Za ciosem powstał kolejny szalik - jak już plątałam tę osnowę na kołkach, to naplątałam więcej.
Ja akurat tak najbardziej lubię nosić szaliki, ale chyba zrobiłam ich już tyle, że muszę się z nimi zacząć rozstawać, bo zamiast góry wełny do przerobienia będę miała całą szafę szalików.
Po kolei (uwaga, zalew zdjęć):
Osnowa |
Osnuty warsztacik |
Robota skończona, zaszyty brzeg, tylko odciąć |
W zbliżeniu |
Po zdjęciu z warsztaciku |
Na Lali |
W dziennym świetle kolorki nie są tak intensywne, to chyba dobrze.
Na chwilę muszę Harfę porzucić, bo czuję przesyt machania rękami i siada mi lewy bark. Zasiadłam więc do czekoladowej czesanki na czapeczkę dla Puchatka. I kiedy już zaczęłam kręcić, zadzwonił Pan Marcin. I przyniósł mi przesyłkę, którą po prostu muszę się pochwalić. Otóż przyszły prezenty, skarby od Vladki.
I jak tylko skończę z czapką Puchatka, natychmiast zabieram się za przerabianie tych skarbów i pokazywanie tej rzadkiej i pięknej owczej rasy, którą Vladka hoduje. Tylko nie mogę się już dziś powstrzymać, żeby chociaż troszeczkę nie pokazać. To jest wełna z owiec wołoskich (valašska ovce), a ściślej ta duża torba jest od Snĕženki, którą można zobaczyć na zdjęciu na przykład w tym poście u Vladki.
Jest śliczna - i owieczka, i wełna. Vladka ma zresztą wiele zwierzaków, nie tylko owiec, ma nawet króliczki angorskie - zwierzaki można sobie obejrzeć u niej w prawym górnym rogu.
No i w tych skarbach, które mi przysłała jest jeszcze trochę runa z barana,
żebym sobie mogła porównać i jest filcowany motylek, który już wiem, do czego mi posłuży. I coś zupełnie niebywałego, czym się zupełnie zachwyciłam, czyli próbki tejże wełny farbowane... grzybami. Próbowałam dziś złapać trochę dziennego światła, żeby nie przekłamać kolorów, ale i tak w realu są jeszcze ładniejsze.
Vladka pisała o farbowaniu grzybami między innymi tutaj. Ale ona naturalne barwniki bierze zewsząd, niedawno pokazywała, jakie piękne kolory jej wyszły z rdestu barwierskiego. Ja jestem kompletnie zafascynowana. I nawet mam pomysł, jak wykorzystać te próbki. Ale ponieważ rzadkie wołoskie owieczki zasługują na porządnego, osobnego posta, to wszystko o nich napiszę, jak tylko zabiorę się za przerabianie tych skarbów, czyli niebawem, bo już mnie ręce swędzą.
Fiu fiu, sołtysie zagwizdojcie, pikny ten szal :D chyba bardziej mi się podobają Twoje tkane, niż dziergane przez kogokolwiek szale. Światło dzisiaj jest do luftu, a ja akurat chciałam swoje prezenty obfocić. Chyba pójdę do parku poszukać odrobinę światła. Tobie prezentów zazdroszczę, aż żal doopę ściska, że nie można pomacać przez ekran. I z której czekoladowej robisz dla Puchatka? tej, co to niby czarna, czy z runa z poprzedniego posta? A i wiesz co? znalazlam hodowcę owiec 6(!) kilometrów stąd i mnie korci, żeby kupić runo, takie ładne, ciemne... tylko gdzie ja to wysuszę o tej porze roku? Balkon jeszcze nie jest gotowy...
OdpowiedzUsuńCzapka będzie z tzw. czarnego Finnisha. Z suszeniem straszna kapota. Moja wreszcie doschła, ale to był tylko kilogram. A szanowni hodowcy mniej niż dziesięć kilo nie chcą sprzedawać. Lepiej najpierw zapytaj, czy sprzeda Ci tyle, ile chcesz. Jeśli kaloryfery u Ciebie grzeją, partiami wysuszysz. Na noc suszarka do wanny i niech obcieknie na suszarce, a potem w okolice kaloryfera, paluchami rozpuszyć i przekładać co jakiś czas. Chociaż z Twoim temperamentem ch... może Cię przy tym wziąć.
UsuńI znowu p.Marcin wykorzystany :-)))
OdpowiedzUsuńJak ktoś czyta Twe posty, to jeszcze wywnioskuje, że to jakaś nowa tradycja, te blogowe prezenty. Będą popularniejsze od Candy. :-)
No, ja już tak nawykłam, że nie wiem, co to będzie, jak się ten Mikołaj skończy;)
UsuńKolejny piękny szal! Muszę przyznać, że podoba mi się w obu "wersjach kolorystycznych", czyli w świetle dziennym i sztucznym :). Ilością szali bym się specjalnie nie zamartwiała - one nie zajmują tak wiele miejsca w szafie. Gorzej ze swetrami :)).
OdpowiedzUsuńNowe runo wygląda prześlicznie. Czekam cierpliwie na Twoje wrażenia z pracy z nim.
Dziękuję! Niby niewiele miejsca zajmują, ale jak będę co trzy dni jakiś produkować, to katastrofa. Może spróbuję utkać jakieś inne ubranko? Ponczo? Kapotkę?
UsuńCudna jest ta valaska, ona jest trochę szorstkawa, jak wszystkie długowłose i rogate. Ciekawość mnie żre okrutnie.
Ach jaki kolejny śliczny szalik :)) Podziwiam nieustannie, bo za tkanie się jeszcze nie brałam i na razie nie zamierzam :))
OdpowiedzUsuńCudowne skarby :))
Dzięki! Cudowne, zaiste! Przeciez gdyby nie Vladka, nie miałabym szansy się dowiedzieć, jaka jest wełna z tej rasy. Może głupia jestem, ale mnie to uszczęśliwia.
UsuńPiękny szal! Prezenty również. Przez chwilę byłam na stronie u Vladki i trza jej pogratulować,bo zwierzątka ma przecudne i zadbane. A jakbyś się szali chciała pozbywać to ustawiam się w kolejce:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTak, zwierzaki Vladki są cudne, pies Krok już mocno podrósł, nie jest takim maluchem, jak tam na zdjęciach. Fajne są te owce, każda ma inne pysio. Same słodziny.
UsuńWiola, jak Ci się taki szalik podoba, to ja taki wymodzę, żeby był dla Ciebie. To przecież nie Twoje kolorki, Ty wszak wolisz chłodniejsze i bardziej w filuty.
Viola to fiołek po łacinie:) Taki mały niepozorny co ładnie pachnie kwiatuszek w kolorze moim ulubionym:) Czy mnie stać na takie cudo będzie? Obawiam się ,że nie ! Bo u Ciebie wełenka ręcznie przędzona,później tkana... Oj Dziewczyno talent masz w dłoniach ... Pozdrawiam
UsuńSpoko! Damy radę! Chyba coś mam, tylko w singlu.
UsuńTvoje šály jsou jedna hezčí než druhá. Nestačím se divit, jak rychle je máš utkané. Strašně moc bych si to také chtěla vyzkoušet. Napíšu si Ježíškovi. Když budu moc hodná, třeba mi přinese stav. Alespoň malý.
OdpowiedzUsuńPřeji ti hodně zábavy s vlnou valaškou. Doufám, že nevadí, že je neučesaná.
Bardzo Ci dziękuję! Na pewno będę się z wełną dobrze bawić, już mam pomysły, co z niej zrobię. Cieszę się, że Ci się moje szaliki podobają. A może chcesz moją starą ramkę? Tą na której dwa pierwsze szaliki utkałam? Bo ona i tak stoi w kącie odkąd mam tą nową harfę, to po co ma miejsce zajmować. Ma 40 cm szerokości. Tylko nie wiem, czy taką prostą ramkę w ogóle chcesz.
UsuńKolejny śliczny szalik, może którymś się z nami podzielisz w rozdawajce, ja z chęcią bym jeden przygarnęła:)
OdpowiedzUsuńPrezencika gratuluję, przynajmniej nie będziesz się nudziła i barkowi dasz trochę luzu:)
Pozdrawiam, Marlena
Do rozdawajki to chyba muszę jakiś ekstragalanty szalik wykombinować. Ale wiesz, że to dobry pomysł. Zastanowię się, co ładnego zrobić:)))
UsuńKochana Ty już manufakturę zakładasz, może nieświadomie, ale zakładasz Ty, Vladka i Pan Marcin. Rośnie grono "współpracowników".
OdpowiedzUsuńSzal zachwycający, a do runa aż się oczy śmieją, rozumiem to swędzenie łapek. A szale to rozdrapiemy Tobie. Też nieśmiało uśmiecham się do nich. Upiększasz ten świat i tak trzymaj dalej.
Aż mi weselej po tym poście i znowu będzie mnie zżerała ciekawość co powstanie ze skarbów najnowszych?
Pozdrawiam
Małgorzata
Ach, fajna jest ta wełna, chociaż z tych podgryzających. Ale to jest pełnia szczęścia, jak można dotknąć czegoś, co już właściwie wymiera i gdyby nie takie Vladki, to byśmy już nie mieli szansy spojrzeć w te słodkie rogate owcze pysiaki. Aż się boję myśleć o świecie, w którym jest tylko akryl i ew. merynos do wyboru.
UsuńNiesamowite są Twoje szale. Bloga z taką techniką jeszcze nie widziałam;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! To żadna technika - splot płócienny, najprostszy z prostych. Jeszcze niewiele umiem, uczę się dopiero:)
UsuńNiech Ci będzie żadna;) Ja obstaję, że świetna, niełatwa i oryginalna:)
UsuńSzal jest przecudny, zachwycający!!! wełenka z reszta też, pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDzięki! A owieczka Snezenka jaka cudna!
Usuńoooooo dobrze ze tu trafiłam - tkane szle - coś pięknego :)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę! Dziękuję!
UsuńKobieto, jaka Ty jesteś produktywna!!!
OdpowiedzUsuńChylę czoła i wpadam w kompleksy :)
To dlatego, że wciąż tę najprostszą technologię stosuję. Ale póki co sprawdzam, co z czego w tej technologii można uzyskać. Na prawdziwe krosno mnie nie stać, ale kombinuję.
UsuńSzalik cudny, a jak tak patrze to na brak dobra wszelakiego nie narzekasz.. znowu nowe cuda u ciebie.
OdpowiedzUsuńSama zaczęłaś tę moją dobrą passę!
UsuńCzy ja dobrze rozumiem? Jesteś skłonna rozstać się z szalem przez siebie utkanym? Proszę, wymień cenę, a wezmę kredyt, zagram w totolotka, od teściowej pożyczę, akcje sprzedam! To jak będzie? ;)
OdpowiedzUsuńA Ty tak na poważnie?
UsuńBardzo na poważnie chciałabym mieć kiedyś taki szal. Dla Ciebie może to tylko wprawka, a dla mnie coś niepowtarzalnego, jedynego, dzieło. Dziś nie stać mnie na niego,ale z pewnością jeszcze zapytam :-)
UsuńA już myślałam, żeś się pomyliła i zamiast "włoskie" napisałaś "wołoskie" a tu figa, wszystko jest jak należy :). I kontakty międzynarodowe zadzierzgnięte. Super Ci wychodzą te szaliki i jak szybko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dzięki. Jak mam gotowe i podszykowane, to szybko idzie. A jak mam sobie ufarbować i uprząść na szalik, to sama wiesz...
Usuńszaliczek baaardzo ciekawy, a welenki ....oj piekniusie :))az znowu za igle do filcowania chwycilam a szydlowac mialam....:(
OdpowiedzUsuń