poniedziałek, 28 stycznia 2013

Niestety, samo się nie robi!

Drumię, ile wlezie! A nie za wiele wchodzi! Nie dlatego, że coś jest z drumkiem nie tak, wszystko jak trzeba.   To wspaniałe urządzeinie i oszalałam na jego punkcie. Wciąż myślę, jak sobie takiego wyczarować. To ze mną wszystko było nie tak. Bo wydawało mi się, że korbką wystarczy zakręcić i samo się zrobi. Niestety! Nie dość, że trzeba uczciwie popracować, to jeszcze trzeba wiedzieć jak. Gręplarka bębnowa (co za ohydna nazwa) to urządzenie, ktore wymaga pewnej wiedzy, jak kołowrotek. Do kołowrotka też się nie siada, tu ruszy nóżką, tam ruszy rączką i niteczka cienka i równiutka jak marzenie nawija się sama na szpuleczkę. Wiec po pięciu dniach uczenia się pilnie, jak i co wychodzi i co z tego, co wyszło, wychodzi, mam już pewien zestaw doświadczeń. I uszczęśliwia mnie to niepomiernie, do tego stopnia, że aż zachciało mi się miksów. O!


Miks firmowy, efekt podobny, jak w przedświątecznym miksie z szarą alpaką na szalik dla teściowej, metoda drumkowa, nie ręczna. Tym razem merynos 23 mic. superwash, farbowany na czarno w garze (gotowany trzy razy z toną barwnika, zamrażany w ramach studzenia, a i tak musiałam wyrwać brązowe łaty - horror!) ok. 87% i superbright trilobal nylon własnoręcznie farbowany 13%. W sumie nadrumiłam tego (dwukrotnie) z 17 deko. Mimo dwukrotnego drumienia, nylon lepiej rozkłada się w metodzie ręcznego miksowania na szczotkach.
Kurz: Ich habe gedacht, daß es reicht, wenn ich nur mit der Kurbel der Kardiermaschine drehe. Ich habe mich geirrt, leider. Ich musste zuerst lernen, wie man mit der Maschine arbeitet. Es dauerte fünf Tage lang, bis ich den ersten gemischten Vlies gemacht habe. Es ist selbstschwarzgefärbte superwash Merinowolle 87% und auch selbstgefärbtes super bright trilobal Nylon. Mit den Handkarden habe ich Alpaka mit Nylon besser gemischt, obwohl ich Merino mit Nylon zweimal mit Kardiertrommel kardiert habe.

A przedtem, uświadomiona przez Asię, że wełnę trzeba przed drumieniem rozluźnić, rozluźniłam. I to "drobienie" alpaki zajmuje mnóstwo czasu. 
Kurz: Asia hat mir früher gesagt, daß ich die Wolle vor der Arbeit lockern muß. Es nimmt sehr viel Zeit in Anspruch.


To jest porcja na błam, ktory będzie ważył nie więcej niż 2 deko. Poniżej suri rozdrobniona.
Es ist nicht mehr als 20 Gramm  Alpakawolle. Darunter Suri, gelockert.


Wygląda zupełnie inaczej.  A przy alpace w kolorze toffi, to już nawet wiedziałam, że i gdzie trzeba założyć szczotkę, żeby błamy nie były tak puchate i można było nawet ze 4 deko błamu ukręcić.
Wenn ich diese Portion kardiert habe, wußte ich schon, daß ich die Bürste montieren soll und wohin ich sie stecken muß. Die Vliese sind dann nicht so fluffig und ich kann mehr Wolle auf einmal kardieren.


Bo taki błam zajmuje mnóstwo miejsca. Mogłoby się wydawać, że to, co na zdjęciu, to straszna góra wełny.
Die kardierten Vliese sind riesengroß. Es sieht wie ein Berg von Wolle aus.


Nie, to tylko 8 deko - wtedy jeszcze nie wiedziałam, że trzeba założyć szczotkę.
Nein, es ist nur 80 Gramm - kardiert noch ohne Bürste.

Nadrumiłam więc z alpaki, najpierw drobionej, pierwszego dnia całe 7 deko.
Am ersten Tag habe ich nur 70 Gramm kardiert.


Przekręciłam tylko raz, bez szczotki i wrzuciłam na kołowrotek. No i nie wychodzi równiuteńko, czesana ręcznymi gręplami wychodziła równiej. 
Ich habe sie nur einmal gedreht, ohne Bürste. Dann habe ich es gesponnen. Das Garn ist nicht besonders gleichmässig. Das handkardierte war gleichmäßiger.


Nie dlatego, że technika zła, tylko dlatego, że ja nie znałam techniki. G... chłopu, nie zegarek, jak kłonicą go nakręca. Teraz jest już lepiej, bo krecę ze szczotką, dwukrotnie, pomalutku i podaję te loki w miarę możliwości wzdłuż, czyli "drobię" wełnę na bieżąco, a nie przygotowuję ją wcześniej.
Jetzt kardiere ich zweimal, mit Bürste, langsam und rücke ich die Wollelocken längs, wenn es möglich ist, ich lockere also die Wolle fortlaufend, bereite sie nicht früher vor.

Ukręciłam już prawie wszystko na sweter dla Puchatka.
Ich habe fast alle Wolle für den Pullover für meinen Mann kardiert.



Trochę alpaki w trzech kolorach do ewentualnego zmiksowania. Warto? Bo nie wiem, czy mieszać, czy tak zostawić.
Auch ein bißchen Alpakawolle in drei Farben zum Mischen. Ich bin aber nicht sicher, ob ich die Farben mischen soll.



Wymieszałam (dwukrotnie) szarego merynosa (75%) z ufarbowanym w tęczę tencelem (25%), 20 deko. Na marginesie: tencel mam też od Asi.
Graue Merinowolle (75%) mit selbstgefärbtem Regenbogentencel, 200 Gramm, zweimal kardiert.


I trochę alpaki czarnej, szarej i białej z ufarbowaną na jasnokoralowo, z czego wyszedł róż, 13 deko.
130 Gramm Alpakawolle, schwarz, grau und weiss mit rosagefärbt, auch zweimal kardiert.


Też kręcona dwukrotnie.

No i mam zagwozdkę. Ufarbowałam też trochę alpaki na oranż i morski. I nie wiem, z czym ją wymieszać. Opcje sa takie:
Und jetzt habe ich eine Knacknuss. Ich habe auch ein bißchen Alpaka in Orange und Petrol gefärbt und  bin nicht sicher, womit ich es mischen will.

Z czekoladowym brązem
(schockoladenbraun)


Z brązem i toffi
(braun und toffi)

Czy z czarną?
(oder mit schwarz)

Może coś podpowiecie?
Vielleicht flüstert ihr mir etwas zu?

46 komentarzy:

  1. O rzesz kurczę pieczone! toż to produkcja przemysłowa, i Ty to sama samiutka, tylko dwoma rączkami?? mogłabym pomyśleć, że masz ze dwie pary zapasowych rąk....
    No cudnie wszystko wygląda, pomiziałabym!!!
    Co do rad - pierwszy zestaw podoba mi się ogromnie nie wiem czy mieszać czy nie - oba wyjścia będą godne uwagi
    Drugi hmm ten morki to bym albo zmieszała z czernią ( wiem zachowawczo), albo z tofii- ale tak żeby w miarę możliwości kolorki były oddzielnymi partiami- znaczy żeby sieczki próbować uniknąć. A w ogóle to najbardziej mi się widziałby wrabiany zwór z osobnego morskiego i osobnego drugiego koloru- przynajmniej tak to ze zdjęć wiedzę (bo komputer może płatać figle), ale Ty masz fantastyczny gust kolorystyczny, więc jestem pewna że będzie w porządku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tylko wygląda imponująco i zajmuje imponująco dużo miejsca. Wszystkie, co przez prawie tydzień zdrumiłam, jest nie więcej niż 70-80 deko, to nie jest imponujący wynik, a pracowałam nad tym naprawdę uczciwie. Ale to i tak dużo szybciej niż gołymi rękami. Mnie by sie ten morski z pomrańczem podobał najbardziej na bakłażanie, ale na razie nie odważę się alpaki farbowac na bakłażan, zważywszy jak bardzo mi nawet bordowy nie wychodzi. Stąd pomysł, żeby go może dac na czekoladzie, ale na czarnym wydaje mi sie bardziej wyrazisty. Zwłaszcza, że ja czarnego solo (już!) nie lubię. Jeśli zmiksuję, nie da się tego sprząść inaczej niż w melanż. Własnie dlatego się też zastanawiam nad miksowaniem tych beżo-brązów - to cudnie wygląda w błamie, ale potem w nitce to po prostu melanż i już:(

      Usuń
    2. No jak dla mnie 800g wełny w tydzień to ilość oszałamiająca, ten bakłażan brzmi baaaaardzo interesująco. A może zrób sobie jakiś małe próbki, zmarnujesz trochę składników ale będziesz mieć prognozę...

      Usuń
  2. Japierdziu ile tego wszystkiego. Zaczniemy od końca- ja bym spróbowała wymieszać toffi z samym turkusem, bez dodawania oranżu i brązową z oranżem, tak mi się widzi na zdjęciach, ale chyba nie mam jeszcze takie wyobraźni, jeśli chodzi o mieszanki. Ta z tencelem mi się cholernie podoba, w ogóle się napracowałaś. Zestawu dla Puchatka ja bym nie mieszała ze sobą, ukręciła osobno i zrobiła coś w stylu fair isle, ale Ty lepiej wiesz, czego Chop potrzebuje. Mix firmowy bardzomisię, chętnie podpierniczę :D i napisz mi Kochana, w czym powinnam uprać uprzędzioną alpakę, bo chyba muszę ją pacnąć czymś- tak jak pisałaś w komentarzach- w czymś z lanoliną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z zestawem dla Puchatka spoko, tak ma właśnie być, może nie fair isle, ale kolory osobniście. Wszelaką wełnę, alpakę też, piorę w Kokosalu, odkąd obraziłam się na Perwool, a Perła mi śmierdzi. Chyba że nie życzę sobie ani pół grama tłuszczu, to przed farbowaniem ostrożnie piorę wełny (alpakę też) w hypoalergicznym płynnym mydle Biały Jeleń (w baniakach 2 l wychodzi niedrogo). Do prania surowego alpaczanego runa używam takiego specyfiku rozprowadzanego drogą szeptaną, co to jest rzekomo płynem do prania kolorowych rzeczy firmy FM (jedyne, co mi sie tej firmy sprawdza genialnie w celu zgodnym z deklaracją i polecam wszystkim, to jest odtłuszczacz do kuchni, działa jak burza). Mnie się ten płyn do prania bielizny nie sprawdził w ogóle, bo nie dopierał w krótkim praniu poszewek zatłuszczonych kremem czy od włosów. Ale wywiodłam z tego faktu prawidłowy wniosek - nie odtłuszcza, ale inne brudy świetnie dopiera, zatem do alpaki idealny. Ale jak masz tego specjalnie szukać, to nie warto.

      Usuń
    2. Wiesz co, chyba mi podpowiedziałaś, co ja powinnam zrobić w sprawie, co już mi kiedys podpowiadałaś. Pójdę może niemieckim śladem i podłączę pod tego bloga stronkę z czymś na kształt blogo-sklepiku. Myślisz, że to ma sens?

      Usuń
  3. Hi, mit schwarz wirst du wohl stärkere Effekte erzielen, mit braun/toffi/türkis/orange kannst du mehr spielen und weichere Übergänge hinkriegen. Braun/türkis/orange ist auch als Mischung möglich. Ich würde auf mein Bauchgefühl hören oder mir vorher überlegen was daraus werden soll. Deine kardierten Werke sind toll. Seit Samstag habe ich auch meine Handkarden und die ersten Röllchen habe ich auch schon fertig. Leider ist das Wetter sooo schrecklich trübe, dass ich keine Fotos machen kann/will...ich werde aber noch berichten. Es grüsst herzlich bjmonitas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vielen Dank. Bei uns ist auch schrecklich trübes Wetter, so grau ist überall. Mit den Handkarden mischt man Fibern und Farben besser, das nimmt aber schrecklich viel Zeit in Anspruch. Und ich bin absolut glücklich, dass ich mit der für mich neuen Maschine ein bisschen Efahrungen sammmeln kann. Ich kann sie mir im Moment nicht leisten, ich packe also die Gelegenheit beim Schopf, um die Arbeit damit zu lernen:)))
      Ich warte auf deine Bilder. Ich muss auch Zwartbles kardieren, vielleicht morgen.
      LG

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, idziesz jak burza, co za pracowita pszczółka z Ciebie :)) Też bym zmiksowała te kolory z czernią, może odcinkami turkusu i oranżu i już jestem ciekawa, jak taki mix będzie wyglądał :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po sprzędzeniu? Będzie melanż z przewagą koloru podstawowego:) Ale czarny solo i brąz solo jest smutny i nudny:(

      Usuń
  6. Witaj Pracusiu. Na zdjęciach wygląda imponująco to co zrobiłaś, a w realu z pewnością jeszcze lepiej. Jeśli mogę wypowiedzieć się co do mieszania to mam sukienkę z wełny (od Ciebie) farbowanej na melanż czarny, brązowy i toffi(rudo-brązowy) z morskim i oranżem i najlepiej wyglądają te miejsca, gdzie jest czarny i ciemny brąz z oranżem i morskim, bo daje wyrazisty kontrast, a tam gdzie trafił rudo brązowy z oranżem jest mdło, a i morski zupełnie stracił swoją intensywność i przyszarzał. Jak lubisz kontrasty to mieszaj z ciemnymi barwami, a jeśli ma być spokojnie to z toffi będzie idealnie. Ale Ty sama wiesz, co chcesz osiągnąć. Dla Puchatka nie miksuj alpaki, zrób wrabiane wzory. Firmowy miks jest cudny, a i szary z tęczowym tencelem wygląda subtelnie, o różu nie wspomnę, bo nie trawię róziowego w żadnej postaci.
    Wyśnij wymarzony melanż i zrób go, a ja pokibicuję
    Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W realu wygląda fatalnie, nie ma jak przejść w małym pokoju. A to nawet nie kilogram. No dobra, to myślę, na spanie czasu nie ma. Dzięki wielkie!

      Usuń
  7. Wow ty naprawdę masz motorek w łapkach :D
    W porówananiu to mój urobek skromniutki, ale mam wytłumaczenie bo calutką sobotę siedziałam u moich rodziców pod Słupskiem, a niedzielę próbowałam ogarnąć całe domowe smarkające i kaszlące towarzystwo :/
    A do mieszanie to powiem że osobiście uwielbiam zestaw turkus+brązy i nikt mnie nie jest w stanie przekonać że to do siebie nie pasuje ;) Kurczę by się chciało takiego drumka ale ta cena :/ Na razie moja dziura budżetowa mówi pas :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja dziura mówi to samo, ale czarujmy, czarujmy! A paczka też w jakiejś dziurze, sprawdzałam, psia kość. Jak jeszcze troche podrumię, przez chałupę sie nie przebiję:)

      Usuń
  8. Aaaaaa, zżarło mi komentarz:(
    To jeszcze raz. Krócej :)
    Praca na drumie jest bardzo pracochłonna, więc Twój tygodniowy urobek jest bardzo imponujący. Niestety, runo wyczesane raz lub dwa na drumie to za mała na gładką nić. Ja, robię to 5-6 razy i dodatkowo ciągne przez diz. Ale oczywiscie wszystko zalezy od tego: na co, po co i dla kogo :)
    Co do kolorów. Oba zestawy są bardzo harmonijne, ale zmieszane rzeczywiście mogą dać nieco nijaki kolor.
    Zrobiłabym z tego coś na kształt tweedu. Czarna baza i guzy z turkusu i toffi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez diz to ja je pewnie przed samym przędzeniem jeszcze przeciagnę z hackli (na nich się też trochę tego, co tam jeszcze zostało zatrzyma), ale teraz próbuję najlepiej wykorzystać czas, na jaki tego druma mam.Robię dziś mieszankę alpaki z jakiem, to spróbuję przewalić je ze cztery razy (jedno i drugie czyste jak łza), może uzyskam to, co bym chciała. To musibyc ogromna wygoda miec takie urzadzenie pod ręką i móc wyciagnąć w razie potrzeby. Od tego kręcenia korbką chyba oprócz całkiem pozytywnej zazdrości, jeszcze jakiś cień zawiści mi się zinstalował w charakterze.
      Właściwie ten beżowo-brązowy melanż jest bezpieczny, tylko pytanie brzmi: po co komu piętnaście deko melanżu? Ten tweedowy pomysł mi sie podoba, tylko czy z toffi to się nie zrobi trochę mdliste? No i wtedy nie drumek, tylko szczotki i nie alapka tofi, tylko zmiotki z alpaki toffi:)))

      Usuń
    2. Świetny pomysł z dizem przed samym przędzeniem. Nie tylko rozluźni włókno,ale i ładnie je poukłada.
      Zazdrość rozumiem, choć ja w tej chwili używam go przede wszystkim do robienia artystycznych battów, no i oczywiście na szkoleniach. Bo jak kołowrotek, to i nauka pracy z drumem obowiązkowa.

      Guzła do tweedu zrobiłabym na ręcznych szczotkach urywając kawałek np. turkusu i mocno, ale niedbale je skołtuniła. Potem to samo zrobilabym z toffi, na koniec bym pocieła kołtuny na drobne kawałki, pokulała w wilgotnych dłoniach i wrzuciła na drum w kolejności : runo czarne,by pokryło bęben, garść kołtunów turkusowych, runo czarne, garść kołtunów toffi, runo czarne, garść kołtunów turkusowych i tofii.
      Nie czesałabym tego mocno,ale tylko tyle, by kołtuny weszły w runo. Kołtuny nie mogą być sfilcowane, a wilgotne dłonie mają pomóc tylko w kulaniu. Sfilcowane nappy wymagają godzin wczesywania, a potem i tak wypadają z gotowej nici :)
      W ten sposób kolory zachowają swoją odrębność, a nitka zyska strukturę.
      Mnie się toffi do tego komponuje :)

      Usuń
    3. A mój misterny plan z jakiem i alpaką właśnie przed chwilą trafił szlag. Wywlekłam karton z jakiem i on jest... buuuuu... w błamie... buuuuu:( Mój Boże, co ja mam takie dobre? Pamięć?
      Zaraz spróbuję tę alpakę skołtunić! Dzięki!

      Usuń
  9. Kurcze,.... jak Ty to robisz ?
    Pełna jestem podziwu, bo mnie się wydaje (to podpowiada mi wyobraźnia, bo ja drumka ani nie macałam, ani nie kręciłam niczego), że nie dość, ze to fizycznie trzeba konkretnie kręcić, to jeszcze pioruńsko wrednie się wyciąga te kłaki spomiędzy igiełek. A wnioskuję na podstawie kombinacji z włosami na głowie i szczotka tzw okrągłą - jak się kłaki wkręca w szczotkę, to nic tylko ciąć. :-)))
    Zmęczyłam się patrząc. :-)))
    W łączeniu kolorów nie pomogę, bo wprawy nie mam, a jak piszesz, co innego wyczesanie=wplątanie, co innego przędza, a dzianina, to już ... licho wie, albo badziewie, albo szał.
    Może faktycznie boś bardziej 'zguzowaconego', jak podpowiada Fanaberia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, kręcenie nie jest najcięższą fizyczna robotą w tej sprawie. Mnie kurcze łapią w dłoni od rozpuszania tej alpaki. Spomiedzy igiełek z dużego bębna, jak zainstalujesz szczotkę to schodzi na czysto, czyszczenie małego to jest wyzwanie, a ja go czyszczę na okrągło, bo nie chcę zostawiać go ani na chwilę za...nego, bo mam takie życie, że nie znam dnia, ani godziny, więc żeby można go było bez wstydu w każdej chwili oddać, pilnuję, żeby był non stop ok. Z długimi kłakami jest kłopot ze zdjęciem, w istocie. Mam wór takiej długiej alpaki, że kudły trudno rozdzielić tym szpikulcem, żeby taki błam zdjąć. Może ja rzeczywiście zrobię serię zdjęć z drumowania i taki kurs poglądowy z gatunku "jełop dla jełopa", bo wiem już, gdzie się wyobrażenie mija z rzeczywistością.
      Drumowanie nie jest zajęciem tak miłym jak przędzenie, można się zmęczyć, naprawdę:(
      Guziołkowatośc mnie tez pociaga, ale musiałabym te kolorową najpierw wyczesać, a potem pociąć na malutkie kawałeczki, bo ona wprawdzie w tych wyschniętych kumłatkach wygląda na bardzo byle co, ale nie jest ani sfilcowana, ani króciutka, to pełnowartościowe włókna, z których tweed w tej postaci trudno zrobić:)))

      Usuń
  10. Zaszokowana jestem tym co podałaś odnośnie wagi. Toż to wygląda na całe ogromne kilogramy wełny, a tu czytam 8 dag. W głowie się nie mieści.

    A jak Ty się mieścisz z tym wszystkim w domu. Bo to wygląda jak produkcja przemysłowa, a co najmniej rzemieślnicza w dużym warsztacie. Piszesz, że wolno Ci idzie - jakie wolno? Zrób sobie taką małą reminiscencję i spójrz jeszcze raz na swoje zdjęcia, toż wykonałaś kawał dobrej roboty.

    Mi się też wydawało, że drumek to jest prosta sprawa. Jak się ogląda filmiki i patrzy na te kobiety, co używają drumka, to wygląda jak bułka z masłem. Ale okazuje się, że jak się nie ma wprawy to nie jest to takie proste.

    Co do kolorów na końcu, to mi się bardziej podoba ten drugi. Ale moje córki uważają, że ja się nie znam na kolorach i dobieraniu różnych rzeczy do siebie harmonijnie, więc nie traktuj tego co napisałam poważnie. Ciekawa jestem co wybierzesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle sie w domu nie mieszczę, mam 24 wielkie kartony dobra sprasowanego do maksimum, a takie ekstrawagancje jak rozpuszone na drumie wełny to już maja taka objętość, że je tylko układam przy regałach, szuflad w komodzie nie otwieram, bo nie ma jak.
      No właśnie, chyba potrzebuję ze trzy życia, żeby to przerobić, i ze sześć, żeby to znosić. Muszę zacząć sprzedawać czy cóś, bo zginę.
      Tak, na filmach też mi wyglądało na łatwe, ba, dopóki nie spróbowałam sprząść, wyglądało nieźle. Może do filcowania to nie musi być gładko poukładane, ale do przędzenia lepiej, żeby było. Ale nic nie jest proste, póki sie człowiek nie naumie.
      Sugestie przyjmuję i dziękuję:)))

      Usuń
  11. Dla mnie przygoda z wełenką rozpoczyna się w momencie ujęcia motka i drutów do ręki. Wszystko, co poprzedza taką postać wełny jest fascynującą abstrakcją :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja z tego szykowania wełny do drutowania to już zupełnie nie mam czasu podrutować, tylko jakieś wyrobnicze ohidne beretki czy inne ohidne szaliki dziergam. Ta "abstrakcja", kiedy przyjmuje postać konkretu, objawia się odciskami. Ale jak człowiek już trzymie (jak mawia Mistrz) ten motek w garści, to satysfakcję ma taką, no, taką... Że hej!

      Usuń
  12. Wiem jaki Masz gust i na pewno nas zaskoczysz:) Piękne błamy i bardzo puszyste:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem więcej: baaaaaardzo puuuuuuszyste! Już nie ma jak między nimi chodzić:( A od tego braku słońca nic mi się nie chce, latam po Internecie i najchętniej to tylko wydawałabym pieniądze, gdybym miała nadwyżki. Słoooooońca! Słooooońca!

      Usuń
  13. Sam to się niestety tylko bałagan robi, nad resztą trzeba się napracować. Tak mawiał mój nauczyciel fizyki w LO - zdaje się, że to się entropia nazywa (o ile dobrze pamiętam).
    Imponujący urobek! Aż trudno uwierzyć, że to takie lekkie. Już sobie wyobrażam jak miękka musi być ta alpaka. Na zdjęciach wygląda cudnie!
    Co do mieszania kolorów, to Ci nie doradzę, bo w tej kwestii nie mam kompletnie doświadczenia, a przemiana różnokolorowej czesanki w nitkę zawsze jest dla mnie zaskoczeniem :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Dobry ten nauczyciel, czegoś nauczył. Chyba jestem wcieleniem owej entropii, nikt tak jak ja nie potrafi robić bałaganu. Nie muszę nic robić, wystarczy, że jestem. I im wiecej kiwam placem, tym jest gorzej. Próbuję wprowadzić porządek w worach z runem i od razu jest tak nieziemski bałagan, jakby się świat rozpadał. Oddam ten talent, a nawet dopłacę!

      Usuń
    2. Przepraszam, że się tu wtrącę, bo coś o bałaganiarstwie piszesz, a ja właśnie miałam napisać jak cudnie uporządkowana jesteś! :) Lepiej niż Perfekcyjna Pani Domu. Jakie to wszystko u Ciebie śliczne, a to beżowe na kołowrotku... normalnie oczy maślane się robią :)

      Usuń
    3. No, gdybyś zobaczyła ten porządek w realu, to byś na sam widok z krzykiem uciekła. I to nie są żarty.

      Usuń
  14. widzę,że praca u Ciebie wre, robota pali Ci się w rękach....
    Mi się podoba ostatnia wersja z czarnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robię, co mogę, żeby się nauczyć drumka. To nie jest takie proste, jakby się wydawało. Ale, jak widzisz, utrzymuję go w stałej czystości i gotowości. Największym zaskoczeniem były dla mnie nie bębny, tylko wałki. Pilnuję, jak oka w głowie, żeby były czyste i bez pakuł z włókien, bo inaczej on zaczyna płakać i pojękiwać. A że jest najwyraźniej smarowany smarem grafitowym, z czego wynika, że powinien pracować na sucho, to ta czystość na wałkach musi być bezwzględna. Twój pomysł z pęsetą jest genialny. Idealnie się sprawdza i do wałków, i do małego bębna!

      Usuń
  15. Jojo, taky jsem si myslela, jak to s česačkou půjde rychle a snadno. Tak snadněji ano, ale rycleji ne. Když chci mít pěkné česance, češu každý vícekrát.
    Výsledky máš ale nádherné. Česance alpaky, hmm to by se předlo! A pak ty s hedvábím, to je pohádka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam na razie jedwabiu, to nie mogę spróbować. Ale może wkrótce przyjdzie, to zobaczę, czy będzie ładnie. Bo że łatwo nie będzie, to już wiem!

      Usuń
  16. Urobek piękny i ponoć "Postępów jakby mało" !!!!
    Musze przyznać, że mnie też taki mały grępel do artystycznych poczynań się marzy i też niekiedy zazdrość mnie dopada jak widzę te cudne batty.
    Duży grępel, który mam jest trochę bardziej dokładny w gręplowaniu runa ale oprócz jednego wielkiego o średnicy 130 cm małych wałków ma 12. Wprawdzie też trzeba dokładnie wyskubać przed wrzuceniem, paprochów i brudu też się nie pozbędzie trzeba ręcznie (pewien hodowca alpak udowadniał mi, że grępel to sam zrobi :)) ale do dużego trzeba duże ilości i strata jest dość spora bo uiglenie gęste i część runa na nim zostaje a zdłubywać nie ma jak.

