Am Donnerstag habe ich mit Krappwurzel gefärbter und dabei mehr als ein bißchen verfilzter Kid Mohair kardiert. Am Freitag habe ich einige Zusätze und BFL gefärbt. Nicht der Rede wert... Also:
W sobotę (am Samstag):
Kid mohair (60%), bambus (20%), alpaka (15%), 200 g.
Musiałam robić zdjęcia przy ścianie, bo na górze jednego "puchatka" ukradł mi wiatr i biegałam za nim jak opętana po osiedlu.
Ich musste die Fotos an der Wand schiessen, weil oben der Wind mir ein Vlies gestohlen hat und ich lief wie eine Irre zwischen den Häusern, um es wiederzubekommen.
Z soboty na niedzielę (Samstag/Sonntag):
BFL (65%), alpaka (20%), jedwab - Seide (15%), 200 g
W niedzielę (am Sonntag):
Szary merynos - Merino grau (65%), granatowy mohair - dunkelblauer Mohair (15%), kaszmir - Kaschmere (10%), tencel (10%)
Na powietrzu/Im Freien |
W domu/ Zu Hause |
Und Schluss! Jetzt setze ich mich ans Spinnrad.
Jak zwykle wszystko wyszło szalenie elegancko - tak, tak to właściwe słowo. Pięknie byłoby za mało.
OdpowiedzUsuńZupełnie nie wiem dlaczego nie podoba Ci się to pierwsze farbowanie BFL-u. (to to w garze, tak?). Jak dla mnie wygląda super.
Na drumku mieszałaś?
UsuńBardzo dziękuję! Na drumku, a jakże, ze szczotki takie wielkie rolady by nie zeszły. BFL podoba mi się, takie miało być, nieprzesadzone. Nigdy nie farbowałam BFL w garze, tym razem też nie, mimo jednego koloru wrzuciłam do gara z barwnikiem, zostawiłam na kwadrans, wykręciłam, dałam w folię i na parę. Ja bojąca jestem, BFL do gara nie wrzucam.
UsuńWitaj Aldonko:) No weź się i nie obraź na mnie,ale przecudne Ci kolorki wyszły (szczególnie ostatni jest moim faworytem),ale po wymieszaniu na drumku stał się dziwny i wiele stracił z swojej urody. Komentarze nie muszą być łaskawe,a ja wredna jestem i szkoda mi Twoich farbowanek na drumienie. Pozdrawiam i proszę na kolanach o wybaczenie Wiola ps Może w błędzie jestem bo nie widziałam nici uprzędzionej mieszanki:) Moje dziecko dziś miało wypracowanie na temat "Śpiącej Królewny" I oglądając kołowrotek dziwiło się ,jak to owa Królewna ukłuła się wrzecionem....:)
OdpowiedzUsuńAj widzisz, to nie mnie on taki ładny (ten ostatni wyszedł), tylko łowieckom i mieszaczom tych łowiecek z WoW. Taśma wszak kupna, nie farbowana. Jam tylko mieszała i takem wymieszała. On w naturze wygląda lepiej, ma taki ładny perłowy połysk od tego tencela. Myślę, że masz na pewno rację co do jednego, ten smutny kaszmir był w nim niepotrzebny (bo moher jest cudny, zaiste luxury, a blask ma jak marzenie, co dobrze wygląda przy dość "tępym" merynosie). Pies to gnał, zobaczymy, co to z tego wyniknie.
UsuńWiesz, ja też, jak przyszedł mój "dziadek" szukałam jakiegoś bolca, o który można by się ukłuć. To się dzieciakowi nie dziw!
Z diabłem w układ pokrętny weszłaś, czy jak ? :-)))
OdpowiedzUsuńPowala ogrom puchu. Piękne.
Bardzo dziękuję! Puch zniwelowałam, we worki upchłam. Z diabłem to nie wiem, czy weszłam w układ. Człowiek czasem nawet nie wie, że ten, z kim układ wszedł, to diabeł. Ale w planach nie miałam:)))
UsuńPuchatki są zniewalające. Widać, że tęsknisz za kolorami wiosny i na razie eksploduje w Twoich garach. A że nie znoszę szarego to popadam w nieopisany zachwyt widząc barwne akcenty.
OdpowiedzUsuńMam naiwne pytanie, czy gotowa chusta (mam aż dwie) z szarego akrylu da się bezpiecznie przefarbować, czy lepiej pozbyć się szybko szarzyzny wciskając ją komuś, aby nie cierpieć, jak się zniszczy całą pracę.
Małgorzata
Wcisknij, Małgosiu, komuś, kto lubi szarzyznę. On będzie szczęśliwy, Ty nie będziesz nieszczęśliwa. Akryl to takie bydlę, co to w warunkach domowych farby nie chce przyjąć, a jak nawet coś łaskawie przyjmie (ale skąd ty chromowe barwniki weźmiesz?), to się dziwne rzeczy dzieją. I nie są to ładne zaskoczenia. Akryl produkuje fabryka i tylko fabryka ma warunki do farbowania tego. Uszczęśliw miłośników szarzyzny, bo szkoda Twojej roboty - co ma w szafie leżeć.
UsuńBoszszsz,jakie one cudne WSZYSTKIE;)))
OdpowiedzUsuńDziękuję, na kolanka padam, rączki całuję:)))
UsuńSzare podoba mi się ogromnie.
OdpowiedzUsuńMyślę też, że mieszanie kolorów na drumie,nie wymaga aż takiej precyzji jak czesanie surowego runa w jedym gatunku i kolorze. Strasznie musiałaś się z tym narobić, bo te piękne, kolorowe pasma jakie dodawałaś, gdzieś się pochowały.
Ale oczywiście wszystko zależy od efektu, na jakim nam zależy.
Prządkom zawsze coś fajnego z balkonu spada... Tobie baciki, a mnie skrzydełka. Trzeba chyba zrobić dokłady spis, gdzie też One mieszkają :)))
Dziękuję. Z tego ma być najzupełniej zwykły dubel, który nabierze trochę połysku (wciąż nie bardzo lubię tę trochę "tępą" bezpołyskowość merynosa) i gdzie niegdzie coś w nim błyśnie kolorem. Do art-yarnów nie kręciłabym więcej niż raz. A i tu się nie za bardzo narobiłam, tylko dwa razy przekręciłam.
UsuńSkrzydełka psiajuchy Ci ukradły?:)))
Masz racje co do merynosa - tępy, to świetne określenie.Taki właśnie jest!
UsuńPewnie dlatego lubię dodawać do niego jedwabiu.
Skrzydełka latały mi jeszcze w Pradze. Biegłam po nie sześć pięter w dół ;) Wszystko było , niestety, w częściach. Dało się ładnie naprawić, ale serce bolało, bo to sztuka nówka była ;)
Oj, nie wiem, czy upadek skrzydełka z szóstego bym przezyła bez płaczu. Za to latawca z własnego bata z trzeciego przeżyłabym bez pudła, gdyby nie to, że widziałam, jak z daleka zbliża sie duży pies. I gdyby nie ten wredny wiatr, który go zaniósł na krzak, pies na pewno by mojego "puchatka" najdosłowniej "olał":-O
UsuńO japierdziu, ostatnia mieszanka ma śliczny odcień :) Naprawdę się ciesz kobieto, że tak daleko mam do Ciebie, bo bym Ci małe co nieco podpierdaczyła :) nadal jestem pod wrażeniem Twoich mocy przerobowych- ja mam siłę na kilka palców u rękawiczek dziennie, ale dzielnie walczę :) czekam z niecierpliwością na nowe nitki ;)
OdpowiedzUsuńWcale się nie cieszę, chętnie bym się z Tobą spotkała! O tak, tym razem sama jestem pod wrażeniem własnych mocy przerobowych. Tak bardzo, że przez dwa ostatnie dni nic nie posunęłam do przodu (trzy godziny - rozwleczone do dziewięciu - dla rodziny!). No to na nitki poczekasz! Okna trzeba umyć, słoneczko wszystko ujawniło! Wszystko!
UsuńBardzo podoba mi się kolor czesanki w garze. No i te ostatnie szarości - cudo! Fajnie, że pokazujesz z czego powstają te puchate roladki, bo mi czasem trudno wyobrazić sobie efekt końcowy takiego "mieszania" kolorów. A teraz czekam cierpliwie na nitki, które z tych puszystości powstaną :).
OdpowiedzUsuńTo juz nawet zlew z octową wodą, nie gar. Jakby Ci tu powiedzieć, tego końcowego efektu, nitki znaczy, sama nie znam. A powinnam sprawdzać. Aż wstyd się przyznać!
UsuńPovedly se ti překrásné česance! Hned bych se pustila do předení. Jsem moc zvědavá na výslednou přízi, bude to určitě nádhera! Obdivuji tvoji pilnost, to je spousta práce za tebou!
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa, co z tego będzie. Ale na razie nic tylko kręcę korbką, więc na sprzędzenie nie mam czasu!
UsuńMamuniu, oczopląsu dostałam i teraz latam od jednego zdjęcia do drugiego i się zastanawiam co mi się bardziej podoba i szczerze nie wiem, wszystko podoba mi się w równym stopniu.... piękności!!!! A ilość tego dobra sprawia, że zaczynam podejrzewać, że masz jakąś supermoc ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Tak, w weekend pozwalam sobie na kolorowe, to dopada mnie moc! W tygodniu od razu mnie opuszcza!
UsuńOh wie toll sind Deine Batts / Färbungen gelungen, da würde ich gerne mal anfassen ... das mit dem wgegeflogenen Vlies konnte ich mir bildlich vorstelln :)
OdpowiedzUsuń♥liche Grüße
Uta
Vielen Dank!
UsuńLG
O rany, ten ostatni - merynos z moherem i kaszmirem - co za piękność powalająca... Pożądam zobaczenia włóczki :) a jak zobaczę to się zaślinię zapewne ;)
OdpowiedzUsuńCudów naprodukowałaś niemało :)
Pozdrawiam
Dziękuję! Trochę potrwa, zanim będzie nitka...
Usuńsooo tolle Batts. Am Spinnrad sitze ich im Moment gar nicht, weil ich die Schals fertig bekommen möchte. Pamisos liegt sozusagen in den letzten Zügen. Ich habe also Hoffnung, bald auch mal wieder das Spinnrad bewegen zu können. LG bjmonitas
OdpowiedzUsuńIch warte schon auf deine Posts. Sehr lange hast Du nichts gezeigt. Meine Zwartbles (11 dag - ha, ha) sind schon zumindest kardiert:)))
UsuńDu kardierst so schöne Batts! Ich finde es immer spannend, wie sich die Farben dabei verändern.
OdpowiedzUsuńLiebe Grüße
Tanja
Danke schön!
UsuńLG
No powiadam Ci, mowę mi odjęło... Po pierwsze - ile to frajdy musi być z komponowania takich zestawów i gapienia się, co to z nich wyjdzie... I Ty, Aldonko, chyba wszystkie możliwe materiały, we wszystkich możliwych kolorach masz zadekowane w tych kartonach. Porządki, jak widzę, bardzo inspirująco na Ciebie podziałały :)
OdpowiedzUsuńKocham wszystkie te mieszanki, nie potrafię powiedzieć, którą bardziej... A następnym razem do wietrznych, balkonowych zdjęć owiąż je wstążeczką - należy im się, tym pięknotom :)
Pozdrawiam i pędzę na kawę, na słoneczko, póki jest :)
Frajda zawsze wiąże się z męką decyzji, niestety. Więc przed snem próbuję sobie cos skomponować (polecam, znakomicie przyspiesza zasypianie!), rankiem (jeśli pamiętam) wcale mi sie wieczorny pomysł nie podoba, więc mam nadal z tyłu głowy. Potem sobie przypominam, że mam jakieś próbki stąd albo stamtąd i że się nadają tylko do jakiegoś "śmieciowego" czegoś, bo nic konkretnego z tego nie będzie. I tak to wygląda w realu!
UsuńTen wiatr by je nawet hurtem zwiał, ze wstążeczką! Pani, marzec mamy, a wiatrz jak w sierzpniu!
No proszę, a u mnie jest dokładnie odwrotnie - kiedy mózg wchodzi mi w tryb "łączymy kolory patchworku", to z góry wiem, że koniec spania. No, chyba że wymyślę pełną i przemyślaną kompozycję... dlatego ostatnio szyję skrawkowe quilty. Takie łączące co popadnie :)
Usuńzmiany koloru i faktury przy farbowaniu i po drumieniu to dla mnie czary-mary
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać nitki, zwłaszcza szarej :)
a pastelowe puchatki wyglądają trochę jak lody brzoskwiniowe i pistacjowe
A widzisz! A ja to już bym farbowała i coś osnuła, i zrobiła jakieś podusie inspirowane Twoimi podusiami. Ja już je nawet widzę. I ten dywanik pod stolikiem do nich. No nic, do końca marca wytrzymię!
UsuńAldono, jsi moc pilná, pracovitá! ale tomu já se divím pořád, kolik tu máš výsledků své práce. jsou to krásné směsi materiálů a barev, těším se, co z nich upředeš.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję! A ja dzięki Vladce i Tobie może niedługo będę miała kartace i hrebinek. Już napisałam do Marianky!
UsuńSerdecznie pozdrawiam
Już ja bym dała popalić temu uciekinierskiemu kłębowi czesanki. Uganiać się, też coś :)
OdpowiedzUsuńDam mu popalić, rozciągnę go łobuza w nitkę za to moje latanie po krzakach!
UsuńCudowne puchatki, niesamowite kolory :)) Czekam więc na efekty przędzenia :))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Nitka nieprędko!
UsuńOj Aldono, Aldono - nie będę do Cię zaglądać bo normalnie taka zazdrość mnie bierze, że aż nie wiem co :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają Twoje batty ale jeszcze bardziej podoba mi się sam proces twórczy - jak sobie pomyślę ja nad tym dobrem wszelakim stoisz i tu sypniesz tym, tam dodasz tego, przy tym przekręcisz dwa razy więcej - no zazdrość Wać Pani mnie dopada - ale taka pozytywna nie myl z zawiścią :D
Serdecznie pozdrawiam
What a beauty, I love, love your color combo and can't wait to see it spun! Have a wonderful weekend, Monika.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne czesanki, spłakałam się z zachwytu. Filcowałabym :)
OdpowiedzUsuń