Nie, nie, nic wielkiego. Mały eksperyment z tego, co pokazałam w poprzednim poście. Bo ile można gręplować, nie wiedząc, co z tego wyniknie. Z przefarbowanej małwą na zielono wełny Shropshire powstały puchate roladki w dwóch odcieniach zieleni. Dodałam do nich trochę farbowanych na zielono wyczesów jedwabnych i trochę intensywnie pomarańczowej alpaki.
Kurz: Es ist nur ein kleiner Versuch. Aus der mit Stockrosen grün gefärbten Wolle von Shropshireschafen sind die grünen Rollen entstanden. Ich habe dazu ein bißchen grün gefärbter Silk Noil und der orangener Alpakawolle gegeben.
Podzieliłam.
(Ich habe alles geteilt...)
I skręciłam na drumku - 165 g, 78% wełny Shropshire, 14% alpaki, 8% silk noil.
(... und mit Trommelkarde kardiert.)
Troszkę sprzędłam (30 jardów).
(Dann habe ich 30 Yards gesponnen...)
Zrobiłam próbkę.
(...und eine Strickprobe gemacht.)
Uprałam trzy razy (mydłem, proszkiem i płynem do mycia naczyń, suszyłam na kaloryferze, wyłożyłam na cały dzień na słońce. I co?
(Ich habe es dreimal gewaschen, auf dem Heizkörper getrockent, den ganzen Tag in der Sonne gehalten. Na und?)
I nic! Nie straciła koloru. I jest mięciutka, mimo że to Shropshire.
(Und nix! Die Probe hat die Farben bewahren. Und ist kuschelweich!)
A to poniżej to wełna z psa, owczarka niemieckiego, Sary. Uprana.
(Darunter die Hundewolle aus dem Schäferhund meiner Schwiegermutter, gewaschen.)
Jest tego ok. 125 m/60 g. Lepiej wygląda w motku.
(Ich habe ca. 125 m/60 Gramm der Wolle - im Strang sieht sie besser aus.)
I nie pachnie psem!
(Und sie riecht nach dem Hund nicht!)
Das Experiment kann somit als geglückt betitelt werden!!! Du hast da wunderbare bonbonfarbene Batts gekurbelt. LG bjmonitas
OdpowiedzUsuńIn den Batts gefällt mir die Wolle nicht, in der Strickprobe doch! Vielen Dank!
UsuńLG Aldona
Po przewinięciu na drumku wydało mi się takiese- wybacz, gryzło mi się po prostu. Ale po uprzędzeniu i w dzianinie wygląda już całkiem całkiem, co powstanie z tej mieszanki? A psia wełna mniamusia, ja nadal zbieram kudły z mojej Królik ;)
OdpowiedzUsuńWspaniałomyślnie wybaczam, też mi się nie bardzo podobało. Ale zasadniczo jestem przeciwna uprzedzeniom w naturalnych zestawach kolorów. Ja tam lubię zestaw "owocująca mandaryna", a jak kto jest artysta, co nie lubi kiczu, to niech zwierzy nagietkom, że są kiczowate i powiesi se Guernikę w sypialni.
UsuńNo, przecież wiesz, że nie wiem, co z tego powstanie. Z Klusełeczki zbierać kłaczki to mus!
Nadrabiam zaległości blogowe i podziwiam wszystkie Twoje smakowite roladki. Ładne przędze z nich powstają. Eksperymenty z naturalnymi bawnikami są bardzo ciekawe i tak się zastanawiam ile godzin ma Twoja doba? Masz jakiś sposób na jej rozciągnięcie?Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Ostatnio jakby mi się doba skraca zamiast wydłużać, może dlatego, że zaczęłam włączać telewizor:)))
UsuńZaraz, zaraz... Jak to było? Pies przyjacielem... prządki? :-D
OdpowiedzUsuńTak!:)))))
UsuńPrzyznam szczerze, że takie połączenie kolorystyczne nie przyszłoby mi do głowy, no ale ja mało odważna - jeśli idzie o kolory - jestem. I o ile roladki specjalnego zachwytu u mnie nie wzbudziły, o tyle gotowa nitka i powstała z niej próbka dzianiny wyglądają już bardzo ciekawie. Kolejny dowód na to, że wygląd czesanki wcale nie musi przesądzać o ostatecznym wyglądzie nitki :). Psia wełna prezentuje się cudnie - szczególnie w motku :)).
