wtorek, 14 listopada 2017

Miewa się dziwne pomysły...

Kiedy już nie wiem, jak ujarzmić swoje nieprzebrane zapasy surowców do ręcznych robótek, a czasu brak, zazwyczaj rzucam sie na jakiś nieduży pakunek, żeby go przerobić i jakoś utrzymać w ryzach swoją frustrację. Tym razem padło na len, który dostałam dawno, dawno temu od Rosamar.
Wenn ich nicht mehr weiβ, wie ich meine unerschöpfliche Vorräte bei der Zeitmangel bändigen soll, greife ich nach einer Kleinigkeit, um die zu etwas zu verarbeiten und dabei meine Frustration kurz zu halten. Diesmal fiel auf den Leinenkammzug, den ich lange her von Rosamar bekommen hatte.


Doznania są zaiste niepowtarzalne, bo włókna bardzo długie. I nie powiem, że nieprzyjemne. Po prostu inne.
Die Empfindungen beim Spinnen sind einzigartig, da die Faser sehr lang sind. Ich kann nicht sagen, das es unangenehm ist, eher interessant - die Leinenfaser spinnt man einfach anders.
Nie, nie wiem, ile jest tego (naprawdę rewelacyjnego - mocny jest) sznurka, bo przewinęłam dwójnitkę (dwójsznurkę?) prosto ze szpuli na kłębki.
Nein, ich weiβ nicht, wieviel Metern dieses Schnürchen ich gesponnen habe, weil ich es gleich auf die Knäuel umgewicklet habe. 


Ale to nie koniec, jeśli chodzi o moje wyczyny w gromadzeniu różności, na które brakuje miejsca. I ich przetwarzaniu, rzecz jasna. O nie!
Es sind aber noch nicht alle meinen Exzesse, wenn es um Sammeln und Verarbeiten verschiedener Sachen, fär die ich keinen Platz habe, geht. Nein!

Ponieważ dotknęło nas w ciągu ostatnich dwóch lat co najmniej kilka tzw. "znajomych pogrzebów", cmentarze stały się dla nas miejscem częściej niż zwykle odwiedzanym. Okazało się przy tej okazji, że o wielu grobach, o które teoretycznie kto inny powinien dbać, nikt nie pamięta. A po wielkiej akcji porządkowania sytuacji przyszedł czas na "przystrajanie". To, co można kupić w przycmentarnych kwiaciarniach urodą nie grzeszyło, natomiast powtarzalnością i owszem. I kiedy po jakiejś wichurze porządkowaliśmy działkę, przemówiła do mnie usłana szyszkami murawa. A moje stare sosny produkują piękne szyszki w ilości nieprzebranej! Zarząd zabrania wyrzucać do śmieci, na komporst się nie nadają, trzeba utylizować. Skutek: całe kartony suszących się w domu szyszek. Zaczęły więc (z przygodami) powstawać:
Da ich in den letzten Jahren viele Beerdigungen  nicht nur in der Familie sowohl ausrichten, als auch besuchen musste, habe ich mich mit Gräbern viel beschäftigt. Das, was in den Blumenladen am Friedhof zu kaufen ist, gefällt mir leider gar nicht. Da wir im Garten zwei grosse Kiefer mit Zapfenunmenge haben, beschloss ich, dass ich sie recyclen werde. Ich machte also:

1. szyszkowe wianki:
1. Zapfenkränze:
 

2. wianki zbożowo-kocankowe:
2. Getreide-Strohblumenkränze:

3. zielone wianki:
3. grüne Kränze:

4. ostatnio - z powodu morza surowca walającego się na ulicach - nawet klonowe wianki (ten jeszcze niegotowy):
4. und letztens - wegen des Meers des Rogstoffs auf den Straβen - sogar Ahornblätterkränze (noch nicht fertig):

Dlaczego o tym piszę? Wszak to nie główny temat bloga, choć dość dobrze trzyma się w nurcie "królowa śmietnika". Zrobienie tego wprawdzie żadną filozofią nie jest, Youtube pełny jest filmików z serii DIY w tej sprawie. Ale jeśli zrobimy to w technologii z Youtube, możemy przeżyć ciężki szok, gdy położymy toto na nagrobku, choćby w pełni suchego, upalnego lata, i wrócimy tam po 10 dniach. Mnie się tak zdarzyło za pierwszym razem. Mój piękny szyszkowy wianek leżał w pojedynczych (dosłownie!) elementach na całej płycie nagrobka. Wspaniała youtubowa technologia sprawdza się jedynie we wnętrzach, pod dachem. Klejenie na gorąco nie wytrzymuje warunków zewnętrznych. Trzeba albo każdą przyklejoną szyszkę owinąć cienkim drucikiem lub nylonową nitką, mocując ją do bazy (strypianowej, słomianej, ale widziałam też bazy samoróbki ze starych gazet - na cmentarz nie polecam, zwłaszcza jesienią), albo zamocować na druciku, który wtykamy w bazę, najlepiej dodatkowo na klej. Wtedy się trzyma, nawet kilka miesięcy.
Warum ich darüber schreibe? Es ist doch nicht das Haupthema des Blogs, obwohl es sich ganz gut im Stream "Müllhaufenkönigin" haelt. In Youtube gibt es sehr viel Filme DIY, die die Techniken zeigen. Wenn wir die Zapfenkränze in den Techniken aus Youtube machen und dann auf den Grab legen, können wir jedoch schon nach 10 Tagen - auch im heiβen Sommer - eine unangenehme Überraschung erleben. Ich habe meinen ersten Kranz in Einzelelementen gefunden. Die Heissklebepistole eignet sich für die Innendekorationen, für Auβendekorationen brauchen wir dazu noch den dünnen Draht oder Nylonfaden für jeden Zapfen. Dann ist es haltbar.

3 komentarze:

  1. die Kränze sehen phantastisch aus...
    Flachs hab ich auch noch hier, muss es unbedingt mal machen.

    Liebe Grüsse Heike

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadmiar szyszek wykorzystuję ewentualnie jako wyściółkę ścieżek ogrodowych, choć zazwyczaj wcale tego nadmiaru nie mam, ot, trochę tego spada, a dobrze stabilizują mokre miejsca na ścieżkach.
    Wieńce wyszły przecudnej urody, dobrze wiedzieć jakie pułapki konstrukcyjne mogą czekać jakby co. Nie spodziewałabym się że klej na gorąco nie wytrzyma pogody, wykorzystuję go od lat do klejenia drobnych elementów plastikowych, które stale o każdej porze roku leżą na zewnątrz i nigdy klej nie zawiódł. No ale widocznie szyszki to nie plastik, mają swoje prawa :-) Ciekawy pomysł podrzuciłaś, hmm.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się te Twoje wianki podobają - są śliczne! O niebo ładniejsze od tych, które sprzedają w okolicach cmentarzy.
    Kilka lat temu zrobiłam sobie bukiet klonowych róż, ale chyba coś nie tak uczyniłam, bo szybko zrobił się brzydki. Więcej nie próbowałam, a zawsze bardzo mi się te róże podobały.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń