piątek, 20 września 2013

Kasztany, kasztany...

Szukanie orzecha włoskiego może w tym mieście doprowadzić do rozpaczy. A wszystko, co doprowadza człowieka do rozpaczy może go też zaprowadzić na nieznane ścieżki. Odkrywcy musieli być w nieustającej rozpaczy. Nieznana ścieżka wiodła tak (tzn. ścieżka znana, dedukcją się nazywa, ale terra była incognita): jeśli farbują łupiny orzecha, to farbują też łupiny kasztanów, a zdobyć łatwiej. I to był błąd. W tym mieście jest wiele kasztanowców, ale te, na których są owoce, są za parkanami, bo wszystkie domy w tym mieście postanowiły się... ogrodzić. A w parkach kasztanowce tak chore, że nie rodzą. Po dwóch godzinach chodzenia po okolicy znalazłam 6, słownie: sześć, kasztanów w łupinach. Ale tak się nachodziłam, że z pustymi rękami nie chciałam wracać. Nazbierałam więc 20 dag opadłych z kasztanowca liści, bo: jeśli liście orzecha farbują, to może i liście kasztanowca też. No i... farbują.
Bei der Suche nach einem Walnussbaum überkam mich eine tiefe Verzweiflung. Alles jedoch, was einen Menschen zur Verzweiflung treibt, kann ihn auch zu unbekannten Pfaden führen. Die Erfinder mussten die ganze Zeit in Verzweiflung sein. Mein dorniger, unbekannter (d.h. der Pfad war bekannter, heißt Deduktion, aber terra war incognita) Pfad führte so: wenn die Walnussschalen färben, dann sollten auch die Kastanienschalen färben, und es ist leichter, die Kastanienschalen zu finden. Und hier habe ich einen Gedankenfehler begangen. In dieser Stadt gibt es viel Kastanienbäume, aber Bäume, die Früchte haben, sind hinter den Gittern, da alle Häuser in dieser Stadt doch eigene Zäune haben müssen. In den Parks sind alle Kastanienbäume krank und haben nur wenige Früchte. Nach zwei Stunden habe ich sechs Kastanien gefunden. Ich wollte aber nicht mit leeren Händen nach Hause gehen, habe ich also 20 dag der Kastanienblätter gesammelt, weil: wenn die Walnussblätter färben, dann... Es hat sich erwiesen, daß sie färben!



Włóczka jeszcze mokra. Bejcowana przed farbowaniem w ałunie, 20%. Ta jasna farbowana tylko w liściach (i tych marnych 6 łupinach), ta średnia z kąpieli zaprawionej szczyptą (na oko) siarczanu miedziowego, a przed tą ciemną jeszcze dodatkowo dodałam do kąpieli szczyptę (na oko - to ostatnio moja ulubiona miara) siarczanu żelaza.
Das Garn ist noch feucht, vor dem Färben mit Alaun (20%) gebeizt. Die helle Wolle wurde nur in den Blättern (und den sechs Schalen) gefärbt, die mittlere ist aus einem Farbbad mit ein bißchen (nach Augenmaß) Kupfersulfat, und die dunkle noch mit ein bisschen Eisensulfat (das Augenmaß ist letztens mein beliebtes Maß).

Tak się ładnie w listeczkach gotowały po godzince.
So brav habe ich die Wolle in den Blättern je eine Stunde gekocht.



A po wyschnięciu są jeszcze ładniejsze - moteczki po 25 g.
Die getrocknete Wolle ist noch schöner - jeder Strang wiegt 25 g.



A skoro już jesteśmy przy moteczkach, to teraz już jestem przygotowana do eksperymentów. Wyciągnęłam z kartonu zbunkrowane pół kilograma tureckiej wełny Linate Smyrna Gold.
Jetzt bin ich auf alle möglichen Färberversuche vorbereitet. Ich habe in einem Karton ein halbes Kilo türkischer Wolle gefunden.



Tyle zostało, reszta poszła do farby, duża część już z farby wyszła. I po tych wszystkich bejcowaniach i farbowaniach...
Und nach allen schon gemachten Versuchen mit Beizen und Färben...


... nie dam nigdy, przenigdy złego słowa na turecką wełnę powiedzieć. To jest rewelacyjna wełna, która wszystko wytrzyma. Była w motkach po 200 m/50 g. Idealnie, praktycznie jak skarpetkowa, można łączyć z jednolitą (czarną, szarą) skarpetkową w fair isle. Przewinęłam więc na motki po 25 g i w takich farbuję.
... werde ich kein schlechtes Wort über irgendeine Wolle aus Turkei sagen. Die Wolle hält alles aus. Die konkrete ist in den 200 m/50 g Knäuel, also fast als SoWo, man kann sie mit schwarzer oder grauer SoWo in fair isle verbinden. Ich habe also die Wolle in 25 g-Stränge geteilt und so färbe ich sie.



Można będzie z tego zrobić piękne swetry, szyjogrzeje, a z resztek... skarpetki!
Man kann daraus schöne Pullis, Cowls und Socken machen! 


27 komentarzy:

  1. Du kommst auf Ideen!! Aber das Resultat spricht für sich, will heißen die Farben sind schön geworden. Hier haben wir im Überfluss Edelkastanien und Walnussbäume, aber ich fange dennoch nicht in naher Zukunft an zu färben. LG bjmonitas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vielen Dank! Mir gefallen die Farben auch sehr gut. Ich färbe weiter:)
      LG

      Usuń
  2. Ale szalejesz z farbowaniem!!! Kończ remont i łap za druty, bo nawet zima będzie za krótka na przerobienie wszystkich barwnych motków. Przyznam, że coraz ciekawsze są Twoje eksperymenty i czekam na kolejne. Zżera mnie ciekawość, jaka będzie trwałość kolorów. Moteczki teraz są śliczne i już wyobraźnia ponosi mnie co może z nich powstać.
    Ja jutro bawię się na weselu córki przyjaciółki (nikt nie wywinął mi głupiego numeru i po raz pierwszy od kilkunastu lat poszaleję na weselu. Życzę miłego weekendu:)
    Małgoś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęśliwie widac juz koniec tego remontu, światełko w tunelu, bo mam tak dość, głownie porąbanych, kompletnie niefunkcjonalnych pomysłów Puchatka na wyposażenie, że trudno opisać. Remonty są konfliktogenne.
      Kolory sprawiają wrażenie trwałych, nie wiem, jak z odpornościa na światło, ale w odróżnieniu od cebulki, która puszczała, te trzymają się wełny jak rzep psiego ogona i nic w praniu się nie dzieje, ani trochę nie brudzą.
      Baw się dobrze!

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Die Dunkelgrüne Färbung gefällt mir am Besten. Leider färbe ich nicht mit Planzen, aber Frau Elderbeary wird das sehr interressieren. Ich werde es ihr sagen. Kastanien stehen bei uns überall.
    Liebe Grüße
    Tanja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liebe Tanja, ich weigerte mich vor dem Pflanzenfärben, da ich dachte, daß es so viel Arbeit und Zeitaufwand ist. Es hat sich erwiesen, daß es viel weniger Arbeit als beim Chemiefärben fordert. Wenn Du es einmal ausprobierst,wirst Du begeistert sein. Ich bin sicher.
      LG

      Usuń
  5. Moja Droga, jeśli potrzebujesz łupin kasztanowca, to ja Ci mogę nazbierać i paczkonoszem wysłać- mam pod domem pięknego kasztanowca. Żołędzia też mogę podesłać, orzecha włoskiego też chyba dorwę. Tylko mnie pacnij mailem, czy chcesz i ile, a już ja się postaram ;) Moteczki wyglądają obłędnie, bym ukradła wszystkie trzy, na czapkę do szarego płaszcza będą idealne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Boże, są szczęsliwi ludzie na tym świecie, mają kasztanowce, orzechy włoskie i inne rzeczy. A ja? Opowiem wkrótce, jak jechały do mnie jagódki z Roztocza. FedExem. Wyjechały w ubiegłą środę raniutko, powinny być we czwartek raniutko, ale będą w poniedziałek. Podobno. Jeśli nie eksplodują w magazynie pod wpływem fermentacji. I tak to jest z roślinnością w paczkach :(

      Usuń
    2. No, to dodasz trochę cukru, spirytusu i będzie naleweczka :D
      To chcesz tych łupin, czy nie?

      Usuń
  6. Ale zestaw boski wyszedł!!!Na jakiegoś pasiaka jak znalazł!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam juz misterny plan. Tylko moje plany zazwyczaj chadzają w siną dal:(

      Usuń
  7. Kolory powalają. Cóż jeszcze mogę powiedzieć. Hmmmm, też takie 'ckem'. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani, rób, tylko kasztanowca znajdź! Każden może:)))

      Usuń
  8. jak chcesz łupin z orzecha włoskiego to pisz mi biegusiem to ja w poniedziałek w tartaku nakradnę(to jedyny orzech włoski w okolicy co dziko rośnie);ja już w tym roku poszalałam z orzechem to mi starczy ale liście przetestuje bom nie wiedziała ze można;jutro pogonie na policje po czarny bez i do parku zobaczyć czy są łupiny kasztana.W zamian poproszę o powiedzenie co i jak się z żołędzi robi bo tych ci u nas tez dostatek :)Matko jedyna chłop mnie rozwiedzie niedługo :) dziś znów się dziwił ze ja 4 litry octu biorę. A u mnie dziś tez kolorowo wiec zapraszam,bo sprawca tego zamieszania jesteś właśnie ty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyno, z Belgii mi będziesz łupiny słać? Obudź się!
      Z żołędzi w życiu nic nie próbowałam, ale może Ty masz rację, trzeba spróbować, tylko muszę mego świńskiego sąsiada Boczka poprosić, żeby mnie na żołędzie zaprowadził. Ta świania ma niebywały węch, do żołędzi w szczególności:)))

      Usuń
  9. Chyba z premedytacją będę omijać Twoje wpisy, mam całe to dobro od Ciebie i ani krzty czasu - bo szajba rodzinno-zawodowa :((

    Piękne te kolory ale ten ostatni to po prostu "boski" - cudo w moim klimacie :))
    Sabina z "Lavendelblau" ufarbowała ostatnio jedwab nie wiem w czym (bo nie doczytałam) ale też cudo.
    Serdecznie pozdrawiam i popatrzę jeszcze chwilkę coby mnie bardziej ściskało ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ostatnio, to Sabina na taki mosiężno-zielonkawy kolor farbowała aksamitkami (57 g suszonych i 200 g świeżych kwiatów, na 100 g jedwabiu, ona wszystko bejcuje w zimnej bejcy, na którą wysłałam Ci przepis, tylko kupuje ją w proszku), a w drugim cugu poszła skarpetkowa na ten zielonkawy. A dwa wpisy wcześniej na cudne kolory ufarbowała jedwab sokiem z czarnego bzu wg przepisu D. Fischer (chcesz przepis?, tylko u Fischer nie ma przepisu na sok, tylko na jagody, ale bez róznicy, możesz se wycisknąć z odpowiedniej ilości jagód sok i sokiem farbować).
      A ja jeszcze nie powiedziałm ostatniego słowa, u mnie schną na balkonie takie kolory, że hej! Dostałam farbiarskiego obłąkania!

      Usuń
    2. jesli moge to ja poprosze o przepis na zimna bejce i na ten sok z czarnego bzu

      Usuń
  10. Hmmm... Opravdu moc pěkné barvičky. Použít k barvení kaštany mě ještě nenapadlo, musím to vyzkoušet také. Děkuji za inspiraci a přeji hezké podzimní dny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ach, Vlad'ko kochana, jak zobaczysz, co wyszło z Twoich czerwnych grzybków, to dopiero będzie! Cuda, cuda! Wełny właśnie schną!

      Usuń
  11. Bardzo bardzo ciekawe kolorki, a co do łupin to ja się na nie sadzę, tylko na razie nie mam czego farbować i tak się zastanawiam, czy lepiej zamrozić, czy lepiej spróbować ususzyć.... a ile trzeba mieć, bo jak bym miała nadwyżke to mogę podesłać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zafarbowałam już łupinami, jak złapię chwilę, pokażę. Ja miałam ze 12 deko, farbowałam moteczek 25 g, kolor wyszedł marniutki, to dodałam trochę miedzi i jest taki w mocy trochę jak doniczka z terakoty, tylko mniej nasycony czerwienią. Więc troche tego trzeba, jeśli w stosunku 5:1 do wełny trzeba go wzmacniać miedzią.

      Usuń
  12. Niezwykle ciekawe są te twoje eksperymenty.
    Też lubię włóczki tureckie, mają tylko taką wadę, że dość często znikają - rok lub 2 są na rynku, a później szukaj wiatru w polu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Przymierzam się do pierwszego farbowania, gdzie można dostać taki zmyślny przedmiot do nawijania motków?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzecz nazywa się motowidło, kupiłam w Stanach przez ebay, to wersja ulepszona, z wymiennymi patyczkami (takimi do kołków w meblach albo ścianach), dzięki którym mozna zmieniać długość motka. Chcesz, to szukaj: niddy noddy. W Polsce można kupić od Kromskich w trzech rozmiarach, albo bezpośrednio: http://www.kromski.com/, albo czasem przez allegro, od chyba 39 zl.

      Usuń