niedziela, 4 lutego 2018

Natchło mnie

W związku z tym, że w grudniu zrobiłam dla mojej Małgosi skarpety za małe, postanowiłam w styczniu zrobić takie jak trzeba, tylko ładniejsze. Bardzo mi się podobał wzorek w Ruusujuuri na ravelry.
Da ich im Dezember für meine Freundin Małgosia zu enge Socken gestrickt habe (und für mich behalten), habe ich beschlossen, daß ich im Januar ihr die richtigen mache. Das Muster in den Ruusujuuri in ravelry ist mir sehr gut gefallen.


Ale na nodze według mnie klasyczna pięta układa się lepiej niż pieta "w serduszko", to przerobiłam wzorek na klasyczną piętę.
Ich bin jedoch überzeugt, daß die klassische Ferse besser am Fuss liegt als die Herzchenferse, ich habe also sie Socken klassisch gemacht.


Moja Małgosia ma bardzo fajnego męża, a mąż też ma nogi. Znalazłam więc również coś dla niego. Wprawdzie w oryginale była pięta "w serduszko", ale co to dla mnie przerobić ją na klasyczną! Ha, ha! Wzór bardzo mi się podobał, w oryginale był w ostrym kontraście. Nie zastanawiałam się długo, ruszyłam do boju.
Meine Małgosia hat einen tollen Mann, und dieser Mann hat auch welche Füsse. Ich habe also auch etwas für ihn gefunden. In der Originalanleitung gab es zwar die Herzchenferse, ich habe jedoch keine Zweifel, daß die klassische doch besser sein wird und die Änderungen sind doch für mich eine Lappalie (lach). Das Muster gefiel mir auch sehr gut, das originelle war sehr kontrastiv. Ich habe nicht lange gedacht...


Najpierw okazało się, że to, co mi się pierwotnie wydawało żadnym problemem, problemem jednak jest - nie da się wzoru symetrycznego w pionie, nie w poziomie, robić "na pamięć", trzeba cały czas patrzeć w rozpiskę. A taki był właśnie wzór na grzbiecie stopy. Kiedy wieczorem w niebieskich przejściach tonalnych dotarłam do granatu, wpadłam w czarno-granatową rozpacz, rzuciłam druty i postanowiłam poczekać do rana - niestety, oczy nie te, nie dość, że w czerni wieczorem nie widzę i co chwilę ucieka mi któreś oczko, to już zupełnie nie odróżniam jej od granatu.
Zunächst hat es sich erwiesen, daß das senkrecht symmetrische Muster viel schwer zu merken ist als die normalen, waagerecht symmetrischen Muster, ich musste die ganze Zeit ins Zählmuster gucken - ss war das am Fußrücken. Als ich am Abend den duneklblauen Abschnitt erreichte, überkam mich tiefe Verzweiflung, ich musste bis zum Morgen warten - ich sah den Unterscheid zwischen dunkelblau und schwarz gar nicht, in dem schwarzen Garn sah ich sogar die Maschen nicht, die "flohen" mir von Zeit zu Zeit.


 Za to wzorek na podeszwie wszystko mi wynagradzał.
Das Muster am Sohle war dafür sehr angenehm. 


Po zrobieniu skarpet pochwyciłam gręplarkę, by czym prędzej zmienić rodzaj działalności i wtedy... wysiadło mi lewe kolano. Czym prędzej więc wydziergałam z wełny koniakowskiej - silnie "żrącej", więc poprawiającej ukrwienie - opaskę na owo kolano, która do spółki z cudotwórczym specyfikiem przywróciła mu w 2 dnia pełną sprawność.
Danach sollte ich zwar die Wolle für einen Pullover für meine Schwiegermutter kämmen, jedoch konnte ich nicht, da mein linkes Knie begann schrecklich zu schmerzen. Ich habe also so schnell wie möglich ein "Knieband" aus meiner krätzendsten Wolle (die Durchblutung verbessert) gestrickt. Nach zwei Tagen der Kur mit dem Knieband und einer wundertätigen Salbe war mein Knie wie neu.


Skuteczność cudotwórczego specyfiku potwierdził nawet mój brat, który wierzył tylko w ortopedę i leki na receptę (najlepiej do łykania), bo miał niebotyczne problemy z kręgosłupem. Zaś namiar na sklepik z cudotwórczym specyfikiem (nie jedynym z resztą, co sprawdziłam na sobie) podrzuciła mi rzecz jasna moja Małgosia - to tak aby wrócić do pierwotnego tematu tego posta.
Die Wirksamkeit der Salbe bestätigte sogar mein Bruder, der im Grunde genommen nur an die Orthopäden glaubt. Und um an das Hauptthema dieses Blogeintrags zurückzukommen - Peilung auf das Shop mit der wundertätigen Salbe habe ich einst von... meiner Małgosia bekommen.

4 komentarze:

  1. masc z żywokostu to wiadoma sprawa :) moja teściowa jeszcze kolano owijała wełną taką z owcy niepraną - tez pomaga

    OdpowiedzUsuń
  2. Skarpecioszki - marzenie, poza moim zasięgiem :-) Szczęśliwie dla mnie wymyślili kolorową włóczkę skarpetkową cobym bez cierpień miała wzorzyste skarpetki. Wiem, to nie to samo. A już przy czarnym i granatowym pewnie wysiadłabym w biały dzień nie czekając wieczora :-) Taa, kiedyś się wezmę i jedne kolorowe wrabiane sobie zdziubię jak dalej tak będziesz motywować zdjęciami. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj muszę sięgnąć po takie uzdrawiające cudo bo chyba takich skarpetek to nie jestem w stanie stworzyć- pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama nie wiem po co ja tu włażę. Skarpet dziergać nie potrafię i tylko tęsknie spoglądam na te cuda. Wiem , wiem nauczyć się trzeba, ale to już chyba na emeryturze. A tak gapię się i choć sobie nie pozwalam na złe emocje to gdzieś z tyłu głowy zazdrość mnie po uchu szorstką wełenką smyra. Ach jak ja lubię kolorowe skarpetki a jeszcze tak piękne. Eh...Co ja bredziłam na początku? Że po co ja tu włażę? I tak wiem, że wlezę. A po co ? A oczyska napaść kolorami i wzorami bo pikne jak nie wiem co.

    OdpowiedzUsuń