wtorek, 22 stycznia 2013

Postępów jakby mało

Wszystko zaczynam, niewiele kończę. Jedyną skończoną rzeczą są, jak się należało domyślać, skarpetki. Tym razem jak góralskie, tylko z Herdwicka. Puchatek pożyczył mi nóg do zdjęć.


Bo skarpetki nie są dla niego. Marlena podpowiedziała mi kiedyś, że mojemu znakomitemu listonoszowi, Panu Marcinowi, za to, że te kłaki w ilości przemysłowej bez szemrania mi przynosi, powinnam odwdzięczyć się ciepłymi skarpetkami na mrozy. To ostatnio nieśmiało zapytałam, czy by chciał. Chciał! A że parametry nożne ma takie jak Puchatek, miałam się do czego domierzyć.


Są grubaśne, a z Herdwicka muszą być ciepłe. Może się nadadzą. Puchatek nadal odmawia noszenia wełnianych skarpetek, więc nawet nie puchnie z zazdrości. Za to odkąd obejrzał Celtic Collection Alice Starmore, widzę, że koncepcja swetra w dziewięciu kolorach "podobnego do" ewoluuje w kierunku "taki kolorowy jak z tej książki". Obawiam się więc, że zanim sprzędę tę alpakę, sobie będę mogła zrobić sweter "podobny do", bo on już będzie pewny, że chce "taki jak z książki".
Kurz: Ich habe einen außergewöhnlich zuverlässigen Briefträger, der mir immer die großen Pakete mit  bestellter Wolle bringt - er muß es nicht machen, er kann mir nur die Mitteilung lassen, das meine Pakete im Postamt warten. Eine der Kolleginen hat mir vorgesagt, daß ich ihm dafür warme Socken stricken kann. Ich habe also im Sommer gesponnene Herdwickwolle genommen und ihm die Socken gestrickt. Sein Fuß ist ähnlich den Füßen meines Mannes, ich hatte also kein Problem. Mein Mann möchte keine Wollesocken, ich habe also wieder kein Problem - er ist auf die Socken nicht neidisch. 

A właśnie - Pan Marcin przyniósł mi wczoraj alpakę w kolejnym kolorze.


Zdjęcie robione z lampą, w realu kolor jest ciut ciemniejszy, takie ciemne toffi. Pokazuję ją, żeby świat wiedział, co się powinno dostawać od cywilizowanego hodowcy. Nie ma co przebierać, tylko włożyć do siatki i przeprać. Żadnych paprochów.
Kurz: Gestern hat mir mein Briefträger noch ein Paket mit Alpaka gebracht. Ich habe das Bild gemacht, damit alle wissen, wie Alpaka vom guten Züchter aussieht - keine Verunreinigungen, fast sauber, man kann gleich waschen oder auch gleich spinnen.

W zeszłym tygodniu ufarbowałam trochę merynosa superwash. Spieszyłam się, więc wyszedł łaciaty. 



I cienki merynos, i cienkie BFL zawsze sprawiały mi trochę kłopotu, bo chwytały barwnik z wierzchu i jeśli ich nie rozgrzebałam i nie nasączyłam farbką dokładnie, nie wychodziły równe, zwłaszcza w jasnych kolorach. Superwash farbowałam drugi raz. Poprzedni była to jednak wełna Shropshire, która pięknie przyjęła kolor. Jak chodzi o merynosa, wniosek nasuwa mi się taki, że w wersji superwash jest w farbowaniu jeszcze bardziej niewdzięczny.
Kurz: Vorige Woche habe ich ein bißchen Merino superwash gefärbt. Ich habe mich beeilt und die Wolle ist scheckig. Ich hatte immer Probleme mit Merino und BFL - ich musste es sehr genau, auch im Inneren der Band mit Farbe durchtränken. Mit Merino superwash geht es mir noch schwieriger.

No i wiadomość miesiąca: drumek od Asi (Appolinar) już jest u mnie.


Dziś będę się z nim zapoznawać. A w folii otulającej drumka znalazłam od Asi prezent. Po prostu bajeczny.


To jest skorupka prawdziwego, wielgachnego jajka. Leży sobie w gniazdku z wełnianej czesanki, zapakowane w przezroczystą tubę.
Na górze ma śliczne wieszadełko.


A powieszone prezentuje się doskonale, tylko warunki świetlne do robienia zdjęć u mnie marne.


Cudne jest. Jeśli ktoś jeszcze nie widział jajek Asi z zeszłego roku, proponuję zajrzeć tutaj. Jak koronka, jak haft Richelieu. Bardzo jestem Asi wdzięczna za to wielkanocne jajo. I za pożyczenie drumka też.
Kurz: Der geliehene von Asia Drum carder  ist schon bei mir zu Hause. Heute werde ich ihn genauer kennenlernen. Im Karton habe ich auch ein wunderschönes Geschenk gefunden - das Osterei. Es ist gross, ich meine, dass es Gänseei ist. Asia hat im vorigen Jahr auch durchaus schöne, Richelieustickerei ähnliche Ostereier gemacht - man kann sie hier sehen. Ich bin Asia sehr dankbar, sowohl für das Ei, als auch für den Drum carder.

55 komentarzy:

  1. Jeju, nie wiem teraz, czy jeszcze święta grudniowe (bo skarpetowe prezenty), czy już idzie wiosna i Wielkanoc (jajo koronkowe) :-)))
    To, że jesteś prezentową szczęściara już mówiłam, więc co będę znowu pisać. :-)
    Wracając do skarpet, to pewnie listonosz Marcin będzie posiusiany, oby nie zmoczył skarpet, bo naprawdę szkoda. Teraz mu nogi nie zmarzną i na bank przez te śniegi przyniesie niejedno dobro. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, bo parę dóbr jeszcze w drodze!

      Usuń
    2. Głowna klientka p. Marcina. :-)))
      Tak patrzę jeszcze na zielonożółte, nie wiem, czemu wcześniej nie napisałam - ciekawi mnie efekt. Faktycznie, jak się zastanowię, to merynosy farbowało mi się trudniej niż alpakę, czy gotowe inne nitki. Jakoś toporniej wchłaniały barwnik, bardziej powierzchniowo. Ale myślałam, że za gruba wstęga jest i też wbijałam się z farbą głębiej. Mój pewnie nie był superwash.

      Usuń
    3. Bedzie jaśniejsza nitka niż czesanka na wierzchu i tyle. Może i lepiej. Im cieńsze włókno, tym więcej sr... w banię z farbowaniem, niestety. Dziś farbowałam tą samą czesankę na czarno. Horror!

      Usuń
  2. Piękne skarpetki! Listonosz w pełni zasłużył:) Przy Twoim merynosku dłużej wzrok zatrzymałam i jakoś mi się tak radośniej zrobiło i bardziej optymistycznie:)Asia piękne jaja robi:)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to dobrze, że merynosek działa. Dobrze będzie!

      Usuń
  3. Ciepłe skarpety, szczególnie tak ie wypasione, to faktycznie jak znalazł i jeśli pan Marcin nie wyrazi odpowiedniego entuzjazmu, będzie miał ze mną do czynienia :)))
    Piękne jajo, aż wiosną zaleciało :)) Ale najbardziej wiosennie mi się zrobiło, gdy zobaczyłam tą zieloną łaciatą czesankę :)) Jestem ciekawa, jak włóczka będzie wyglądała :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma być uprzędziona cienko-grubo, bo to taka "dobawka" do włóczki, którą już mam i wymyśliłam sweter. Ciekawe, kiedy go zrobię i czy w ogóle...

      Usuń
  4. Widzę, że każdy dzierga wedle swego bzika ;) Ależ fajne te skarpety... Puchatkowi szczerze się dziwię, że się z nimi rozstał po sesji :)
    Farbowanka świetna! Mówisz, że superwash słabo się farbuje? Hm, taki malowany to rzeczywiście miał w środku taśmy sporo białych ciapek, ale ja chyba nawet nie próbowałam tego unikać, bo akurat mi pasowała taka pstrokata.
    Drumka zazdroszczę, mam nadzieję, że szybko wrażeniami się podzielisz :) A jajo bossskie po prostu, no i rzeczywiście masz tam teraz rok liturgiczny w pigułce... :)
    I kiedyś, jak mnie wreszcie na surowizny najdzie, zgłoszę się do Ciebie po namiary na tę cywilizowaną alpakę. Wygląda rewelacyjnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te cienizny w ogóle nie farbują się rewelacyjnie, ssą wierzchem, jak nakładam farbę, a spód mają biały, bo tam juz barwnik nie dociera, wessany przez wierzch, muszę więc dobrze rozgrzebać taśmę, żeby wszędzie dotarł, a tu mi trochę zabrakło czasu. I okazało się, że z superwash jeszcze gorzej. Może ta chemiczna obróbka sprawia, że tak łapczywie zasysają.
      Pierwszą sesje z drumkiem mam za sobą. Fajna maszyna!
      Cywilizowana alpaka już uprana. Paprochów praktycznie żadnych, za to była tak zakurzona, że z toffi zrobił się średni brąz:))))

      Usuń
    2. hmm, ja wstrzykuję na wierzch i pod spód taśmy i jak tak dobrze przyplasnę to w miarę równo się nasyca, ale doświadczenie mam niewielkie - każda czesanka inaczej się zachowuje, a superwasha to głównie w garze farbowałam. jak dotąd najgorszy w farbowaniu był Jacob. Zamoczony wciąż wyglądał jak takie nastroszone siano i cały barwnik przez niego przelatywał a ja w ogóle nie wiedziałam, co robię o.O A i tak po tych 100g doświadczenia uwielbiam Jakubka :)

      Usuń
    3. Ja też Jakubka uwielbiam, ale głównie jego ciemne łaty, więc masz ode mnie 100 g więcej doświadczenia:)))

      Usuń
  5. Hi, dem Kammzug sieht man das gescheckte gar nicht an. Ich finde den toll. Die Lieferung der Alpakawolle ist natürlich erste Sahne, aber ich wage mich noch nicht an diese Fasern. Da muss ich noch versierter werden nicht nur im Spinnen, sondern mit allen anderen Schritten, wie z.B. kardieren (da habe ich noch gar nicht gemacht) Freut mich übrigens, dass dein Mann nicht eifersüchtig ist, weil du jemand anderem sooo schöne Socken strickst. Im Osterfeeling sind wir hier noch lange nicht. Wir müssen erst noch die 5. Jahreszeit überstehen :D. Herzliche u verschneite Grüße bjmonitas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vielen Dank! Du brauchst nicht mit Alpakawolle und irgendeiner Wolle warten. Meine erste Alpakawolle habe ich mit den Hundebürsten kardiert. Dazu wusste ich nicht, wie man die Bürsten halten soll. Je mehr Du mit Wolle arbeitest, desto versierter Du bist, gleich wie mit dem Kochen und allen anderen Dingen.
      LG

      Usuń
  6. wow, ten zielony merynos się do mnie uśmiecha :) piękny kolorek wyszedł, ciekawa jestem, jak wyjdzie po uprzędzeniu :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma wyjść cienko-grubo od intensywnie zielonego do bladożółtego, ale jak wyjdzie przez te białe placki, nie wiem:)

      Usuń
  7. hi,
    na da wird sich der postbote aber freuen, da bin ich mir sicher.
    so ein klasse muster würd ich nie schaffen.
    der kammzug sieht doch toll aus, ich seh da auch nix schlechtes dra und die aloaka-wolle ist ein traum, wäre genau meine farbe. ;-)
    träummmmmmmmmm, so eine kardiermaschine, ja die hätt ich auch gern.
    das mit der hand kämmen ist schon recht mühsam.
    wenn du mal einen gübstigen anbieter für so eine kardiermaschine findest, lass es mich bitte wissen ja ;-)
    dann noch diese kleinen geschenke, da glaub ich gern, dass du begeistert warst.

    ein grüßle sendet dir flo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Das Ei gefällt mir sehr. Ich bin aber von dieser Maschine begeistert - es geht damit zehn mal schneller als mit den Handkarden:)))

      Usuń
  8. Masz szczodre serce i dzielisz się wszystkimi swoimi talentami, nie dziwi więc, że spływają do Ciebie prezenty i to jakie cudne. Za te skarpetki to listonosz będzie z przesyłkami leciał jak na skrzydłach. Wreszcie dociera do mnie, że wszyscy faceci niby nie odróżniają kolorów, ale kochają kaprysić i pewnie te ich niesprecyzowane życzenia o swetrach spełnią się przy kolejnych Mikołajkach (alpaka na sweter syna wciąż w pasmanterii i odcień szarości bliski czerni, ale nie czarny ma być). Przędź śliczne niteczki i czaruj kolorami (śliczna ta wiosenna zieleń), ku zachwytom nas kobitek. Cieszy mnie, że spełniło się życzenie o czystym runie! Postępów nie brak u Ciebie i gratuluję efektów!
    Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, masz tak samo z tymi męskimi życzeniami - kalejdoskop, nadążyć nie sposób. Ja jednakowoż muszę skończyc do Walentynek, bo w Walentynki kochanie ma urodzinki. Runo było w istocie bezpaprochowe, ale zakurzone tak, że zmieniło kolor na jeszcze ładniejszy i... ciemniejszy. Już schnie, żebym zdążyła skorzystać z drumka przy jego czesaniu:)))

      Usuń
    2. Ty to masz szczęście zezowate czasem, żeby chłop świętował w Walentynki, ale może choć z wdzięczności na rękach ponosi, wyczaruj więc sweterek migiem i niech miłość kwitnie!!!

      Usuń
    3. Zezowate to ja mam chyba wyłącznie, więc już uwagi na zwracam!

      Usuń
  9. Skarpetki są rewelacyjne. Pan Marcin z pewnością będzie o Tobie ciepło myślał w nadchodzące mrozy :). Alpaka ma piękny kolor. Wiosennie zielony merynos też bardzo mi się podoba i ciekawa jestem jaka nitka z niego wyjdzie. Przyjemnej zabawy na drumku :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alpaka ma już zupełnie inny kolor - kurz się sprał i odsłonił jej znacznie ciemniejsze oblicze:D
      Nitka z merynosa ma być cienko-gruba i przechodząca od bladej żółci do intensywnej zieleni, co po tym farbowaniu mało prawdopodobne. A miała uzupełnić już istniejącą nitkę na sweter. Zobaczymy, wydzie, co wyjdzie. Drumkiem jestem zachwycona!

      Usuń
  10. Panu Marcinowi bude pěkně teploučko. Určitě si zaslouží dárek, je u tebe docela často ;-D
    Bubnová česačka - určitě máš velikou radost. Je to výborný pomocník.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, mam ja szczęście do prezentów. A tą maszyną jestem zachwycona!

      Usuń
  11. No widzisz Aldonko dobrze, że się dałaś namówić, Pan Marcin będzie Ci dozgonnie wdzięczny. Tylko uważaj jak kolegów przyśle, hihi
    Alpaczka piękna - zostawisz taki kolor???
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dozgonnie, tylko dopóki mu się dziury na piętach nie porobią. Może już powinnam pomyśleć o następnych? Alpaczka już zmieniła kolor, kiedy kurz z niej w praniu spadł. Teraz jest ciemniejsza, ale też niebrzydka, może nawet ładniejsza.
      Całusy!

      Usuń
  12. Skarpety są bobmastyczne!!!! te gwiazdki!!! i te włoski herdika!!!!! no cud miód
    Kolor alpaki boski, no i stan rewelka, tylko łapać i prząść.
    No a czesanka.... właśnie na taką się nastawiam od dłuższego czasu i nawet odwagi do farbowania czesanki nabrałam tylko czasu brak, ale będzie taka, no nie taka bo taka piękna to mi pewnie nie wyjdzie, ale w podobnych kolorach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolor alpaki już się zmienił po praniu, kurzu było dużo, przy przeglądaniu w ustach czułam, a z twarzy sporo zmyłam też. Teraz jest ciemniejsza.
      Farbuj koniecznie, ładniej Ci wyjdzie, bo Ty jesteś dokładniejsza, mnie się nie chciało i te białe niedobarwienia będą rozjaśniać nić.

      Usuń
    2. Jak się domyślam zmiana kolory na korzyść, bo kurz pewnie zasłonił głębię koloru...
      Dziękuję Ci za wiarę w moje możliwości, na razie nie kupuję farbek w potrzebnych kolorach, żeby się nie odrywać od kręcenia alpaki, jak znam życie, gdybym już miała pofarbowaną czesankę to MUSIAŁABYM sprawdzić jak wygląda w nitce, a tak czesanka sobie spokojnie czeka w szafie ;)

      Usuń
    3. O mój Boże, gdybym ja umiała tak się powstrzymać...

      Usuń
  13. Kurde mi ten hiszpański merynos też żre barwnik że to ąż nieprzyzwoite! I w dodatku mam straszny problem żeby roztwór wsiąkł w niego a nie przeleciał i wylał się dołem, bokiem i wszędzie :/ Jakbym próbowała sito namoczyć. Dlatego podoba mi się ten sposób z garem - nie zalewa mi kuchni ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już niechby ten barwnik i przeleciał i się rozlał, kłopot w tym, że barwnik nawet na zimno zostaje w wierzchniej wartwie wełny w ilości nadprogramowej, a przez resztę to mi już czysta woda przelata i zeby co chwyciło, to muszę rozgrzebać i sie do kazdego włókienka dostawać. Tak, gar jest lepszy! Tylko, kurka, mniej przewidywalny:(

      Usuń
    2. No widzisz a mi przelatuje jak przez sito. I nie idzie gnoja zmusić żeby się trzymał wełny :/ Ja się zawsze zastanawiałam jak się to robi że polewa się wełnę a barwnik zostaje na czesance a nie przelatuje. To co ja robię nie tak?!

      Usuń
    3. A kto to wie? Ja dzis postanowiłam tę samą czasankę pofarbować równo na czarno. No i jak założyłam, że będzie równo, to miałam cały cyrk, a wyszło g... W 15 deko wpuściłam (do czysta!) barwnika na pół kilo, gotowałam 2 razy (jakie to szczęście - superwash, do stygnięcia wystawiałam na balkon, tarłam, wykręcałam, nie do sfilcowania), w końcu dosypywałam barwnik w trakcie gotowania, bo co mi już zależało. I łaciata! Może ja mam zły okres? A może to w ogóle zły okres?

      Usuń
  14. Świetne skarpety ;) jak tylko się ogarnę dziś to siadam- albo do alpaki i jadę dalej z koksem, albo do pierwszych w życiu skarpet, się zobaczy, gdzie mnie bardziej pociągnie. A jeśli chodzi o merynosa, to u mnie bywało różnie- w mniejszych ilościach typu 50 gram farbował się super, przy setkach już pojawiały się plamy. Ale komu się chce farbować partiami? Za to na jeden kolor wrzucony do gara wchłania cały barwnik, woda zostaje czysta i jest cacy ;) A Puchatkowi się nie dziwię, poczekaj z przędzeniem, niech się Chop pincet razy zastanowi, przemyśli, poogląda, Ty sobie wypij herbatę, wydziergaj skarpety i takie tam inne :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, a ja dziś przepróbowałam metodą garową, dodałam mnóstwo barwnika, nawet w trakcie gotowania (dwukrotnego) dosypywałam i mam kruczą czerń na przemian z... bielą (tak, tak, nie szarością, bielą). To półprzetworzone coś jest nienasycone.
      Co bedę czekać, najwyżej sobie coś ładnego zrobię i już!

      Usuń
  15. Mam nadzieję, że listonosze zaczną czytać blogi - mój strasznie marudzi jak ma coś przynieść, często kartkę wrzuci, że sama mam się pofatygować. Ale jakby przeczytał, że ten Twój skarpety dostał to może by mu się poprawiło :))
    Alpaka wygląda jak marzenie - ależ Ty masz nosa do tych hodowców ja zawsze trafię na jakieś badziewie. To naprawdę piękne runo w dodatku nie skołtunione - jakbyś kiedyś trafiła na "Rose Grey", które będzie wyglądało przyzwoicie a sama nie będziesz chciała kupić całości to proszę daj znać - chętnie bym kupiła dla odmiany coś co nie ma w sobie całej okolicy:))
    Na temat konkretnie farbowania merynosa się nie wypowiem ale jak farbuję to i tak na mokrej czesance i za pomocą dozowników więc wlewam farbę do środka czesanki a ona wyłazi dołem i górą a jak nie to ją zmuszam :))
    Wcale się nie dziwię, że celtycka książka znalazła uznanie nie tylko w Twoich oczach - oj bardzo jestem ciekawa jak będzie ewoluował projekt tego swetra :)))
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alpaka mi już wyschła i rzeczywiście jest cudownie czysta i bezpaprochowa i puszysta i leciutka, zgrzeszyłabym, gdybym na tę partię jedno złe słowo powiedziała. Ale, jak wiesz, w hebrideańskim jagnięciu mam pół ubogiej w końcu roślinności Szkocji. Nie zawsze się udaje.
      Ja farbę nakładam gąbeczką i obracam tę czesankę, nie zawsze chce mi się ją rozszyczypać i popatrzeć, co w środku, tu nie miałam czasu. Zobaczymy, co z tego będzie.
      Temu projektowi to ja nie pozwolę ewoluować, bo do Walentynek z nowym pomysłem nie zdążę. Może następny... Do zimy...

      Usuń
  16. Same dobre wiadomości. I skarpetki cudne, i drumek świetny, i nawet ta czesanka fajnie pofarbowana (cokolwiek mówisz o niedokładnościach - ja ich nie widzę, i mi się bardzo podoba). A na koniec Alpaka - czysta.

    Ja latem kupiłam 1kg alpaki od hodowcy i .... zamarłam jak to dotarło. Cała łąka a na dodatek stajnia w środku (przełożoną na czystszą stronę można zobaczyć tutaj: http://skraweczki.blogspot.com/2012/11/runo-alpaki.html ). Przerobiłam już troszeczkę, ale straciłam do niej serce. Leży w koszu w szopie i czeka na lepsze czasy. Nie wiem czy czasami myszki nie zrobiły sobie w niej domku na zimę, ale na razie nie mam ochoty sprawdzić. Może do wiosny mi się zmieni. Tak więc, gdybyś mogła podzielić się ze mną namiarami na tego hodowcę od czystego runa, to byłabym Ci bardzo wdzięczna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, dzięki piękne.
      Wiesz, ja rok wcześniej kupiłam trzy kilo i... zamarłam. No, róznych rzeczy się spodziewałam, nawykła do kupowania gotowych niteczek marki Artesano, ale nie tego. Dlatego zmieniłam obyczaje. Jedno, czego powiedzieć nie mogę, to że runo z polskich alpak było gorsze. Nie, runo było lepsze od wielu "cywilizowanych". Tym bardziej płakać się chce, kiedy połowę tego cudownego włosa trzeba wyrzucić, bo nie da się wybrać tego syfu spomiedzy kudłów albo są sklejone jakąś żywicą czy olejem maszynowym. Pół kilo dolnośląskiego wręcz cudu (30-60 cm włosa)przebierałam dwa tygodnie. Część tych wszystkich nabytków teraz przerabiam, mimo to nadal jest w tym zielsko. Pocieszające jest to, że w czesaniu sporo go wypada, a potem w wyciaganiu sporo go wypada, potem przędzenie nie jest komfortowe i masz dookoła kołowrotka górę nasionek i ździebełek (i niestety gruziołki na nitce), a potem w praniu z gruziołków w nitce też jeszcze to zielsko wypada i zamiast gruziołków masz trochę luźniejsze miejsca, ale wreszcie syf chyba w całości znika. Nie wiem, skąd to info, że alpaka się nie filcuje, w końcu jak na tym tłuszczu nie ma, to się właśnie najlepiej filcuje. Moje doświadczenie jest takie, że mam antytalent do filcowania i jedyne, co potrafię sfilcować, to biała alpaka ze zwierza do 2 lat. W ogóle mam wrażenie, że im jasniejsza alpaka, tym łatwiej się zbija. Ja białą sfilcowałam, ostrożnie piorąc ręcznie w... szamponie do włosów, męskim. To jakbym chciała odtłuścić wełnę bez tłuszczu. Tak że alpakę lepiej ręcznie, we worze (ja piorę w siatkach do bielizny) i w płynie z lanoliną wielokrotnie, im młodsze zwierzę, tym mniej dotykania. I przed praniem dobrze jest rozedrzeć na drobniejsze loki (od porządnego hodowcy dostajesz coś na kształt błamu, czyli jak wyjmujesz z worka, to masz jak futro, w dużych kawałkach), bo to od spodu, co trzyma ten niby-błam w całości, lubi się w praniu złapać i sfilcować. Ale to też się daje rozedrzeć i wyczesać. Suri jest bardziej odporna na pranie, chociaż chwilę po praniu może Ci się wydawać, że wręcz przeciwnie. Po całkowitym wyschnięciu to się pięknie rozdziela. Wyślę Ci na maila namiary na dwie hodowle, które nie miały żadnej większej wpadki (są i w cywilizacji brudasy) i w ogóle instrukcję, jak to robić z sensem, bo w bezsensie sporo umoczyłam, przede wszystkim czasu i nerwów.

      Usuń
    2. A próbowałaś to może wytrzepać po mongolsku? Ja to rozpuszam po praniu w łapkach i wtedy na podłodze kładę taką bambusową roletę z ikei, na to wełnę i leję takimi giętkimi witkami. To co się zbiera pod roletą robi wrażenie ;)

      Usuń
    3. Uprane runo, znaczy, lejesz witką? Nie, nie próbowałam. Ale jak mówisz, że nawylata tego syfu, to popróbuję i suchą czymś przetrzepać choćby na siatce, a nie tylko elegancko nią potrząsać. Patrz, do łba mi nie przyszło:)

      Usuń
    4. no no na siatce też powinno dać radę :D
      Wszystko Ci nie wyleci ale sporo z mojego doświadczenia da się wytrzepać. A dodatkowo to rozluźnia runo - im więcej trzepiesz tym luźniejsze i więcej się wytrzepuje :)

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Usunęłam komentarz, bo mi się "literówki" wkradły i to takie, które wyglądają na błędy ortograficzne.

      Dzięki dziewczyny. Spróbuję z tym biciem witkami. Nigdy o tym nie słyszała. No ale ja niewiele słyszałam. Bo póki co, to ja moją alpaczkę czyściłam paluszkami, kłaczek za kłaczkiem w rączki u wydłubywać, co wydłubać się dało. Ale jakoś mi chodzi po głowie, że musi być prostsza metoda. Spróbuję tak: pobić na sucho => wyjąć, co grubsze kawałki => wyprać. A dalej się zobaczy. Zresztą to dopiero wiosną. Jakbym wlazła z tą śmierdzącą alpaką do domu, to by mnie rodzina na taczkach wywiozła.

      Usuń
  17. Może jak się odrobię z mojej bardzo brudnej alpaki to poproszę o namiar na taką cudnie czystą. Zielony merynosek cudny, bardzo lubię takie przejścia kolorystyczne. A skarpetki la Listonosza cudne, teraz na pewno nie zmarznie....
    Baw się drumkiem, jak będzie potrzebny to się odezwę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, Asia, wydaje się, że to takie proste urządzenie. Ale tak naprawdę to i tego się trzeba nauczyć, z narzędziem zaprzyjaźnić. W sumie na razie zdrumiłam ze 30 deko i dopiero dziś mi się wydaje, że się zaczynam z drumkiem rozumieć i wiem, czego on wymaga i co mi w zamian może dać. Stoi na jadalnym stole, więc go czyszczę po każdym drumieniu, żeby można było go przesunąć bez kudłów w zupie. Fajny jest. Coraz bardziej go lubię. Już nawet pofarbowałam to i owo, żeby pomiksować. Strasznie się cieszę tym, że się czegoś nowego uczę. Wielkie dzięki!

      Usuń
  18. No to pan listonosz będzie miał ciepło w nóżki - wydmuszka przepiękna :) ewa

    OdpowiedzUsuń
  19. ale te listonosze zawsze jakis skarb zalapia ;-) swoja droga to super sparpetki. no i czekam na wpis z drumem a tu nic!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz będzie! Ale tak drumię, że nawet zipnąć czasu nie mam:)))

      Usuń
  20. I like you fancy socks and the colors in the merino super wash are gorges! Are you going to spin it? Have fun with your new drum carder, cheers....

    OdpowiedzUsuń
  21. Niemożliwa jesteś! Pan Marcin zadowolony? Ja myślę.

    OdpowiedzUsuń