niedziela, 22 marca 2015

To nie był mój pomysł

Już pisałam, że teściowa zgłosiła mi zapotrzebowanie na czerwone skarpetki z angory. Zrealizowałam, aczkolwiek niechętnie (bo to absurd!), być może dlatego z tak marnym skutkiem.
Ich habe schon geschrieben, daß meine Schwiegermutter rote Angorasocken begehrte. Ich habe den Wunsch verwirklicht, obwohl nicht besonders gern (weil es reiner Unsinn ist!), vielleicht deswegen ist das Ergebnis so erbärmlich.


Właśnie do tego potrzebna mi była angora. Na skarpetki poszła ta "gorsza" partia, z króliczego brzuszka (żeby "gorsze" partie zawsze tak wyglądały!). Nie upadłam na głowę, żeby na skarpetki prząść angorę saute, dlatego wymieszałam: angora 45%, merynos superwash 30%, nylon 15%, mniej więcej.
Eben dazu brauchte ich Kaninchenwolle. Für die Socken habe ich das Fell aus dem Kaninchenbauch (auch sehr schön, nicht viel schlechter als das aus dem Rücken) genommen. Ich habe den Verstand noch nicht verloren und wollte die Angorawolle nicht allein verspinnen, ich habe sie (ca. 45%) mit Merino superwash (ca. 30%) und Nylon (ca. 15%) vermischt.


Powstał z tego udatny moteczek, aż za cienki, ale jak sie okazało - tylko miejscami. 382 m/85 g, navajo.
Ich habe daraus ein hübsches Strängchen gespinnt, sogar ein bißchen zu dünn, es hat sich dann erwiesen, daß es nur streckenweise zu dünn ist, und woanders zu dick, 382 m/85 g, 3-ply, navajo.


Tenże zafarbowałam, na czerwono - barwnikiem Jacquard w kolorze "fire red" (barwniki kupiłam lat temu kilka, użyłam raz, po użyciu przysięgłam sobie, że nigdy więcej tego g... nie użyję i dotychczas słowa dotrzymywałam, ale Ewa pisała, że ona swoje królicze włóczki tym farbuje, to sie przełamałam i sięgnęłam - to najgorsze barwniki, jakich kiedykolwiek używałam).
Das Strängchen habe ich mit den Farbstoff von Jacquard "fire red" gefärbt (die Farbstoffe habe ich vor einigen Jahren gekauft, ein (!) Mal gebraucht und dann geschwört, daß ich nie mehr die Sch... gebrauchen werde; mein Versprechen habe ich bis heute gehalten, da aber Ewa ihre Kaninschenwollen eben mit Jacquard färbt, habe ich entschieden, daß ich nochmal probiere - es ist der schlimmste Farbstoff, mit dem ich je gefärbt habe).


I zrobiłam te oto skarpetki, z których jedna wydaje się większa od drugiej - najwyraźniej nitka nie była równa od początku do końca, jak mi sie wydawało, kolor bynajmniej nie ognisty, za to straszliwie nierówny.
Und ich habe daraus die Socken gestrickt - eine Socke scheint größer zu sein als die andere - offensichtlich war der Faden nicht so gleichmäßig von Anfang an bis zum Ende, wie ich gedacht habe. Die Farbe ist auch scheckig und durchaus nicht Feuerrot.


Ufarbowałam więc jeszcze raz, i skarpetki, i resztkę włóczki przewiniętą w motek, w tym samym barwniku w dwustuprocentowym nasyceniu. Skutek: nie sposób wyprać barwnika z dzianiny i włóczki, będzie "puszczać" do końca świata, a utrwalić jej niczym nie idzie.
Ukręciłam więc kolejne dwie rolady takiej samej mieszanki angory.
Ich habe also nochmal gefärbt, sowohl die Socken, als auch den Rest der Wolle, in demselben Farbstoff, mit der zweihundertprozentigen Sättigung. Das Ergebniss: es gibt keine Methode, um den Farbstoff aus dem Garn und den Socken auszuwaschen oder zu fixieren; die Socken werden bis zum Weltuntergang "bluten".
Ich habe also zwei weiteren Rollen der Angoramischung mit der Trommelkarde gedreht.


A z nich sprzędłam moteczek 205 m/45 g.
Daraus habe ich wieder ein Strängchen gesponnen: 205 m/45 g.


A nastepnie wrzuciłam do tego samego barwnika (nie miałam innego wyjścia) w dwustuprocentowym nasyceniu. Oto obydwa motki - ten jaśniejszy dwukrotnie farbowany.
Und dann habe ich das Strängchen in die allzu gut gasättigte Färbeflotte mit demselben Jacquardfarbstoff gelegt (ich hatte keinen anderen Ausweg). Darunter beide Strängchen - das hellere ist zweimal gefärbt.


Może Amerykanie inaczej wyobrażają sobie zarówno kolor ognia, jak też standaryzację produktu? Nie miałam innego wyjścia niż zrobić skarpetki w paseczki.
Vielleicht haben die Amerikaner eine ganz andere Vorstellung sowohl vom Feuerrot, als auch von Normung als die Eueropäer?
Ich hatte keinen anderen Ausweg, als die Streifensocken zu stricken.


No i żeby w komplecie było cokolwiek, co ma sens, dorobiłam skarpetki z włóczki skarpetkowej.
Um meiner Schwiegermutter in dem Set auch etwas sinvolleres zu geben, habe ich noch die Rentiersocken aus SoWo dazu gestrickt. 


A resztę przepieknego króliczego runka skręciłam z merynosem i jedwabiem (po 33,33%).
Den Rest des wunderschönes Kaninchenfells habe ich mit Merinowolle und Seide (je 33,33%) gemischt.


Na pewno nie na skarpetki!
Daraus werde ich bestimmt keine Socken stricken!

23 komentarze:

  1. Skąd Ty czerpiesz te moce przerobowe? I jeszcze ten upór, aby zaspokoić czyjeś potrzeby. Ja mam teorię, że Twojej teściowej brakuje czerwieni, która pobudza żywotność i pomaga w kilku dolegliwościach, stąd ten szalony pomysł na kolekcję w czerwonościach. Ja mam podobnie, ale z pomarańczowym, który noszę na sobie (żeby to były tylko skarpetki, ale mam tuniki i swetry, parę chust, a nawet kurtkę zimową) oraz umieszczam w otoczeniu (od tapety przez zasłony i po wazony) i jeszcze potrafię medytować obrazki z pomarańczowymi kwiatami. Ja to dopiero mam hopla:)
    Życzę czasu na zamienienie tych króliczych roladek na piękną niteczkę i jakiś milusi sweterek!!!!! Jeszcze w tym roku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie przydałoby mi się chyba jednak trochę koloru. Innego niż czerwony!

      Usuń
  2. Skarpetki z takiej włóczki to czysty luksus :-) Ciekawa jestem czy przez ten dodatek angory nie będą się kurczyć w praniu. Kolor jak na mój gust wyszedł doskonały, w życiu bym nie powiedziała że paseczki są wyjściem awaryjnym. A na roladki na ostatnim zdjęciu patrzę z zazdrością :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno się filcują. Ja w każdym razie mam to za sobą, jeśli się sfilcują albo skurczą, to już nie za moją przyczyną, ostrzegałam :-)

      Usuń
  3. Piękny róż wyszedł Ci z tej ognistej czerwieni :). To, że barwnik nie chwycił idealnie równo też mi się podoba. Lubię taki efekt w dzianinie, bo mam wrażenie, że ona wtedy "żyje". Skarpetki wyglądają na wyjątkowo miłe - mam nadzieję, że będą się dobrze nosiły :).
    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja też lubię, kiedy kolor "żyje", ale one nie dla mnie. Podobno dobrze się noszą (nie do końca wierzę) :-)

      Usuń
  4. OH JE, ich kann Deinen Frust verstehen,
    es ist schon ärgerlich,
    wenn alles, was frau sich vornimmt,
    so daneben geht!

    Wünsch Dir eine schöne Woche
    liebe Grüsse

    Heike

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vielen Dank!
      Fast alles, was ich letztens vornehme, geht schief! Ich muss mich daran gewöhnen :-)
      LG

      Usuń
  5. To czerwony, czy raczej różowy ? U mnie na monitorach różowo bardziej, stąd pytanie, czy te barwniki tak dają w efekcie końcowym ?
    Teściowa wymagania ma, ale co tam. Na jakiś czas pewnie spokój będziesz miała. ;-)
    Ciekawi mnie efekt mieszanki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No różowy, różowy, niestety! Mnie też ciekawi, ale mam zapotrzebowanie na kolor :-)

      Usuń
  6. Nie wiem co jest dziwnym pomysłem ta angora w skarpetach czy kolor :))
    Angorowe skarpety posiadam i oprócz tego, że się parszywie sfilcowały jakiś lepszych właściwości nie zauważyłam chyba, że miał ten kolor jakoś grzać świadomość bardziej. Jak możesz zaspokoić dziwactwa PT to czemu nie - może będzie szczęśliwsza :))
    Barwników Jacquard'a się nie czepiam bo farbowałam w gorszych ale faktycznie do ognistej czerwieni to temu daleko. Pamiętasz mojego rudego lisa angora tam zupełnie nie chciała złapać koloru w porównaniu z innymi włóknami, więc może to nie wina barwnika tylko samego włókna.
    Skarpety wyglądają na milutkie więc jak spełniają oczekiwania to się ciesz , puchate roladki godne pozazdroszczenia :)
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko, wszystko, kochana, jest dziwnym pomysłem, mnie na pohybel!
      Pewnie angora ma prawo do innego przyjmowania barwnika, w końcu to całkiem inny źwierz, ale ja mam do Jacquardów pretensję o co inne głównie - o to, że jeśli barwnik się nawet w kąpieli farbującej wyczerpie, to to, co jest ufarbowane, puszcza potem w praniu przez całe swoje życie, i to tak, że czerwone po kilku latach wciąz piorę jak umywalce pełnej krwi. Tak, to znakomity barwnik, ale tylko na miarę amerykańską - idealnie w kolorze "fire red" chwyta wełnę superwash, którą później można prać tylko w ręku i oddzielnie. Dla mnie bez sensu: jak mam superwash, to nie po to, żeby ją w ręku prać!
      Buziaki

      Usuń
  7. Jeeeejku! Ale saga! Musisz naprawdę lubić swoją teściową :)
    Podobnie jak e-wełenka będę bronić Jacquarda, mnie kiedyś wyszła cudna czerwień na jedwabiu aczkolwiek było to kilka barwników na raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja teściowa nie jest zła, zwłaszcza w charakterze teściowej :-)
      Jak dla mnie nawet najcudniejszy kolor nie rekompensuje tego, że mam kąpiel barwiącą przy każdym praniu. Po praniu tych skarpet miałam wnętrze dłoni czerwone jak... No, Indianie takich czerwonych łapsk nie mają :-)

      Usuń
  8. Kurcze szkoda, że się namęczyłaś i nie jesteś zadowolona :( jestem zaskoczona efektem farbowania, a właściwie brakiem oczekiwanego efektu. Farbując naturalnie i Durolami miałam różnie, a po przejściu na Jacquarda byłam mega zadowolona. Jakby nie było u mnie wyszło, ale zazwyczaj wygląda tak: "No dobra farbujemy! trochę tego, trochę tego i coś wyjdzie... Jak wyjdzie co innego udaje, że tak miało być i koniec kropka!" Przy angorze wole sobie założyć, że będą pastele, zamiast rozczarowania niewystarczająco mocną barwą. Jest też sprawa wody, przed czyszczeniem studni farbowanie wychodziło mi słabiej, a teraz lepiej (mamy miękką wodę), więc może w tym tkwi problem.
    Same skarpetki i niteczka piękne :) tylko to takie, że ubrać i leżeć, byle się nie zniszczyły, bo chodzić w nich nie wypada.
    Mam nadzieje, że chociaż z tej drugiej części będziesz zadowolona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja od początku byłam sceptycznie nastawiona do całego tego pomysłu czerwonych skarpet z angory. A jak człowiek serca do czegoś nie ma, to mu zawsze krzywo wyjdzie, choćby się nie wiem jak starał. Za to pokochałam miękkość angory, więc może dobrze, że się ten pomysł pojawił.
      Jak Ty te króliki hodujesz, że one takie czyściutkie i mięciutkie?

      Usuń
    2. Właśnie najgorzej jak się nie jest do czegoś przekonanym i po prostu się tego nie widzi. Ostatnio za to robiłyśmy bardzo fajne rzeczy dla człowieka, który miał pomysł chętnie przez nas podłapany, robiłyśmy, czekałyśmy na efekt końcowy, a wczoraj doczekałam się relacji z tego jak się nosi :)
      No właśnie trzymamy ich w warunkach najmniej efektywnych dla zbierania dużej ilości czystej wełny i mocno pracochłonnych, a mianowicie na ściółce i dostają u nas siano, (czasem trafią się drobinki w wełnie). Mamy większe straty w wełnie niż gdybyśmy trzymały króliki na ażurowej podłodze o wodzie i granulacie, ale to nie jest produkcja na ilość ;)

      Usuń
  9. Troszkę przeszła niteczka ale efekt jest zadowalający, skarpetki są śliczne !!!
    Szkoda, że tak sie namęczyłaś i nie jesteś do końca zadowolona :)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ jestem zadowolona. Że skończyłam z tym pomysłem :-)
      Uściski

      Usuń
  10. No zgadzam się z Tobą, Ewa dostarcza towar pierwsza klasa, a jej króliki są po prostu ekstra!!!
    Hmmm robienie skarpetek z angory to rzeczywiście dość "ekscentryczny pomysł" no ale co zrobić, nasz klient nasz pan, jak to mówią... A kolory (choć nie spełniają oczekiwać) nie są złe, jeśli Cię to pocieszy, mnie też czerwień wcale nie wyszła... może to po prostu trudny kolor niezależnie od firmy??
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ewine króliki są primasortne!
      A czerwień, cóż, nie jest w dodatku moim ulubionym kolorem. Chociaż powoli się przyzwyczajam...

      Usuń
  11. Die Socken sind einfach toll! Egal ob mit dem richtigen Rot, oder mit dem, wie sie nun mal geworden sind. Ich weiß nicht, ob Dir schon jemand geraten hat, einfach die Essigdosis bei schwierigen Farben, die gerne ausbluten, etwas zu erhöhen. Schaden kann es auf jeden Fall nicht. Ich habe so meinen Kampf mit dem Türkis einer anderen amerikanischen Firma. ;o) Ich habe aber auch festgestellt, dass die Farben von Ashford und Luvetox die am wenigsten problematischen sind. Und sieh die Sache einfach so, es geht nicht alles daneben, sondern Du sammelst Erfahrungen. ;o)
    LG Tanja

    OdpowiedzUsuń