich das lauwarme Wasser (ca. in der Körpertemperatur), gebe ich ein Feinwaschmittel (am besten mit Lanolin)  ein, lege ich die Netze mit Wolle ein und druecke ein bisschen, damit sie unter dem Wasser sind. Ich reibe nicht. Ich lasse das für eine halbe Stunde bleiben, dann nehme die Netze aus dem Eimer und lege für eine Weile in die Badewanne. Ich schütte das Wasser aus, giesse das neue Wasser ein und wiederhole alles bis das Wasser nach dem Waschen fast sauber ist. Es ist wichtig, dass man in einem Feinwaschmittel wäscht. Ich habe nur einmal meine Alpakawolle teilweise verfilzt - ich habe sie mit dem männlichem Haarshampoo gewaschen und das Shampoo entfettet. Man muss zwar die Schafwolle entfetten, doch keinesfalls die Alpakawolle, die kein Fett enthält und auch deswegen so leicht verfilzt. Diesmal habe ich die Wolle nur dreimal gewaschen, aber manchmal musste ich auch zwölf mal machen.



Potem płuczę już w "dużej wodzie", w wannie. Siatki są z dala od kranu - napuszczam letniej wody, trochę "naduszam" siatki, spuszczam wodę, nalewam świeżej. I tak znów do zwycięstwa, tylko już nie zostawiam tego na pół godziny. Na koniec lekko odciskam w siatkach, roluję razem z siatką w ręczniku, odciskam w ręcznik. 
Wykładam z siatek do dużej siaty nylonowej i jeśli jest możliwość (a ja w tym roku złapałam krótką "wiosnę" na początku marca), zostawiam na balkonie, żeby mi alpakę trochę wiatr przewiał. Każda wełna lubi wiatr!
Dann spüle ich die Wolle (in den Netzen) in der Badewanne bis das Wasser sauber wird  (ohne die halbe Stunde jedesmal zu warten). Dabei wringe ich sie nicht aus.  Am Ende drücke ich die Wolle leicht ab, dann wickle ich sie in ein Handtuch ein, wieder drücke ich sie ab und gebe aus den kleinen Netzen in das grosse Netz. Ich lege das grosse Netz mit Wolle an der frischen Luft (jede Wolle liebt den Wind) für einige Stunden. 


Dosuszam w domu na suszarce.
Ich trockne  die Wolle zu Hause fertig.


I tyle w sprawie prania! Ciąg dalszy w alpaczanej sprawie nastąpi. Pozdrawiam cieplutko - u nas już jest słoneczko!
Und so viel über Alpakawäsche! Bald schreibe ich auch übers Alpakakämmen. Ich grüsse alle warm - bei uns scheint heute endlich Sonne!