Z tymoszenki jedwabnej z poprzedniego posta, która okazała się nie tylko łaciata, ale też po farbowaniu zachowała w dużej mierze naturalny kolor (może i dobrze!), oraz alpaki przebieranej po raz nie wiem już który, powstało dziesięć takich oto błamików (jakoś nazwa "błam" mnie zupełnie nie przekonuje, zawsze wydawało mi się, że błam to wyprawiona skóra z futerkiem, a przynajmniej futerko z podłożem przynajmniej z filcu, ale może tylko mi się wydaje, chyba je nazwę na swój użytek flisikami, lepiej mi to brzmi):
Reszta w mniej estetycznym otoczeniu:
W sumie mniej więcej 280 g w proporcji 78% alpaki i 22% jedwabiu tussah. Niewiarygodnie mięciutkie, choć pewnie jakieś fafucie mimo pięciokrotnego kręcenia się tam jeszcze ostały.
Kurz: aus der vor einer Woche gefärbten Seide und einer nicht besonders sauberen, aber sehr weichen Alpakawolle habe ich zehn kleinen Vliese kardiert, ungefähr 280 g, 78% Alpakawolle und 22% Tussahseide.
Oprócz tego skończyłam właśnie kolejny moteczek na sweter Puchatka (very light fawn, ale wygląda na brudny krem i mimo prania runa brudna jest w istocie, ale mięciutka jak masełko ).
W 80 g jest 200 m, czyli zapomniałam się i sprzędłam za cienko, ale zobaczymy w próbkach, może się jednak nada.
Kurz: Ich habe noch einen Strang Alapakawolle für den Pulli für meinen Mann gesponnen - 200 m/80 g. Ein bisschen zu dünn. Ich muss probieren, ob das Garn mit den andern zu verbinden ist.
Lecę coś konstruktywnego zrobić (odcedzić psa przede wszystkim) i pozdrawiam wszystkich!
Liebe Grüße!
No piękne te roladki, piękne !!!!! nie szkodzi że fafluńce, będzie ciekawiej!!!!!
OdpowiedzUsuńTen jasny kremik też śliczniutki- mam nadzieję że się nada :D
Dzięki! Ja też mam taką nadzieję!
UsuńSerio jedwab z poprzedniego posta jest w tych roladkach...? hmm, nie powiedziałabym. Tak czy owak, wyglądają tak cudownie, że aż nogi na sucho zaczynają pedałować ;)
OdpowiedzUsuńCzy mi się wydaje, czy Ty w każdym poście podajesz wyższy liczebnik do określenia ilości zdrumień...? :) Ja nawet nie chcę sobie wyobrażać, ile Ty się musiałaś tym drumkiem nakręcić...
Kolejny moteczek super, Może na jakiś podwójny ściągacz będzie, albo co. Pozdrowienia :)
No, jest!W środku pasma było jak było. Jeszcze jedwabiu nie farbowałam, wszystkiego trzeba się nauczyć.
UsuńNic Ci się nie wydaje, kręcę i kręcę, ale liczba przekręceń po tym pierwszym razie, kiedy od rozpuszania tego towaru kurcze palce łapią, to już nie problem:)
Twe "rolady" proszą się, by podać je np. z musem z białej czekolady i pożreć, a potem to samo zrobić z alpaką :-) "Flisiki" zamiast "błamów" to dobre słówko do naszego slangu.
OdpowiedzUsuńDziękuję i nieskromnie powiem, że mają te rolady w sobie coś! Trochę mi się paluszki rwą, ale sweter hamuje.
UsuńW Twoich błamikach, jakby słońce (wiosenne) zaświeciło (choć w tle ciągle masz zimę). Są zachwycające i myślę, że warte zazdrości. Rozwijaj skrzydła, bo wiosna z zachodu nadchodzi i konstruktywnie to nie tylko z psem, ale i z alpaką zadziałaj. A i jeszcze pojutrze od rana całuj i całuj aż do utraty tchu, a kogo sama wiesz najlepiej. Nieustającej miłości, nie nie napiszę wierszyka, bo mnie na leczenie któś wyśle za tą twórczość infatylną, ale moim trzem facetom jakiś miłosny miting zorganizuję:)
OdpowiedzUsuńSzalona, szalona będzie szalała, szalała.
M
A widzisz, a ja w tym biegu znów nie pokazałam Twojej wiosny i Ciebie, bo w postaci rury to ona w ogóle nie wygląda. Dopiero na tobie wygląda. Mam juz tak tej zimy dość, że i siebie mam dość. Ratunku, ja na te urodzinowe walentynki to nawet ćwierć prezentu nie mam! I jak tu miłosny miting organizować?
UsuńZapakuj, więc siebie w czerwoną kokardę, przynajmniej będzie wesoło (odbija mi, ale lubię żartować i jeszcze odreagowuję powrót syna od babci z ferii). Łachoczesz mnie swoimi pochwałami i już nabieram rozpędu do kolejnej dziergutki.
UsuńM
Pięknie Flisiki wyszły (podoba mi się nazwa!!!) i kolorki przepiękne. Ale, że tam są tymoszenki z poprzedniego posta to bym nigdy nie zgadła.
OdpowiedzUsuńJest ta jedwabna tymoszenka. Środek pasma się nie zafarbował i tyle, ale na tych zdjęciach rzeczywiście nie ma ani śladu zieleni, nawet ciut oranżu. W realu są, tylko bardzo subtelne i dobrze to wygląda z tym nieziemskim zupełnie kolorem alpaki, nie zgłusza go. Alpaka niefarbowana, od zwierza!
UsuńTo naprawdę poprzednie farbowanie ?!?!?! Jakaż siła natury. :-)))
OdpowiedzUsuńTeż nazwa błam kojarzy mi się bardziej z owczą skórą, ale ja się przecież nie znam. ;-)
A Puchatkowy sweter jest coraz bliżej.
Natura górą! I dobrze! Ze swetrem poruta straszna, na pojutrze miał być gotowy, a ja go nawet jeszcze nie sprzędłam:(
UsuńCzasami lepiej zdać się na naturę. Przecież nawet te farbowane 'sztucznie' kłaki, też sprawiają nam niespodzianki, bo zmieszane, potrafią czynić zamieszanie. :-)
UsuńCo do swetra, w pierwszej chwili przeczytałam, że 'ma być' zrobiony na pojutrze i już liczyłam tutaj na cud jakiś. :-)))
Pokażesz Walentemu kłębuszki i też będzie, jak trzeba. ;-)
Błamiki? Flisiki? Drumienie? Może za kilka lat wrócę do tego posta i zrozumiem coś więcej niż "Puchatek" i "odcedzić" ;-)
OdpowiedzUsuńBo troche kłopot jest z tym polskim nazewnictwem. Już i tak mnie bierze cholera na to blokowanie zamiast napinania. Jeśli z angielskiego "batt" zrobimy polski "bat" i, nie daj Boże, się do niego przyzwyczaimy, to będzie dokładnie taki sam kretynizm - słowo, które ma w polskim swoje znaczenie (w wypadku blokowania co gorsza wręcz przeciwne), będzie używane do czegoś zupełnie innego. Zgręplowany płat o pewnej powierzchni bedziemy nazywać jak chude, długie narzędzie do poganiania. Czysty idiotyzm. A taki "flisik" na razie w polskim nie istnieje. Może trzeba te słowa odszukać, jakiś słownik zrobić. Przecież z tkaniem jest podobnie, a jednak znajdujesz te polskie słowa. Na temat przędzenia po polsku literatury brak. Może są jakieś cymelia, w ktorych to jest, muszę pójść do biblioteki uniwersyteckiej albo na etnografię.
UsuńGdyby było po polsku - a nawet nie wiedziałam, że nie jest - też bym nie pojęła. Ale dobrze rozumiem problem, bo, jeśli chodzi o tkactwo, rzeczywiście łatwiej mi myśleć angielskimi terminami.
UsuńPrzecudnie wyglądają te roladki, aż czuję tę ich miękkość. Mogłabym się w nich zanurzyć ;)).
OdpowiedzUsuńNapracowałaś się przy nich, ale efekt jest fantastyczny.
Uprzędziona alpaka też wygląda ślicznie - mam nadzieję, że w swetrze nie będzie widać, że jest ciut cieńsza :).
Uprzędziona nie wygląda specjalnie, ale rzeczywiście jest brudna, paluszki miałam czarne. Nie doprałam, po prostu. Dam ją w jakieś struktury, które z natury rozciągają się wszerz i będzie dobrze. To jest w założeniu sweter-pieprzniczek, ze wszystkim, co komu do głowy przyszło.
UsuńA roladki tak - rzadko jestem zadowolona, z tego, co zrobiłam. Ale z roladek owszem:)))
przecudnej urody wałeczki, widzę,że kręcisz jak oszalała, nie bolą Cię ręce. Mnie zawsze muskuły bolą z drumka.
OdpowiedzUsuńAle ten Twój Puchatek jest duży, kręcisz tej wełny na ten sweter i kręcisz, chyba,że to tunika będzie
A mnie ręce nie bolą, może dlatego, że dość powoli kręcę, za to jak dłużej pokręcę, to mi się w głowie kręci. Zadzwonię do Ciebie, bo muszę w drumkowej sprawie o coś zapytać.
UsuńNie będzie tuniki, te moteczki na sweter Puchatka to po 8 deko mają. Reszta to wytwory drumione fantazyjne, do sprzędzenia kiedyś. Te rolady też.
Jak się tak u Ciebie napatrzyłam,napatrzyłam, to sobie be-żo-wą wełenkę kupiłam i tulę się do niej :). A te wałeczki w kartoniku mi się z chałwą skojarzyły, a właśnie wcinam :))))
OdpowiedzUsuńA wiesz, one są w dotyku słodziutkie jak chałwa, chociaż nie tak twarde:)))
UsuńAle na pewno będą "ciągnące":))))))))
UsuńJak one zwiewnie wygladaja :)))cudne, taki leciutki karmelek na zdjeciu :))))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Trochę sie narobiłam, żeby takie były:)))
UsuńMmmmm, ale te flisiki są śliczne :) i to jeszcze alpaka z jedwabiem, bardzomisię. A są gdzieniegdzie jakieś przebłyski zafarbowanych fragmentów, czy nie? Bo mój monitor nie widzi ;)
OdpowiedzUsuńMój monitor też nie widzi, ale w istocie są!
UsuńDas muss ein Schmusegarn sein bei diesr Mischung.
OdpowiedzUsuńLG Sheepy
Ich hoffe, dass es so wird!
UsuńLG
Na nazwach to ja też się nie znam , ale podoba mi się takie naturalne kolory beżu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!!!
Dziękuję!
UsuńAż świecą w tym kartonie te ruloniki:)))Też mi się wydawało,że błam to kawał futra po prostu...Pozdrawiam ciepło:)))
OdpowiedzUsuńZanurkowałabym w ten karton i nie wylazła... ;)) Ale narty mam nadzieję jeszcze założyć... :)) Oj milusio milusiowato, super :)) A co Ty z tym psem robisz, że go odcedzać musisz??? :))
OdpowiedzUsuńW nartach w kartonie? Nie ma mowy!
UsuńJa z psem nic nie robię, to on ciagle chla i chla:)
Čarovně krásné!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńMnie nazwa "tymoszenka" po prostu urzekła :)
OdpowiedzUsuńAle kolor niestey nie mój, wole jednak takie jak we wczesniejszym poście. Może to dlatego, że jeętem z natury blada i we wszelkich beżach wyglądam... "nieżywo"? To juz znacznie lepsze szarości wszelakie.
Swoją drogą - jedwab tussah mnie zadziwia. Kiedyś kupiłam mały moteczek do wfilcowywania i nie mogłam się dość namacać. Pewnie daje śliską przestrzenność w gotowej, uprzędzonej włóczce, czy może sie mylę?