sobota, 20 kwietnia 2013

Farbowanie łuskami cebuli

Zbierałam te łuski z miesiąc, gdzie się da, i gromadziłam w szafce pod zlewem. Ostatnio zrobiło się tam już trochę ciasno, trzeba je było zatem zagospodarować. Oto efekty:


Udało mi się zebrać ok. 160 g  łusek, to nie jest mało. Musiałam je w tym garze udeptywać, żeby weszły.
(Kurz: Ich habe ein Monat lang oder noch länger die Zwiebelschalen gesammelt und endlich hatte ich 160 g - das ist ziemlich viel, ich hatte keinen Platz mehr in meinem Schränkchen unterm Spülbecken. Ich musste also was damit machen.)


Zalałam wodą, gotowałam ponad godzinę, przecedziłam do innego dużego gara i znów zalałam wygotowane łuski wodą i gotowałam prawie godzinę. Miałam więc dwie kąpiele: pierwszą z pierwszego gotowania, drugą z drugiego.
(Ich habe zwei Farbbäder vorbereitet - zweimal habe ich die Schalen mehr als eine Stunde gekocht.)


Pierwotnie chciałam to zrobić na jednym pasmie wełny, ale stuknęłam się w głowę - w końcu czesanke przy przędzeniu umiem połączyć, po co dręczyć się bardziej niż to konieczne.
Do gara z pierwszą kąpiela z łusek wrzuciłam cztery pasma po 25 g falklandzkiej wełny bez uprzedniego bejcowania, wstawiłam z garem do piekarnika na godzinę do 100 st. C. Do połowy wywaru drugiej kąpieli włożyłam kolejne niebejcowane 25 g falklandów. Reszta (25 g wełny i połowa drugiej kąpieli) czekała na swoją kolej. A potem zrobił się już taki kocioł, że nie miałam nawet kiedy robić zdjęć.
(Anfangs wollte ich ein langes Wollband färben, dann habe ich die Pläne geändert und die Wolle - Falkland - in sechs Portionen a 25 g geteilt. Wolle habe ich nicht vorgebeizt. Ich habe 4 Wollestückchen in dem 1. Zwiebelfarbbad eine Stunde im Backofen - 100°C - gekocht. Noch ein Stückchen habe ich gleichzeitig in der Hälfte des 2. Farbbads auf dem Küchenherd gekocht. Dann habe ich keine Zeit mehr für Fotos.)
Z pierwszej kąpieli wyjęłam wełnę, podzieliłam kąpiel na trzy części, wypłukałam do czysta pierwsze 25 g wełny z 1. kąpieli saute. A potem po kolei dogotowywałam pozostałe trzy pasma wełny: drugą z dodatkiem siarczanu miedzi (wyszła ciut ciemniejsza niż z samych łusek), trzecią z dodatkiem ałunu (wyszła bardziej żółta i wyrazista), czwartą z siarczanem żelaza (wyszła ciemnooliwkowa). Siarczanów dodawałam po mniej więcej 3 g, ałunu ciut ponad 5 g. W tym czasie ugotowało mi się pierwsze pasmo z drugiej kąpieli w samych łuskach - o dziwo kolor jest ciemniejszy niż z pierwszej kąpieli saute i bardziej herbaciany. Do ostatniego pasma podgotowanego w drugiej kąpieli z łusek dodałam dosłownie ciut, ciut siarczanu żelaza i wyszedł mi jasny oliwkowy kolor.
Ponieważ nie znalazłam jednoznacznej instrukcji, czy po farbowaniu prać, czy tylko płukać do czysta, czy od razu wysuszyć, a potem dopiero prać, zdecydowałam się tylko do czysta płukać. Oto efekty:
(Ich habe aus dem 1. Farbbad die Wolle genommen, den Sud habe ich in drei Portionen geteilt, das erste Stückchen Wolle habe ich gespuelt, bis das Wasser klar war (sanftes Gelb habe ich bekommen). Dann habe ich die drei restlichen Portionen Wolle nacheinander gekocht: 1. mit ca. 3 g Kupfersulfat (die Farbe war dunkler und intensiver), 2. mit ca. 5 g Alaun (die Farbe war intensiver als die mit den Schalen allein)  und 3. mit ca. 3 g Eisensulfat (Olivgrün). Inzwischen war die erste Portion aus dem 2. reinen Zwiebelfarbbad fertig - und interssanterweise diese war dunkler als die aus dem 1. Farbbad. Zu der zweiten Hälfte des 2. Farbbads habe ich sehr wenig Eisensulfat zugegeben und das helle Olivgrün bekommen. Ich wusste nicht, ob ich die Wolle gleich nach dem Färben waschen kann, darum habe ich sie nur genau gespült.)



Od lewej: 1. kąpiel z samych łusek, 1. kąpiel z dodatkiem siarczanu miedzi, 1. kąpiel z dodatkiem ałunu, 1. kąpiel z dodatkiem siarczanu żelaza, 2. kąpiel z odrobiną siarczanu żelaza, 2. kąpiel z samych łusek.  Słońce trochę wyżarło kolory na zdjęciu (farbowałam we wtorek).
Zobaczymy, co z tego będzie po upraniu i utrwaleniu. Ale to już chyba w nitce.
(Von links nacheinander: 1. Farbbad aus Zwiebelschalen allein, 1. Farbbad mit Kupfersulfat, 1. Farbbad mit Alaun, 1. Farbbad mit Eisensulfat, 2. Farbbad mit ein bißchen Eisensulfat, 2. Farbbad aus Zwiebelschalen allein. Ich bin neugierig, was daraus nach dem Waschen bleibt, ich sehe es aber vielleicht erst im Garn.)

Przy okazji postanowiłam sprawdzić przepis na farbowanie w kwiatach chabrów bławatków. Podobno lepiej wychodzi na jedwabiu, wzięłam więc wyczesy (silk noil), bo szkoda mi było czesanki na eksperyment. I słusznie. Miał być błekit nieba.
Zabejcowałam 20 g w ałunie (15%).
(Hierbei wollte ich das Rezept fürs Kornblumenfärben ausprobieren. Das geplante Himmeblau sollte mit der Seide besser als mit der Wolle gelingen. Ich habe also 20 g Silk Noil mit 15% Alaun vogebeizt.)


Zaparzyłam 25 g kwiatów chabrów w garnku.
(Ich habe 25 g Blumen aufgebrüht.)


Odcedziłam, kwiatki zawiązane w gazę włożyłam razem z jedwabiem do kąpieli i dałam wszystko do piekarnika na godzinę (80 st. C).
Efekty? No cóż, z błękitem nieba to ten kolorek nie ma nic wspólnego (na zdjęciu obok jedwabiu w kolorku wyjściowym).
(Alles, mit den Blumen in einem Verbandsmull, habe ich eine Stunde in 80°C im Backofen gekocht. Das Ergebnis sieht man darunter - das Himmelblau ist es bestimmt nicht. Es ist Schade um die Zeit und Geld - die Blumen sind nich billig, wenn man kein eigenes Roggenfeld hat.)


Szkoda zatem czasu i pieniędzy (kwiaty chabra to nie jest surowiec tani) na kolor brudnej szmaty.

A teraz namoczyłam na 48 godzin to:
(Jetzt habe ich die Schwarzbohnen für 48 h eingeweicht.)


Zobaczymy, czy coś z tego będzie. Inspirację znalazłam tutaj. Zresztą na Pflanzenfarben 2013 można znaleźć wiele interesujących ciekawostek w sprawie farbowania roślinami.
(Ich habe nicht nur das Rezept für Schwarzbohnen, sondern auch andere interessanten Hinweise betreffs "Naturfarben" im Blog Pflanzenfarben 2013 gefunden.)

22 komentarze:

  1. Coś jakby pracownia alchemiczna:)))Efekty farbowanek cebulowych bardzo mi się podobają i nie potrafiła bym wskazać który kolor bardziej mi odpowiada:)))Szkoda,że z jedwabiem nie wyszło...Pozdrawiam ciepło:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że alchemików po ich robótkach mniej plecy i ręce bolały:))) Dziękuję!

      Usuń
  2. Cebulkowe kolorki są śliczne. Chaber istotnie dał nieciekawy efekt, ale z pewnością przefarbujesz jedwab.
    Fasola jest obiecująca.
    Cieszę się, że eksperymentujesz z farbowaniem i dzielisz doświadczeniami.
    Udanych farbowanek życzę. I niech słonko nakręca Ciebie pozytywnie!!!
    Wspaniała jesteś (czy wiesz o tym?)
    Małgorzata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, bardzo dziękuję! Nie, nie wiedziałam o tym. Nikt mi takich rzeczy nie mówi, więc sie trochę rumienię:)))

      Usuń
    2. Będę przypominała Tobie o tym co jakiś czas i nie rumień się, a co najwyżej poopalaj w wiosennym słońcu.
      Małgorzata

      Usuń
  3. Kolory wyszły fantastyczne, już wyobraziłam sobie sweterek fair isle albo coś w tym stylu http://www.ravelry.com/projects/wazz/sheep-heid czy to: http://www.ravelry.com/projects/wazz/tortoise-and-hare-sweater - tu wiadomo, są króliki, jest zabawa.

    Jeśli chodzi o to cebulowe farbowanie, to mnie zastanawia, w jaki sposób uzyskać barwę malowanych tymi łuskami jajek- bo jaja wychodzą ślicznie bordowe, pewnie zasługa węglanu wapnia? Dałoby się coś takiego uzyskać?

    Farbowanie chabrem przemilczę, daj sobie Kochana spokój, ja czasem zbierałam te kwiaty i suszyłam- przeważnie traciły barwę, nie wiem, w jaki sposób oni suszą te kwiaty i nadal pozostają niebieskie, pewnie jakaś wyższa technologia :) a na fasolę czekam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z chabrami to mnie gdzieś dzwoni że jedyny sensowny efekt wychodzi jedynie jeśli użyje się soku wyciśniętego ze świeżych płatków. Czyli ogólnie masakra. Ale zabijcie mnie, nie pamiętam gdzie to wyczytałam:/
      A cebulowa reszta fajna. Dodam tylko że takie żółto brązowawe wychodzą ze starej cebuli. Jak się weźmie łuski młodej to wychodzi bardziej zielonawo :)

      Usuń
    2. Czyli nie ma szans, żeby uzyskać bordowy kolor czesanki, tak jak bordowe czy ciemne rude wychodzą skorupki jajek?

      Usuń
    3. Mnie się nie udało ale...
      Ostatnio dowiedziałam się że porządne czerwienie z marzanny, można ponoć uzyskać dodając do kąpieli kalcytu (węglanu wapnia) więc analogicznie patrząc na jajka (wapienne skorupki) to może i tą drogą spróbować z cebulą? Właśnie jestem w trakcie zamawiania całego zestawu odczynników bo mi się pokończyły i kalcyt mam na liście. Tak więc będę końbinować ;)

      Usuń
    4. O, super! Ja to sobie myślę, że to jeszcze może być z tym bordo tak, że on wygląda czerwonawo, ale to brąz w gruncie rzeczy. I gdybym miała, tak jak mieć powinnam, łusek do wełny w stosunku 2:1 (czyli tzw. 200%), to ten brąz z łusek, podrasowany miedzią, byłby dużo ciemniejszy i dużo głębszy. A tak, przy stosunku 1:1 (100%) wyszedł trochę marny. Ale farbowanie 80 g wełny przez cały dzień to, nawet jak na moją wariatację, byłoby już trochę za wiele! Próbuj Dominika z tym węglanem!

      Usuń
  4. Hallo, deine Zwiebelschalenfärbung gefällt mir gut vor allem die ohne Zusätze und dann noch die mit Alaun u Eisensulfat. Außerdem finde ich, dass die unterschiedlichen Färbungen sehr gut miteinander harmonieren. Ich wollte heute mit Eierfarben färben, aber ich hatte einen Wasserrohrbruch in der Küche :(. Deshalb habe ich momentan keine Kraft und Lust dazu. Mal sehen wie es morgen ausschaut. LG bjmonitas PS: vielleicht kannst du die bläuliche Färbung noch einmal mit etwas anderes überfärben??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na ja, ich habe die Katastrophe bei Dir gesehen. Man kann scherzen, wenn so was nicht in der eigenen Wohnung passiert. Ich hab das auch schon erlebt.
      Ich werde versuchen die Seide grün zu überfärben.
      LG

      Usuń
  5. Bardzo ładnie wyszły te cebulowe farbowanki. Podobają mi się te kolory, ale sama chyba za taki sposób farbowania się nie wezmę - za leniwa jestem ;). Chętnie za to zobaczę jakie nitki Ci z tych czesanek wyjdą :).
    Za to jedwab - no cóż, u mnie niebo wczoraj miało taki kolor, a chwilę potem zaczął lać deszcz ;(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz, że to jednak błękit nieba? Moja sąsiadka próbowała mnie pocieszać, że istnieje taki kolor i nazywa się szałwiowy. Jakkolwiek mógłby się nazywać, jest ohidny!

      Usuń
  6. also.......ich würd mich für die pure zwiebelschalenfärbung entscheiden, die ist traumhaft schön, genau meine farbe :-)
    einfach klasse.

    ein entspanntes wochenende wünscht dir flo

    ps. lieben dank für die verlinkung zu mir ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vielen Dank! Ich erwartete, daß die Farben ein bisschen lebhafter werden. So gefallen sie mir jedoch auch gut!
      LG

      Usuń
  7. Całą tą wiedzę przyswajam, przy terminach chemicznych przewracam oczami i naprawdę podziwiam Cię za dociekliwość :))
    Niejednokrotnie pisałam, że barwy uzyskane z farbowania naturalnego bardzo mi się podobają, są wyjątkowe. Ogrom pracy przy takim farbowaniu oraz niezbędna wiedza chemiczna (moja nieulubiona)mnie przytłacza - będę towarzyszyć Tobie w tej podróży :D
    Serdeczności

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z towarzystwa chętnie skorzystam, bo zawsze to raźniej, jak jest sie komu pochwalić. Na takie zabawy nikogo specjalnie nie namawiam, bo to w naszych czasach trochę sztuka dla sztuki, w dodatku nietrwała. Ale z drugiej strony przędzenie to też wariactwo - można przecież iść do sklepu po włóczkę. Mnie po prostu ciekawość żre. Jak ją zaspokoję, pewnie znajdą się inne "zabawki":)))

      Usuń
  8. No, z tego ostatniego surowca w ostateczności może jeszcze wyjść niezłe chili con carne :) gdyby barwnik się nie udał.
    A przy okazji - spodziewałam się, że łuski cebuli dadzą czerwień taką jak na skorupkach jajek. A tu niespodzianka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach jak mi się podobają te kolorki, bajeczne są, prześliczne, cieplutkie mięciutkie, chyba wczesną jesienią, jak mama zbierze cebulę z grządek i będzie ją suszyć i ja pozbieram sobie łusek
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Finextro - zaczynam zbierać łuski cebuli.....

    OdpowiedzUsuń