W motku - 225 m/60 g, navajo, Falkland
W zbliżeniu:
A że gradient wyszedł mi pięknie jak nigdy, to jeszcze kilka zdjęć z akcji, od końca.
Skręcona na szpuli:
W singlu:
Czesanka po farbowaniu wyglądała tak oto - jest tego 20 deko:
Pochodzi z... i tu, jak się zaczęłam orientować, co ja takiego od ponad roku z lubością przędę, spotkała mnie niespodzianka. Nie pochodzi z żadnej konkretnej owcy. Falkland po prostu pochodzi z Wysp Falklandzkich. I prawie wystarczy. Oni tam zajmują się od 170 lat hodowlą odpowiednich owieczek, żeby uzyskać z nich wełnę o konkretnych parametrach. Kupując wełnę opisaną jako Falkland można mieć pewność, że trzyma odpowiedni standard: zanieczyszczeń roślinnych jest w niej mniej niż 0,5%, jest bialusieńka, chociaż oni hodują ekologicznie i praktycznie nie używają chemii, a już na pewno do bielenia,
ma ładniutki połysk
włókna mają grubość między 20 (niektórzy twierdzą, że nawet 18) a 32 mikrony, ale zasadniczo od 24,5 do 28 mikronów i są dostatecznie długaśne, by miło było je prząść.
Główne dostarczycielki run na falklandzką wełnę to ponoć Polwarth, Corriedale, Dohne Merino i inne merynosy. I - co ważne - w odróżnieniu od barbarzyńców w Australii - w żadnym wypadku na Falklandach nie wycinają im skóry na tyłkach dla ochrony przed pasożytami (odkąd wiem, co te łobuzy robią owcom, nie kupię od nich ani grama merynosowej wełny, dopóki nie przestaną!). Więcej można sobie poczytać i pooglądać tu i tu.
Przędzie się tak przyjemnie i miło, jak masełko, że czasem mnie przy niej wściekła nuda ogarnia - to jedyna wada Falklanda. Farbuje się bardzo przyjemnie i nie ma tej skłonności do podfilcowywania się na boczkach (jak np. BFL, a jest równie mięciusieńka). Ja zrobiłam sobie w zeszłym roku spory zapasik, i nie żałuję. Mam jeszcze dobrze ponad kilogram, ale już się rozglądam, żeby zapasik utrzymać.
A na koniec:
Zdjęcie: Liam Quinn |
Piękna ta włóczka, kolory są fantastyczne- dobrze że do tej landrynki jest dodatek szarości, bo dzięki temu nie jest za słodkie. Słuchaj się takich snów!!!! Jak to merynosom australijskim wycinają fragment skóry na tyłkach? chodzi o obcinanie ogonków?
OdpowiedzUsuńWiesz co, gdyby tylko ogonków, to bym się tak nie ekscytowała. Popatrz np. na to: http://www.animalsaustralia.org/media/photos.php?photo=The+wound+of+a+mulesed+sheep. To jest k... kryminał. Koszty hodowli im spadają, bo nie muszą walczyć z pasożytem, co im wełnę psuje. Kiedy pierwszy raz o tym przeczytałam u Niemców, nie wierzyłam, że człowiek jest do tego zdolny. Ale jest! Chciałabym, żeby takich wałów ktoś podobnie załatwił, bo to chyba jedyny sposób, żeby pojęli, ile te ich pieniądze są warte. Tu masz na spokojnie o mulesing: http://en.wikipedia.org/wiki/Mulesing. Jak to się nazywa po naszemu?
OdpowiedzUsuńto jest horror, powinno to być zakazane, przecież są spot-ony skuteczne na większość pasożytów, lub można iwermektyną owce przeszczepić, bo też jest skuteczna na większość "robali" Ale niestety świat lubi zwierzęta tylko hasłami. U nas też nie jest różowo, większość spraw o znęcanie się nad zwierzętami jest umarzane w prokuraturze.
UsuńTak, tego, co szczenną sukę na oczach małego dzieciaka wywalił z trzeciego piętra, uniewinnili. Może następnym razem wpadnie do tego sądu i sędziego z okna wywali. Sama podniosę rękę za tym, żeby go uniewinnili.
UsuńFajne masz sny! Nie miałabym nic przeciwko temu, żeby mi się śniły po nocach czesanki i wełenki ;)). A o stan Twojego umysłu jestem zupełnie spokojna.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz takie dobre zdanie o Falklandzie. Mam w swoich zapasach jakieś pół kilo tej czesanki, więc dobrze wiedzieć, że praca z nią zapowiada się przyjemnie :).
Twój Falkland wygląda pięknie i to na każdym zdjęciu. Rozumiem, że szal z niego będzie tkany? Już się nie mogę doczekać.
Ach, nawet już przewinęłam ten motek, żeby mieć przygotowaną osnowę. Ale zanim ten zacznę(muszę jeszcze singla na wątek uprząść, a coś do przędzenia nie mam melodii), inny chyba utkam. A z Falklandem naprawdę miło się pracuje:)))
UsuńPiękne sny:) Ja w nocy dziś śniłam,że stoję nad przepaścią( wczoraj byliśmy nad tamą).Piękny Twój falkland. Oczy się cieszą widząc takie przenikanie kolorów. W navajo to wychodzi najlepiej. Czekamy teraz na szal:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMi się najbardziej podobał w singlu.
UsuńTo Ty już nie chodź nad ta tamę. Nienawidzę snów o przepaści, zaraz wpadam i budzę się z dygotem. Brrrr!
Uwielbiam takie kolory! Po prostu cudo.
OdpowiedzUsuńO hodowcach wypowiadać się nie będę, bo to jest po prostu niepojęte.
Tak, szary z każdym osłabionym odcieniem czerwieni wygląda dobrze, każdy róż z nim harmonizuje. Lubię też koralowy, solo i jako bazę do innych kolorów. Żaden z odcieniu oranżu nie udał mi się nigdy lepiej niż wtedy, kiedy wychodziłam od koralowego. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
UsuńCo do hodowców, to mi czasem brak słów. Wolałabym nie wiedzieć, jak jest, tak byłoby wygodniej; ale jeśli już wiem, nie będę udawać, że nie wiem:(
Je to nádherná barevná kombinace, viděla bych z toho pěknou šálu nebo rukavice. Obdivuji i, jak pěkně máte přízi spředenou. Doufám, že jednou ji budu mít také tak perfektní. Musím pilně trénovat :-) Hezký den.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Będzie szalik. Ale Ty przecież przepięknie i przędziesz, i skręcasz na wrzecionie. Też życzę miłego dnia!
UsuńCudne kolory wyśniłaś :)) Jak najwięcej takich snów!!! :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję! Lubię takie sny. Od tygodnia natomiast nic, tylko tkam we śnie. Nawet krwawa jatka z briefingu marszałek Kopacz, który oglądałam w całości, kończąc skarpetkę, nie była w stanie tego zmienić. I tak powinnam trzymać;)
UsuńNiom, niom... ciekawe zestawienia kolorów. W sumie bardzo fajne, nienachalne, ale i niebanalne. :-)
OdpowiedzUsuńTak sobie patrzę na ten równiutki skręt niteczki i przypominam wczorajsze zmagania z dziadkiem-kołowrotkiem, to mnie skręca dużo bardziej niż wczorajszą czesankę. :-)
Dzięki! Jak Cię wkurza, to go wywal skurczydziada. Na wrzecionie tyle namachałaś w tempie błyskawicy! Może rzeczywiście tylko mojej najświętszej cierpliwości na takiego dziada wystarczyło;)
UsuńTo chyba nie tylko kwestia cierpliwości, co braku znajomości techniki. Już pisałam o tym, w mej odpowiedzi u siebie, nie będę powielać. Zapraszam z nadzieją na pomoc. :)
Usuńsliczne kolory..pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńMarzenia senne realizować na jawie to dopiero luksus, też bym chciała osiągnąć znów taki stan umysłu (kiedyś tak miałam, ale przestałam marzyć nawet we śnie). Nowe kolorki cudne i jak miło poczytać o owieczkach i przyjemnościach przędzenia. Proszę śnić, proszę marzyć i zarażać tym!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMałgorzata
Bardzo dziękuję! Zdecydowanie lubię takie sny i życzę podobnych!
Usuńpiekne owce piekna welna, az sie dotknac chce, pomacac, pozacgwycac...
OdpowiedzUsuńA najpiękniejsze Falklandy. Aż się chce polecieć (choć ogólnie rzecz biorąc, latać się nie lubi)!
UsuńOjej, nie wiedziałam, że taką krzywdę się zwierzętom robi, zszokowały mnie te zdjęcia. Tam później narasta łysa skóra? Co się dzieje z tymi ranami? Przykre to bardzo...
OdpowiedzUsuńA Twoja wełna jak zwykle prześliczna, a ta wyjątkowo! Elegancja Francja! :-) W najnowszej Sandrze na pierwszej stronie jest piękny ażurowy sweterek w podobnej tonacji.
Pewnie narasta, bo jak inaczej miałyby żyć. Ci ludzie twierdzą, że to profilaktycznie, bo ten pasożyt potrafi doprowadzić do śmierci pół stada. Ale do cholery czasem chyba zaglądają na łakę do tych swoich owiec, żeby zobaczyć, jak sie mają i ewentualnie leczyć. Bo szczepić im za drogo. A może rzeczywiście wpadają do nich tylko dwa razy do roku, żeby obłupić je z wełny. Po takich mozna się tego spodziewać. Oni to takiesyny robią w dodatku bez znieczulenia, przywieszając te jagnięta w pozycji, ktora sama może przyprawić o śmierć ze strachu. Okropność!
UsuńSweter w Sandrze widziałam. Przy Twoim szalu to paskudztwo!
Ha! To znaczy, że nie tylko mnie się śni farbowanie? Ale przyznaj, że to miłe sny, bo aż strach pomyśleć, co to by było, gdyby filc mi się we śnie zrobił. Pewnie pół bloku bym obudziła krzykiem ;) Kolory wyszły Ci niemożebne- i teraz zagwozdka- dlaczemu mój Falkland nie złapał bordowego, tylko wyszedł pudrowy róż? Bo ja cuduję i nie mogę wpaść na żaden błyskotliwy pomysł ;) Będzie powtórka z farbowania :)
OdpowiedzUsuńA to co tym owieczkom robią- ja bym im sama tak na tyłku powycinała i to tępym nożem, kanalie jedne. No aż krew się buzuje. I nie ma na to żadnej rady? Oni mogą sobie na coś takiego pozwolić?
Odpowiedź na zagwozdkę brzmi: dałaś za mało barwnika! Z farbowaniem Falklanda miewam problem tylko jeden: muszę go obejrzeć ze wszystkich stron, czy wszędzie barwnik przesiąkł, a nie tylko woda z roztworu. Przy tych mięciusich, gładkich wełnach, ale i twardych w gładziutkiej taśmie (tak miałam z Lincolnem) z wierzchu barwnik może być, a nie przeniknął do środka taśmy i potem przy przędzeniu kolor się robi jaśniejszy. Więcej barwnika zatem (w słoiku mam granat, na mokro na czesance błękit, a po foarbowaniu i wyschnięciu - jasny błękit)!
UsuńPrawo im pozwala, bo oni je rzekomo chronią przed pasożytem, który (jak każdy pasożyt) może zabić. No, ale mają też parę innych, mniej barbarzyńskich sposobów, żeby je przed nim chronić. Tylko droższych. Robią to, gnoje, bez znieczulenia. Pewnie ze znieczuleniem i środkami przeciwbólowymi kosztowałoby ich tyle, co szczepienie - za drogo! I oni się mają za ludzi! Może i są ludźmi, bo jaki zwierzak takie rzeczy by robił?
Dzięki za info odnośnie farbowania, poprawię dzisiaj, jak tylko tego singla uprzędę w 2ply ;) mam nadzieję, że filc nie wyjdzie.
UsuńA tym ludziom to na serio ktoś kuku powinien zrobić, tak dla równowagi w przyrodzie. Za niehumanitarne zachowania- ja na studiach, żeby zdekapitować żabę i się czegoś nauczyć z fizjologii zwierząt, musiałam spełnić od groma punktów regulaminu, a oni mają prawo okaleczać dla własnych korzyści majątkowych? Aż nie mam ochoty się brać za merynosa....
Wiesz, ale może ten róz, co Ci wyszedł, jest tak ładny, że nie warto go "dorabiać"? Najpierw się zastanów, co z niego zrobisz. Bordowego dookoła jest już tyle, co kup w Lasku Bielańskim;)
UsuńJak zwykle cudnie opisane :))
OdpowiedzUsuńTeż swego czasu buszowałam po tych falklandzkich stronach faktycznie te owieczki mają tam niezłe warunki.
Przędzenie odbieram podobnie jak TY, jest to runo pięknie sunące ja takie lubię i chociaż nie stoi u mnie tak wysoko jak BFL to jest jednym z moich ulubionych:))
Farbowanie piękne :D - ukazanie etapów z przędzenia to świetny pomysł - teraz poczekam na dzianinę albo tkaninę w tej kolorystyce z przejściem tonalnym powinna być rewelacyjna :))
A, bardzo dziękuję:))
UsuńSama wiesz, jak to bywa: czesanka piękna, singielek ładny, niteczka niezła, w gotowcu... katastrofa. Miejmy nadzieję, że nie tym razem. Zwłaszcza, że wczoraj zaliczyłam inną katastrofę, więc limit mam chyba wyczerpany;)
Sehr schöne Wolle!
OdpowiedzUsuńIch mag Falkland sehr gern.
LG Ute
Vielen Dank!
UsuńFajne kolorki, podobają mi się i żal mi tych owieczek:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena