Dorobiłam trzecią parę "roślinnych" skarpetek. Tym razem dla Puchatka. To dość swobodnie i z fantazją potraktowany wzór Knitzi.
Ich habe noch ein Pflanzensockenpaar dazugestrickt. Diesmal für meinen Mann. Es ist eine Variation zum Thema "Nutkin Sock" von Knitzi.
Bo... w zamrażarce znalazłam też kilogram zeszłorocznej, zorganizowanej mi przez Fedex kiszonki z czarnego bzu.
Ich habe es gemacht, weil ich im Gefrierschrank auch noch ca. ein Kilo des im vorigen Jahr von Fedex organisierten Holunderbeerengärfutter gefunden habe.
O nie, tym razem też nie bawiłam się w bejcowanie, ałun, odpowiednią temperaturę. Nie, nie, czasu brak! Zagotowałam kiszonkę, dolałam wody i wrzuciłam do gara włóczkę skarpetkową i... czesankę, którą w zeszłym roku farbowałam... czarnym bzem. Tylko wtedy, mimo kupy wysiłku, wyszła szaroniebieska. I proszę!
Oh, nein, diesmal habe ich auch nicht mit dem Beizen, Alaun oder der richtigen Temperatur gespielt. Es ist schade um die Zeit! Ich habe das Gärfutter aufgekocht, das reine Leitungswasser zugegossen, die Sockenwolle und... den im vorigen Jahr mit... Holunderbeeren (und mit allen Finessen) fatal (graublau) gefäerbten Kammzug eingelegt. Na, und was habe ich nach einer Stunde erhalten?
Jeśli komuś się wydaje, że Corriedali nie można ugotować przy bejcowaniu, ugotować przy farbowaniu, a potem po roku jeszcze raz ugotować, bo się sfilcują, to proszę uprzejmie! Można!
Wenn jemand denkt, daß man die Corriedalewolle keinesfalls zum ersten Mal beim Beizen und dann noch zwei- oder dreimal beim Färben kochen darf, weil man die Wolle verfilzen kann, ist auf dem falschen Dampfer.
A kolor włóczki, którego na zdjęciu, niestety, dobrze nie widać - to cudny, ciut nierównomierny głęboki bakłażan, powalił mnie na kolana. Tego się nie spodziewałam. Może po/wyrzućmy już wszystkie przemądre książki o naturalnym farbowaniu. Bo i po co to czytać?
Die Farbe, die sich leider nicht gut fotografieren läßt, ist wirklich schön, sie sieht als ein bißchen ungleichmäßige, tiefe Aubergine. So was habe ich keinesfalls erwartet (insbesondere nach den Erfahrungen des vorigen Jahres). Vielleicht sollen wir alle überklugen (und oft nicht besonders preisgünstigen) Bücher über Pflanzenfärben einfach wegschmeißen?
Chyba masz rację, że te mądrości spisane w księgach, to o kant ... . Ile już razy wykonanie wg przepisu rozmijało się z oczekiwaniami, a przypadkowo, często 'wbrew zasadom' wychodziło pięknie.
OdpowiedzUsuńŚliczny jest ten kolor. Właściwie kolory, bo są zdecydowanie różne na zdjęciach, powalają. Co byś nie mówiła, piękny efekt końcowy.
Rozumiem, że corriendale odporna na wszystko, czy tak ? ;-)
Uprzejmie dziękuję. Tak, kolory rózne, czesanka to raczej wrzos, zadziwiająco wrzosowy w realu.
UsuńNie wiem, czy Corriedale odporne na wszystko, ale te (nowozelandzkie) najwyraźniej tak. Byłam pewna, że tego nie przetrzymają, dlatego nie wrzuciłam całej tej zeszłorocznej "fuszerki", tylko część. A tu masz!
Das auberginefarbene Garn ist genial!!!! Das ist so richtig meine Farbe. Die Socken sind deshalb auch große Klasse. LG bjmonitas
OdpowiedzUsuńDanke! Als ich die Sockenwolle aus dem Topf genommen habe, war ich über die Farbsättigung verwundert :-)
UsuńLG
Die Farbe ist einfach wunder-wunderschön geworden ♥ Und die Socken daraus sind wirklich der Hammer.
OdpowiedzUsuńLiebe Grüße
Lehmi
Vielen Dank! Die Geschichte mit Fedex hat jedoch auch positive Aspekte :-)
UsuńLG
So eine tolle Farbe! Die Socken sind auch wunderschön geworden.
OdpowiedzUsuńLG Ursula
Może jednak Fedex przysłużył się temu pięknemu odcieniowi? :)))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolekcja będzie się rozrastać. Masz jeszcze gdzieś ukryte jakieś fajne barwniki? Te skarpetki wyglądają bardzo...smakowicie :)
Tak, jak najbardziej to zasługa Fedexu. W życiu by mi nie przyszlo do głowy, żeby kisić jagody w baldachach, a potem jeszcze je mrozić, gdyby nie Fedex.
UsuńMam ukryte, kolory będą "spożywcze" :-)
No to teraz Ty mnie powaliłaś na kolana i nawet nie próbuję wstać :D
OdpowiedzUsuńAldona no cudo wyfarbowałaś, autentycznie kolor jest piękny w obu przypadkach. Teraz widzę jak nędznie przy tym kolorze wygląda moje farbowanie z tymi samymi składnikami :)
Nie wiem na ile są warte mądrości książkowe ale wygląda na to, że farbowanie naturalne rządzi się własnymi prawami.
Uściski
Żebym ja wiedziała, jak to powtórzyć!
UsuńJuż nie narzekaj, Twoje zeszłoroczne wyszły o niebo lepsze od moich zeszłorocznych. Poza tym weź pod uwagę: kilo kiszonki na 10 dag włóczki i psi ogon czesanki, wydajność niemożebna!
Piękne kolory Ci wyszły! Na przyszłość nie przykładaj się za bardzo do farbowania, bo u Ciebie chyba działa to trochę tak, jak z pieczeniem ciasta - im bardziej człowiekowi zależy i im bardziej się stara, tym gorzej wychodzi ;))).
OdpowiedzUsuńUściski :)
Tak, tak, dokładnie tak - jak przy cieście bez zastanowienia, zwłaszcza za pierwszym razem!
UsuńKolor jest po prostu "do zjedzenia" no cudny przecudny!!! no i skarpety piękne też, a tu już czas na takie ciepłe skarpety :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Oj, czas, już czas, dlatego manufaktura działa dalej...
UsuńAż się oczy śmieją do Twoich wspaniałych eksperymentów!!!!
OdpowiedzUsuńKurcze masz wiele przy tym ekscytujących momentów!!!!
Normalnie zazdroszczę Ci tego i jeszcze Puchatkowi,
tak Twojemu najdroższemu domowemu gagatkowi
tych bakłażanowych, przepięknych, cudownych skarpetek.
Teraz Pan mąż powinien całować Twe rączki aż do łokietek!!!
Oj, Małgoś, żeby się Twoje słowo w rzeczywistość obróciło! Może być nawet trochę bardziej prozaiczna, ale tylko trochę!
UsuńCałusy!
Kolor wspaniały, też taki chcę, ale na naturalne barwienie to się jeszcze pewnie długo nie zdecyduję... Więc pozostaje mi podziwiać i zazdrościć :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńNie, pozostaje czym prędzej biec do parku i nazbierać, czego się jeszcze da. A wciąż da się!