OdpowiedzUsuńOdważny? To najczęściej występujący w przyrodzie zestaw, choćby w moim marnie kwitnącym aloesie.
UsuńO tak, z tych najbrzydszych kaczątek całkiem niebrzydkie łabądki wychodzą:)))
Dziękuję!
Aldonka, co to będzie jak drumek wyjedzie?
OdpowiedzUsuńTragedia będzie oj tragedia... ;-P
UsuńOj, nie wiem, już na samą myśl kręci mi się w oku łza i kłuje mnie pod mostkiem...
UsuńŚliczne Ci wyszło :)) A ja zastanawiam się, czy nie zbierać kłaczków moich szynszylek, byłaby angorka, prawda? :))
OdpowiedzUsuńNie, angorki by nie było, ale można by potraktować te kudełki tak jak strasznie drogaśne possumy (pałanki kuzu) z Nowej Zelandii i wgręplować w wełnę w stosunku powiedzmy 70% wełny i 30% szynszylek. Mogłaby być cieplutka i cudowniasta wełenka:)))
UsuńGotowa niteczka mocno skorzystała na takim wymieszaniu. Dla mnie to kolejny dowód, by na żadnym etapie pracy nie wątpić. Oceniać trzeba koniec ;)
OdpowiedzUsuńA to eksperymentowanie robiłaś,bo chciałaś sprawdzić wytrzymałość farbowania naturalnego, czy same włókna?
No a psiakiem to mnie zaskoczyłaś, do łez zresztą :)
Śmiech to zdrowie i stanowczo się tego trzymajmy. Tak, chciałam sprawdzić, na ile trwałe są te kolorki. To, że z takiej mini-próbki woda przy praniu się nie będzie barwić, było wiadomo, ale myślałam, że się choć trochę kolor spierze albo przemiksuje, albo rozjaśni na słońcu (bo zwykle na światło, a słońce było ostre, te kolorki są wrażliwe i blakną błyskawicznie).Zobaczę jeszcze, co z tym niebiesko-zielonym. Na razie w roladach wygląda ohidnie.
UsuńWiosennie jakoś u Ciebie... Piękne mieszanki! Pozdrawiam:0
OdpowiedzUsuńDziękuję! Szkoda, że za oknem takie pogodowe g...
UsuńTe wałeczki na balkonie skojarzyły mi się z watą cukrową - dosłownie. Sarowa niteczka jest piękna:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
A dziękuję, wata cukrowa to dla mnie cudne skojarzenie. One wszystkie zanim się je ściśnie takie są trochę "waciane":)))
UsuńRewelacyjna jest ta próbka, pięknie tańczą kolorki :) a Sara w wersji włóczki wygląda bardzo ładnie :) w swojej wersji oryginalnej też :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! W imieniu Sary również:)))
UsuńMáš krásné barvičky, takové jarní. I upletené to vypadá pěkně. U vás svítí sluníčko? My jsme dnes zase měli hromady sněhu, zima nechce odejít.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Dwa dni słoneczne były, a potem i u nas śniegu napadało. Raz topnieje, raz pada, jest paskudna pogoda. Nie do życia! Jak te Twoje malutkie koźlątka tę pogodę wytrzymują?
UsuńKůzlátkům ani jehňátkům tohle počasí vůbec nevadí, mají pěkný kožíšek a mlíčko od maminky. Umí si taky najít místo, kam si zalezou do tepla. Zavíráme je na noc, ale spíš kvůli tomu, aby je nevzala liška.
UsuńSnad se už slunka dočkáme, tak hezké sluníčkové dny!
No rzeczywiście, wygląda na to, ze żadne tortury tym kolorkom nie straszne, no i, kurczę, zaskakująco smakowita w motku ta włóczka! Psi motek również zacny :) Nie miałam bardzo sprecyzowanych oczekiwań, co do wyglądu takiej przędzy, ale jestem mile zaskoczona, a jeszcze jak nie można rozpoznać po zapachu to już w ogóle baja :)
OdpowiedzUsuńA propos... ;) http://www.youtube.com/watch?v=ncmnyixIL7Q
No właśnie! Bo inaczej po co byłby człowiekowi potrzebny pies? Żeby go na dwór wyprowadził (znaczy: pies człowieka)?
Usuń