poniedziałek, 23 lipca 2012

TdF 2012 - podsumowanie

Spróbowałam zrobić ładniejsze zdjęcie grupowe wytworów lipcowych i jak obiecałam, pokazuję. Nic lepiej się nie da, bo mój tajemniczy ogród ma niebagatelną powierzchnię 60 x 100 cm oraz plastikową trawę i sznurki na bieliznę zamontowane na stałe. Warunki do fotografii artystycznej mam zatem bardziej niż spartańskie.



A wszystkiego w sumie było:
Alpaka rose grey 2 ply - 850 m z 25 dag
BFL 2 ply - 320 m  z 8 dag
Falkland  2 ply - 310 m z 10 dag
Dorset Horn singiel - 1203 m z 20 dag
North Ronaldsay 2 ply - 510 m z 29 dag
Co daje: 3193 metry włóczki z 92 deko rozmaitych surowców (czesanki i runa), a licząc 2 ply jako dwie długości singla (o nie do końca jest prawdą, bo w skręt sporo wchodzi, ale niech tam), wychodzi w sumie około 5200 m singla. Koniec!
Drutów dziś jeszcze w ręku nie miałam, za to cosik ufarbowałam, ale dopiero stygnie.

23 komentarze:

  1. Piękny urobek! Te kilometry uprzędzionej wełny robią wrażenie. Wcale Ci się nie dziwię, że musisz odpocząć od kołowrotka :)). Teraz czekam na gotowe udziergi :)). No i nowe farbowanki :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kidy podliczyłam, a dotychczas tego nie robiłam, na mnie też zrobiły. Niestety, niechęć nie trwała długo, zaczynam zaglądać za zasłonę.

      Usuń
  2. Co za piękna dekoracja!:)Urobek imponujący,ale z niecierpliwością czekam na nową farbowankę. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też czekam, właśnie uprałam i nie wiem, co z tego będzie, bo "chwyciła" za dobrze. A, co będzie, to będzie. Cieplutko pozdrawiam:)

      Usuń
  3. No proszę jaki metraż a właściwie kilometraż:)Toś się nakręciła nie gorzej niż kolarze:)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, przy Tabatawolle albo MelinoLisl to ja jestem pikunio malutki. One to dopiero mają kilometraż, a jakie cuda robią! Ale na początek całkiem może być!

      Usuń
    2. Nie patrz na innych, bądź z siebie dumna. Ja jestem zachwycona Twoimi niteczkami i lubię oglądać Twoje farbowanki:)
      Zostawiłam Ci radę na przędziorki:)

      Usuń
    3. Dzięki za wszystko:)))

      Usuń
  4. Prawdziwe wspaniałości. Dobrze, że nie mam tych niteczek w łapkach, bo jak nic rzuciłabym wszystko i wzięła się za druty. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W istocie dobrze, bo szkoda Twoich zdolnych łapeczek, które takie cudne precjoza robią, na pospiesznie kręcone niteczki.
      Cieplutko pozdrawiam:)))

      Usuń
  5. Dla mnie laika to SKARBY! CUDA! Śliczności. Nie wiem jak to tłumaczyć, ale oglądanie takich motków bardzo mnie uspokaja, wprowadza w dobry nastrój. Kolory, wełna, ciepło rączek -taka mała magia ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, tu Cię rozumiem - ładne czy nie ładne, ale z ludzkich rąk wyszło, nie z maszyny. I tego się nie daje zastąpić nawet najpiękniejszym maszynowym wyrobem. Dziękuję i pozdrawiam:)

      Usuń
  6. czuj się Kobieto usprawiedliwiona- ja jestem w zupełności zaspokojona "porządnymi" zdjęciami i usatysfakcjonowana (cholera, trudne słowo). BFL skradł moje serce :) też chcę takiego- się nauczę, zobaczysz- niech no tylko kołowrotek mi naprawią, to się nauczę- może za pincet lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za jakie pincet, to się samo robi, tylko trzeba gdzieś blisko kołowrotka usiąść.
      Z tą "satysfakcją" mam podobnie - może to nie samo słowo, tylko uzyskanie tego poczucia jest trudne, a potem się przekłada na inne obszary:)))

      Usuń
  7. No to Ci poszło ;))
    Gratuluję, ja tyle nie ukręciłam

    A kolorki bardzo ładne, na swoje się zawsze patrzy bardziej krytycznie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że się skończyło. Chyba nie lubię robić na czas. W sprawie kolorków zdania nie zmieniam - Twoje ładniejsze:)

      Usuń
    2. Ja też nie czuję jakiejś wielkiej przyjemności w robieniu na czas, ale to zawsze jakaś motywacja ;) O kolory się nie będę spierać - jak to mówią - nie to ładne co ładne, ale co się komu podoba. :)

      Usuń
  8. Imponujący dorobek, sama nie wiem która mi się bardziej podoba :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najmilejsza w macaniu jest, o dziwo, nie alpaka, tylko BFL:) Może to jest jakieś kryterium. Szarak jest straszny "drapak".

      Usuń
    2. No ja jeszcze BFL nie macałam nigdy, na razie muszę się z "PONem" uporać, choć z 0,5 kg przerobić, a potem może wezmę się za alpakę- co mnie śmieszy, runo po wypraniu i wstępnym, ręcznym rozskubaniu przypomina mi psi podszerstek :D może przez podobieństwo kolorów do Bruna ;)
      No ciekawam co zrobisz z szarakiem-drapakiem, może kamizelę? 300g powinno starczyć, a do tego kamizele i pulowerki zakłada się już na coś...

      Usuń
    3. Na marginesie w sprawie alpaki: dołączyłam do grona filcujących nieumyślnie (do tego czasu nie sfilcowało mi się nic, pycha została jednak ukarana). Przy praniu sfilcowałam część białej alpaki. Darłam, cięłam i płakałam. Teraz już rozumiem Twoje wątpliwości. BFL niespecjalnie lubię prząść, ale w macaniu to ona jest boska. A z tym wrażeniem psio-alpaczanym to masz rację - wraziłam łapę do psiego woreczka uzyskowego, podobne są.

      Usuń
  9. czyli wyszedł kawał długaśnej nitki...
    Gratuluję!!!!

    OdpowiedzUsuń