Skończyłam, zdjęłam z ramy, zawiązałam frędzle (nieumiejętnie) i mam.
Zapewniam, że styropianowy manekin dziś z pewnością wygląda lepiej ode mnie - jakby mniej blady niż ja - pozwoliłam więc sobie nie straszyć nikogo swoją facjatą.
Wytwór nie jest całkiem jednorodny, wraz z długością szalika rosła i wiedza, szybko, bo od zera, a z nią z kolei i jakość tkaniny (to brzmi dumnie!). Szalik ma 195 cm bez frędzli i po zdjęciu miał szerokość 31 cm, ale... po praniu okazało się, że ma ich już tylko 25. Długość bez zmian.
Przed praniem wyglądał sobie tak oto:
A z bliska (po praniu) też mi się podoba.
Ach, zapytał mnie ktoś, dlaczego włóczkę, w której nie ma ani grama czerwieni, nazwałam "Fogo" (ogień). Uprzedzam dalsze pytania oraz odpowiadam delikatnym, którym głupio było to pytanie zadać, żeby mnie nie urazić - dlatego:
Cała ta bezwodna wyspa jest czynnym wulkanem, ale w krajobrazie czerwień widziałam tylko w olbrzymich poinsecjach, bynajmniej nie dzikich.
No, to przynajmniej na koniec pokazałam coś miłego dla oka, chociaż nie aż tak miłego jak owce.
Ależ Ty masz tempo! Dopiero co zaczęłaś przygodę z tkaniem, a już pokazujesz gotowy szalik. I to taki długi :). Wyszedł super - bardzo mi się podoba! A to coś, co ma manekin na głowie, to taka szersza opaska? Wygląda to razem świetnie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będzie to Twój pierwszy i ostatni wyrób tkany. Czekam na kolejne, bo świetnie Ci to wychodzi :).
To, co manekin ma na głowie, to raczej atrapa niż opaska. Został mi mały kłębuszek wełny i nie chciałam, żeby się gdzieś walał. Wyszło takie cóś, co na manekińską głowę wchodzi, a na moją nie. Ale nawet gdyby weszło, tkanina nie jest tak elastyczna jak dzianina i swojej roli by nie spełniło. Ale przynajmniej nie patrzę na łysy styropianowy łeb:))
UsuńMyślę, że kolejne będą, tylko muszę coś na nie uprząść z rozmysłem. A z myśleniem ostatnio mam kłopot;)))
Zapraszam po wyróżnienie :) ewa
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Biegnę!
UsuńToż szczęka opada! Też chcem taki!:) Ale nie znalazłam na allegro o wymiarach tak wielkich jak Twoje krosna,albo po prostu nie umiem szukać. Pozdrawiam ,a widoki miłe dla oczu:)
OdpowiedzUsuńPrzytrzymaj szczękę! Zęby są drogie (coś o tym wiem)! Umiesz szukać, tylko ja poprzez koneksje (mój ojciec jest imiennikiem św. Antoniego, dlatego mam ze świętym doskonałe układy od zawsze) błyskawicznie znajduję to, czego szukam i miałam niebywałe szczęście, że ktoś, kto kiedyś sobie kupił tę ramkę w Niemczech, przekładał ją wiele lat z miejsca na miejsce (sfatygowane pudło i tylko pudło), a nie używał. I we właściwym dla mnie momencie ją wystawił.
UsuńDziękuję!
Nieee, no nieee i tylko tyle na ten temat? Chyba żartujesz? Taką piękność nam pokazujesz i koniec? Ja proszę o pełniejszą relację, bo wiem, że potrafisz :-) OK, rozumiem, kosztowało Cię to dużo wysiłku, ale chciałabym żebyś się nazachwycała do cna, bo dałaś do zrozumienia, że jesteś zadowolona z dzieła i masz prawo być dumna. Nie dotykałam dotąd własnoręcznie utkanego szala z wełny własnoręcznie uprzędzionej. Jaki on jest, no opowiadaj! Że jest śliczny, to widzę :-)
OdpowiedzUsuńOn jest miły w dotyku (bo merynos), jest dość wiotki i ładnie się układa, chociaż pod koniec to już mocno dobijałam nitki i jest gęściutki, ale to nie zaszkodziło, wręcz jest lepiej niż na rzadszym początku - cały czas się uczyłam. Tak prosta rzecz wymaga więcej cierpliwości niż umiejętności i w dodatku człowiek dowiaduje się dopiero po zdjęciu z ramki, jak jest lepiej, a jak gorzej, czyli duża część wiedzy zwala się na człowieka dopiero po robocie. Ale na szczęście się zwala i następny pewnie będzie bardziej doskonały. Literatura u nas skąpa w sprawie tkaniny użytkowej (o gobelinach - proszę uprzejmie, coś znaleźć można), więc jak się nie wykombinuje samemu, jak sobie np. pajączka w tkaninie zrobić, to d... blada, znikąd nadziei. No, może poszukam po niemiecku, bo przy całej tej tkackiej terminologii, której nie pojmuję, po angielsku chyba nie zmogę. A tkanie na gładko na ramce może znudzić. Ale polecam, w istocie mam satysfakcję:)
UsuńPhantastisch, superschön geworden Dein Schal!
OdpowiedzUsuńGanz liebe Grüsse Heike
Super, super i jeszcze raz super :)) Moje wyrazy uznania, świetnie Ci to tkanie wychodzi :))
OdpowiedzUsuńVielen Dank, Deine sind noch schöner!
OdpowiedzUsuńLG Aldona
Pięknie Ci wyszedł, podziwiam ogromnie, a to co na głowie tego pana to opaska?
OdpowiedzUsuńTo atrapa opaski, na mnie za mała. Wiesz, w styropianowym łbie rozumu mniej, i lęków, to mniejszy jest i wszystko się na nim zmieści. Poza tym tkanina jest z natury swej niezbyt elastyczna, na opaski się zatem nie bardzo nadaje:)))
UsuńNo fakt, czasem chciałoby się mieć tyle zmartwień co styropian ;) Szkoda że ta tkanina się na opaskę nie nadaje, bo bardzo ładnie w komplecie wygląda
UsuńNo szkoda, ale zawsze sobie mogę wydziergać. Ach, cóż to za wolność człowiek posiadł, odkąd farbuje i przędzie! Przynajmniej w jednym życiowym względzie ograniczają go jedynie finanse!
UsuńPan Styropian mi się bardzo w utkanym szaliku podoba. Zdjęcia również.
OdpowiedzUsuń:)
O ludzie, kupowałam jako Panią Styropian! Składałam nawet reklamację, ale nie w sprawie, że Pan, tylko że krzywa. Ach, jak to szata zdobi Pana Styropiana! Szata mojej produkcji!
UsuńTak właśnie :-))) Jakaż moc w tej szacie tkwi :-)))
UsuńMusi niesamowita być. ;-)
o ja cierpiedole jaki ten szalik jest świetny! a wiesz- ja szalików nie bardzo, ja wolę chusty, ale Twój to bym ponosiła :) fiu fiu :) a Styropianek całkiem niezły jest- nie żebym Twojego oblicza oglądać nie chciała :) marchewki trochę zjedz, kolor cery się poprawi :)
OdpowiedzUsuńSpoko, dam polatać!
UsuńStyropianek i owszem, nie powiem, niezły. Kiedy opuszcza mnie (by się przespać)inteligencja wyższa wcielona w mego psa, mam do kogo zagadać. A teraz w dodatku Styropianek ma nakrycie głowy, a ściślej jej owinięcie. To już klasa półśrednia!
Nie dam się przerobić na królika!
Oj tkanina potrafi zafascynować i chociaż u mnie to raczej stare dzieje umiem sobie wyobrazić tą radość i fascynację z poznawania czegoś nowego :D
OdpowiedzUsuńJa tkałam tylko gobeliny na ramie więc na szalik się zupełnie nie nadawały ale Twój to co innego - cudna kolorystyka z takim pięknym podtekstem ( ta czarna wulkaniczna plaża :))
Bardzo dziękuję! Rzeczywiście urok nowości działa przy całej świadomości tego, że dzianina jest jednak znacznie praktyczniejsza. Fascynacja kazała mi się zapisać do... Tkackiego Koła Seniorek i nawet nazwa mnie nie nie zniechęciła. Zobaczymy, co będzie dalej, dokąd jeszcze mnie to zaprowadzi. Byle nie na manowce...;)
UsuńJeśli cierpiąc tworzy się takie rzeczy to później będziemy mdlały zaglądając tutaj (ja chcę więcej i więcej). Jednak świat może być kolorowy i to blisko nas, a nawet pod nosem!!! Może krosno jest lepszą zabawą niż "dudlenie" na drutach.
OdpowiedzUsuńKolorowego barwnego życia.....
Małgorzata
No właśnie, jestem tego samego zdania, co pierwszy i ostatni uczciwy katecheta tego kraju, znaczy się ksiądz Tiszner (choć on miał, szczerze mówiąc, dużo więcej i bardziej bolesnych doświadczeń, kiedy to stwierdził): "Cierpienie nie uszlachetnia".
UsuńDzierganie jest chyba jednak przyjemniejsze niż tkanie, ale nie ma dla mnie tego uroku nowości (obawiam się, że jak urok minie, to rama w kącie wyląduje).
Dziękuję!
Szalik jest fantastyczny! Coś czuję, że budzi się chęć bliższego spotkania z krosnem, ale może jeszcze nie teraz. Będę Ci kibicować, bo pięknie tkasz:)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Spotkaj się z krosnami koniecznie - od wiewiórek w lesie słyszałam, że masz nawet możliwości, by je sama stworzyć. Z Twoją cierpliwością dopiero mogłabyś czarować.
UsuńKibicuj mi koniecznie! Dziękuję!
Bardzo pięknie to wygląda. Zaskakująco, jak na taką rameczkę! Trzymam kciuki za więcej :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuńszybko poszlo i cos czuje, ze ostatnim szalem to on nie bedzie :))))fajna ta plecionka :))))
OdpowiedzUsuńPiękny szal, jeśli to pierwsza praca to moje najszczersze gratulacje i pełen podziw :) Paleta kolorów dobrana z natury więc to jasne że natura zasłużyła na 6+ ;) Pozdrawiam cieplutko miłośniczkę rękodzieła :)
OdpowiedzUsuńSzalik jest fantastyczny, jestem pełna uznania gdy przeczytałam jak na kolankach walczyłaś z nowym nabytkiem. Podziw i szacun:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena