wtorek, 23 października 2012

Znów owieczki i... barany

Kupiłam swego czasu za bezcen (wysyłka już nie była za bezcen, bo z Anglii) 30 deko wełny z owieczek Swaledale i, korzystając z pięknej pogody pod koniec ubiegłego tygodnia, postanowiła ufarbować sobie zapasik kolorowej wełny na zimę. To oczywiście nie koniec urobku, ale w jednym poście nie zmieszczę. W każdym razie moje Swaledale są teraz takie:


A nawet ładniejsze! Kiedy sobie schły, też je fotozdjęłam.


Wełna jest podobna do Herdwicków, luźna i puszysta, trochę się rozsypuje, ale na moją łapkę miększa i przyjemniejsza w dotyku, chociaż powinno być odwrotnie. I te, i tamte są cieplutkie, bo potrafią zimować na zewnątrz. Już czesanka wygląda ciekawie.


W zbliżeniu widać lepiej ten jasnoszary kolorek i pojedyncze ciemniejsze włoski.


Kudełki ma dość długie.

Przędzie się ją więc bardzo miło. Zostawiłam z pół deczko, żeby zobaczyć, jak wygląda sprzędziona w naturalnym kolorze.

No i teraz nie wiem, czy lepszy był ten kolor, który jej Bozia dała, czy ten ode mnie. Bo w niteczce wygląda bardzo ładnie.
Wełny tej wspaniałej o przekroju włoska 36-40+ mikronów (Bradford count: 40s-30s) dostarczają może nie prześliczne, ale charakterne rogate owieczki, które nazwę swą wzięły od doliny Swaledale w Yorkshire.

Zdjęcie: by Alethe
Ten powyżej to chyba pan baran, sądząc po skręconych wielokrotnie rogach.
W stadzie wyglądają cudnie.
Zdjęcie: Mike Quinn
A przy okazji farbowania wełny tychże owieczek, pochwyciłam kolejny motek "kupnej" i zalałam tym samym, co czesankę, tylko jak leci.


I bardzo jestem zadowolona, że motek był spory, bo 16 deko.


I powiem więcej: powtórzę to na dużo lepszej "kupnej" i w dużo większej ilości.

Z pozostałych ciekawostek, czyli w sprawie moich baranów, a ściślej jednego - mnie: otóż przyszło wczoraj z Panem Marcinem moje oczekiwane runo, to znaczy nie moje tylko zapowiadane szaro-kremowe runo owieczki, a ściślej jagnięcia North Ronaldsay. Przyszło w stanie, jakiego - rzecz jasna - baran oczekiwał. Albo nawet gorszym, czyli wraz z kupą, łąką i oborą.




Zostawiłam to póki co na balkonie, ale chyba zaraz muszę z tym coś zrobić. Ale najlepsze jest to, że - co może zrobić durny baran w takiej sytuacji? - zamówiłam u tego brudasa trzecie runo: szaro-czarno-brązowego Hebrideana. Rozumu to mi można doprawdy pogratulować!

34 komentarze:

  1. SOOOO viel Wolle, und SOOOOO schöne Farben...

    Liebe Grüsse Heike

    OdpowiedzUsuń
  2. Farbowanki bardzo mi się podobają, czesanka i włóczka cudny zestaw kolorów :)))- aż zaczynam myśleć o farbowaniu.
    Ale powaliła mnie na kolana naturalna kolorystyka tego Swaledale, no gdyby mnie tak nie żarło to bym sobie golfik z takiej kolorystyki uczyniła no piękna jest.
    Runo North Ronaldsay wygląda na zdjęciu całkiem nieźle ale to może tylko na zdjęciu - bardzo jestem ciekawa nitki i naturalnej kolorystyki bo chyba też będzie piękna skoro szaro - kremowa.
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W istocie ładnie ta owieczka wygląda w naturalnym kolorku. Runo się już pierze, prawie połowa nadała się wyłącznie do kosza, a to z powodu drobnej roślinności nieusuwalnej ani teraz, ani potem w żaden sposób, a to z kolei dlatego, że była kompletnym, nierozdzieralnym filcem. A szkoda, bo bajecznie mięciutkie to runo, jak nie od tej rasy. Jagniątku nie zdążyły porządne szorstkie kudły okrywy wyrosnąć.

      Usuń
    2. oj tym filcem i drobna roślinnością to mnie zmartwiłaś, szkoda bo z opisu koloru musi być piękny a jeszcze jak milutki to tym bardziej żal.
      ja kiedyś tak wielbłąda i lamy wywalałam z powodu filcu aż serce bolało, a co dopiero jak zwierz za funty to człowieka może trochę rozdrażnić - mam nadzieję, że to co zostanie wynagrodzi wszystkie straty w pięknej przędzy :))

      Usuń
    3. Kremowy sukcesywnie po każdym praniu zmierza ku śnieżnej bieli:(

      Usuń
  3. Oj tam,oj tam:) Z rozumem u Ciebie nie najgorzej skoro to wyprać potrafisz i wyczesać. Cała robota warta efektu końcowego:) Farbowanki prześlicznie Ci wyszły a zdjęcie owieczek w stadzie na śniegu zupełnie mnie powaliło!:) Pozdrawiam i lecę rękawiczki jakieś robić małemu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - czy potrafię? Na razie jestem w trakcie. Prania znaczy, nie czesania.
      Też chyba muszę coś zrobić, czapkę znaczy, tylko staremu.

      Usuń
  4. Z rozumem w porządku, tylko pasja w stanie chorobliwym-ciężkim uzależnieniu. Niestety pasja to rzecz nieuleczalna i domyślam się droga "baraninko", że jeszcze nieraz "zaćmi" Ciebie kolejne runo i żaden flejtuch tego nie zmieni. Patrzysz oczami wyobraźni i widzisz piękno, którego laik nie dostrzeże. Na zdjęciu ohyda, ale jakże piękna ohyda. Gratulacje złożę, gdy już niteczka z tego powstanie. A teraz zwalcz zapachy natury (trzymam kciuki) i ciesz się, że Twój pieszczoch nie jest psem pasterskim (miałam pona pasterskiego, trzepał skórki owcze i zaganiał rodzinę szczypiąc w zadek i z runem też by się rozprawił). Nowe farbowanko cud miód, malina i listek poziomki, jak znalazł na zimę, aż przytulnie się zrobiło. Przyznam, że naturalny kolor nitki z owieczek Swaledale też piękny. Bądź dumnym baranem, bo podziwiam Ciebie za upór(przy dopieraniu runa)) i pracowitość(ciągle coś przędziesz) i aż mi wstyd, że moje robótki zaległy w ciemnym kącie.
    Życzę wytrwałości i przesyłek bez "feromonów natury"
    Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Feromon trochę wywietrzał przez parę godzin na balkonie, na szczęście, bo dłubałam przy tych kudłach ze dwie godziny, żeby ziarno mniej więcej (raczej mniej)odebrać od plew. Ale milutkie w macaniu te kudły. Jak dopiorę, to może podniosę swój barani łeb. Tylko gdzie i kiedy ja to teraz wysuszę? Ot, barani łeb!

      Usuń
    2. Suchych i wietrznych dni życzę na okoliczność suszenia tego milutkiego, a internet niestety kradnie czas lepiej od telewizji i co gorsza pozwala nam na popełnianie głupstw i to tak trochę nieświadomie, każda wtopa dociera do mnie dopiero po wizycie listonosza i otwarciu "magicznej" przesyłki. Gdzie ja tą magię widziałam nie wiem, chyba w wyobraźni i już parę razy obiecywałam sobie, że nie kupię, jak nie pomacam, a dziś za kolejne zakupy muszę zrobić przelew i obym nie żałowała.
      Małgorzata

      Usuń
  5. O! Tak właśnie, myślę dokładnie to samo co Małgosia wyżej :-)
    A od siebie dodam, że pierwsze zdjęcie, jak już wiele innych u Ciebie, są doskonałą terapią kolorem - dla mnie, która kolory uwielbia (te mieszaninki zwłaszcza!) i podłączam się do takiego widoku jak do ładowarki, żeby pozyskać nową energię. No a jeszcze jak poczytam co napisałaś... no to żegnaj wszelki smutku!:-)))
    A tak nawiasem mówiąc, Pan Marcin "wtopił się" w Twojego bloga jak nie przymierzając kot Intensywnie Kreatywnej i wpisy bez niego się nie liczą! :-)))) Pan Marcin musi być.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie! Jeszcze co najmniej dwa razy! Nijak się nie mogę zatrzymać w tych zakupach kudlanych. Od Internetu trzeba mnie odciąć definitywnie. Miałoby to pewnie całkiem dobry skutek, bo jak mawia moja bardzo niegłupia sąsiadka: "Im mniej komputera, tym więcej dziergania";)

      Usuń
  6. Farbowanki śliczne! Bardzo mi się podobają, chociaż wełenka w naturalnym kolorze też jest piękna.
    Podziwiam Cię za pracę z takim "bogatym" naturalnym runem i trzymam kciuki, żebyś szybko się z nim uporała :). Nie ma to jak prawdziwa pasja - niczego się nie ulęknie ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasiu, lękam się! Tego trzeciego to już się bardzo poważnie lękam! Z runa na runo jest gorzej! Może przyjdzie już gotowy, tylko totalnie brudny kudeł na filcu, czyli tak zwany "żywy błam"? I co ja wtedy zrobię? Przecież tępy baran jestem, to nie wyrzucę...

      Usuń
  7. Kolory bajeczne! I owieczki znowu interesujące pokazujesz:) Runo z jagniątka wygląda nieciekawie, ale na pewno sobie z nim poradzisz, skoro tak chciałaś go mieć. Ja bym wymiękła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Dopiero trzy razy uprałam, może następny będzie ostatni. Nawet nie jest brudne - to znaczy woda nie jest czarna, tylko żółta od tłuszczu, ale tego roślinnego dobra tyle, że oj!

      Usuń
  8. Hehehe... nie wiem, jak podejść do tematu rozum, bo to nazbyt trudne, więc pominę. ;-) Przez grzeczność. ;-)))

    Runo surowe, obrabiać fajnie, ale kurde, z całym okolicznym urobkiem, to na dłuższą metę jest mocno denerwujące. Że też ludzie jakoś tych owiec trochę nie upilnują, czy co tam. Może się nie znam, ale chyba trochę można, nie ? A może to tak, że strzygą, byle ostrzyc, wełnę maja w nosie, poniewiera się, a jak jakaś szalona prządka zamówi, to jej problem.
    Ale ciekawi mnie zawsze Twoje doświadczenie z kolejna wełną, z kolejną owcą. Poczekam więc i na to zamówienie. I na kolejny, ciekawy post.
    Co do farbowania, to wiesz, że lubię takie posty. :-))) Bierz się za kołowrotek, bo czesanka to jedno, kolorowa przędza z niej, to drugie, a jeszcze co innego, to dzianina.
    Mam nadzieję, że tym razem nie skarpety. :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nawet gdzieś ostatnio, chyba u Kate Davies, widziałam szetlandy w tych płaszczykach z gumeczką u dołu, co to ma nie pozwolić, żeby się upieprzyły po łeb. Nie wiem tylko, czy im w tym nie za ciepło, chociaż wyglądało na cienkie płótno.
      Może jutro pokażę, jaki cudny wyszedł Lincoln od Ciebie - zawyłam z zachwytu nad dziełem własnym, pierwszy raz.

      Usuń
    2. W kwestii wycia: zawyłaś z zachwytu nad lincolnem, czy nad swym działem ? ;-) Bo przecież nie nade mną. ;-)))

      Usuń
  9. ich finde es immer wieder unglaublich was so aus der rohwolle entstehen kann, einfach toll, auch die farben im versponnenen garn.
    sag mal bitte, was für ein spinnrad benutzt du eigentlich?
    ich bin immer noch auf der suche nach einem spinnrad, gebraucht/neu, dass auch für eine änfängerin gut zu spinnen ist.

    einen gruß sendet dir flo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Das farbige Garn habe ich nur gefärbt, nicht gesponnen. Und den konkreten Kammzug werde ich bestimmt nicht schnell spinnen. Das Garn zeige ich also vielleicht erst in einem Monat.
      Am Anfang gibt es immer nur Rohwolle;) Man muss also wissen, was damit anzufangen ist.
      Ich spinne jetzt auf dem Kromskis Fantasia und bin im Grunde zufrieden. Ich habe damit kein Problem, für Anfänger - es ist meine Meinung - genial. Preisgünstig, modern, einfach zu bedienen. Besonders schön ist es nicht, doch kann man nicht alles haben:) In Wollschaf habe ich es gesehen.
      LG Aldona

      Usuń
  10. Ładny kolorek, co Bozia dała, ale ja się nie mogę doczekać nitki z Twojego farbowania- też zaszalałaś i teraz mnie ciekawość zeżre, o! To prządź, prządź, żeby mnie całkiem nie zżarła :))) ja się wzięłam za Wensa- dalej walczę o burgundy, coś poszło nie tak, ale już mam nową koncepcję :) A Ty masz jakiś pomysł na burgund?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takiego, żeby był pewny na bank, nie mam. Ale mam taki nie do końca sprawdzony: a jakbyś do bordo dodała trochę brązowego albo chociaż ociupinę żółtego? Bo te wszystkie bordo, wiśnie, buraczki itp. wychodzą albo róziowe albo lecą w fiolet za mocno. To może jakby je podgrzał słoneczkiem i letko przybrudził w tym kierunku (znaczy: opalił), wreszcie dostałyby koloru winka z Bordeaux (chociaż ono czereśniowe raczej nie jest, właśnie w purpurkę leci, no dobra, ale umówmy się...).

      Usuń
    2. No tak będę próbować. Kombinuję tak, żeby z amarantem i brązem zmieszać trochę czerwieni i dodać czarnego, zobaczymy, co wyjdzie na próbce, jutro będę szaleć, a co :) a jak to nowe runo z jagniątka? i jak Twój pies reaguje na taką stertę obcego zapachu w domu?

      Usuń
    3. Pierze się kolejny raz, tłuste, a kremowy zamienia się stopniowo w biały. Pies dziwny jest, bo jak starego barana albo alpakę kupię, to go słabo interesuje (poza tym że zazdrosny), a jak ze zwierza młodziutkiego, to łeb wsadza w całości, wyjąć nie chce i niucha i niucha i zachwyca go ten smród. No, on ma własne kanony piękna, jak się pan z rana wyperfumuje, to mu pies od razu daje do zrozumienia, że tak strasznie śmierdzi, że trzeba go natychmiast wyprowadzić na dwór, żeby się przewietrzył, bo smród bije od niego nie do wytrzymania.

      Usuń
  11. Když se tak dívám na tvé nadšení vyzkoušet si upříst vlnu z různých druhů ovcí, nechceš také vyzkoušet naši valašku? Není to sice kdovíjaká kvalita, ale přede se velmi dobře. Ráda ti vzorek pošlu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? Mogłabyś? Byłoby super. Tylko troszeczkę. Twoje owieczki mają takie słodkie pyski, że muszą mieć miłą wełnę. Bardzo jestem ciekawa ich wełny. One pewnie pochodzą z tej mołdawskiej, nie z tej Morawskiej Wołoszczyzny, którą znam. Tam ani jednej owieczki nie widziałam. A czym mogłabym Ci się odwdzięczyć?

      Usuń
    2. Ničím, je to dárek. Jen mi pošli na email adresu, prosím.

      Usuń
  12. Cudna ta czesanka !!!! kolorki są prześliczne i pięknie się układają. Owieczki cudne, ten rogaty baran mnie urzekł
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Chyba mam jakiś pociąg do rogatych, tych niby prymitywnych, owiec. Może są ostrzejsze, ale i bardziej charakterne.

      Usuń
  13. Kolory czesanki zachwycające, naturalna też piękna. A zewłok owczany rewelacja - gdzie Ty wypatrujesz takie egzotyki???? U nas?????

    OdpowiedzUsuń
  14. A skąd! Muszę się pofatygować na Brytyjski ebay, potem pacnąć na kolana i zawyć z zachwytu w obcym języku, a później mam szansę, którą zależnie od chwilowej zawartości portfela wykorzystam albo i nie. Smutne ale prawdziwe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, ja już doczytałam, bo jak widzisz idę jak rak....wspak. :)

      Usuń