sobota, 28 września 2013

Mam ją! I polecam!

Przyszła wczoraj, ale zajrzałam do niej dzisiaj. I musiałam, musiałam to napisać: jest rewelacyjna!
Ich habe es gestern bekommen, doch erst heute habe ich mir das Buch genauer angeschaut. Und ich muß, ich muß einfach sagen: es ist sensationell gut!


Jeśli kogoś stać tylko na jedną książkę o przędzeniu, to to jest właśnie ta książka.
Wenn es jemand nur ein einziges Buch übers Spinnen leisten kann, soll sich eben das Buch kaufen.

Autorka?
Sarah Anderson - ta sama, od której na Youtube wszystkie uczyłyśmy się skręcania navajo.
Die Autorin?
Sarah Anderson - dieselbe, die uns alle das Navajozwirnen in Youtube so wirksam gelehrt hat. 

Co jest w tej książce?
Wszystko! Od podstawowej obróbki runa do najbardziej skomplikowanych włóczek - 80 różnych sposobów na stworzenie własnej włóczki. Dla kołowrotkarek i wrzecioniarek. Jasno, prosto, bez mądrzenia się.
Was ist in dem Buch?
Alles! Von der Wollebearbeitung mit allen Werkzeugen bis zum Spinnen der kompliziertsten Garnen (oder eher Zwirnen) - 80 verschiedenen Methoden. Für die Spinnrad- und die Spindelspinnerinen. Klar, einfach, ohne Besserwisserei.

Jak napisana?
Po angielsku, niestety (jak dla mnie). Ale to nic, napisana tak i tak zilustrowana, że nawet ja -angielskojęzyczny jełop - rozumiem, jak się przyłożę.
Wie ist das Buch geschrieben?
Auf Englich, leider (für mich!). Es ist aber so gut geschrieben und so gut illustriert, daß sogar ich - ein Englischtrottel - verstehe, wenn ich mich etwas anstrenge.

Dla kogo?
Dla wszystkich zwariowanych na punkcie przędzenia. Ja to piszę pierwszy raz w życiu, a recenzji napisałam setki. Nie powinno się pisać książek dla wszystkich, bo podobno są dla nikogo. Ale ta jest wyjątkowa.
Für wen?
Für alle Spinnerinen. Ich schreibe so was das erste Mal in meinem Leben, obwohl ich schon Hunderte Rezensionen geschrieben habe. Ein Buch soll nie für alle sein. Das Buch ist aber außergewöhnlich!

Dla kogo jest ona zatem w szczególności?
Dla e-wełenki! E-wełenko, jeśli jeszcze jej nie masz, przejdź na wegetarianizm, obetnij budżet sklepikowy, sprzedaj Fantazję, ale kup! Szukasz najlepszej mieszanki na skarpety? Ha! Tu masz najlepsze skręty na skarpety! Ze zdjęciami znoszonych pięt! Tylko patrz!
Besonders empfehle ich es e-wełenka, die nach einer idealen für ihre wunderschöne Socken Wollemischung sucht. Die Autorin schreibt und zeigt, welche Zwirntechniken am besten für die Socken sind! Mit Bildern!




Ja jestem zachwycona. Kto by wpadł na taki pomysł, żeby zrobić dwie skarpetki z odmiennie skręconej tej samej wełny i jeszcze je nosić, by sprawdzić, która mocniejsza? Tylko Sarah Anderson! Albo ja - ale już nie muszę!
Ich bin begeistert. Wer würde so was einfallen lassen, zwei Socken aus derselben doch anders gezwirnten Wolle zu stricken und sie noch zu tragen? Nur Sarah Anderson! Oder ich - ich muss aber  nicht mehr!

31 komentarzy:

  1. Ojejejejejej, a mi niedługo "stuknie" ćwiarteczka, to co? Wymarzyć sobie ją na prezent? :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi poniżej stówki to raz. Ktoś pomyślał i na końcu w kopercie są obrazki do skręcania poszczególnych włóczek, które se możesz położyć przy Emilu (ksiązka obok to kłopot, ciagle spada i mnóstwo miejsca zajmuje) - to dwa. Pomysły na włóczki są super (taka crepe - boska), ale nie musisz uzywac do tego. Ja się wreszcie dowiedziałam, jak mam po ludzku skręcać 2-ply! Po latach! No, w tym zasr... remnocie itp. to sobie nie powinnam pozwalać na nie tanią w końcu książkę, bo w końcu z wełny to jest coś, a z ksiązki to nic nie ma właściwie. Ale nie żałuję ani złotówki. To jest dobra książka (nie tak wiele rzeczy potrafię obiektywnie ocenić, ale książki i owszem, nawet jesli mnie osobiście nie interesują, taka praca). A Ty w dodatku mówisz w tym języku, który dla mnie jednak stanowi dużą barierę, bo ja muszę rozumieć wszystko do dna (prawo jazdy mam od 20 lat, a nie jeżdżę, bo nijak nie mogę pojąć w detalach działania sprzęgła, a na automat teraz to juz zupełnie mnie nie stać). Mnie przekonuje ten język, którym ktos mówi o własnym doświadczeniu, o cudzym doświadczeniu, pokazuje jak to wygląda, zamiast pieprzyć androny, w dodatku bez detali, z pozycji mistrza wszystkiego i niczego. A tu, jak tylko masz surowiec, to sobie na tej podstawie możesz wszystko odrobić, a pomysłów nie zabraknie i na trzy zimy!
      Dzieciaku, to Ty do szkoły poszłaś w wieku 4 lat, a potem miałaś indywidualny tok nauki? Że zdolna jesteś, maupo, to widać. Ale że aż tak?

      Usuń
  2. Marzy mi się taka książka, ale po polsku. Choć nawet w tym języku niektóre rzeczy wydają mi się nad wyraz trudne. Gdzie kupiłaś? Na e-bayu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano i owszem, tylko trzeba wrzucić w wyszukiwarkę i przeszperać, bo rozpiętość w cenach kolosalna. Chyba że jesteś zarejestrowana na angielskim amazonie (to ciekawe, obsługuje Polskę brytyjski, nie niemiecki, chociaż tu bliżej), tam wychodzi najtaniej, bo jeśli sobie coś dokupisz do 25 Ł za całość, to masz darmą wysyłkę. Ja na razie sie nie rejestruję, bo się boję, że zbankrutuję!

      Usuń
  3. A tak przy okazji, jest jeszcze jedna pani S.Anderson, która co prawda nie przędzie (nigdy nie widziałam), za to robi świetne skarpety. No i nie jest Sarah tylko Susan: http://susanbanderson.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny blog, ale kanałami go trzeba sobie do listy podłączać :)

      Usuń
    2. Halinko no jak to nie przędzie, przecież od czasu do czasu pojawiają sie posty z kołowrotkiem i włóczkami

      Usuń
  4. Aldona nawet nie masz pojęcia jak długo nad tą książką myślę :))
    Już od dawna się do niej przymierzam ale kupię za chwilę, poczekam aż pojawi się na Book Depository. Oglądałam na e-bay'u ale same wysyłki na terenie Anglii no chyba, że jeszcze coś napiszesz co ona ma w "środku" nie wytrzymam i zakupię na Amozonie :)
    Dwie różnie skręcane pięty też przerabiałam i z dodatkiem wzmacniaczy i bez :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, to jest jakieś tańsze źródełko książeczek? Zaraz polecę zobaczyć. Na ebayu długo nie było, a potem jak sie pojawiło, to w jakichś obłędnych rozpiętościach cenowych. Mi ze spreedami (parszywe banki!) wyszła za 93 zł, w amazonie wychodzi taniej. No, jak kupisz, zimę masz z głowy. Mnie niteczka crepe, nawet nie cable, zachwyciła totalnie, bo tam te boucle i bąble, to tam... Nie, no wszystko jest i o tym jak zrobić puchatą jak woolen z czesanki, co niby jest nie do zrobienia i w ogóle. I ta kobieta jest do tego taka normalna, nienadęta. W każdej książce mi czegoś brakuje, a tu dostałam dużo więcej niż się spodziewałam! I teraz osiołkowi w żłoby dano!

