Ein sattes Rot wollte ich bekommen. Um das Rot zu bekommen, darf man nicht die Krappwurzeln kochen.
Moczyłam 50 g marzanny całą noc, przecedziłam, gazę z marzanną wrzuciłam do gara i wstawiłam do piekarnika razem z pierwszym motkiem. No i jest jak jest. Dwa motki specjalnie pod marzannę zebejcowałam tydzień wcześniej w 15% ałunu i 7% kamienia winnego i zostawiłam na balkonie, żeby sobie gniła).
Ich habe 50 g Krappwurzeln für die Nacht eingeweicht, durchgeseiht, den Mull mit Wurzeln in den Topf eingelegt und mit dem ersten Strang (50 g) in dem Backofen "gebacken". Das habe ich bekommen, was man sieht. Zwei Stränge habe ich eine Woche früher mit 15% Alaun und 7% Weinsteinrahm vorgebeizt.
Do realnych kolorów bliżej zdjęciu z lampą błyskową. Motki po ok. 50 g, od lewej:
wełna bejcowana 15% ałunem i 7% kamieniem winnym, 1. "parz" w temp. 65-70 st.,
wełna bejcowana 15% ałunem, 2. "parz" w temp. 75-80 st.;
wełna bejcowana 15% ałunem i 7% kamieniem winnym, 3. "parz" w temp. ok. 90 st.,
wełna bejcowana 15% ałunem , 4. "parz" w temp. ok. 90 st.
Auf dem Bild mit Blitzlicht sind die Farben "echter". Jeder Strang wiegt ca. 50 g, von links:
die mit Alaun (15%) und Weinsteinrahm (7%) gebeizte Wolle, 1. Farbzug, Temp. 65-70 Grad C
die mit Alaun (15%) gebeizte Wolle, 2. Farbzug, Temp. 75-80 Grad C
die mit Alaun (15%) und Weinsteinrahm (7%) gebeizte Wolle, 3. Farbzug, Temp. ca. 90 Grad C
die mit Alaun (15%) gebeizte Wolle, 4. Farbzug, Temp.ca. 90 Grad C
Czerwień może nasycona nie jest, raczej koralowa, ale i tak mi się podoba :-)
Das Rot ist nicht besonders satt, eher Korallenrot. Es gefällt mir jedoch zielmlich gut :-)
Von Korallenrot zu Lachsfarben mir gefällts. LG bjmonitas
OdpowiedzUsuńDanke! Mir auch!
UsuńIst bei Dir allles ok? Es weht so schrecklich...
LG
Bei dir lernt man immer noch dazu. Im Backofen habe ich meine Wolle noch nie "gebacken". Die Farben gefallen mir sehr gut.
OdpowiedzUsuńLG Ursula
Danke!
UsuńIch habe keinen Platz für Einkochautomat - es wäre besser als Backofen :-)
LG
Kolory śliczne, bardzo mi się podobają. Ostatnio mnie jakoś ciągnie do czerwieni, takiej koralowej również. Jakiś plan na te moteczki masz? :)
OdpowiedzUsuńNie mam, jak zwykle, niestety. Ja chyba jestem surowcorób!
UsuńWbrew temu co za oknem u Ciebie jest kolorowo, energetycznie i niemal słonecznie. Co eksperyment to milszy dla oka. Podładowuję się tym pięknem i aby do wiosny (mogę zrezygnować ze świąt i związanych z nimi niespodziankami)!!!!
OdpowiedzUsuńTylko Piernika nie przefarbuj na Rudolfa!!!!
Małgoś
Ze trzy dni temu było nieźle, dziś w nocy mieliśmy tu pandemonium, budynki trzeszczały, bo ten orkan napierał w szczytowe ściany, ale doniczki z kwiatami jeszcze nie latają, a obawiałam się, że będą. Zobaczymy, co będzie po południu... U was podobno jest katastrofa...
UsuńDrzewa fruwają z korzeniami i szkołę zamknięto. Boję się włączyć piec gazowy, bo komin drży razem z piecem. I cierpnę, bo młodszy właśnie wyjechał do babci do Golczewa, należy się jej i do rozumu nie przemówię! Mogę tylko modlić się, aż do jego powrotu. Nie jest mi wesoło i po nieprzespanej nocy nie mam siły nawet na rymowankę.
UsuńM.
Może dziś da się spać. U nas były dziś dwie burze śnieżne, ale przy tych nocnych grzmotach to kaszka z mleczkiem. Tylko wyje tak niemożebnie, że człowiek nie wie, gdzie uciec od tego.
UsuńGute Idee, im Backofen!
OdpowiedzUsuńMir gefallen die Farben gut, ein fröhliches schönes rot!
LG Anne
Danke! Wenn ich Einkochtopf hätte, würde ich ihn gebrauchen. In dieser Situation bleibt mir jedoch nur der Backofen :-)
UsuńLG
No piękna Ci ta koralowa czerwień wyszła! Zdecydowanie będziesz musiała w końcu znaleźć czas, żeby te wszystkie cudne motki poprzerabiać. Może faktycznie zrobisz z nich jakiś optymistycznie kolorowy dywanik, skoro to taka żrąca wełna? :)). Uściski :)
OdpowiedzUsuńStrasznie trudno znaleźć chwilę na coś większego. Rozstawienie krosienka trwa chwilę, ale potem ono tarasuje wejście do kuchni, więc trzeba kończyć robotę jak najszybciej, nie można przysiąść na 15 minut dziennie, jak do skarpetki. Dlatego nie rozstawię, póki nie będę miała przynajmniej dwóch dni z rzędu, kiedy mogę spokojnie robić :-(((
UsuńHiehie, a moje krosno niby większe od twojego, ale stoi i cały czas gotowe do pracy ;) Są przecież jakieś priorytety, można dzieciom powywalać zabawki a na warsztat miejsce musi się znaleźć ;)
UsuńCiekawe, co by było, gdyby jeść nie dostały :-))))
UsuńŚlicznie!
OdpowiedzUsuńI nadal nie wiem czemu mnie wychodzą wyłącznie pomarańcze...
Ja chyba tym razem zanadto pokutwiłam i dałam tylko 5 deko tej marzanny. Wszystko zależy od temperatury. A próbowałaś z piekarnikiem. Ja w garze nie jestem w stanie utrzymać na gazie temperatury na poziomie nawet 90 stopni, wrze i koniec - na najmniejszym gazie. I rude wychodzi :-( Ale za to jakie ładnie rude!
UsuńNo ja też kutwię ostatnio bo mi jeszcze resztki herbapolowskie zostały i drżę na myśl, że trzeba będzie po jakichś paskarskich cenach kupować :/ Z piekarnikiem nie próbowałam, u mnie jest tak, że często jak nie przegotuję to bardzo szybko kolor blaknie. Z utrzymaniem temperatury problemu nie mam, wstawiam na najmniejszy palnik i jest git. Ivo z fejsa podpowiedziała mi, żeby nie płukać i suszyć od razu, tylko zakisić na parę dni w folii. I faktycznie nieco lepiej wychodzi, ale nadal przy czerwieni nie stało :/ Chyba jeszcze wypróbuję faktycznie wełnę bejcowaną wcześnśniej jak ty, bo do tej pory głównie dodaję odczynniki do kąpieli bezpośrednio :) Albo może to kwestia tej marzanny? Dziewczynom co kupowały niemiecką to pięeekne czerwienie wychodziły bez łaski :(
UsuńAle to herbapolowska marzanna jest! Kilo kupiłam i jeszcze mam! Z tym kiszeniem bejcy to ma byc tak, że jak zabejcujesz w ałunie i kamieniu winnym, to jak trochę obcieknie, wrzucasz do gara, przykrywasz i odstawiasz, żeby se gniła - nie gnije. A po tygodniu wyciągasz, z grubsza płuczesz i do gara z farbą. Ja nie przykryłam gara, to mi nie wygniła dostatecznie, bo wyschła na balkonie w garze. I rzeczywiście, nie napisałam, ale nie uprałam od razu po farbowaniu, tylko najpierw wysuszyłam i dopiero suchą płukałam, topiłam w occie i prałam. Nie ciecze z niej barwnik, więc może nie "spsieje".
UsuńTaaak wiem, a samą marzannę w ogóle dobrze przefermentować przed gotowaniem :) Ostatnio aż mi wieczko wiaderka puknęło jak ją otworzyłam po tygodniu :D A ciekawe jest w sumie, że jak się wełnę też zakisi bez płukania na parę dni po farbowaniu i potem suszeniu, to potem prawie nie ma co płukać - barwnika leci bardzo mało. Ale to nie sprawia nadal że jest czerwony zamiast pomarańczowego. W najlepszym przypadku wychodzi mi mocna makowa czerwień. Jak mi się marzanna skończy to pewnie zamówię nową u niemców to może jakoś łatwiej pójdzie.
Usuńkurcze, im więcej patrzę na Twoje niteczki tym bardziej ciekawi mnie proces ich powstawania :) na razie czytam komentarze i próbuję sobie wyobrazić gotowanie :D
OdpowiedzUsuńNie wyobrażaj sobie, tylko po prostu zobacz, jak w garze gotowała się czesanka na Twoją niteczkę: http://finextra.blogspot.com/2013/02/vanitas-to-chyba-moj-nowy-pseudonim.html
UsuńUściski!
Patrzę, patrzę i próbuję wgryźć się w kolor. :-)
OdpowiedzUsuńTa najbardziej z lewej, to ma czerwień taka malinową z pomarańczem, czy więcej czerwieni w czerwieni siedzi ? :-)))
Zastanawiam się, bo chyba u Alicji widziałam swego czasu też barwione marzanną, ale szczegółów nie pamiętam, ale miała bardziej 'wyciszone' kolory.
A to zaparzanie w piekarniku, to własne próby, czy kolejny już wcześniej znany sposób na barwienie ?
:-)
Ta z lewej jest jednoznacznie koralowa, czyli czerwona nienasycona z jakimś takim lekko pomarańczowym poblaskiem.
UsuńPiekarnik to dla mnie jedyny sposób na to, żeby nie zagotować. U mnie nawet na najmniejszym gazie woda wrze. Żeby nie zawrzała, muszę gar włożyć do piekarnika, który ma termostat. Dużo wygodniej byłoby w cudownym niemieckim wynalazku, czyli elektrycznym garze z termostatem, przeznaczonym do pasteryzowania weków. Ale nawet gdyby mnie było na niego stać, nie mam go gdzie trzymać :-(
Jak zwykle piękne odcienie jesienne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńWszystkie mi się podobają ale chyba wolę cebulowe:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena