środa, 18 lipca 2012

Singiel singlowi równy i nierówny

Nie wiem już, który to dzień TdF, chyba 19. W sobotę miałam niezły urobek, ale nie przy kołowrotku.
Za to w niedzielę zasiadłam do przędzenia singla z Dorset Horn. Skończyłam dziś rano. Oto on, w dwóch motkach.


I jest to ciekawostka. Bo ten po lewej ma 603 m/100 g i jest to motek przędziony na przełożeniu 8:1, po stabilizacji, a ten po prawej jest niestabilizowany i przędziony na przełożeniu 5:1, ma 600 m/100 g. Zmiana przełożenia wynikła, rzecz jasna, z tego, że ten pierwszy przekręciłam ewidentnie, chociaż starałam się pedałować pomalutku, sprawdziłam, że żadnych dokręcających przyruchów paluchami nie wykonuję i w ogóle wydawało mi się, że będzie dobrze. Nie było. Widać to po tym pierwszym. Przy niższym przełożeniu jest dużo lepiej. Widać to po tym drugim, niestabilizowanym. To teraz, ja niewiasta nieświadoma, jak użyć mojego kołowrotka pytam, co by było, gdybym przędła na przełożeniu 20:1. Mam niejasne przeczucie (albo też - jak kto woli - wyprowadzam logiczny wniosek), że wyprodukowałabym również 600 m tej samej grubości niteczki (no starałam się, żeby były mniej więcej tej samej grubości), tylko tak totalnie przekręconej, że nie do rozplątania. Niechże mi ktoś wytłumaczy, jak to z tymi przełożeniami jest, bo głupieję.
Wełna z Dorset Horn jest przedziwna, ale fajna.


Jest tak puszysta i sprężysta (niestety też "mechata"), że 100 g przekręconego przecież, ścisło nawiniętego i nieprzesadnie grubego singla zajęło mi całą szpulę. (Podzieliłam taśmę na 12 pasm wzdłuż, żeby fragmenty koloru były dość krótkie.) Przędzie się tę wełnę bardzo przyjemnie i chętnie do niej wrócę, ale ze względu na wspomniane właściwości już tylko w dubeltowej formie.
Dostawca tejże wełenki jest rasą rogatą, czyli rogi mają zarówno panowie, jak i panie (mniejsze różki), choć niektórym z pań zdarza się rogów nie mieć. Wygląda tak oto:
Zdjęcie: Sergei S. Scurfield 
Owieczki są mięsno-wełniste, dają od 2,5 do 4 kg wełny długości 6-10 cm i grubości od 27 do 33 mikronów (Bradford 46's-58's).
A w imię czego rzuciłam kołowrotek w sobotę? W imię czynności nie cierpiącej zwłoki:


Czereśnie i morele już się kończyły. Czas był najwyższy!

22 komentarze:

  1. No widzę i ja, że jeden moteczek ciut mocniej skręcony, ale jak stabilizowany to może w robótce nie będzie przeszkadzać? kolorki fantastyczne. Na temat przełożeń to Ci nie powiem ani słówka, bo zielonego pojęcia nie mam- mój dziadunio ma jedno kółeczko i to uszczerbane...
    Mniam na przetwory już mi ślinka poleciała, uwielbiam czereśnie, a w tym roku u moich rodziców nie owocowały :(
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może nie będzie przeszkadzać, to się okaże. Mam taki cudny pamiątkowy szalik jeszcze z wrzeciona, który był z tak przekręconej nitki, że sam mi się ułożył we wstęgę Moebiusa!!! To już go tak zszyłam.
      Zasadniczo nie napieram się, żeby wszystko wiedzieć. Mikser mam od piętnastu lat, a połowy funkcji nie wykorzystuję i nie wiem nawet jak włączyć. Ale trafiłam na problem i muszę się dowiedzieć, jak go rozwiązać, może żaden problem, tylko nie wiem, co mam.
      Przetworki dobre, głównie jak już są zrobione. Do czereśni i moreli dodaję pokrojoną w plasterki limonkę, bo dla mnie solo są za mdłe i za mało aromatyczne po ugotowaniu. A i kwasik im dobrze robi na żelowanie.
      Buziaki!

      Usuń
    2. No tak to jest, mnie tez duma rozpiera jak dziergam ze swojego, choćbym najbardziej nierówny kłębek przerabiała, sentyment.
      Co do przełożeń to wiem że E-wełenka zawsze dobiera , coś kiedyś na ten temat pisała, ale ja nie kumata.
      A czereśnie rzeczywiście mdłe w przetworach, za zażeram je prosto z drzewa najczęściej, a wtey to najpyszniejsze owoce świata! :*

      Usuń
  2. Dla mnie kompletnie niezrozumiały tekst (pierwsza część), więc poprzestałam na obejrzeniu kolorowych, futrzastych i smakowitych fotek :-)))) Uwielbiam te kołowrotkowe sesje. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Próbuję się nie mądrzyć, ale mam, chol..., zagwozdkę.
      Pozdrawiam i dzięki, że wpadłaś!

      Usuń
  3. no to sie powtorze za dziewczynami z gory .A co to przelozenia? .choc mam dwa koleczka na moim kolowrotku to i tak przede na tym wiekszym a narazie raczej stoje bo mi naped pekl i musze poszukac nici zeby ukrecic nowy hehe. welenka ladna a morele by sie zjadlo ot co

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie te kółeczka to przełożenia. Ja zwykle robię na tym mniejszym, ale singiel lepszy wyszedł z tego większego. Czyli to ma znaczenie, tylko ja się tym nie całkiem umiem posłużyć (a mam jeszcze dwa inne kółeczka po dwa).
      Z tym napędem to nie przesadzaj, dla kogo jak dla kogo, ale dla Ciebie ukręcenie sznurka to żadna sprawa.
      Morelami nawet bym poczęstowała, ale... już się rozeszły. Jutro dymnę na bazarek, może jeszcze złapię.

      Usuń
  4. Jestem kompletnie zielona w tym temacie ale Ty doskonale o tym wiesz, mogę zachwycać się efektem końcowym i właśnie się zachwycam:)
    Owieczka ładna ale Twoje pełne słoiczki o wiele ładniejsze i smakowitsze:)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widzisz, ja też jestem w tym temacie kompletnie zielona. Słoiczki nie za sliczne, bo już mi się nie chciało walczyć ze szmatkami w kratkę i gumkami. Ale i takie się szczęśliwie rozeszły. Nie zostało mi nawet na zimowe "łapówki".
      Całusy
      Aldona

      Usuń
  5. Ten motek po prawej wyszedł Ci świetnie. Z przełożeniami Ci nie pomogę, bo się na tym nie znam - na razie przędę kompletnie na wyczucie, tak jak mi wygodniej :).
    Gdy tak patrzę na Twoje wełny to mam coraz większą ochotę zasiąść znowu do kołowrotka. Co prawda ostatnio przeszkadzają mi w tym inne zajęcia, ale już niedługo będę miała urlop i wtedy wreszcie sobie poprzędę :)). Mam nadzieję, że jakieś straszne upały mi w tym nie przeszkodzą ;))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś dziś mówili, że za tydzień mają wrócić upały, niestety. Ponieważ mieszkam niemal naprzeciwko tych "wróżów" z IMiGW (jedno, co dobre mam w tym stołecznym wariatkowie, to ich teren zielony z jednej, a zielony AWF i las bielański z drugiej), to im się ciągle śmieję w twarz, kiedy wychodzą z roboty. Słabo im idzie z tym przepowiadaniem. Dziś rano zasiadałam do komputera, za moimi plecami deszcz bębni po parapecie, a na moim desktopie ich pogodynka powiada, że jest bezchmurnie. No, myślę sobie, czyżby po drugiej stronie ulicy świeciło słońce? Oglądam się, ale nie, nad sąsiadami też pada. Tyle o solidności (a może refleksie) moich sąsiadów.
      A w sprawie przędzenia: prządź, prządź! To nie będę miała boleści, że ja robię co innego.

      Usuń
  6. Ja też się nie znam na przełożeniach i wierzę w swoją intuicje:) A poza tym zuch z Ciebie dziewczyno. Patrzę i podziwiam. Wełna śliczna i słoiczki zrobione. Słowem dobę potrafisz naciągnąć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ale Ty masz podstawy, i to jakie, żeby w swoją intuicję wierzyć. A ja potrafię "ślicznie" zepsuć.
      Czasem, jak się pomodlę, Bóg łaskaw jest mi trochę dobę rozciągnąć. I chwała Mu za to!

      Usuń
  7. Bardzo interesująca nić. Widać, że skręt nadał kolorowi intensywności. Jestem ogromnie ciekawa jak wypadnie w chuście.

    A co do przełożeń. Im wyższe, tym przędziemy cieńszą nić lub grubszą lekko przekręconą do osnowy, do nici artystycznych, do n-ply . Tobie zależało na uzyskaniu dwóch motków o podobnej długości i grubości. Przełożenia podziałały więc tylko na siłę skrętu. Uzyskałaś wełnę mocniej i lżej skręconą. W nowoczesnych kołowrotkach kilka przełożeń do wyboru, ma za zadanie uczynić go bardziej funkcjonalnym. Właściwe wybranie przełożenia pozwala nam , na tym samym urządzeniu – kołowrotku, prząść nici koronkowe i aranowe grubasy.

    Dodatkowo, wśród run ( czesanek ) występują takie, które skręcają się bardzo łatwo i takie, które wymagają specjalnego dokręcania np. jedwab. W ich przędzeniu pomaga właśnie dobrze dobrane przełożenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jeszcze, czy to chusta będzie, mentalnie bliżej mi do szala, choć do jednego i drugiego mam dość daleko.
      Co do przełożeń: czyli jeśli mam zamiar nitkę skręcać (wtedy zależy mi na większym naprężeniu nici, bo i tak je stracę przy skręcaniu w n-ply) lub odpornych na zerwanie niciach (które i tak napinam np. na ramie do tkania, więc naprężenie mi nie robi krzywdy, albo wręcz mam życzenie, żeby mi się artystyczna robótka wykoślawiła, to używam wyższych przełożeń, żeby świadomie "przekręcić" nić. Zatem (przy wełnie) jeśli zapragnę zrobić np. koronkę z singla, i tak muszę go uprząść na niższym przełożeniu, ale bezpieczniej będzie zrobić taką samą koronkę z 2 ply albo 3 ply, tylko złożonej ze znacznie cieńszych i mocniej skręconych na wyższych przełożeniach singielków. A włókna długie i mniej sprężyste niż wełna wymagają silniejszego skręcenia, więc tu też znajdują zastosowanie wyższe przełożenia (dla mnie istotne, bo zabieram się do konopi). No i te wyższe przełożenia są też dla "wolnopedałujących" oraz tych preferujących przędzenie typu "woolen", gdzie nić szybciutko przebiega przez ręce? Dobrze zrozumiałam?
      Jeśli tak, to jestem w domu i bardzo dziękuję!

      Usuń
  8. Co do przeznaczenia wełny doskonale Cię rozumiem. Też tak mam, że wydaje mi się, że robię nić na szal, a kończy w skarpetkach :)

    Przełożenia. Tak. Dobrze rozumiesz. Rzeczywiście nici cieniutkie/ koronkowe wymagają wysokiego przełożenia. Inaczej wełna będzie się rozpadać. Żeby jednak nitka nie przypominała sznurka, stosuje się specjalną technikę wyciągania włókien. Np. taką jaką poleca Margaret Stove ( filmik jest w sieci ).
    Tradycyjnie uważa się też, że nić koronkowa powinna być 2ply. Chodzi nie tylko o jej wzmocnienie i ewentualne pozbycie się przekręceń, ale również o nadanie elastyczności potrzebnej później do naciągania i stabilizowania gotowego wyrobu. Singiel oczywiście daje również piękne wyniki, ale jest mniej podatny i szybciej traci swój pierwotny wygląd.
    Przy przędzeniu typu „ woollen” wyższe ( ale nie za wysokie ) przełożenie na pewno pomoże nawijać się nici na szpulę dorzucając do niej powietrza, ale istotą tego rodzaju przędzenia jest przygotowanie i wybranie odpowiedniego runa ( włosy krótkie i wymieszane „ każdy w swoją stronę ).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Dziękuję! Czyli te niemieckie wełny we Vliesach, zwłaszcza wielbłąda, powinnam prząść "woolen"!

      Usuń
    2. Proszę bardzo :)
      Jeśli sam wielbłąd to zdecydowanie "woolen". Po co się męczyć. Jeśli wielbłąd jest z jedwabiem albo merino to można i "worsted". Dłuższe włókna będą " ciągnęły" te krótkie.

      Usuń
  9. Super rogate - dają początek wielu pięknym dziełom !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, Bóg wiedział, co robi, stwarzając owce!

      Usuń
  10. Na przędzeniu się niestety nie znam, więc pomóc nie mogę.. Ale za to mogę wyrażać kolejne achy i echy nad tą superaśną włóczką :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ochaj, kochana, i achaj też! To mi tak dobrze robi na nastrój! Dzięki wielkie!

      Usuń