Bukiet dalii zmusił mnie do działania - przecież nie wyrzucę więdnących kwiatków, nie po to je kupiłam. A że na sąsiednim trawniku znalazłam dużo spadających z drzewa czerwonych listków, wyciagnęłam gary i...
Wenn ich schon ein großer Dhalienstrauß gehabt hatte, mußte ich etwas damit machen. Ich konnte es einfach nicht wegschmeissen. Da ich auf einem Nachbarrasen schöne rote Blätter aus einem Blutbuche und einer Blutpflaume gefunden hatte, hatte ich auch meine Farbtöpfe aus dem Balkon geholt und...
Żółty moteczek jest z dalii - już chyba nigdy nie uzyskam z dalii pomarańczowego koloru, a przynajmniej dopóki nie będę miała własnego ogródka i nie posadzę w nim czerwonych dalii, bo takie są potrzebne, by uzyskać pomarańczowy. Ten żółty to efekt farbowania tym, co na zdjęciu:
Der gelbe Strang habe ich in Dhalien gefärbt - ich meine, ich bekomme nie ein orangenfarbenes Garn, wenn ich keinen eigenen Garten mit roten Dhalien habe. Für das gelbe Garn hatte ich genau die darunter abgebildeten Dhalien gebraucht.
Tym razem się nie pieściłam. Kwiatów było ok. 110 g, czyli mniej niż połowa tego, co potrzebowałam. Wrzuciłam do gara, gotowałam godzinę. W tym czasie zabejcowałam wełnę (to polska owieczka NN, którą kiedyś dostałam od e-wełenki na spróbowanie, 65 g, bejca: ałun 15%). A potem prosto z gara z bejcą gorącą wełnę wrzuciłam do wrzących dalii i gotowałam godzinę. Ostygła w wywarze. Trudno o kolorze powiedzieć, że blady. Ale nie pomarańczowy...
Diesmal habe ich damit keine Umstände gemacht. Ich hatte ca. 110 g Blumen, es war also ungefähr die Hälfte der gefragten Menge (oder weniger). Die Blumen habe ich eine Stunde gekocht. Inzwischen habe ich die Wolle (die 65 g von e-wełenka, aus einem polnischen NN-Schaf) gebeizt (Alaun 15%), dann habe ich die heiße Wolle gleich in den Topf mit Blumen gelegt, wieder eine Stunde gekocht und danach in dem Farbbad zum Abkühlen gelassen. Blass ist das Garn bestimmt nicht, orangenfarben ist es doch auch nicht...
A przy farbowaniu zielonego moteczka (naprędce ukręconego w mękach Ryelanda, 15 g) zaglądałam do gara jak urzeczona. Zabejcowałam moteczek - ałun 20%. Do drugiego garnka włożyłam połowę liści nazbieranych z trawnika pod bukiem odmiany purpurea i pod ałyczą (śliwą wiśniową), na to zabejcowaną wełnę, a na to resztę liści (część zdążyła podeschnąć).
Beim Färben des grünen Stranges (15 von Ryeland) war ich mit den Farben verzaubert. Die Wolle habe ich mit Alaun (20%) gebeizt und schichtenweise mit den Blutbuche- und Blutpflaumeblättern in einen Topf gelegt.
Taki kolorowy garnek zalałam zimną wodą i postawiłam na gaz.
Den Topf habe ich mit kaltem Wasser gefüllt und erhitzt.
Gotowało się godzinę, a ja co chwila zaglądałam, żeby sobie popatrzeć, jak listki oddają czerwień, która na wełnie zamienia się w... zieleń.
Alles habe ich eine Stunde gekocht und geschaut, wie die Blätter ihre rote Farbe der immer... grüneren Wolle abgeben.
Akcja była tak spontaniczna, że nawet nie miałam czego wrzucić do drugiego farbowania, więc po prostu wylałam i jeden, i drugi wywar. A szkoda...
Die Farbaktion war so spontan, daß ich keine Wolle mehr für den zweiten Farbzug vorbereitet habe. Ich habe also die Farbbäder einfach weggeschüttet. Schade...
Czary, istne czary...
OdpowiedzUsuńTak mnie wzięło, że znów stoję przy garach piątą godzinę...
UsuńIstna czarodziejka z Ciebie :))
OdpowiedzUsuńTrzeba Ci widzieć, jak zbieram listeczki obok psich kup! Jakaś różdżka by się przydała...
UsuńWow niesamowite!!!Naprawdę !!!Że z zielonego robi się czerwony w życiu bym na to nie wpadła!!!
OdpowiedzUsuńŚliczne moteczki wyszły!!!!:)
Wręcz przeciwnie, z czerwonego robi się zielony. Ale tak czy owak zaiste niesamowite. Niby wiedziałam, że tak ma być, ale patrzyłam jak zaczarowana...
UsuńPiękne te moteczki!
OdpowiedzUsuńTen żółty taki nasycony kolor, słoneczny, kiedyś wiedziałam jak ta żółć się nazywa, kadmowa?, głowy nie dam, tak mi się wydaje, ale mniejsza o nazwy, jest świetny i już, a to z czerwonych dalii pomarańczowy wychodzi? to chyba się nie przyznam, że u mojej mamy rosną czerwone i w zasadzie już zaczynają przekwitać, bo chyba bym kopa dostała, że nie zebrałam tych dobroci ;)
No a zieleń, zieleń którą uwielbiam pod każdą postacią i w każdym odcieniu, piękna i już...
pozdrawiam
Dziękuję!
UsuńZbierz, Chmurko, zbierz te czerwone. To można ususzyć, ale lepiej zamrozić te przekwitające łebki. Jeśli lubisz pomarańczowy, podeślę Ci trochę ałunu do zabejcowania wełny, będziesz miała piękny pomarańcz. Trzeba tych kwiatków mieć ponoć cztery razy tyle, co wełny, którą chcesz farbować (na wagę).
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMasz rację :) A za ałun bardzo dziękuję, ale i tak od dawna już się wybieram kupić :) naprawdę napaliłam się na naturalne farbowanie ;)
UsuńKolory oiękne. Pomarańcz to nie jest rzeczywiście, ale ta żółć mnie sie podoba bardzo. Czarodziejka jesteś:)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuńboziu kobieto ja przez ciebie juz drugi dzien przy garach stoje;najpierw se przypomnilama ze ja chyba robale w anglosaskim sklepie kupowalam; no dzien caly z robalami walczylam;kolorki mam inne niz twoje a le po pierwsze ja nie znam roporcji wagowych co i jak i z czym a po drugie tego cusia winnego nie mam :) dzis z burakiem i czarnym bzem walczylam;i szlag mnie wlasnie trafil ze ja w tym roku dalii nia posadzilam;za to nazbieralam krwawnika i sie moczy :)
OdpowiedzUsuńA dodałaś octu do bzu? Ten cosik winny masz zaraz za Twoją wschodnią granicą, tam nazywa się Weinsteinrahm, ale on nie jest konieczny na robala. Bardzo ciekawa jestem, co z robali zrobiłaś, bo to plastyczne bydlątka i różności z nich można zrobić. Pokazuj!
UsuńJak Ty pięknie czarujesz :). Śliczne kolory Ci wyszły. Ja się za naturalne barwienie nie wezmę (za leniwa jestem), ale zawsze z ogromną przyjemnością i zainteresowaniem oglądam Twoje eksperymenty :).
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Wciąga mnie, niestety...
Usuńliebe aldona,
OdpowiedzUsuńich kann das immer nicht fassen........... was aus blüten, die völlig andre farben haben, für wunderbare färbungen in der wolle ergeben und deine hier..........
weia weia, die sind soooooooooooooooooooooo schön geworden.
hat dich vielleicht dein "willi" inspiriert? zwinker,
denn wenn du genau mal schaust, das..........sind genau meine gelb-und grüntöne, die ich ganz besonders mag.
schade, dass du nicht mehr drin färben konntest, kann man denn so einen sud nicht aufheben?
naja, ich hab keine ahnung vom färben, deshalb meine frage.
ein liebes grüßle sendet dir flo
Du hast recht, das sind Willi-Farben! Unglaublich! Na, Du kannst also selbst feststellen, was für ein Einfluss auf den Menschen (und sein Unterbewusstsein) Deine Kunst hat.
UsuńIch konnte den Sud aufheben, er reicht aber sowieso nur für sehr kleine Mengen der Wolle. Ohne Zusätze werden auch die Farben wahrscheinlich blasser. Da ich nicht besonders viel Platz habe (meine Küche hat vier Quadratmeter), lohnt es sich mir nicht, so was aufzuheben.
LG
Prześliczne czarowania!:) Ty to potrafisz i ogrodu własnego życzę:)
OdpowiedzUsuńTak się rozpędziłam, że dziś znów narobiłam kolorów! I jutro narobię!
UsuńI ja się przyłączam do zadziwienia, jak z czerwonego zrobić taki ładny zielony, a z rózowo-łososiowego żołty...
OdpowiedzUsuńwiem, wiem, chemia, ale jednak magia :)))
A ja, szczerze mówiąc, nadal nie wiem, jak to się dzieje. Bo ta śliwa i buk z czerwonymi listkami to genetyczna pomyłka w stosunku do tych z zielonymi, im się nie wyłączył gen odpowiedzialny za obecność antocjanów w liściach. Ale antocjany barwią na niebiesko, czerwono-niebiesko, ale nie na zielono i w dodatku są kompletnie nietrwałe. Nie wiem, jak wytłumaczyć ten zielony kolor.
UsuńMagia, prawdziwa magia i coby nie mówić bardzo urokliwa. A odejdziesz że "czarownico" od tych garów, bo zaczarowałaś już nie tylko moteczki, ale i podglądaczy też. I co mam teraz rzucić się na ostatnie dalie w ogrodzie, jak mi ich żal nawet do wazonu ścinać.
OdpowiedzUsuńMałgoś
Rzucić się! Jak już przywiędną, bo w rozkwicie - masz rację - szkoda.
UsuńNormalnie wiosna u Ciebie tej jesieni ;)))
OdpowiedzUsuńSpokojnie, zaraz będzie jesień co się zowie!
OdpowiedzUsuńKobieto ! Takie odcienie naturalne, to ba bym sobie bardzo, bardzo życzyła ! :-) Nie tylko zielony (z czerwonych liści), co i żółty z tych majtkowych (no fakt, miałaś też czerwonawe dalie, ale tych jakoś wcześniej nie dostrzegłam wcale), to iście diabelskie wyczyny. Kurcze, motywujesz do działania. Naprawdę muszę szerzej otworzyć oczy na 'zielone', które w koło mnie. Pamiętna też dokonań Alicji jestem tym bardziej nakręcona. ;-) Ten ałun gdzie kupujesz ? On od początku ma różne stężenia, czy sama przygotowujesz ? Rozumiem, że bez przygotowania jakiegoś (no właśnie, tylko ałun pozwala dobrze przyjąć i utrzymać kolor ? ) surowiec naciągnie barwnikiem 'tak sobie', czy tak ?
OdpowiedzUsuńAłun na allegro, ma być glinowo-potasowy. Ma postać drobnych bezbarwnych kryształków, potem go wsypujesz do lekko ciepłej wody i on się w niej rozpyszcza. Te stężenia to ilość ałunu (czy czego tam) w stosunku do wagi wełny do zabejcowania, czyli jak masz bejcę 20%, to dajesz 20 dag ałunu do roztworu (a on tam może mieć tyle litrów, ile chcesz) na kilogram wełny do zabejcowania. Nie tylko ałun, zależy, co chcesz uzyskać, mam wrażenie, że na zabejcowanej ałune,m wełnie kolory są ciut jasniejsze i bardziej świetliste, miedź mi zazwyczaj wzmacnia i ozywia, jak do bejcy dodaję kamień winny, to kolor mi nieco żółknie, siarczan żelaza przyciemnia. Nie wszystkie barwniki wymagają bejcowania wełny. Bez żadnej zaprawy pięknie wychodzą podobno włoskie orzechy, ładna też wyszła marzanna, ogniście ruda, da się też cebulką pomalować. Musu zatem nie ma, ale mam wrażenie, że bez ałunu kolory są mniej trwałe, a bez pozostałych "zabawek" nie da się uzyskać rozmaitych odcieni z tego samego.
UsuńA można mieszać składniki w takiej bejcy np. ałun z miedzią ? Zależy mi na trwałości barwnika, pewnie, jak każdemu. :-)
UsuńChyba mozna, tak pisze Tuszyńska, ale od miedzi to Ci trwałośc nie wzrośnie, tylko nasycenie koloru. Ja miedzią rozwijam już przy farbowaniu, czyli bejca to bejca, a miedź dodaję do kąpieli barwiącej, pierwej wyjmując z niej wełnę, bo jak dodaję w trakcie farbowania, to plamisty kolor wychodzi.
UsuńA ja tylko westchnę długo - ten mój czarny bez to już chyba obleciał a ja dalej nie mam czas :( - do d....
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba i jeszcze se westchnę ....
A mój czarny bez ma jutro dojechać. Miejmy nadzieję, że dojedzie. Wełna już zabejcowana...
Usuń