Nareszcie uwolniłam moje biedne trzy szpule od alpaki rose grey, którą męczyłam w przerwach w pracy.
Bardzo się cieszę, bo po pierwsze: mogę zacząć prząść coś innego, po drugie: mam wolny kosz na nową wyczesaną wełnę, a po trzecie: nie przędła mi się ta alpaka najlepiej, ponieważ mimo wszelkich starań wciąż jeszcze było w niej sporo "fafuśniaków". Ale już jest.
Zdjęcie zrobiłam przed praniem, teraz schnie.
Wyszło mi tego 250 g, po skręceniu dubeltowo 850 m (445 m i 405 m w 2 motkach, po przeliczeniu 380 m/100 g). Do obłędu cienka zatem nie jest. Mam już na nią pewien pomysł.
A na dokładkę, bo też wczoraj czesanka mi wyschła, dokumentacja pewnej porażki. Nie pierwszej w tej sprawie. I pewnie nie ostatniej.
Prowadzę ja osobistą "batalię o burgunda", jak na razie przegraną. Ale aż tak mi się jeszcze nie zdarzyło.
Tym razem otworzyłam nawet flaszkę wina (Chianti wprawdzie, nie burgunda, chociaż wolałabym Barbaresco, jeśli już włoskie), żeby podejść do sprawy z jednej strony poglądowo, z drugiej - rozrywkowo (było późne popołudnie). Odrobiłam ten czereśniowy, świetlisty kolorek z kieliszka w słoiczku z barwnikiem, naprawdę był smoliście czereśniowy, a farbek nie żałowałam. No i od razu po nałożeniu na wełnę (Falkland) widać było, że będzie kolor plamy po winie, nie wina, niestety, więc mu trochę słabo roztworzonej czystej czerni dodałam.
No cóż, ratowałam co się da. Ale trochę mnie zdziwiło zwłaszcza to, co z tej czerni wynikło. Bo ze znów chybionym, tym razem potężnie, "burgundem" już się zdążyłam pogodzić.
Cóż, niezbadane są wyroki bogów barwienia. Tego popołudnia nie byli po mojej stronie. Dobrze, że miałam otwartą flaszkę (i nie wylałam jej w ramach kolejnego eksperymentu na kolejną porcję Falklanda).
może nie jest aż tak źle?
OdpowiedzUsuńmoże na kołowrotku będzie ładnie..
Aaach, może. Jak znam życie - kolejna para skarpetek.
UsuńWidzę, że różo-fioletowości i burgudny Cię wzięły :)) A w alpace wcale tych fafuśniaków nie widać. Piękna cieniutka niteczka wyszła. Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńOj, wzięły! Twój burgund z miodem tak mnie podniecił do przedwczorajszo popołudniowych harców z Chianti i przypomniał o przegrywanej wciąż "batalii". Bardzo piękny!
UsuńAlpaka w istocie cienka dość, ale równa, niestety, nie jest. Ale co tam. Dziękuję!
Znasz takie stare przysłowie - mądry nie zauważy a głupi pomyśli, że tak ma być ;) - to do alpaki. Na zdjęciu naprawdę nie widać nierówności, a jeśli nawet są to bardzo dobrze się komponują w całości.
UsuńBardzo dziękuję za uznanie :)
Piękna ta Alpaka i jaka cieniutka :D a ja też mam swoją, dopiero wypraną i pewnie będzie czekać na przyszły rok, choć jak mnie chcica weźmie i nie wytrzymam to nie wiem.
OdpowiedzUsuńA falkland mi się osobiście bardzo podoba, wiem że to wkurzające kiedy sobie coś sobie założysz i nie wychodzi, ale sam w sobie falkland jest ekstra
pozdrawiam
Dziękuję ślicznie! Róże to trochę nie moja kolorystyka, dlatego liczyłam na więcej nasycenia i bardziej w brunatny niż w fiolet. Trudno. W Falklandzie najbardziej lubię to, co wszyscy kochają w południowoamerykańskich owcach - sam się przędzie. Mniam, mniam!
UsuńJa nie lubię różu, choć nie najbardziej nie lubię takiego cukierkowego, jak barbi, brudny oraz taki jak ten- zwłaszcza w tym zestawie jest naprawdę piękny
Usuńsuper alpaczka. niewidac nc ale to pewnie w robotce da sie wyczuc. co do burgunda masz .najlepiej czyms pokropic na porzepienie . czeam na pogode bo mam indygo i chce sprobowac pofarbowac pare motow .niestety slonce na learstwo u mnie
OdpowiedzUsuńDziękuję! Widać, widać te fafuśniaczki i inne gruziołeczki, po praniu lepiej je widać niż przed. Na pokrzepienie i owszem, powoli opróżniłam tę otwartą flaszkę.
UsuńZ indygo nie próbowałam, to podobno trudne, żeby uzyskać nasycony niebieski czy fiolet. Ja mam trochę kampeszowego drzewa, żeby spróbować, ale gar od środka obiłam i muszę nowy kupić, bo żelastwo na wierzchu. Na parze nie szkodzi, ale jak wrzucę do gara, to mi to żelastwo kolory przyciemni.
To Ty masz tylko 3 szpulki? Koniecznie powinnaś sobie kilka dokupić - ja mam 6 i też mi już kiedyś brakło ;)).
OdpowiedzUsuńAlpaka wygląda pięknie - to moja ulubiona grubość włóczki.
Falkland po farbowaniu bardzo mi się podoba, nawet jeśli to zdecydowanie nie to, co miało być. Mi do tej pory, po farbowaniu, zawsze wychodziło nie to co miało, ale na szczęście "do przyjęcia". Życzę Ci, żebyś wreszcie uzyskała tego burgunda, bo też mi się ten kolor ogromnie podoba :).
ha ja mam tylko jedna .bede szuac w polsce zeby mi ktos doflancowal jeszcze ze dwie ;)
UsuńDostałam od Ciebie namiar wszak, we wtorek napiszę z prośbą do pani Zosi, bo już mnie wkurza ta niemożność, ale nie wyrabiam się z czasem.
UsuńJak tylko mi się kiedyś "zaburgundzić" z sukcesem, natychmiast się pochwalę.
Bardzo mi się te kolorki podobają, piękny falkland Ci wyszedł:) Jak skręcisz i nie będziesz miała na nią pomysłu, to ja ją chcę:)
OdpowiedzUsuńAlpaka też super i nic nie widzę, żadnych fafołów:)
Pozdrawiam, Marlena
No i miód w serce moje lejesz. I dzięki Ci wielkie!
UsuńNo jak Wy tych fafuśniaków nie widzicie naprawdę, to ja się muszę temu zdjęciu przyjrzeć. Może moja podświadomość jakoś inteligentnie ułożyła te alpakę do zdjęcia?
Pozdrawiam:)
Co tam burgund... kolory extrra!! :))
OdpowiedzUsuńObie rzeczy bardzo piękne.
OdpowiedzUsuńZ burgundem łatwo nie jest. Często, gdy nie wychodzi mi jakiś kolor próbuję zastosować przepisy podane w książce Fabric Dyer's Dictionary, Lindy Johansen. Nie zawsze wyniki są zadawalające, bo używam innych frab, innych utrwalaczy, na innych materiałach, ale na tyle wyniki mnie satysfakcjonują, że do nich wracam.
Co do burgundów znalazłam kilka przepisów ( różne nasycenia kolorów )
1. 3/4 filiżanki barwnika czerwonego + 1/4 filiżanki niebieskiego - na około 50 gram czesanki
2. 1/3 filiżanki czerwonego + 1/3 filiżanki zielonego - na nieco mniej niż 50 gram czesanki.
3.1/2 filiżanki czerwonego + 1/4 filiżanki zielonego - na około 25 gram czesanki
Może się przyda do dalszych eksperymentów :)
Bardzo dziękuję, popróbuję. Na ten zielony nie wpadłam, bo niebieski do czerwieni dodawałam i wychodzi mi raczej bakłażan, ale rozbielony, dodawałam też pomarańczowy i czarny, albo - jeśli mam w gamie - brąz (zależało mi na tym czereśniowo-winnym kolorze, nie na takim wpadającym w fiolet, jaki mają bordoskie wina) i też tylko taki - nie powiem, że brzydki, bo burasy lubię - ale "brudnowaty" wychodził. Spróbuję z zielenią, może się uda!
Usuń