sobota, 18 stycznia 2014

Jeszcze jedna para...

... rękawiczek. Nie dla mnie, rzecz jasna. Powstawały blisko dwa miesiące.
Noch ein Handschuhpaar, nicht für mich, das ist klar. Ich habe sie fast zwei Monate lang gemacht.


Są dwie, ale obydwu nie da się na sobie sfotografować.
Es ist tatsächlich ein Paar, man kann aber nicht beide gleichzeitig an sich fotografieren.


Powstawały stopniowo. Od czesania wybranej alpaki z włosem długim jak nieszczęście (po prawej psi nos!).
Sie sind Schritt für Schritt langsam enstanden. Zuerst das Kardieren - die Alpakawolle hatte schrecklich lange Fasern (auf dem Bild ist auch meine beliebte Hundenase - rechts!)


Przez singielek.
Dann das Singlegarn.


Po moteczek: 170 m/48 g. navajo.
Und endlich das fertige "Zwirn": 170 m/48 g, navajo gezwirnt.


Ale zabrakło na trzy palce, więc jeszcze trzy dni temu dorobiłam 40 jardów. Różnica w pogodzie (listopad - styczeń) znacząca!
Es hat sich aber erwiesen, daß ich zu wenig Garn habe und muß noch mal kardieren, spinnen usw., um drei Finger zu machen. Ich habe also noch 40 Yards des Fadens gesponnen. Der Wetterunterschied (November - Januar) sieht man gleich!


I jeszcze mydełko, palmowo-kokosowe z olejkiem arganowym i czarnuszkowym, ekstraktami z jedwabiu, rozmarynu, pokrzywy i aloesu, część do marmurkowego wzoru farbowana suchym ekstraktem z zielonej herbaty. Bardzo przyjemne dla skóry!
Und noch eine Seife aus dem Palm- und Kokosöl mit Argan- und Schwarzkuemmelöl, Seiden-, Rosmarin-, Brennessel- und Aloeauszug, die Marmorierung wurde mit dem trockenen Grünteeauszug gefärbt. Durchaus angenehm!


Mydła już w sklepie nie kupię!
Ich werde keine Seife mehr im Laden kaufen!

24 komentarze:

  1. Bardzo ładne rękawiczki i wcale mnie nie dziwi, że tyle czasu Ci zajęły - w końcu sporo pracy musiałaś włożyć w przygotowanie "surowca" do dziergania :).
    Mydełko obłędne! I jaki ma ładny wzorek :). Już sam skład brzmi jak muzyka, a jeśli jeszcze jest takie miłe dla skóry jak piszesz, to rozumiem Cię doskonale, że sklepowe mydła już Cię nie pociągają :)). Niezmiennie żałuję, że zapachu nie da się przesłać przez internet ;)).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rękawiczek zwyczajnie mi się robić nie chciało, męczyły mnie więc podwójnie, bo robótka zamiast być chwilą wytchnienia po siedzeniu cały dzień przed monitorem i nie najwyższych lotów pracy, była dodatkową udręką, to juz wolałam nic nie dziergać :-(
      A wiesz, że to mydełko nie pachnie jakoś szczególnie, mam wrażenie, że olejki eteryczne w mydłach dostają takiego dodatkowego "myszowatego" zapaszku. Muszę spróbować tych kosmetycznych "perfumów". Za to pieni się cudnie. Przystępuję do produkcji od zera, ryzykując płuca :-)))

      Usuń
  2. Mydełka zazdraszczam zdecydowanie bardziej niż alpaczych rękawiczek, chociaż piękne. Koliberek na mydle ?
    Myślisz też o innych kosmetykach ? Sama kiedyś miałam ochotę, jak pojawiły się półprodukty w sieci, ale poległam patrząc ile musiałabym na początek kupić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koliberek fajny jest, to foremki do mydła z Milky Way, ładne są, chociaż nie najtańsze. Ja wielkiej produkcji nie planuję, to sobie pozwoliłam. O innych kosmetykach myślę słabo, bo ja nie używam, od zawsze. Cerę mam tłustą, na zmarszczki nie poradzę, bo palę jak smok, więc mi właściwie szkoda czasu na smarowidła - jedyny skutek smarowania nawet niezwykle ekskluzywnymi mazidłam to pryszcze. W moim przypadku klinicznym służy mi tylko czysty żel aloesowy. Interesuje mnie tylko jeszcze szampon, od którego mniej mi się będą przetłuszczać kudły (zwłaszcza teraz zimą to upiorne, bo w ten mróz z mokrym łbem lecę na spacer z psem), bomby kapielowe, w które jakoś muszę wciepnąć chlorek magnezu w sprawie moich straszliwych niedoborów (jak się dopracuję przepisu, to podam, bo bardzo wiele osób ma ten problem, tylko nawet nie wie - drżenie rąk, kurcze, kłopot z procesem decyzyjnym, u mnie padło na serce w połączeniu z nadmiarem nikotyny), ewentualnie neutralny dezodorant. Korzyść z "mydlanego hyzia" jest taka, że znalazłam idealny sposób na dłonie, dodaję do kapki olejku arganowego wyciągi z roślinności (gł. pokrzywa i nagietek) i tym smaruję na noc - wchłania się jak burza, nic mi sie nie maże jak po kremie i działa jak złoto, a do wymieszania (masz rację, ten zestaw startowy do kremu to raczej dla zamożnych) potrzebuję... wykałaczki :-)

      Usuń
  3. Sie sehen toll aus. Ich habe noch ein Paar vor mir, habe aber keine Lust auf eine Maschenprobe, damit sie ordentlich werden. Aber das bin ich selber Schuld. ;o) Und ich glaube Dir sofort, dass Du keine Seife mehr kaufen möchtest. Selbstgemacht ist IMMER besser.
    LG Tanja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Die Maschenproben mache ich auch nur dann, wenn ich unbedingt muss - es ist ein schrecklicher Zeitvelust :-)
      LG Aldona

      Usuń
  4. Dobra, to jak się robi te mydełka? Zaczynam odczuwać zazdrość, to znaczy, że ze mną bardzo źle, chociaż nie pamiętam, kiedy używałam mydła w kostce. Podziwiam rękawiczki i ten wkład pracy w całokształt.
    Skąd Ty masz śnieg? U mnie hiacynty zakwitły w ogródku i wykopuję systematycznie i noszę do domu, pewna, że nadejdzie mróz i je wykończy!!!
    Małgoś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śnieg mam, jak wszystko, prosto z nieba! Moich goździków nie wykończy śnieg, ale mróz pewnie znów je zniszczy, a nie mam dokąd wynieść, bo jak wyniosę do piwnicy albo wniosę do domu, to je trafi szlag na sto procent. Poprzednie prawie przetrwały zimę do marca w skrzynkach (to nadzywczajnie odporne rośliny!), załatwił je dopiero ten ostatni, wiosenny rzut mrozów. A boję się je ogacać i owijać folią, bo uduszę.
      Po polsku o mydłach za wiele dobrych źródeł nie ma, książek w ogóle nie znalazłam. Dużo jest tu: http://mydlo.wdomu.com.pl/ i to jest fajna strona, warto korzystać z forum, mnóstwo podpowiedzi; u reszty polskiego towarzystwa znalazłam to, co zwykle wśród naszych życzliwych rodaków, dużo gadania, prawie dobre receptury bez kluczowej informacji, o czym dowiadujesz się (a ściślej orientujesz) w tym momencie, kiedy jesteś w trakcie roboty i właśnie ci wszystko trafia szlag. Znakomity jest blog (po niemiecku, niestety) http://www.die-selbstruehrerei.de/ wraz ze wszystkimi linkami i tutorialami na boczkach i w tekstach. Naprawdę rewelacja! Tylko uważaj, bo to wsysa, a Ty spod tego Szczecina masz rzut berecikiem do tańszych składników (np. oleju kokosowego, co go w postaci Palmin Niemcy kupują w sklepie spożywczym, nie na allegro), więc możesz się w tej produkcji nie zatrzymać :-)))

      Usuń
  5. Deine Seife ist sowas von toll! Meine Hochachtung. Die würde ich auch an meine Haut lassen :). LG bjmonitas PS: die Russian-Join-Technik ist einfacher als man denkt und es erspart einem den Vernähmarathon am Ende!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danke schön! Die Videos mit Russian-Join habe ich mir schon angesehen und sogar die Technik ausprobiert :-)))
      LG

      Usuń
  6. Ein tolles Projekt - und schön es so Schritt für Schritt zu sehen!

    Liebe Grüße,

    Anne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vielen Dank! Jetzt warte ich auf Deine Werkstattberichte, die Du versprochen hast. Du machst so schöne Sachen und die Projekte sind gewöhnlich viel grösser als meine und interessanter!
      LG

      Usuń
  7. Die Handschuhe sind ganz toll und so schön lang, das mag ich sehr.
    Und dass der Grünteeauszug so eine warme rote Farbe ergibt!
    Alles Liebe, Birgit

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Danke! Die Farbe ist keinesfalls rot, sie ist eher braun. Na, sagen wir: rötlich braun in den helleren Partien, in den dunkleren ist sie einfach braun. Ich war verblüfft, als ich erfuhr, dass der grüne Tee braun färbt :-)
      LG

      Usuń
  8. Rękawiczki wyglądają świetnie i jeszcze z samodzielnie przygotowanej wełny... Rewelacja po prostu :)
    Bardzo bym chciała umieć robić mydełka...
    Pozdrawiam :-)
    Marille
    z http://marilles-crochet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Mydełko zrobić każdy może, tylko się przedtem trzeba strasznie naczytać :-)))

      Usuń
  9. Wczoraj późną nocą widziałam i muszę przyznać, że żałuję, że rękawiczki dla kogoś bo tak napisałabyś jak się sprawdzają w noszeniu.
    Zrobiłam tyle rękawic a chodzę w jednych podwójnie dzierganych z Bfl - prawie jak mój PM w swoich "mundurach" :))
    Mydło bardzo mnie fascynuje a jako alergik tym bardziej wzrasta moje zainteresowanie będę śledzić Twoje poczynania i kto wie co z tego wyniknie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te rekawiczki u mnie by się w ogóle nie sprawdziły, bo za długie, ja muszę szybko zdejmować i zakładać i nie mają prawa zaczepiać mi się na palcach. Ja też mam tylko jedne z własnej produkcji, które noszę cały czas!
      Z mydła sama nie wiem, co wyniknie, pewnie nic oprócz tego, że pryszczy będę miała mniej :-)))

      Usuń
  10. Rękawiczki cudne o bardzo praktycznej długości - żaden wiatr nie straszny teraz :)
    Jak obrabia się wełnę o długim włosie (chodzi mi o subiektywne odczucia, bo technika chyba taka jak przy standardowym surowcu)? Do tej pory pracowałam z wełną o długości włosa od 4cm do ok.8cm i jestem ciekawa jak "włos długi jak nieszczęście" współpracuje (albo i nie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten kudeł ma ponad 20 cm i jest bardzo cieniutki, a poza tym lekko niedoprany (sobie mogę podziękować), w odczuciach skutek jest więc taki, że ciężko się wyciąga (jak przy wszystkich długowłosych stworzeniach, np. Wensleydale), a ponieważ jest do tego cieniusieńki, to przy nitce do 3-ply, która ma być cienka, łatwo przedobrzyć i rozsnuć nitkę przy przędzeniu w partiach, gdzie włos jest krótszy, a Ty sie zdekoncentrujesz i nie dasz więcej skrętu (ja mam skłonność do przekręcania, więc staram się skręcać umiarkowanie, co w tym konkretnym przypadku akurat korzystne nie było). Nie jest to jakaś specjalna różnica w odczuciach, pod warunkiem, że się robi i to i owo na przemian, ale ja ostatnio robiłam głównie w psach o króciuteńkim i niezbyt posłusznym włosku. I ten przeskok na długaśny i cieniutki kudeł trochę mnie męczył. Wbrew temu, co widać na zdjęciach, ta "dorobiona" nitka jest dużo równiejsza, bo przędziona już po ostatnim merynosku, który wprawdzie długowłosy nie jest i nie jest też moim faworytem, ale w porównaniu z psem to dziki luksus :-)))

      Usuń
  11. Interesujący kolor ma ta alpaka - jak sądzę, taka własnie urosła na swojej nosicielce? jest taka... łagodna, nie umiem określić inaczej :)
    A co do mydeł - kiedyś na organizowanej przez mnie slużbowo babskiej imprezie pojawiła się Pani z Mydlarni Tuli i opowiedziała o produkcji mydła od podstaw. Bardzo wciągające! A przy tym można było pomacać różne surowe tłuszcze. Od tamtej pory datuje się moje zainteresowanie biochemią kosmetyczną, chociaż tylko w takiej najprostszej postaci - surowe masło shea na przesuszenie, olej śliwkowy czy makadamiowy z kwasem hialuronowym na skórę zamiast kremu... czy olek kokosowy na włosy, nieodmiennie zadziwiający fryzjerki (co dowodzi, jak mało orientują się w "trędach" i nie czytaja kosmetycznych blogów).
    Koliber słodki :) Mnie się też takie podobają: http://www.zrobsobiekrem.pl/pl/p/Celtycka-koniczyna/400

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten kolorek jest typowy, to w alpaczanej nomenklaturze fawn, po naszemu płowy, ani ciemny, ani jasny, po prostu przeciętny. Ale runko niebywale miękkie i długie.
      Do kosmetyków namaszczenia w ogóle nie mam, może dlatego, że przy tej tłustej odwodnionej wrażliwej cerze z rozszerzonymi naczynkami niewiele mi służy (a wiele szkodzi - cerę mam odwodnioną wskutek testowania niegdyś linii Lancoma z krzemem, skóra stała sie tylko bardziej tłusta, a odwodniona jest nadal, po 20 latach od tego momentu - nie do wiary, że coś może tak skutecznie spieprzyć sprawę i zmienić nawyki skóry!). Jestem natomiast zdania, że to, o czym piszesz ma sens - czyli używanie tego, co skórze/włosom służy w zestawach takich, jak potrzeby, bez tego całego kramu z emulgowaniem itp. I to wcale nie dlatego, że emulgatory, emolienty, konserwanty itp. tak szkodzą, bo w lwiej części nie szkodzą, tylko dlatego, że skora dostaje to, czego naprawdę potrzebuje, a nie furę rzeczy zbędnych, które najpierw magazynuje, a potem, gdy się jej półeczki skończą, wyrzuca (u mnie w postaci regularnych pryszczy) :-)))
      Ja w ogóle bardzo lubię celtyckie, secesyjne też. Ale nie można mieć wszystkiego, te foremki tanienie są. Skusiłam się jeszcze na owieczki, bo to naprawdę piękny i oryginalny kształt.

      Usuń
  12. Rękawiczki są świetne, ogromnie podoba mi się ten piękny beżyk :) no i proszę pogłasiaj ode mnie swojego wiernego pomocnika, bo nie tylko na zdjęciu z batami się uwidocznił ;)
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już pogłasiałam.On mnie ostatnio nie odstępuje na krok (z wyjątkiem spaceru, kiedy nagle staje się wściekle samodzielny), mam go pod nogami cały czas. I zaczął postękiwać (przy ostatnich "urodzinach" niecałe dwa tygodnie temu zorientowałam się, że ma 10, nie 9 lat - ach, myślenie życzeniowe!) i wzdychać non stop. To pognałam do doktora, żeby sprawdzić, co z psem, bo też chrupków żryć nie chciał i testosteronowe nawyki mu wróciły (a długo był suprelorinowym kastratem ze względu na przerost prostaty, ale od blisko półtora roku jego doktor zarządziła, że odstawiamy Suprelorin, bo po co psa truć, jak z prostatą wszystko ok - no to wróciliśmy na te hormoniska, bo prostata zaczęła znów rosnąć). Ale szczęśliwie okazało się po przeglądzie z krwi i pełnym usg (ma teraz biedak wygolony brzuszek!), że jest prawie ok, tylko jakieś drobne złogi w nerkach i AlAT cóś trochę za bardzo. Nie wiesz, co ja powinnam mu w diecie zmienić, żeby mu się w tych nerkach nie odkładało? Indyka mu nie daję! Chyba muszę zrobić badanie moczu (tylko jak go schwytać, żeby siknął w słoiczek?), żeby wiedzieć, co to za złogi, to będzie łatwiej stwierdzić czego mu nie wolno, co?

      Usuń