sobota, 14 lipca 2012

TdF, trochę farbowania i... Wielkie Dzięki!

Pogubiłam się już i w Tour de France, i w Tour de Fleece. Zajrzałam więc do ściągi w Googlach i okazało się, że wczoraj był 12. etap, co nie oznacza, że to był 12 dzień, bo był to chyba 14. dzień. Powiedzmy zatem szczerze, że w ramach 11. i 12. etapu zrobiłam niewiele, jeden moteczek.


To Falkland (muszę kiedyś przedstawić bliżej tę śliczną, bialusią owieczkę - dostarczycielkę wełny przecudnej), ten, który miał być Chianti, a jest jak jest. Chybione pomysły staram się przerabiać w pierwszej kolejności, bo potem miesiącami się nie mogą doczekać na swoją kolej.


Moteczek ma równo 100 g i liczy sobie 310 m (dubeltowa, kręcona metodą fraktala, ale przy tym bałaganiarskim rozkładzie kolorów modelowego fraktala nigdy nie będzie).


Dlaczego ta szarość w świetle, zarówno dziennym, jak i lampy błyskowej (w realu też) świeci na niebiesko, nie wiem. To stan na godzinę 17.00 wczoraj. Myślałam, że tego 12. etapu, w odróżnieniu od kolarzy, wczoraj nie zakończę. A jednak!

Umęczona już kolorystyką nie swoją, w piątek ufarbowałam 200 g wełenki z cudnych rogatych owieczek Dorset Horn - w swoich ulubionych, burych, nadbrudzonych kolorach z kropelką fantazji. Z efektu w czesance... jestem zadowolona (coraz częściej mi się to zdarza!).


I teraz doradźcie, kochane, czy ja mam z tego zrobić singla (kudły są dość krótkie, może być mechaty), dubeltowo skręcić (może być do obłędu pstrokaty), czy skręcić w navajo (będzie tego z 200 g tyle, co kot napłakał). Podpowiedzcie, które rozwiązanie najlepsze z kiepskich.

No i sprawa ostatnia, choć nie najmniej ważna. Ba, wręcz najważniejsza! Tylko tak trudna dla mnie - jednostki wychowanej w ideologii "siedź w kącie...", że odsuwam i odsuwam...
Wiem, że niektórzy tego nie lubią i bronią się przed tym, ale ja się do obłędu ucieszyłam. Jestem w sieci od miesiąca i dostałam WYRÓŻNIENIE!
Ja, no ja, naprawdę ja dostałam WYRÓŻNIENIE! I to jakie! I to skąd!

Dostałam je od Ute z blogu Dorfgeheimnisse



Bardzo, bardzo, bardzo dziękuję!

Zasady:
Sensem i celem tego wyróżnienia jest  danie nowym blogerom szansy, by inni ich poznali. Trudno jest bowiem wyróżnić się i na trwałe zapisać wśród mnóstwa blogów. Stali czytelnicy są zatem ważni, by zostać dostrzeżonym w bezmiarze stron www.  Wiemy o tym wszyscy i dlatego to wyróżnienie należy przyznawać blogerom, którzy są dla nas inspiracją i mają na liście członków swojego bloga mniej niż 200 regularnych czytelników.
Każdy, kto otrzymał to wyróżnienie, może podzielić się swoją radością i przekazać wyróżnienie pięciu kolejnym blogerom, którzy spełniają wspomniane powyżej warunki.
Jeśli zatem ktoś otrzymał wyróżnienie, powinien:
1.       Przedstawić wyróżnienie w poście na swoim blogu.
2.       Podlinkować  tego, kto go wyróżnił – w ramach drobnego podziękowania.
3.       Przekazać wyróżnienie pięciu kolejnym blogerom, którzy mają mniej niż 200 regularnych czytelników i poinformować ich o tym w mailu lub komentarzu.

[Sinn und Zweck dieses Awards ist es, Bloggerneulingen die Chance zu geben, sich bekannt zu machen.
Es ist schwer, sich in der Unmenge von Weblogs hervorzutun und zu etablieren. Eine regelmäßige Leserschaft ist wichtig, um in den Tiefen des www wahrgenommen zu werden.
Das wissen wir alle und deswegen soll der Award an Blogger verliehen werden, die einen selbst inspirieren und weniger als 200 regelmäßige Leser in ihrer Mitgliederliste eingetragen haben.
Jeder, der einen Award erhalten hat, kann seine Freude an fünf weitere Blogger weiter geben, die die vorgenannten Voraussetzungen erfüllen. Wenn man den Award also erhalten hat, sollte man folgendes tun:
1. Poste den Award auf deinem Blog.
2. Verlinke deinen Nominator - als kleines Dankeschön.
3. Gib den Award an fünf Blogger weiter, die weniger als 200 regelmäßige Leser haben und informiere sie hierüber in einem Kommentar oder per Mail.]


 I ponieważ, jak wynika z zasad przyznawania tego wyróżnienia, mogę podzielić się swoją radością i wyróżnieniem, to po prawie czterdziestu godzinach namysłu i klaskania w łapki, napiszę tak:
Moje najbardziej ulubione blogi to wszystkie blogi z mojej listy, które czytam namiętnie i jak wilk rzucam się na każdy nowy post. Wiele z tych blogów już to wyróżnienie dostało. Wyróżnienie pochodzi z Niemiec, miałam więc najpierw wątpliwości, czy mogę je przekazać dalej w świat, nasz krajowy i nie tylko. Ale chyba mi wolno. Jednak wybranie tylko pięciu blogów to straszna męka, w dodatku mam świadomość, że sama akcja „podaj dalej” zabiera trochę czasu, a do tego narażam innych na mękę wyboru i świadomość, że się na pewno nie doceniło wszystkich pozostałych, którzy z pewnością na to wyróżnienie zasługują. Chciałam więc najpierw od tego uciec (poza tym nigdy w żadnych "łańcuszkach" nie brałam udziału, przerywałam i tyle - każdy ma prawo). Ale pomyślałam sobie, że jeśli już pojawia się taki piękny, szeroki, jawny i uroczy most ponadjęzykowego i ponadnarodowego porozumienia pomiędzy nami, polskimi blogerkami i kreatywnymi dziewczynami z Niemiec, to po prostu nie można go nie rozszerzać i nie wydłużać. Zwłaszcza, że idea godna propagowania - najbardziej ulubiony blog. To ja się w ten "łańcuszek" włączam i sobie wybieram bezczelnie i arbitralnie (dla usprawiedliwienia próbując swoje wybory uzasadnić) w kolejności, która nie ma znaczenia, i radość swoją oraz wyróżnienie przekazuję:

Wioli z Violas
za mnogość pomysłów i technik, które nam pokazuje, szczerość, otwartość, a jak o mnie chodzi za to, że gdyby nie Wiola, nie byłoby ani tego bloga, ani tego wyróżnienia dla mnie, i nadal opowiadałabym wszystkim, że nie jestem żadną ekshibicjonistką, zwłaszcza internetową. A to wszystko życzeniami zdrowia i jak najszybszego powrotu do nas, bo mi trochę nowych postów Wioli brak.

za cudne pomysły, które zawsze, ale to zawsze poprawiają mi nastrój, czegokolwiek dotyczą. I za coś jeszcze, co trudno jest zdefiniować, ja bym to opisała jako niezwykle szczery i niezwykle elegancki sposób bycia w sieci.

 Frasi z Moje hobby
za to, że ilekroć do niej zajrzę, wszystko jest tak piękne i pomysłowe, że natychmiast mam ochotę wpuścić się w tę technikę, którą akurat prezentuje.

za absolutnie nadzwyczajną urodę jej "wytworów" (für außergewöhnliche Schönheit ihrer "Erzeugnisse").

za wiele nowych inspiracji (füviele neue Inspirationen).

Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękuję Ute. 
Liebe Ute, nochmals vielen, vielen, vielen DANK!!!


24 komentarze:

  1. Z całego serca gratuluję Ci Aldonko tego wyróżnienia:)
    Falkland cudny, czesanka pięknie ufarbowana:)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
  2. Wdepnęłam tu na chwilkę ale spodobało mi się i zostaje na dłużej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że wdepnęłaś, bo tym sposobem i ja do Ciebie wdepnęłam, z tym samym skutkiem, co u Ciebie. Kobieto, przecież Ty robisz wszystko, wszystko i pięknie!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Gratuluję wyróżnienia, a z czesanki ukręciłabym singla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Z singlem mam ten problem, że kudły mają jakieś 7-8 cm długości i włókno ma taki skręt (crimp), że się trochę rozsypuje, nominalnie Dorset Horn ma 27-33 mic, a to, co mam jest bliżej 33, więc wiotkie nie jest, sama wełna zatem prowokuje do "przekręcania", a ja mam jeszcze do niego osobniczą skłonność. No, ale może warto to potraktować jak wyzwanie.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam za usunięcie poprzedniego komentarza. Zrobiłam błąd, co przy mojej niewłaściwej lateralizacji zdarza się często...

    Dołączam do gratulacji!
    Z czesanki zrobiłabym cieniutkie navajo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Tak chyba zrobię! Tylko, czy cieniutkie wyjdzie, nie wiem.

      Usuń
  6. No i nie wiem od czego zacząć ;)). Może więc zacznę od końca.
    Gratuluję Ci wyróżnienia i bardzo dziękuję za przyznanie mi go :)). Ja co prawda jestem z tych, które wolą komentarze od wyróżnień, ale Twoje sprawiło mi prawdziwą radość. I to nie tyle samo wyróżnienie, ile to co napisałaś w uzasadnieniu swojego wyboru. Jest mi niesamowicie miło i przy najbliższej okazji wspomnę o tym na blogu :)).
    Falkland wyszedł Ci cudnej urody - naprawdę bardzo podoba mi się ten kolor! Piękna chusta by z tego wyszła!
    Co do czesanki, to ja singli się trochę boję, więc pewnie podzieliłabym ją na połowę (wzdłuż), uprzędła każdą osobno i potem skręciła w podwójną nitkę - nie powinno wyjść bardzo pstrokato ;)). Albo - tak jak radzi Fanaberia - uprzędź cieniutkie navajo :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję. Z Falklanda chusty nie będzie, bo z 310 m to by mi raczej chusteczka do nosa wyszła. Pewnie będzie kolejna para skarpet (chyba sklep ze skarpetkami powinnam założyć, ha, ha!). Popróbuję chyba tego cienkiego singla zrobić. Jeśli się okaże, że znów przekręciłam (pośpiech jest moim przekleństwem!), skręcę w navajo. Nigdy jeszcze nie kręciłam Dorset Horn, nawet nie wiem, jak to się zachowuje, bo sprawia wrażenie, że cieniutko to się z tego nie da przerobić.

      Usuń
  7. Nie potrafię doradzić w sprawie czesanki, ale cokolwiek zrobisz, będzie pięknie :)) Jak zwykle widzę świetne kolory wełny i ciekawam, do czego ona posłuży :)))
    Oczywiście moje gratulacje wyróżnienia, należało Ci się :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Sama nie wiem, do czego wełna posłuży. Pewnie, jak większość mojej "produkcji", do wypełniania kartonów, które wypełniają dom. Ciekawość mnie ciągle gna do przodu i nie nadążam z "przerobem".

      Usuń
  8. Gratulacje i mnóstwa pomysłów życzę na wyrobienie tej pięknej włóczki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja zacznę ok końca, kochana tyle pięknych, ciepłych słów pod moim adresem, nie wiem czy na nie zasłużyłam, jest mi niesamowicie miło Dziękuję dziękuję dziękuję:*
    A teraz o wełenkach te niteczki tourowe bardzo bardzo, podobają mi się.
    No a czesanka, bombowa, mamy takie same ulubione kolory!!!
    hmm nie wiem co Ci doradzić, singiel byłby najwydajniejszy, ja osobiście singlów się boję, pisałam już wcześniej w komentarzu. No to może rzeczywiście navajo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, moim zdaniem zasługujesz nie tylko na ciepłe słowa, ale i na całe złoto tego świata.
      A kolorki-brudki są najlepsze, żeby się za nimi ukryć, rzecz jasna. Ale już się odważam na to, żeby w nie trochę odważniejszego kolorku wpuścić. To duży postęp.
      Asekuracyjnie spróbuję nienerwowo ukręcić singla. Jak przekręcę, to skręcę.

      Usuń
  10. Kolorki piękne, a wyróżnienia gratuluję.

    A co do wełenki, to może być i singiel i navajo i dubel (nie masz tam jakoś specjalnie dużo kolorów, które mogłyby dziwnie ze sobą zagrać) Jeśli rudości dobrze się skomponują z zieleniami to będzie ok.

    No i tak doradziłam, że nie doradziłam :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, bardzo dziękuję. Kolorów jest sześć plus nakładane jeden na drugi. Najbardziej bym się bała, że mi ta jadowita zieleń padnie na koral, na samą myśl mnie zęby bolą. Dlatego jest decyzja na asekuranctwo.
      Pozdrawiam. I Ciebie, i Marcelka:)

      Usuń
  11. a ja ciebie znalazłam dzieki marlenie...i bardzo sie z tego powodu ciesze...bede tu czesto wpadac bo cuda tworzysz...pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja też się bardzo cieszę. Natychmiast do Ciebie zajrzałam. Ależ Ty tam masz porządek!!! Sama istota przejrzystości! Spojrzałam na swoje biurko, zapuściłam oko głębiej i strasznie mi wstyd. Obiecuję, że na blogu też posprzątam.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  12. Gratuluję wszystkiego! Wyróżnienia, zdolności do tworzenia takich smacznych precelków, pięknych wypowiedzi,.... co tam będę się rozpisywać, fajnie jest u Ciebie :-))))) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń