piątek, 21 września 2012

Lubię Lincolna

Żeby Fantazji nie było smutno z powodu nowej koleżanki Harfy i nie pomyślała sobie, że teraz niechybnie pójdzie w kąt, postanowiłam coś uprząść. Zresztą, sama miałam ochotę na zajęcie mniej skomplikowane niż nauka tkania, bo mi rozum słabo działa. Powstało zatem dziesięć deko tej oto niteczki z Lincoln Longwool - która, coś czuję, będzie moją nową faworytą pośród owczych wełen.


Ma ona włosek typowy dla długowłosych wełen.


W obu motkach jest po 50 g, ale tym razem nie udało mi się tak ładnie utrafić z grubością niteczki, oj nie. Kondycja nie ta, robota na dwa dni rozłożona i efekt taki, że jeden motek ma 117 metrów, a drugi 95 metrów (navajo 3-ply). To rodzi zagwozdkę: co tu z tego zrobić i jak? Jedno jest pewne, jak człowiek czuje, że się do niczego nie nadaje, to niech mu się nie wydaje, że może jednak usiąść i prząść. Bo takie są skutki.
Ale w motkach różnicy grubości nie widać, bo bardzo sprężysta jest ta wełenka.


Kolorki wynikły z niedzielnego farbowania, też w kiepskiej formie, bo to nie tak miało być. Ale jest jak jest.


Samą wełną jestem natomiast zachwycona. Jak to typ Longwool, jest trochę "źrąca", bo ma nominalnie od 33,5 do 41 mikronów (Bradford 36's-46's), ale znacznie mniej "źrąca" niż Devon, o dziwo. Dużo przyjemniej się też przędzie, zupełnie nie ma tu tego poczucia, że się czasem przędzie "pod włos". Ma długaśne, długaśne kudły.


Nominalnie podaje się, że kudeł ma od 20 do 38 cm (inne źródło 15-35 cm). Ma też ładniejszy niż Devon kolorek, taki śmietankowo-waniliowy, w znacznie przyjemniejszym dla oka odcieniu niż Devon. No, żółtawa jest, znaczy, ale ładnie żółtawa.


I ma piękny połysk. I nawet jeśli nie jest z mięciusich, ja lubię jej chwyt.


Podobno jest to jedna z najcięższych i najbardziej wytrzymałych owczych wełen. Owca dostarczycielka  jest największą brytyjską rasą. Pan Lincoln może ważyć nawet 160, a pani Lincoln 110 kg. Daje ponoć najcięższą, najdłuższą i najbardziej błyszczącą wełnę świata. Po to ją stworzono gdzieś około 1750 roku w Leicestershire, jest więc z całą pewnością blisko spokrewniona z Leicestershire Longwool (już się cieszę na te loki, które mam, bo dokupiłam sobie przy okazji Harfy pierścień Jumbo do mojej Fantazji i mogę popróbować uprząść jakąś art-yarn). Owce są bardzo wytrzymałe na suszę i chłód. Ale, jak widać, futro nawet zimą potrafią ślicznie uświnić.

Zdjęcie: Roger Ward

Wiele ich nie ma, to rasa rzadka, wręcz w 2. kategorii "rzadkości", czyli "at risk". W Wielkiej Brytanii zarejestrowanych jest mniej niż 1500 samic. Ale wełny daje dużo, 7-10 kg z jednej strzyży.
Jagniątko jest słodkie, chociaż to kolos jak na owcze dziecię:

Zdjęcie: Girthchicken

Mnie się najbardziej podobają Lincolny na tym zdjęciu z wystawy - same kudłate owcze tyłki, tylko gdzieś z boku po prawej mały poczciwy owczy pysk w tle.

Zdjęcie: Richard Croft
W każdym razie zastanawiam się nad zamówieniem większej ilości wełny niż 10 deko, bo jest z rodzaju tych "pogodoodpornych", ciepłych, połysk ma - śmiem twierdzić - ładniejszy niż Wensleydale, naturalny kolor też, układa się pięknie, mniej "źre" i mi przędzie się ją bardzo przyjemnie.

19 komentarzy:

  1. Fajny ten Lincoln - zarówno owca jak i jej wełna :). Nie miałam jeszcze tej czesanki w rękach. Z długowłosych przędłam jedynie czesankę massam - podobała mi się. Mam jej 20 dag (coś ok. 360 m) i też mi na razie brak pomysłu na nią. Ale coś wymyślę :).
    Ciekawa jestem czy z lincolna też będą wyłaziły kłaczki tak jak z wensa? Jedyne co mi przeszkadza w wensie to te kłaczki, a raczej konieczność późniejszego "obierania się" z nich :(. Dlatego też nie przepadam za moherem.
    Szybkiego powrotu do zdrowia życzę i przypływu weny twórczej :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłam eksperyment, wiem, że to nie to samo, ale przez kilkadziesiąt sekund lekko pocierałam czarny polar motkiem. I zostawił trzy włoski, więc pewnie i Lincoln będzie trochę kłaczył.
      Z moherem nie mam żadnych problemów, on kłaczy tylko wyczesany, jak jest na gładko sprzędziony, to mi się nie czepia. A może już okulary za słabe?
      To kupowanie po troszku to świetna metoda poznawania wełny i szukania takiej, którą się lubi, ale chyba jednak masz rację - po 20 deko. Z tego można już coś z robić, z 10 deko praktycznie tylko skarpety, nawet na czapkę i rękawiczki nie wystarcza.

      Usuń
  2. Piękne to navajo i nawet po bardzo dokładnym przyglądaniu się obu motkom, nie widzę różnicy w grubości, się może to jakiś błąd obliczeń? Kolorki bardzo mi się podobają zwłaszcza ta szmaragdowa zieleń w połączeniu z resztą kolorów. A owieczki wyglądają cuuuuudnie, taka właśnie bym chciała mieć!
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, to nie błąd obliczeń, tylko urok wełny. Ona jest po prostu tak sprężysta, że nawet cieniutka wygląda na solidną. Pewnie będzie cieplutka, bo jaka ma w tej sytuacji być.
      Owieczki w istocie urzekające, nie rozumiem tylko, dlaczego na wystawie fotografuje się te puchate tyłeczki, a nie - słodkie przecież - pyszczki:)))

      Usuń
  3. Kolejny ciekawy post.
    Z 'teoretycznej' zasady, jak słyszę, ze wełna ma więcej niż 30 mic, to już mnie gryzie po krzyżu. :-))) Przędza ładniutka, ale tym razem mnie zaciekawiły bardziej zdjęcia owieczek. Zastanawia mnie, czemu prezentowane są na wystawach przez osoby w białych fartuchach. Dziwnie mi się to ogląda. Druga sprawa, to dredy. Jak widzę na owieczkach sierść prawie w formie dreda, to się zastanawiam, jak z rozczesaniem tegoż. Niestety, miałam w dzieciństwie pudla, stad wspomnienie i skojarzenia z kłopotami kołtunowo-dredowymi.
    A tak z innej beczki, co to za pierścień Jumbo ??? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie wiem, dlaczego te białe fartuchy, Chmurka na pewno wiedziałaby więcej. Myślę sobie, że chodzi o to, że one takie czyściutkie są, wypucowane i widać, że chociaż się o białe ocierają, śladu brudu nie ma na fartuchu. Ale to tylko domysły. One chyba nie mają dredów, bo ta sierść lokata jest, jak u wensów, tylko może trochę mniej efektownie. No chyba że są świntuchy i wyciruchy, to z każdego loka da się zrobić dred.
      Pierścień Jumbo do Fantazji to taka nakładka przykręcana na wrzecionie. Jak chcesz zrobić te artystyczne włóczki, na przykład wprząść całe loki, albo zrobić coilsy (nie wiem jak to po polsku) itp., to musisz mieć tę dziurę we wrzecionie większą, żeby Ci ten gruby surowiec przeszedł przez nią zanim się na szpulę nawinie. No i standardowe wrzeciona mają za mały ten wlot. Do wielu modeli kołowrotków można dokupić cały zespół wrzeciona (ze skrzydełkiem) w wersji Jumbo, wtedy masz też i szpulę większą (na grubą włóczkę lepiej, bo na standardową szpulę wiele takiego grubego nie nawiniesz), ale w Fantazji to chyba niemożliwe ze względów konstrukcyjnych, więc jest tylko dodatkowy pierścień, przez który wpuszczasz "nitkę" i nie przepuszczasz już przez ten podstawowy wlot wrzeciona. To rozwiązanie połowiczne, oczywiście, bo szpula standardowa, ale dobrze że i takie już jest. Bo sama chciałam zrobić podobne z korka i drucianego kółeczka. Ale skoro Kromscy się zorientowali, to nie będę kombinować. Warto to wziąć pod uwagę, kupując kołowrotek. Bo czasem możliwość takich dodatkowych rozwiązań w miarę przyrostu doświadczeń się przydaje. Ja na Fantazję nie narzekam, bardzo ją lubię, ale dziś, gdybym kupowała kołowrotek, pewnie sięgnęłabym po Sonatę, bo i złożyć i przewieźć można, i można dokupić całe dodatkowe skrzydełko Jumbo, i chyba bardziej klasyczna jest na oko, więc "opatruje się" wolniej niż ta nowoczesna linia Fantazji, a prawie wszystkie nowoczesne, udogadniające pracę rozwiązania ma (no, nie ma skrzydełka na "klik", co jest bardzo wygodne).