    Tak bardzo przydatny taki mały drumek no i chyba będę musiała znowu kiedyś myśleć o defraudacji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myslę, że dla ułatwienia komunikacji możemy pewien zestaw hodowców u ugruntowanych cechach brudasa spokojnie zacząć nazywać chodowcami przez ch. Ja od pewnego chodowcy usłyszałam wręcz opowieść (z pewną satysfakcją w głosie), że jego runo komuś "zabiło" grępel. To taka specjalna odmiana hodowców, na szczęście nie wszyscy.
      Masz szczęście, masz z czego defraudować, ja mogę tylko znów zacząć czarować:))) Tylko skutki niepewne.

      Usuń
  17. O mamuniu... A ja myślałam, że drumek to tak bardziej trzask-prask i po wszystkim.
    Parę westchnień mi się wyrwało jak to wszystko sobie poczytałam i pooglądałam - i zachwytu nad efektami i nad Twoją niespożytą energią i nad faktem, że do każdego z tych usprawnień to coraz więcej czasu potrzeba :( Cóż, na drumka mnie nie stać, niezbyt artystycznego bałaganu i tak już nie ogarniam, czas mi przepływa między palcami... to może ja póki co pozostanę przy gotowych mieszankach i popatrzę sobie, co Ty czarujesz... W sprawie kolorów to ja się lepiej nie wypowiadam, bo wiesz, ja tylko purpury rozpoznaję ;)
    Pozdrowienia dla przodowniczki pracy (znad czapki, a jakże) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto tak nie myśli, póki nie chwyci korbki w dłoń? Ach, gdybym tak rozsądnie jak Ty potrafiła podejśc do sprawy, nie musiałabym ogarniać niczego, bo ja tu nie mam artystycznego bałaganu, tylko najzwyklejszy pieprznik, niestety.

      Usuń
  18. Drum carder trafił we właściwe ręce, zdecydowanie. "Kołderki" wyglądają malowniczo i aż szkoda, że będą znikać. Choć przecież "ku chwale"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko kiedy zaczną znikać "ku chwale", jeśli ciagle kręcę?:)))

      Usuń
  19. Trzy razy oglądałam zdjęcia! Te z "placu boju" wprost kapitalne, bardzo lubię widzieć i dowiadywać się, jak coś się odbywa! I chociaż to na razie jeszcze daleko przede mną, to może w tym roku uda mi się zrealizować moje marzenie o nauce przędzenia?
    Poza tym ten szary merynos z tęczą po uprzędzeniu znów da efekt masy perłowej, juz zazdroszczę. To piękne, subtelne połączenie.
    A ostatnie zadanie? Moim zdaniem (mojego monitora zdaniem) toffi z turkusem idealnie do siebie pasują.
    P.S. Lektura komentarzy też pouczająca :) więc jakby jakiś sklepik czy coś, to bym mogla sobie kupić tę Masę Perłową, prawda? I zamykać się z nią i szczerzyć złowrogo, gdyby ktoś chciał pomacać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez przesady, żeby tam jak pies u budy u odrobiny merynosa trwać?
      Ale to prawda, mnie w tym przedzeniu najbardziej fascynowało to, jak taka nitka powstaje, więc ta kuchnia przedzalnicza i myzianie się z surowcem to najfajniejsza częśc roboty:)

      Usuń
  20. Hallo Aldona,

    Du machst Dir ja auch reichlich Arbeit mit der Aufarbeitung der schönen Fasern. Das finde ich klasse. Und ganz besonders schön finde ich Dein schwarzes Glitzerbatt. Wie das Garn aussehen wird, kann ich kaum erwarten. Bitte zeige uns auf jeden Fall ein Foto, ja?

    Liebe Grüße
    Tanja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vielen Dank! Ich zeige alles, sogar das Nichtgelungene, na, vor allem das Nichtgelungene. Ich habe schon ein ähnliches Garn aus grauer Alpakawolle und Nylon (mit Handkarden)gemacht (hier: http://finextra.blogspot.com/2012/12/z-byskiem.html) und einen Schal daraus gewebt (hier: http://finextra.blogspot.com/2012/12/zdazyam-wesoych-swiat.html). Ich kann (schamlos) sagen, das er mir gefällt!:)))
      LG

      Usuń