piątek, 13 września 2013

Robalowe moteczki

Nie da się żyć bez przędzenia. Złość człowieka nosi od ściany do ściany? Można zakręcić kółeczkiem i wraca spokój.
Ich stelle mir mein Leben ohne Spinnen nicht vor. Wenn man wütend ist, kann man sich ans Spinnrad setzen und ein bisschen mit dem Rad drehen. Die Ruhe kommt zurück.


Tak właśnie powstały robalowe moteczki, czyli te farbowane koszenilą i czarną fasolką nie tak znów dawno.
Ładnie wyglądały na szpuli.
So sind die "Wurmstränge" entstanden, für die ich die Shropshirewolle nicht so lange her vor allem mit Cochenille gefärbt hatte. Das Garn sah auf der Spule ganz hübsch aus.


Lampa błyskowa dodała im trochę więcej nasycenia.
Das Blitzlicht gab dem Garn mehr Farbe, als es wirklich hat.


Wyszło tego ok. 750 m/185 g, 100% wełny owiec rasy Shropshire. Nie wiem, co z tego będzie. Dużo skarpetek?
Zusammen ist es ca. 750 m/185 g hundertprozentiger Shropshirewolle. Ich weiss noch nicht, was ich daraus mache. Vielleicht viele Socken?

34 komentarze:

  1. Piękny ten środek uspokajający. Słodkie robalki są cudne w każdym calu, kolorki zachwycające otrzymałaś. Chyba brakuje mi różowego, bo gapię się i podładowuję kolorkiem.
    Czy to remont nosi Ciebie po ścianach,
    czy też rączki po pigwie masz w ranach?
    Porzuć Kochana kłopoty, smuteczki
    i złap w wolnej chwili za moteczki.
    Wzbudź pożądanie niejednej estetki
    dziergając słodkie robalowe skarpetki!!!!
    Małgoś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poezja cudna jak zwykle. Przerabiam tylko na nitki to, co mam w tymoszenkach. Żadna konkretna akcja. Remont się wlecze, pigwy jeszcze nie ma.
      Buziaki

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Motki są obłędne! chustę a nie skarpetki! kolorek z nich wydobyć i pokazać światu na wierzchu! :)

    pięęęękne, dziergałabym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Tak najbardziej to się cieszę, że Cię czytam. Żyjesz, znaczy. Bo gdzieś się rozpłynęłaś w eterze...

      Usuń
    2. Żyję, żyję :) tylko życie mi pokazało przez ostatnich parę miesięcy, że można się wywrócić do góry nogami a potem powoli wracać do względnej normalności ;) także wkrótce wrócę na poważnie :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    3. Chwała Bogu i wszechświatu!

      Usuń
  4. Die Farbe gefällt mir sehr!!!
    Socken wären doch eine wunderbare Idee...
    Viel schöner so in bunt als nur in dunklen Farben - das Wetter ist ja grau genug! :-)
    Liebe Grüße zum Wochenende
    Christiane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danke!
      Bei uns ist das Wetter auch schrecklich, es regnet die ganze Zeit...
      LG

      Usuń
  5. Śliczne te robalowe moteczki! Będziesz miała z nich cudne, optymistyczne skarpetki :). A może jeszcze na czapkę lub rękawiczki wystarczy? Zastanawiam się tylko czy jesteś pewna tych 750g/185m? Nie powinno być odwrotnie - 750m/185g??? Nie wygląda mi ta nitka na jakiegoś wyjątkowego grubasa ;)).
    Ja na razie do kołowrotka nie siadam, bo kręgosłup mi doskwiera :(, ale jak tylko wyrobię się z innymi pilnymi pracami to spróbuję znowu do niego zasiąść, tylko tym razem częściej ale na krócej - maratony już nie dla mnie :)).
    Ściskam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! W istocie, masz rację z tym metrażem, zaraz poprawię.
      Ja się nie umiem oderwać od kołowrotka, jak już usiądę, to tylko maraton wchodzi w rachubę. A na okoliczność okolicy lędźwiowej leży obok Dip Hot i Kapsiplasty :)

      Usuń
  6. No wiesz, zdeptać takie śliczne kolorki?? Szal, chusta, czy coś innego na wierzch. Pokaż się światu :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja nie nosze szali ani tym bardziej chust, to jak się mam zaprezentować? A drzwi światu otwieram w skarpetkach!

      Usuń
  7. Kolory obłędne, w takich skarpetach to nawet ta jesień nie będzie taka szara :D a jeśli Ci dobrze w takim kolorze, to machnij chustę albo komin i noś na płaszczu- takimi kolorami trzeba się chwalić. Wiem, co piszę- wczoraj dostałam opieprz od Cioci mojej kochanej, że mam takie śliczne chusty, a pod płaszczem je chowam, wstyd! ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurtka na wacie, płaszczy też nie noszę, bo do komunikacji miejskiej nijak się w nich bez uszczerbku wdrapać nie mogę (przydeptuję poły, tylko krótka puchowa wchodzi w grę). Zobaczę, co to z tego wyjdzie :)

      Usuń
  8. Da się żyć bez przędzenia ale co to za życie :D
    Ostatnio w celach leczniczych nawet kręciłam, z okazji dwóch klientów, że tak napiszę "specyficznych" - podnieśli mi tak adrenalinę, że nawet joga nie pomogła :(
    Mam nadzieję, że uda mi się ufarbować jakimiś roślinami przed zimą bo kusisz strasznie :))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu dziś poszalałam (umiarkowanie, bo mamusia dawała popalić)z roślinnoscią. Niedługo pokażę. Na razie nie mam bzu :(

      Usuń
  9. Das sieht aus wie Himbeereis mit Sahne ... sehr lecker. Für Socken fast zu schade. Naja, das ist leicht dahingeschrieben, da ich den Weichheitsgrad der Faser nicht kenne. LG bjmonitas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Die Wolle ist nicht schlecht, ca. 30-31 mic., ganz weich. Für die grellen Farben habe ich aber keine andere Idee:)
      LG

      Usuń
  10. O tak kołowrotek jest najlepszy na skołatane nerwy, A kolorki robaczkowe (i fasolkowe) są prześliczne, normalnie jak nie lubię różów to jestem urzeczona, chociaż nazwać to różem to wielkie niedomówienie, bo te kolorki są o wiele bardziej złożone i bogate...
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłe rzeczy piszesz, ale owszem, to jest w gruncie rzeczy różowe. Zdaje się, że weszłam w wiek premenopauzalny, bo coraz bardziej mi się róże podobają. I w dodatku - z innej beczki - dotknął mnie problem w podobie do Twojego, mój ulubiony sześcioletni bratanek na choróbsko paskudne z podobnej grupy, psia kość:)

      Usuń
    2. No bez przesady z tym wiekiem, ale co do samego różu to myślę sobie, że nie ma powodu po niego nie sięgać, bo to w końcu jeden z kolorów, a że pewna grupa kobiet uczyniła z niego swój znak rozpoznawczy i obrzydziła go innym to już całkiem inna sprawa :D

      Usuń
  11. liebe aldona,
    das würde aber viele socken geben ;-)
    sone tolle farbe, cochinelle-färbungen find ich super, wobei ich nicht son rot-fan bin.

    eine super färbe-und spinnerei wieder von dir.

    ein grüßle sendet dir flo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vielen Dank! Ja, viele! Und das finde ich ganz gut, da das Leben der Socken sehr lang bestimmt nicht ist :)))
      LG

      Usuń
  12. Da się żyć bez przędzenia. Jak jestem rozbrojona przez "uroki" życia albo wkurzona to wiem,że lepiej do kołowrotka nie siadać. Wszystko się kołtuni i nitka nie idzie. Jak nerwy opadną kołowrotek pomaga poukładać myśli. Przynajmniej ja tak mam. Właśnie dzisiaj miałam taki błogi czas obserwowania jak nitka się skręca:) Twoje motki bardzo mi się podobają i skarpetki, które z nich powstaną na pewno będą zachwycające!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. W stanie skrajnej wścieklicy też do kołowrotka nie siadam. Ale skrajna dopada mnie rzadko, bo odporność mi wraz z ilością kłopotów rośnie :)

      Usuń
  13. Mam tak samo jak Fouzune, jak się wściekam to i nitka się wścieka :)) A Twoje moteczki są piękne. Nabrałam przekonania, że wełna naturalnie farbowana nie ma zbyt intensywnych barw, a tu się okazuje, że jednak kolory mogą być intensywne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogą byc intensywne, ale nie zawsze są takie, jak zamierzone. Ale może to i dobrze, takie niespodzianki to zwykle miłe niespodzianki:)

      Usuń
  14. Efekt zdecydowanie lepszy niż w 'tymoszence'. Może i lampa dodała trochę intensywności, ale chyba skręt wełny też robi swoje, czesanka nieskręcona mam wrażenie, że zawsze jest bardziej blada.
    Bardzo podobają mi się długie jasne przejścia w przędzy. Moja wychodzą krótsze niż bym chciała.
    To navajo ?
    Malinowe skarpetki ? Hmmm, brzmi pysznie. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Navajo. Na wrzecionie chyba trudniej. No w każdym razie mnie było bardzo trudno :)

      Usuń
  15. lo matko i corko ...ja kurna padlam i sie pozbierac z gleby nie moge; kolorki cudnej urody,takie cieple,moje ze tak powiem,bo ja w przeciwienstwie do wiekszosci od zywych "oczojebnych" kolorkow nie stronie;robalki pozostaja w swerze moich marzen farbiarskich...teraz przymierzam sie zrobic napad na posterunek policji bo u nich "wyhaczylam" czarny bez...ale jak mi ktos wspomni raz jeszcze o orzechu wloskim to zabic moge...a nerwy swoje zszargane tez koleczkiem uspokajam co zaczyna byc widac na moim blogu(sporo juz tego mam a przede dopiero od wielkanocy)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie odpuściłam włam do administracji po czarny bez. Nabyłam ganz świeży na allegro i we środę dostanę kurierem. I w doopie mam proszenie się!

      Usuń
  16. O, a tu robalowe... Bardzo ładne. Się dzieje u prządek w garnkach.

    OdpowiedzUsuń