      Usuń
    2. Dziękuje :)
      A tak w ogóle, dostałaś mego maila z wrażeń kołowrotowych ? Przypuszczam, ze nie.

      Usuń
    3. Nie, żadnego maila od Ciebie nie dostałam, może mi komp szwankuje. To dawaj go jeszcze raz, jak masz w wysłanych.

      Usuń
  4. Chyba przy następnym zamówieniu kupie sobie ze 100g tego Lincolna, skoro tak zachwalasz - ale tylko z powodu blasku, te mikrony mnie odstraszają.
    Lubie wełnę typu Wens, Masham i Teeswater za piękna lśniącą nitkę oraz to lekkie moherowe zacięcie ale jak dla mnie stanowczo za bardzo gryzą więc dla mnie to raczej wełny dekoracyjne :)))
    Miło czytać takie posty od razu wiadomo co z tej owcy za zwierz :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Sprawdź Lincolna, naprawdę. Kiedy brałam do ręki Devon, to żarł, nie powiem, że go nie lubię, ale Lincolna przedzie się dużo przyjemniej. Nie jestem wprawdzie specjalnie wrażliwa na podgryzanie, ale z wensem nie lubię wchodzić w kontakt bezpośredni, a z tym byłabym skłonna.

      Usuń
  5. Lubię Twoje posty o rasach owiec:) Ale teraz gapię się na Twoją niedzielną farbowankę,bo kolor zielony mnie urzekł:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej zasługa owiec niż moja. Ha, ha, właśnie zielony mi nie wyszedł, miał być w kolorze liści oliwki!

      Usuń
  6. Wreszcie ja laik zaczynam łapać różnicę w wełenkach i kumam, że wełna nierówna wełnie, jedna żre, a druga milutko otula. Połykam posty!!! A ten nowy zestaw kolorków jest świetny, nawet jeśli nie zamierzony. Milutkiego śmigania nie tylko na klawiaturze, ale i przy Harfie oraz kołowrotku życzę
    Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owieczki i ich produkty to temat rzeka, dlatego mnie tak wzięło na tę wełnę wszelaką. Harfa nadal stoi nietknięta, niestety, sił mi brak:(

      Usuń
  7. no tak, Ty usiedziec spokojnie nie mozesz, jak nie tkanie to przedzenie :P, ja nawet tak szybko nie filcuje jak Ty przedziesz :P Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, 10 deko w dwa dni to nie jest świetny wynik, ale dziękuję:)))

      Usuń
  8. Miast leżeć i się kurować to Ty szalejesz...ale z jakim skutkiem!
    Ten śmietankowy kolorek jest cudowny:)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i masz świętą rację, żem głupia. Mnie też się naturalny kolorek Lincolnów podoba.
      Pozdrawiam:)))

      Usuń
  9. Jak zwykle, przy tych specjalistycznych postach nie wiem co napisać, ale przynajmniej pogapić się mogę, gębę porozdziawiać i zastanowić się nad sobą, to napiszę chociaż to - dużo się od Ciebie uczę i może kiedyś tę wiedzę wykorzystam, kto to wie? :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń