Skończyły się niekończące się motki z wełny owieczek Devon. Wyrobiłam co do 2 centymetrów. Skarpety nie do kolan wyszły tylko pod kolana. Ale i tak jestem zdziwiona, że takie długie - przypomnę: każda powstała z 5 deko (118 metrów) wełny. Długość wprawdzie oba motki miały identyczną, ale tak do końca bliźniacze nie były. Kiedy dzieliłam czesankę, zrobiłam to chyba nie całkiem równo na grubość we wszystkich miejscach i kolory nie zawsze trafiają jeden w drugi.
Zdjęcie znowu z lampą. A bez lampy jest tak:
Pozostaje przy nadziei, że skończę też inne polegujące jeszcze dłużej robótki.
I to by było na tyle, gdyby nie ogromna przyjemność, która mnie spotkała. Otóż otrzymałam cudne, słodziutkie wyróżnienie od Ewy z bloga Książka, druty i coś jeszcze:
Bardzo Ewie dziękuję za wyróżnienie i za pięknego słonecznika! I pod kolana podejmuję z wdzięcznością i czołobitnością!
Ale w mękę wyboru tylko 10 spośród tych wszystkich wspaniałych blogów, które regularnie czytuję, a które są na mojej liście, wpędzić się tym razem nie dam! Wszystkie są najlepsze, każdy na swój sposób!
Przecież nawet bliźniaków jednojajowych rodzice odróżniają, to normalne że każda skarpetka będzie miała niepowtarzalność, śmiało można powiedzieć że bliźniaczki. Są świetne i będą ciepłe jak nie wiem co ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńO jakie fajniutkie!!!Dobre na mrozy!!!:)
OdpowiedzUsuńA szal Twój z posta poprzedniego wyszedł fantastycznie :)
Bardzo dziękuję!
UsuńJa też nie dopatrzyłam się różnicy:) Wyszły piękne i energetyczne,jak mój nowy sweterek co go dzisiaj skończyłam i już się suszy:)Czy robiąc to zdjęcie siedziałaś na wannie i pomachiwałaś nogami:):):)
OdpowiedzUsuńDzięki! Siedziałam na szafce w kuchni i pomachiwałam!
UsuńWyszły super i bardzo dobrze, że się trochę różnią:) To przecież ręczna robota a nie fabryka:)))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńGratuluję wyróżnienia i kolejnych cudnych skarpet:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Dziękuję! Chłodno się zrobiło, może przestanę robić tylko skarpety:)
Usuńskarpetki sa nieziemskie :)))wyszly rewelacyjnie :)))i te cieplutki zywe kolorki :)))
OdpowiedzUsuńha niezłe te skarpety są :) ja właśnie obskubuje spodnie z Devona i zamiatam podłogę- na dziś wystarczy. Całkiem przyjemna czesanka, musze Ci powiedzieć :) Jak po praniu? robi się choć odrobinę miekka?
OdpowiedzUsuńTrochę mięknie. Miałaś rację z tą odzywką, działa.
UsuńŚwietne skarpety! Bardzo mi się podobają :). Aż się człowiekowi cieplej i weselej robi na ich widok :)). No i jak na ręczną robotę z ręcznie farbowanej i przędzionej wełny, to one są bliźniaczo do siebie podobne :).
OdpowiedzUsuńGratuluję wyróżnienia!
Bardzo dziękuję! Za wszystko:)))
UsuńA teraz masz tęczowe nogi. ;-)
OdpowiedzUsuńWolałabym mieć tęczową duszę, ale co zrobić... To już niech będą chociaż nogi;-)
UsuńJak się nie ma, co się lubi... ;-)
UsuńW takich skarpetkach każdy dzień będzie radosny i kolorowy nawet w słoty. Duszę ma Pani piękną z pewnością! W końcu te rękodzielnicze przedmioty to jednak rzeczy z duszą i byle kto nie wyczaruje tyle ciepła w "kapetkach"
OdpowiedzUsuńMałgorzata
Może i tak... Dziękuję!
OdpowiedzUsuńI przez to, że kolory się troszkę inaczej ułożyły wyglądają bardzo fajnie:)))
OdpowiedzUsuń