wtorek, 7 listopada 2017

Klamra

Po ponad półtora roku nieobecności może przejdę do rzeczy bez zbędnych wstępów, bo o czym tu pisać - nie było za dobrze. Ale archiwum własnej działalności bardzo się przydaje i to poczucie, które daje blog, że dookoła są dobrzy ludzie, też jest krzepiące.
Jak chodzi o klamrę, to już po półtora roku, we wrześniu 2017, powstał sweter (Sandra 1/2016), do którego próbką były skarpety z poprzedniego, zamierzchłego posta.

Nach mehr als eineinhalb Jahren meiner Abwesenheit komme ich gleich zur Sache. Es ist mir nicht besonders gut in dieser Zeit gegangen, wozu also zu viel darüber schreiben. Das Blog als ein Archiv meiner Tätigkeiten ist jedoch nützlich und das Gefühl, daβ es um mich doch viele nette Leute gibt, ist auch aufbauend.  
Schon nach eineinhalb Jahr nach meinem letzten Eintrag ist endlich im September 2017 der Pulli entstanden - die Socken aus dem letzten Eintrag waren eine Strickprobe dafür - darum das Titel dieses Eintrags, d.h. "Klammer".



Pan Mąż, bardzo zadowolony, zażyczył sobie kolejnego swetra. Dlatego na początku października zrobiłam ten (Drops):
Mein Mann, sehr zufrieden, wollte noch einen Pullover haben. Also am Anfang des Oktobers habe ich noch diesen Pulli gestrickt:


A na dokładkę szaliczek (z głowy, czyli z niczego), na który włóczkę dokupywałam dwa razy.
Und dazu noch den Schal - ich habe die Wolle dafür zweimal hinzugekauft.


Trzeci raz dokupiłam włóczkę na czapkę i rękawiczki - bo sobie zażyczył. Dzisiaj powinna dotrzeć, więc te jeszcze przede mną.
Das dritte Mal habe ich die Wolle für eine Mütze und Handschuhe hinzugekauft. Heute soll ich sie bekommen, die Arbeit noch vor mir.

W lutym zeszłego roku - zanim na długo przestałam robić na drutach - zdążyłam mu zrobić La Mancha Giants (ravelry):
Im Februar voriges Jahres - bevor ich für lange Zeit das Stricken aufgegeben habe - habe ich geschafft, ihm La Mancha Giants zu stricken.



A potem już długo, długo nic na drutach, tylko:
Dann habe ich lange nicht gestrickt, sondern solche Sachen gemacht:

 idealnie ścięte flany,
wunderschmackhafte, ideale Aufläufe,

 mięciutkie tortille,
butterweiche Tortillas,
kruche migdałowe ciasteczka itp. - w ramach sprawdzania moich przepisów, bo pracowałam w czasopiśmie kulinarnym, a moja stosująca mobbing szefowa potrafiła przyczepić się do wszystkiego.
knusprige Mandelkekse usw. - ich prüfte genau meine Rezepte, da ich in einer kulinarischen Zeitschrift arbeitete, und meine mobbende Chefin hatte immer welche Vorbehalte, nicht nur wegen der Rezepte.

W kwietniu i maju zeszłego roku zrobiłyśmy jeszcze w ramach "terapii zajęciowej" na spółkę z mamą dwa swetry dla mnie:
Im April und Mai im vorigen Jahr habe ich mit meiner Mutter als "Beschäftigungstherapie" noch 2 Pullis für mich gestrickt:


Ja tylko przekładałam warkocze, bo mama już nie pamiętała jak. Mama kiedyś robiła na drutach przepięknie i równiuteńko, ale miała już zaawansowanego Alzheimera (była tak niebywale inteligentna, że ukrywała to przez co najmniej 7 lat) i jej stan bardzo się pogorszył. Jednak trzeci sweter zrobiła dla siebie sama, bez mojej pomocy - nie mam zdjęcia. Później już było tylko gorzej, bo doszła depresja, a na wszystkie leki reagowała nie dającą się cofnąć chorobą Parkinsona. W owym czasie z konieczności  przyjrzałam się bliżej polskiej służbie zdrowia w dobie nowej władzy (w dobie starej miałam zastrzeżenia, owszem, ale nie takie) - to absolutne dno, przede wszystkim moralne. Jedynym lekarzem, który próbował coś robić (na psychogeriatri!!!), był... stażysta. Radiolog na SORze zobaczył dwie zdrowe nerki u kobiety, która jednej nie miała od dwunastu lat, a na drugiej miała tętniaka (w dodatku miał to wpisane w wywiadzie na skierowaniu!).
Ich habe nur die Zöpfe umgelegt, da meine Mutter merkte nicht mehr, wie man das macht. Sie strickte jemals sehr schön und gleichmässig, jedoch war sie schon sehr Alzheimerkrank (sie war so intelligent, daβ sie es zumindest 7 Jahre lang verborgen hat, wir wissen, daβ nicht alles in Ordnung ist, die Alzheimerkrakheit vermuten wir jedoch nicht) und ihr Zustand wurde in dieser Zeit abrupt immer schlechter. Das dritte Pullover (ich habe kein Bild) für sie hat sie jedoch selbst gestrickt. Dann war es nur schlimmer, weil sie dazu noch im Krankenhaus (Psychogeriartie!) schreckliche Depression bekommen hatte und auf alle Medikamente mit Parkinsonkrankheit reagierte. Damals habe ich das erste Mal in der Zeit unserer neuen Macht die Gesundheitswesen genauer beobachtet - es ist der totale Abschaum, vor allem moralisch. Ein einziger Arzt, der etwas für sie machen wollte, war... ein Arzt im Praktikum. Ein Radiologe in der Rettungstation sah in USG zwei gesunde Nieren bei einer Frau, die schon zwölf Jahre lang nur eine hatte, weil die zweite in demselben Karankenhaus entfernt wurde - es stand in der Einweisung geschrieben! Unglaublich! 

Później, po przejrzeniu tego, co po mamie zostało, do moich przebogatych zapasów doszły jej włóczkowe zapasy, między innymi przepiękna norweska wełna, z ktorej powstała czapka dla PM.

Dann, nachdem ich die Sachen meiner Mutter durchgesehen habe, mein Wollevorrat wurde noch grösser. Ich habe unter anderen eine durchaus schöne norwegische Wolle gefunden ud daraus eine Mütze für meinen Mann gestrickt:



A później w połączeniu z czerwoną powstała cała seria skarpet (wszystkie wzory z Dropsa).
Dann habe ich daraus und aus der roten Wolle eine Sockenreihe gestrickt.





I jedne brązowo-herbaciane.
Und dazu noch die braun-gelbe.


A w grudniu i styczniu w drodze do pracy i z powrotem w autobusie zrobiłam sobie komin z niezwykle szlachetnego tweedu, którego składu nie pamiętam.
Im Dezember und Januar habe ich mir im Bus (als ich in die Arbeit und zurück gefahren habe) so was gestrickt.


To było bardzo ciekawe doświadczenie. Panowie bez względu na wiek się do mnie uśmiechali jak do ulubionej babci, niektóre panie (zwłaszcza te przy kości) patrzyły z wściekłością, inne - zwłaszcza młode dziewczyny - się przysiadały i zaczynały rozmawiać: jak się tego nauczyć, czy to trudne, jak długo trwa, czy nie zrobiłabym kursu.
Es war sehr interessante Erfahrung. Die Männer betrachteten mir wohlwohlend, beleibte Damen waren wütend, junge Frauen haben mit mir gern gesprochen, sie wollten wissen, wo sie das lernen können.

A ja po prostu musiałam czymś zająć ręce i myśli, żeby nie wyć z bólu, jadąc autobusem. Bo po raz kolejny w dośc krótkim czasie dowiedziałam się, jak działa polska służba zdrowia. Zarówno ta publiczna, jak też ta prywatna. Kochani, jeśli liczycie na swój prywatny abonament w Luxmedzie, zapomnijcie o tym. Gastrolog za 4 miesiące. A jeśli już po dwóch tygodniach chodzenia do pracy z piekielnym bólem znajdziecie jakiegoś gastrologa gdziekolwiek, który zleci wam badania (ale nie wypisze zwolnienia, mimo że konacie z bólu i nic nie jecie - schudłam 10 kg w dwa tygodnie, a gruba nie byłam, potem kolejne 5 kg), to jedyną formą zainteresowania, na jakie możecie liczyć w Luxmedzie jest ewentualne przeprowadzenie tam tych badań za opłatą (bo nie można ich zrobić w ramach abonamentu, jesli lekarz jest spoza Luxmedu) i telefon od nieznanego lekarza o 8.00 rano w sobotę, że macie mocno przekroczone markery nowotworowe, ale macie się nie martwić, bo to jeszcze nie wyrok! Jeśli myślicie, że na podstawie tych koszmarnych wyników (inne parametry też nie były lepsze - wątroba, trzustka, tarczyca w ruinie) lekarz rodzinny skieruje was na szybką ścieżkę diagnostyczną (rzecz się dzieje w lutym, zanim aktualny minister zdrowia ją skasował), to jesteście w błędzie! Na taką ścieżkę kieruje się osoby, co do których lekarz ma już stuprocentową pewność, że mają raka. Co pomogło? Bo wszak jeszcze żyję. Dwa tygodnie urlopu, bo już nie myślałam z bólu, plus tydzień zwolnienia na... nerwoból międzyżebrowy (jak odbierałam wyniki, to mnie zlapał ból w klatce, rejestratorka w Luxmedzie się przejęła i znalazła mi lekarza, ekg i test na zawał od ręki - wszystko w 15 minut) oraz... ziółka, które dostałam od ojca na zapalenie dróg oddechowych (zapalenie to zapalenie, nieważne gdzie), a ostatecznie na chybił trafił wypisany przez lekarza selektywny antybiotyk na zapalenie jelit (zwolnienia nie wypisał). Po 6 tygodniach ból przeszedł, a wyniki (za które w dużej części zapłaciłam, mimo że w ramach NFZ) wróciły do normy. A potem wszyscy ci lekarze się dziwowali, jak ja mogłam z nieleczonym ostrym zapaleniem jelit chodzić do pracy! Dodajmy: do takiej, która do tego stanu doprowadziła! Dlatego, gdy chcieli mi przedłużyć umowę o pracę, podziękowałam z uzasadnienieniem, że ani za tę wredną babę, ani za tę uznaną firmę, która rzekomo broni wolności, praw obywatelskich i pracowniczych, już nigdy więcej umierać nie będę.
Ich habe im Bus gestrickt, weil ich in dieser Zeit schreckliche Bauchschmerzen hatte und sowieso in die Arbeit fahren musste. Damals habe ich das zweite Mal mit unserer Gesundheitswesen, auch die ganz private, die ausser der Kraknenkasse, zu tun. Ich werde das alles auf Deutsch nicht beschreiben, da es für einen Deutschen oder eine Duetsche total unglaublich ist. Kurz: als ich nach guten zwei Wochen endlich Untersuchungen machen konnte, hat es sich erwiesen, dass ich höchtswahrscheinlich Krebs habe (und nicht nur das), und dann ein Monat lang hatte niemand, kein Arzt, damit nichts gemacht. Ich hatte drei Wochen Urlaub gehabt (ich konnte vor Schmerzen nicht gehen, niemand hat mich krankgeschrieben) und die Kräuter vom Vater getrunken, dazu nichts gegessen (15 kg weniger). Dann habe ich von meinem Hausarzt ein Atibiotikum gegen Darmentzündung bekommen und nach einem Monat seit dem ersten Arztbesuch, also nach zwei schmerzlichen Monaten, hat es sich erwiesen (!!!), dass es doch... kein Krebs ist, sondern eine akute Darmentzündung war, da ich endlich durchschnittliche Untersuchungsergebnisse (fast alle Untersuchungen sollte ich selbst bezahlen - nicht die Krankenkasse) habe. Dann hatte ich meine Stellung gekündigt. Mobbing kann töten, wirklich.

Mogłam więc w maju, dokładnie po półtora roku kurzenia się kołowrotka, sprawdzić, czy jeszcze umiem prząść. Żeby nie było za trudno, wyjęłam równie zakurzony szewiot, farbowany w połowie 2012 roku. I uprzędłam 30 dag. Ile było nitki, nie pamiętam.
Im Maj - nach eineinhalb Jahren - konnte ich mich also am meinen verstaubten Spinnrad setzen und prüfen, ob ich noch spinnen kann. Ich habe auch schon verstaubte Cheviotwolle, die ich um die Mitte 2012 gefärbt hatte, genommen und die 30 dag Wolle versponnen. Ich merke nicht, wie lang der Faden war.


A potem były jeszcze skarpetki (ale o tym innym razem) no i te sweterki dla PM z początku posta.
Dann habe ich noch viele Socken gestrickt und diese Pullis für meinen Mann, die ich am Anfang des Eintrags gezeigt hatte.


17 komentarzy:

  1. Aaaaaaa wróciłaś do świata żywych!
    Witaj kobieto i nie daj się sukinsynom. Bardzo miło Cię widzieć znowu i mam nadzieję że wszystko idzie ku lepszemu :)
    Kuruj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idzie :-)
      Nie mogę cię dodać na boczek do listy czytelniczej, nie wiesz, jak to zrobić? Na wewnetrznej jesteś, przy dodawaniu ręcznie się nie pojawiasz. Chyba zardzewiałam, jak chodzi o obsługę bloggera.

      Usuń
  2. Fajnie, ze znow jestes :)
    Udziergi pierwsza klasa, zazdraszczam! Skarpetki we wzory beda mi sie po nocy snic!!!
    Sluzby zdrowia nie komentuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Nie zazdraszczaj, bier duty i do zwycięstwa!

      Usuń
  3. Cieszę się, że wróciłaś - zarówno na bloga jak i do dziergania oraz przędzenia :).
    Od naszej służby zdrowia staram się trzymać jak najdalej i korzystam z jej usług w ostateczności. Jakieś dwa lata temu postanowiłam sprawy własnego zdrowia i samopoczucia wziąć we własne ręce i skupiam się raczej na budowaniu własnej odporności i nie dawaniu się chorobom, niż na leczeniu. Na szczęście na razie jakoś sobie radzę :). Nawet wena do dziergania powolutku do mnie wraca, a opuściła mnie na bardzo długo :).
    Życzę Ci, żeby teraz już wszystko układało się po Twojej myśli. No i zdrowia przede wszystkim!
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frasieńku, ja to właściwie nie mam weny do dziergania (z wyjątkiem skarpetek), ludziska naciskają. Wpada na przykład teściowa i z okazji moich urodzin składa życzenie, żeby jej zrobić sweter (pierwej przędąc nań nitkę). I ja już mam jasno wyznaczony kierunek :-)

      Usuń
  4. dzieje się u Ciebie jak chyba u każdego, sporo pięknych rzeczy stworzyłaś przez ten czas, a u służbie zdrowia to ja już nawet nie wiem czy chcę czytać - porażka - dużo zdrowia również życzę, ukręcona wełenka - miodzio :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Chyba mam to samo spostrzeżenie, nikt ostatnimi czasy lekko nie ma - może to taki okres?

      Usuń
  5. Mój rodzinny lekarz przez dwa lata dawał mi jakieś leki na pracę jelit bez zlecania badań. Dopiero jak schudłam gwałtownie dwadzieścia kg to dostałam skierowanie na kolonoskopię i pół roku czekałam. Potem czekałam trzy tygodnie na wyniki bo samo badanie nic nie wykazało. Teraz czekam czekam na gastrologa jeszcze dwa tygodnie. Od pół roku nie biorę nic a bywa kiepsko. To jest nasza służba zdrowia. Uwielbiam patrzeć na wzory wrabiane ale nie mam do nich cierpliwości. Pięknie dziergasz:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Nie muszę pisać, że Ci współczuję, ja żyję z bólem od ponad dwudziestu lat, choć w ostatnich latach jest lepiej, nie umieram co drugą noc. Jeśli tylko możesz, ogranicz stres (wiem, łatwo mówić, ja rzuciłam pracę za świetne pieniądze). Tym razem dało się to choróbsko zidentyfikować i nazwać (choć teoretycznie miało być uchyłkowe zapalenie, a kolonoskopia tego nie potwierdziła), ale przez 20 lat lekarze nie wiedzieli, skąd się bierze ten mój ból. Walka z potworem bez imienia, nazwiska i twarzy jest koszmarem, więc życzę Ci, żeby ktoś się tym zajął na poważnie, zidentyfikował, nazwał i odciął Hydrze łeb.

      Usuń
  6. Przeczytałam raz, potem drugi i chyba jeszcze będę musiała nad tym wszystkim pomyśleć sporo tego jak na jedną osobę ale w ogólnym rozrachunku to ja się niezmiernie cieszę, że wróciłaś :)
    Nawet nie wiesz jak się przyzwyczaiłam do Twojej bytności w sieci i pomimo zupełnego zrozumienia dla posiadania jakiejś pracy przynoszącej zysk to może jednak dobrze się stało, że ją rzuciłaś.

    Wszystko podziwiam co udało Ci się stworzyć w miesiącach naznaczonych bólem a o przepis na tortille będę się uśmiechać :)
    Dobrze, że wróciłaś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę, że wróciłam. I cieszę się, że akurat te pracę rzuciłam - prawie dałam się zabić za głodową pensję.
      Z tortillami problem nie w składnikach. Ja zrobiłam kilka kilogramów pszennych (nie kukurydzianych) w proporcjach róznych, z masłem, oliwą i - jak Pan Bóg Meksykanom przykazał - smalcem. Wychodziły sztywne podpłomyki, zawsze. Myślam, że sie skicham. Problem w technice. Jak już wlejesz ciasto na patelnię, to nie zważając na to, czy przyrumienione, czy nie, kiedy tylko zaczną sie robić pęcherze, od razu odwracaj, nie czekaj. Z patelni wkładasz to (jeden na drugi) na talerz i od razu na bieżąco przykrywasz ściereczką (nawet lekko wilgotną). Wówczas z nimi dzieje się coś takiego, co nasze babcie nazywały "odsurowieniem" pieczywa, i placki zostają miękkie (oczywiście nie bez końca, ale potem w foliowym worku za szybko nie twardnieją).

      Usuń
  7. W końcu jesteś.
    Kawał czasu, przeżyć... jak to w naszym wieku.
    Trzymaj się, jak te nitki, które ciągniesz za sobą.

    Fajna robota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa... Ja to sobie czasem myślę - tak a propos przeżyć - że na szczęście wciąż jeszcze rzadko biorą z naszej półki...
      Buziaki

      Usuń
  8. Kochana tulam Cię wirtualnie. Miejmy nadzieje, że teraz już będzie tylko dobrze.
    Udziergi piękne wszystkie, czekam na następne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Jakkolwiek jest, zawsze daje się przeżyć, choć czasem lepiej zamilknąć, bo też nie zawsze dzielić się jest czym dobrym.

      Usuń
  9. Oh, da hast du ja einiges mitmachen müssen. Aber es ist sehr schön, wieder von dir zu lesen. Hier kann man auch nur noch mit einer gut gefüllten Geldbörse zum Arzt gehen. Es wird immer schlimmer. Deine Sachen sind toll geworden, wie immer ;-))).
    Ich wünsche dir alles Gute und
    viele liebe Grüße
    Ursula

    OdpowiedzUsuń