      Usuń
    2. BD ma wysyłkę za darmo książki nie są tańsze ale przychodzą szybciej niż ze Stanów.
      NO i już nie czytam co tam w środku - ja zakupy do sklepiku muszę zrobić a tu ten durny aparat się wypiął i jeszcze głupich drutów mi się zachciało :(((
      P.S. Poprzedni post też czytałam i w cały ten chaos co masz na głowie to ja jeszcze truję o przepis na bez - wybacz zadzwonię jak będziesz bardziej czasowa to dziękować będę osobiście :))

      Usuń
    3. Ta książka jest na BD, tyle, że w starszej wersji (70 przędz do wykonania). Teraz, jak sądzę, ukazało się wznowienie.

      Usuń
    4. Tu ją kupiłam: http://www.ebay.pl/itm/300894542087?ssPageName=STRK:MEWAX:IT&_trksid=p3984.m1423.l2649, z wysyłką wyszło ze dwa funty drożej niż to poprzednie wydanie, które jest na BD.

      Usuń
  5. Wprawdzie o przędzeniu pojęcie mam niewielkie, ale taka książka pewnie wiele by w moim dziewiarskim życiu wniosła.... Aż zazdroszczę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że pewnie coś (może nie za wiele, ale jednak) by wniosła, bo jest też o tym, jakie nici do czego lepsze, również na szydełko i do tkania. I są pokazane próbki, jak tak albo siak sprzędzione nici wyglądają w dzianinie. Niesamowite, ona naprawdę jest dla wszystkich!

      Usuń
  6. Świetna recenzja i... zawartość. Już ostrzę sobie kły :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Tanio nie jest, ale tym razem nie żałuję ani złotóweczki!

      Usuń
  7. Nareszcie czuć żeś radosna i dostajesz skrzydeł. Będę czekała kochana prządko na nowe doświadczenia i uśmiechała się do każdego świeżutkiego moteczka, bo moja wiedza kończy się w tym zakresie na "Śpiącej królewnie".
    Milej pracy z roladkami:)
    Małgoś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z roladek to ostatnio wczoraj zrazy zawijane robiłam, drumek stoi na pusto. Ja stukam w klawiaturę albo obstalowuję różne prozdrowotne specyfiki (i niestety kupiłam pigwę na marmoladkę dla teściowej, ale przez parę dni może się nie zmarnuje). Sama już jestem lepiej zakręcona niż roladka, skręt navajo to przy moim życiu jakaś kaszka z mleczkiem. Ale z tej ksiązki sie cieszę. Może mnie co dopadnie i będę mogła schować się do szafy razem z kołowrotkiem i książką.

      Usuń
  8. Hallo Aldona,
    zuerst vielen lieben Dank für Deine Hinweise zu den sockentauglichen Fasern. Ich werde wohl bei Falkland mit Nylon bleiben. In meinem Fall Hochglanznylon. Ich liebe diese Mischung. Habe ja schon zwei Stränge daraus gesponnen. Und dann wünsche ich Dir ganz viel Freude mit diesem herrlichen Buch. Das liebe ich auch. Es zeigt einfach alle Garne, die das Herz begehrt. Ich möchte so viel daraus ausprobieren, dass ich gar nicht weiß, wo ich die Zeit hernehmen soll.
    Liebe Grüße
    Tanja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mit dem Zeitmangel haben wir alle Probleme. Es ist aber nicht schlecht, so meine ich. Das heißt, daß die anderen uns noch brauchen!
      LG

      Usuń
  9. Nabend liebe Aldona, vielen Dank für das Vorstellen des Spiinnbuches. Mich würde es auch interessieren. Mal schauen wann ich es mir schenken kann. LG bjmonitas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Das Buch ist wirklich gut. Es ist Schade, daß es solche Bücher nicht auf Deutsch gibt. Es wäre mir leichter, alles zu verstehen.
      LG

      Usuń
  10. Oj, ze względu na język, raczej się nie rzucę. Pewnie szkoda, ale może w końcu i na naszym rynku coś się ruszy ?! Mnie niestety odstrasza bariera językowa.
    Fajnie, że tak Cię nakręciła. :-) Liczę na to, że już wkrótce zaczniesz realizować pierwsze pomysły i wdrażać w życie uwagi z książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na naszym rynku nic takiego się nie ukaże, nie masz co czekać. W jakim nakładzie miałoby się ukazać, w pełnym kolorze? Musiałoby kosztować kilkaset złotych nawet przy tysiącu nakładu, żeby się w ogóle koszty zwróciły po wielu latach sprzedaży, przy założeniu, że ktoś by to w ogóle za te pieniądze kupował. Nie, nikt tego nie wyda, nie ma żadnych szans. Ale szansą do wykorzystania dla nas jest to, że się w ogóle takie dobre książki ukazują, bo to nas zmusza do podciagnięcia się w językach :) Mnie bardzo wiele wysiłku kosztuje pisanie po niemiecku, ale wdzięczna jestem dziewczynom z Niemiec za to, że mnie do tego wreszcie skłoniły. Jest coraz lepiej, pod poprzednim postem nawet znalazłam komplement :) O farbowaniu orzechem wloskim to ja ci, kochana nic ciekawego nie powiem, bo nim nie farbowałam, wiem tyle co i Ty, z blogów :(

      Usuń
    2. Trudno nie zgodzić się z tym, że u nas na wydanie czegokolwiek, to trudno liczyć. To jak z innymi rzeczami, które my, rękoczyńcy sprowadzamy bezpośrednio, bądź pośrednio zza granicy, bo u nas, to kiszka...
      Co do samego języka, to próby tłumaczenia sobie obcobrzmiących nie tylko językowo, ale i fachowo zwrotów, to ... mnie zniechęca, ostro zniechęca, bo prowadzi często w pole. ;-). Jedyne, co by mnie mogło skłonić do zakupu, to obrazowość. Obrazowość na tyle jasna, żeby samodzielnie móc dojść do tego, jak to technicznie wykonane. Z tego, co wspomniałaś - w odpowiedziach do komentarzy, książka pod tym względem jest godna uwagi.
      Mogłabyś w wolnym czasie, nie teraz-zaraz, podać co dokładniej jest w niej ? Domyślam się i to mnie właśnie intryguje, że nie jest to pozycja, 'musisz mieć, bo na topie i tyle'. ;-)

      Usuń
    3. Nie, to nie zła wola, to absolutnie obiektywne szacunki sprawiają, że nikt tego tu nie wyda. Nawet w Niemczech nie. Nie po to człowiek zakłada wydawnictwo, żeby zbankrutować. A na tym zbankrutowałby w Polsce na bank. Ja, przy całym swoim zachwycie, w życiu bym tego po polsku nie wydała, gdybym miała własne wydawnictwo.

      Usuń
  11. Noo napaliłam się nie ma co!!! Tym bardziej że od pewnego czasu czułam że brakuje mi porządnych podstaw wiedzowych z tego tematu... a jeśli ta książka ma wszystko, no albo prawie wszystko to ja jestem ogromnie chętna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do zachwytów nad ksiązkami pierwsza nie jestem, dość trzeźwo patrzę na to morze chłamu, które ukazuje się i u nas, i na świecie, tylko po to, żeby wydawca mógł zarobić (autor z tego ma niewiele). I w tej dziedzinie trochę chłamu też kupiłam, bo notkę z plecków przeczytałam u sprzedawcy, a jak już dostałam do ręki i otworzyłam, to mi się płakać chciało, że kupę pieniędzy na g wydałam. Tam są nawet takie ramki na boczkach, na co nalezy uważać, jakie są najczęstsze wpadki. I najczęściej zapycha się to byle czym, takim blebleble, bo zazwyczaj jest to wymóg layoutowy, żeby takie wszystko było urozmaicone graficznie (człowiek zeza dostaje od tego współczesnego urozmaicania wszystkiego). Dlatego też losowo kilka takich ramek-zapchajdziur przeczytałam i się zadziwiłam - mają sens! No, jesli takie rzeczy w niej mają sens, to ja już nie wiem, czego się przyczepić.

      Usuń
    2. Przy okazji sprawdziłam że jest dostępna w polskim internecie, przez allegro, drogo wychodzi, bo 113 zł. ale nie wiem czy się nie skusze :)

      Usuń
    3. No, drogo, jak sobie człowiek pomyśli, ile wełny mógłby za to kupić, to trochę się robi żal. Ja właśnie taki przelicznik teraz stosuję: ile mam za to Falklanda. Co to sie z człowiekiem porobiło: kiedys przeliczał na chleby!

      Usuń
    4. Wiem tylko, że w Polsce.... jeszcze tych pieniążków nie wydałam, jak się okażę że nie kupię mapy do nawigacji bez pay pala to będę szukać za granicą.....

      Usuń