A ściślej flisiki trzy:
Zdjęcia robiłam po nocy, z lampą, bo nie doczekałam ranka, od razu zaczęłam przerabiać te flisiki na niteczkę, bynajmniej nie dla porządku, tylko dlatego, że mi się podobały.
Wyszło z tego 243 m/107 g. Czego? Śmieci to były, więc nie ważyłam, tylko wrzucałam. Podstawą jest merynos 23 mic. superwash, a ściślej wydarte z taśmy niedofarbowane fragmenty z farbowanej na czarno czesanki, do tego dwie duże garście co marniejszej brązowej alpaki, garść kawałków flisiku z puchu wielbłąda (nie do wczesania) i resztka farbowanej na kolorowo ramii (jakieś deko).
Oto śmieciowy motek, jak widać, już w dziennym świetle.
Kurz: Ich muss in meinem Wollestash endlich Ordnung machen. Je weinger kreativ ich also im Moment bin, desto besser. Beim Ordnen habe ich doch einen Strang von "Abfallwolle" (243 m/107 g) gesponnen aus schlecht gefärbten Fragmenten eines schwarzen Merinokammzugs, ein bisschen brauner Alpakawolle, einer Handvoll von Kamelwolle und einem Rest von Ramie (ca 10 g).
Ramia pochodziła z tego oto farbowania. Nauczona smutnym doświadczeniem z jedwabiem, tym razem się przyłożyłam.
Skręciłam ją z brązową wełną owieczek Corriedale, a wiadomo, że to jest kolor bardzo nijaki. Z kolorową ramią nabrał życia.
I blasku.
Mam tego 200 g w proporcji: 75% Corriedale, 25% ramii, kręcone dwa razy.
Kurz: Ich habe auch braune Corriedalewolle mit selbstgefärbter Ramie zweimal kardiert. Es ergab sich daraus 200 g Vliese: 75% Corriedale, 25% Ramie.
I z trzech odcieni szarego kid mohairu oraz garści farbowanego na szaro błyszczącego nylonu powstało 135 g "Ciemnej strony Księżyca".
Kręciłam trzy razy, z takim skutkiem, że z trzech oddzielnych odcieni powstał jeden kolor.
Kurz: Aus Kid Mohair in drei Grautönen und einer Handvoll Super Bright Trilobal Nylon in Silbergrau habe ich 135 g "Dark Side of the Moon" kardiert - dreimal kardiert, man sieht also nur ein Grauton.
A żeby przejść wreszcie od wymysłów do prawdziwej roboty postanowiłam przygotować do przędzenia próbkę wełny od owieczek rasy Zwartbles, którą dostałam od Vlad'ki.
Ponieważ dziś na pewno nie mam szans rozpisać się na temat tych owieczek, wrzucam tylko zdjęcia wełny, bo boję się, że ich potem nie odnajdę.
Jest właściwie ciemnobrązowa z płowymi końcówkami.
Ma sprężyste i dość krótkie loki.
Po czterokrotnym gręplowaniu na drumku uzyskałam jeszcze nie całkiem czyste, ale bardzo sprężyste i puszyste rolady - 110 g. W zupełnie jednolitym odcieniu brązu.
Kurz: Im Dezember habe ich von Vlad'ka ein bisschen Zwartbleswolle zum Ausprobieren bekommen und jetzt zum Spinnen vorbereitet. Über Zwartblesschafe werde ich noch schreiben (im Moment habe ich keine Zeit), jetzt zeige ich nur Bilder (die ich vor dem Kardieren noch gemacht habe), weil ich Angst habe, dass ich die Bilder dann nie mehr finde. Für heute habe ich 110 g viermal kardierter Zwartbleswolle.
Oprócz tego chciałam bardzo podziękować Ashritt za wyróżnienie.
Nie zrobiłam tego w poprzednim poście, ponieważ miałam nadzieję spełnić warunki, które się z tym wiążą, czyli podać siedem ciekawych informacji na swój temat oraz nominować piętnaście blogów. Na każdym spacerze z psem myślałam, co ja bym mogła na swój temat i... poddaję się. Ja się po prostu przyznaję: jestem nieciekawa. Nie przyszło mi do głowy nic zabawnego, nic poważnego, nic zaskakującego. To ja Wam daruję te sieriozne dyrdymały - jedyne, które mi we własnym kontekście do głowy przychodziły. A piętnastu blogów nie nominuję, bo nie będę wybierać. Ja swoją listę czytelniczą czytam od... No właśnie, książkę czyta się od okładki do okładki, czyli od deski do deski, a listę czytelniczą? No, ja tę listę czytam od kreski do kreski! Jeśli ktoś ma życzenie, proszę się wyróżnieniem częstować.
Kurz: Ich will mich auch bei Ashritt für die nette Auszeichnung bedanken. Ich werde es aber nicht weiterleiten, da ich alle Blogs, die auf meiner Liste stehen, mit Neugierde lese und keine Wahl treffen möchte.
I jeszcze coś chciałam pokazać, chociaż mojej zasługi w tym jak na lekarstwo. Na zdjęciu nie ja jestem, tylko pewna fajna babka, niegdyś moja klientka, dziś koleżanka. I ona jest w świetnej spódnicy. I ta spódnica jest z farbowanej przeze mnie wełny - i to mój jedyny wkład w urodę tej kreacji. Ale to piękny przykład tego, jak z tzw. ciapka można zrobić naprawdę fajną rzecz, która wcale ciapkata nie jest. Ta babeczka to potrafi. A ja jestem z niej dumna jak paw.
Mimo że jestem jełop komputerowy dokonałam cudu wstawienia tego zdjęcia, ale takiego cudu, żeby je obrócić jak należy na blogu, to ja nie potrafię zrobić (wyjęłam je z albumu z maila w Windows Live). Bardziej gramotnych o pomoc poproszę, bo inaczej moja M. będzie tak leżeć, ponieważ z pokazania spódnicy nie zrezygnuję, o nie. Jak tylko będę wiedziała jak to zrobić, natychmiast postawię to zdjęcie w pionie.
Juz postawiłam, bardzo uprzejmie dziękuję za pomoc. Jakaś taka spokojniejsza jestem, kiedy moja M. stoi na nogach.
Kurz: Das ist ein Foto von meiner Kollegin, die aus der von mir gefärbten Wolle den phantastischen Rock gestrickt hat. Die Wolle war in kleine Farbabschnitte gefärbt und meine Kollegin machte daraus eine Art von Muster. Es gefällt mir sehr und ich bin stolz auf sie wie ein Pfau.
A teraz lecę dalej sprzątać i pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Liebe Grüße!
Ja pierdziu madam, czy przestałaś spać przeze mnie Aldonko? Chyba noce zarywasz na całego. Te śmieciowe flisilki to ja bym chciała mieć, a właściwie niteczkę z nich i jeszcze owieczkę z ramią i po kolei wszystko co zrobiłaś. Wydajna jesteś, jak kombajn w czasie żniw. A wełenki od Ciebie są tak cudnie farbowane, że już parę osób próbowało rozebrać mnie z nich, ale się nie dałam. Możesz mnie stawiać na głowie, wtedy każdy się kapnie, jaka jestem postrzelona i uzna za normalkę moje fiu bzdziu. A tak szczerze to Ty jesteś bardzo twórcza i jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach (dobór kolorów to wielka sztuka, której można Tobie pozazdrościć) i mając w rękach wełenkę od Ciebie nie dość, że nie trzeba kombinować za wiele, to jeszcze ma się frajdę miziania Twoich farbowanek.
OdpowiedzUsuńChylę czoła i życzę dalszych udanych porządków (ciekawam jakie jeszcze skarby odryjesz w kartonach dwa w górę, jeden na prawo i jeszcze w tym na lewo na poziomie parkietu:):):)
M.
Wydajna? Od środy?
UsuńDrugi dzień zapiep... przy porządkach i jeszcze 1/10 nie przerobiłam. Po prostu chlew Augiasza!
Ja bym powiedziała, że to skarbiec Alibaby (to co ujawniasz dla Twych fanek cenniejsze jest niźli złoto). No może potrzebujesz czterdziestu rozbójników do opanowania (rozgrabienia) tych skarbów. Ale już znam Twój upór i dasz radę. No to chop siup i pot z ...., ale z sukcesem!!!
UsuńPowodzenia
Ależ z Ciebie nocny ptaszek! Bardzo produktywny :-). Podoba mi się to co leży na barierce balkonu i wygląda jak peruki i ciemna strona księżyca też, również z nazwy :-). Nie bardzo wiem o co chodzi z tym wyróżnieniem, ale rozumiem, że ktoś w ten sposób docenia Twoją twórczość, tak? Jeśli tak, to i słusznie. Też bym Cię wyróżniła, lubię do Ciebie "przychodzić". Gratuluję!
OdpowiedzUsuńA zdjęcie to musisz w jakimś edytorze najpierw odwrócić, zapisać, a później załadować na bloga. Chociaż nawet nie musi to być edytor, bo np. przeglądarka fotografii systemu Windows (inaczej "podgląd) ma też opcję odwracania (ta metoda nie wymaga zapisywania). Zapisz zdjęcie koleżanki na dysku (bo ono jest gdzieś w sieci, tak?), otwórz, obróć, zapisz, wyślij na bloga jak to robisz z innymi zdjęciami.
Ale bo moja Ciemna strona Księżyca bedzie się przędła jak ta płyta, jak nic - to masełko nie moher.
UsuńBardzo dziękuję za poradę, na szczęście już się udało. W przeglądarce fotografii nie chciało mi zapisać zdjęcia z przesłanego mailem albumu:(
Jeśli masz szafę pełną ubrań w których już nie chodzisz, serdecznie zapraszam Cię na SWAP w warszawskim Blue City http://www.facebook.com/events/409105989177541/
OdpowiedzUsuń;)
Szafa pełna ubrań? Szafa służy do składowania wełny, przecież!
UsuńA więc to dlatego zniknęłaś jak sen złoty ;) Powodzenia w porządkach!
OdpowiedzUsuńA efekty drumienia cudne. Moje serce się wyrywa do kupna tego ustrojstwa, ale rozum się nie zgadza :(
Niestety nie wygrałam w totka ;|
No, w mordę, to, co nazbierałam, jest nie do przerobienia w tym życiu chyba...
UsuńDrumy musim mieć! Ja juz wiem, że moje życie bedzie się dzielić na okres przed drumkiem, z drumkiem i po drumku!
Bardzo mi się podobają śmieciowe baty :))) Wyjątkowo moja kolorystyka aż nie chce się wierzyć, że to z resztek :)
OdpowiedzUsuńŚwietne jest też to, że w takim procesie można wykorzystać wszystkie resztki i nic się nie zniszczy.
Bardzo owocna ta współpraca z drumkiem :D
Pozdrawiam
Te śmieciowe są chyba najlepsze. Jakiś anioł człowiekowi podpowiada, co tam jeszcze w(y)rzucić:)))
Usuńpodzialalas :), podziwiam te "śmieci" i inne zwijanki pelna podziwu jestem jak zwykle, kawalek nocy i kawalek dnia i takie produkty :))) Szacun !!!
OdpowiedzUsuńAle jaki kawałek nocy id nia, od środy kręcę, a od wczoraj sprzątam!
UsuńŚliczne te Twoje flisiki! Jak widać i ze "śmieci" można wyczarować coś pięknego i przydatnego. No i nic się nie zmarnuje :)).
OdpowiedzUsuńOj nakręcisz się tym drumkiem za wszystkie czasy. Zastanawiam się czy już przypadkiem nie masz większych muskułów w prawej ręce ;))).
Co do zdjęcia, to zrobiłabym dokładnie tak, jak radzi Loomynatic - zapisać je na dysku, otworzyć, jeśli trzeba to obrócić (bo może się okazać, że zapisze się na dysku w odpowiedniej postaci) i z dysku wrzucić na bloga. Powodzenia!
Bardziej mnie chyba stanie niż kręcenie męczy, ręce mnie nie bolą, tylko od tego kręcenia w głowie mi sie kręci. Ale coż to za niedogodności przy tak miłej współpracy.
UsuńDziękuję - już postawiłam Małgosię na nogi:)
Uśmiałam się, kiedy przeczytałam, że uważasz się za nieciekawą :)))) Kompletnie nie znam się na tych cudach, które tu wyprawiasz, a za każdym razem kiedy widzę Twój kolejny wpis to gnam z zapartym tchem, żeby pooglądać te "smakowitości". Bo nie dość, że masz utalentowane rączki, to jeszcze wspaniale opisujesz co te rączki zdziałały. Ha ha... nieciekawa...
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, ale rzeczywiście stanęłam przed ścianą. Żeby raz... Co mi do głowy przyszło we własnej sprawie, nawet do szuflady się nie nadawało. Za to pomysłow na robótki, niezłych pomysłów, od razu z tysiąc.
UsuńNo Ty to taka nieciekawa jesteś, że brak słów..... uprasza się o nie szerzenie przesadnej skromności.... Wyróżnienia gratuluję w pełni zasłużone....
OdpowiedzUsuńFlisiki śmieciowe w moim przekonaniu wcale śmieciowe nie są tylko to skarby przeogromne, no bogactwo barw i faktur się zapowiada, i z tej uprzędzionej niteczki takie bogactwo właśnie bije, aż nie mogę się doczekać tego co z nich powstanie...
No i zaskakujące dla mnie jest (choć może już nie powinno być- bo jednak ciut ciut obcuję z wełną) jak pięknie ta wełenka od Vladki się zmieniła, jak z brzydkiego kaczątka w łabędzia :)
Ach, Chmurko, ja tez się nie mogę doczekać, tylko sprzątam, gotuję i alpakę przędę, więc sobie parę godzinek ukradłam na te "śmieci". I tak mi było dobrze, tak dobrze...
UsuńTe owieczki od Vladki (a ściślej jej sąsiadki, Vladki wełna jest czyściutka jak łza) mi sie bardziej podobały w runie, były takie wielokolorowe, a teraz zrobiły się zwyczajnie czekoladowe. Może w przędzy odżyją?
Aldonka, czy my tu mamy wypisać te 15 niezwykłych rzeczy o Tobie? Mimo że znamy się krótko i głównie wirtualnie, będzie to bardzo proste.
OdpowiedzUsuńA co do Twojego dzieła - czy Ty kochana zrobiłaś to wszystko przez jedną noc? No po prostu cuda-niewidy i to na kiju - mnóstwo tego wszystkiego, a co kolejne to ciekawsze. Ja rozumiem tę potrzebę mieszania i patrzenia co wyjdzie. Też tak mam. Ale Tobie to się udaje zrobić z tego dzieło sztuki.
Ja zdjęcia obrabiam w programie Microsoft Office. Klikam prawym przyciskiem myszy w zdjęcie. Otwiera się lista. Klikam w pasek "Otwórz za pomocą" i szukam Microsoft Office. Dosyć prosty program, dosyć prymitywny jak te owieczki Jackobs. Ale myślę, że do blogowych potrzeb wystarczający. Możesz w nim otworzyć zdjęcie, przyciąć, obrócić, przyciemnić, rozjaśnić, poprawić kolor itd. Jakby co, to pokaże przy następnym spotkaniu. Chociaż jak widzę zdjęcie z koleżanką w spódnicy już nie "leży", więc jakoś sobie poradziłaś.
pozdrawiam serdecznie i idę spać. Bo jak ktoś jest chory i zagrypiony tak jak ja teraz, to powinien odpoczywać, a nie po nocach po blogach się szlajać.
Nie, na Boga, nie, nie zrobiłam przez jedną noc. Od środy robiłam, tylko śmieciowe flisiki zrobiłam już wieczorem i nie chciałam czekać ze zrobieniem zdjęcia do rana, więc zrobiłam po nocy i od razu się na nie rzuciłam, żeby sprząść.
UsuńNiby grypkę się ma, ale na zakupki to się lata!
motek śmieciowy super!! jak widać, Twoje śmieci mają wielki potencjał :)
OdpowiedzUsuńZapowiadały się na większy, ale i tak mnie uszczęśliwiły, ja lubię tweeeeeeeed!!!!
UsuńKurcze, wcięło mi długaśny wpis ! Grrr...
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wyszedł resztkowy flisik (skąd taka nazwa ?!?). Zdecydowanie ładniejszy niż owieczek Vladki. Może one ożyją dopiero w dzianinie, ale póki co, smętnawo wyglądają. Gdzieś im uciekła ta brązowo-złota energia. :-( Z kolei Corriedale bardzo ożyło z tym dość barwnym jedwabiem. Już we wcześniejszym Twoim takim łączeniu byłam pozytywnie zaskoczona. Ciemna strona Księżyca, hmmm... pewnie przez skojarzenie nylonu z czymś sztucznym (nigdy nie dotykałam takiego), wydaje mi się, że to, co sterczy, to właśnie 'ostry' nylon. Mam nadzieję jednak, że się mylę.
Tak w ogóle, to nieźle kręcisz tym drumkiem. Siłownia Ci nie jest potrzebna. :-)))
Oddzielne brawa dla koleżanki, nie tylko fajna spódnica, co i osobowość, bo nie każdy odważy się nosić filcowe dekoracje i tak je w stroju łączyć.
Co do wyróżnień, to miło być zauważonym i cieszę się, że mogę tu Cię podczytywać, jednak akurat ta zabawa, to zdecydowanie nie moje klimaty. ;-)
Nazwa z niemieckiego, ale przynajmniej w odróżnieniu od pożyczonego z angielskiego "blokowania" (które po pierwsze coś oznacza w polskim, a po drugie oznacza raczej proces wręcz przeciwny do rozciągania i napinania, bo raczej zatrzymywanie w ustalonej pozycji) nic po polsku nie znaczy, a nie mogę w polskim znaleźć na te płaty właściwego słowa, na razie, bo przy "wełnie gręplowanej warstwowo" bolą mnie zęby.
UsuńNylon nie jest sztywny, on jest mięciusi, nawet ten błyszczący. Niestety, od tej miękkości nie robi się naturalny. Ale taka garsteczka może nie zaszkodzi.
Serdecznie gratuluję wyróżnienia :))
OdpowiedzUsuńCo do wełny, to tak patrzę i patrzę i napatrzeć się nie mogę... Szczególnie ciekawie wygląda ta z kolorową ramią, ciekawa jestem, jaka nitka będzie z tego :))
Dzięki! Ja tez jestem ciekawa, ale na razie sweter Puchatka w kolejce, tylko czasem urywam chwilkę na jakiegoś śmieciucha:)
UsuńO jacieniemogę, czyżby wiosna szła, że porządki już robisz? mam nadzieję, że nie, bo ja jeszcze nie zrobiłam ani pół skarpety :) Najbardziej to mi się podoba mieszanka Corriedale, może bym sobie zamówiła tej czesanki? I powiedz mi, skąd Ty bierzesz na to czas? Bo ja się ogarnąć nie mogę, mimo że raczej jestem w domu- mało produktywna się przy Tobie czuję ;)
OdpowiedzUsuńWiosna idzie! Jak poszłam na "włam", żeby ułamać wierzbową gałązkę do tłuczenia alpaki, to się okazało, że soki już w drzewach do góry poszły. A z czasem to jest tak, nie uwierzysz: ja się modlę, słowo daję, żeby mi Pan Bóg przedłużył dobę do 48 godzin. I On wysłuchuje, tylko nie na zegarku daje, ale tak jakoś inaczej. Na zegarku jest wciąż 24 godziny, ale ja w tym czasie robię dwa razy tyle. No może w sprawach hobbistycznych to go nie nękam namolnie, ale jak się spieszyłam z robotą, to i owszem, molestowałam. I może nie dobę przedłużał, ale mnie jakoś przyspieszał. Spróbuj, On w sumie bardzo fajny jest.
Usuńśmieciowy moteczek, nie śmieciowy, ale wyszedł fajnie..
OdpowiedzUsuńchyba też zacznę sprzątać.. :)
Oj, Aldonko... jak mineły te pierwsze drumkowe zmagania z materią to widzę, że sama przyjemność została. Nie mogę się napatrzeć, jak te mieszanki super wychodzą. Zazdroszczę jak nie wiem co! Corriedale boski wprost... i te niby recyklingi tyż pikne. Ech, czas za robotę się wziąć... Pozdrawiam entuzjastycznie, bo wróciłam wreszcie do dom i do blogoświata :)
OdpowiedzUsuńAha, miałam jeszcze napisać, że świetny pomysł na kieckę! Gratuluję pomysłu koleżance, a Tobie koleżanki :)
Usuń