piątek, 1 sierpnia 2014

Od zera

Skarpety powstały od zera, czyli z czesanki norweskich owieczek, która dostałam kiedyś od Asi Appolinar i nylonu, który mam dzięki uprzejmości e-wełenki.
Die Socken habe ich fast vom Null gemacht, und zwar aus dem Kammzug der Norwegerschafe, den ich einst von Appolinar bekommen habe, und dem Nylon, das ich dank e-wełenka besitze.



Norweskie owce są bardzo ładne, zwłaszcza samce, ale znalazłam tylko zdjęcie stada:
Die Norwegerschafe sind sehr schön, besonders die Böcke. Ich habe jedoch nur ein Bild (das ich nicht stehlen müsste) des Herdes gefunden:

Autor zdjęcia: Karl Ragnar Gjertsen
To jedna z najstarszych owczych ras na świecie. Wełna ma długość 8-12 cm, grubość 33-36 mic.
Es ist eine der ältesten Schafrassen in der Welt. Ihre Wolle jest 8-12 cm lang, und 33-36 mic dick.


Po ufarbowaniu nylonu (farbuje się dokładnie tak samo jak wełnę), rozłożyłam sobie wszystko na kupki do wymieszania.
Als ich das Nylon schon gefärbt habe (ich färbe Nylon sogleich wie Wolle), habe ich alles in 5 Häufchen geteilt,


i dwukrotnie przekręciłam na gręplarce.
und zweimal mit der Kardetrommel gemischt.


Potem sprzędłam apetyczne roladki,
Dann habe ich die Rollen versponen,


skręciłam w moteczek navajo (3-ply) 330 m/90 g., 75% wełny owcy norweskiej, 25% nylonu
in ein Strängchen (330 m/90 g, 75% Norwegian, 25% Nylon, navajo-3-ply) gezwirnt


i udziergałam.
und verstrickt.


W końcu zrobiłam coś od początku do końca!
Endlich habe ich etwas von Anfang bis Ende gemacht!

16 komentarzy:

  1. 33-36 mikronów, brrr... :-))) Juz mam dreszcze. :-)))
    Ale na poważnie, to podobna trochę dotykowo do Lincolna, nie ?
    W tych mieszankach kolorystycznych nieodmiennie zadziwia mnie, jak bardzo daje się ukryć żywa barwa nawet, gdy jej jest stosunkowo niemało. Z drugiej strony, jak na tym zyskuje banalny, naturalny kolor, który przy którymś udziergu może lekko nudzić.
    Przez Ciebie myślę o robieniu skarpet. :-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rób, kochana, rób. Zimą będą jak znalazł. A teraz to robótka nieduża, nie kładzie się na człowieku, nie grzeje w nogi i brzuch. Idealna na lato.
      Nie, to wełna kompletnie odmienna od Lincolna, praktycznie we wszystkim. Ma znacznie krótsze włoski, więc więcej jest końców tych włosków, które wyłażą z nitki i w związku z tym jest bardziej puchata (a ponieważ na grubość są podobne, to w efekcie Norwegian "żre" bardziej), nie ma też tego pięknego połysku, ale łatwiej ją prząść. Mi się bardzo jej naturalny kolor podoba, ale zamówienie było na "szare, ale nie do końca", no to chyba mi się udało zrobić "szare nie do końca" :-)

      Usuń
  2. Piękny początek robótki, a finał fiu, fiu pozazdrościć!!!
    Szare z tęczowym błyskiem, prawie opalizują kolorem.
    Ty to nie lubisz życia, nawet dziergając, sobie uprościć
    i zawsze zachwyca robótka Twa jakimś akcentem, walorem!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, widzę, żeś znów formie! Jakże się cieszę! Bo bardzo mi Twoich wierszyków brakowało!

      Usuń
  3. Tak skarpetki albo rękawiczki to w tej chwili jedyne dzierganie, które można czynić nie narażając się na przegrzanie :)
    Piękny naturalny kolor, dodatek nylonu może nie do końca nam się podoba ale jest niezbędny jeżeli chcemy się dłużej cieszyć skarpetami - wymyśliłaś bardzo ładne "nie do końca" szare :D
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, nawet znów popróbowałam, ale tak mi się dziś palce pocą, że nie da rady oczek po drucie przesuwać :-(
      Bardzo dziękuję!

      Usuń
  4. Jak ja dawno skarpet nie dziergałam - już ponad miesiąc minął od ostatniej pary ;). Dzierganie skarpet to świetna robótka na taką pogodę. Na każda inną zresztą też :). Bardzo lubię obserwować przemianę od czesanki do gotowego wyrobu. "Szary, ale nie do końca" kolor wyszedł Ci świetnie, same skarpety też :).
    Uściski :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! O tak, miesiąc bez skarpet to zdecydowanie za długo :-)

      Usuń
  5. ożesz, wpisałam komentarz i wyczyściło przy publikowaniu. Pisałam że podziwiam skarpetki i wełnę już od pierwszego zdjęcia, zanim jeszcze tekst przeczytałam. Patrząc na te śliczne roladki chciałam spytać, czy jesteś zadowolona ze swojego drum cardera, bo mi chodzi po głowie zakup a decyzja trudna. Rosną mi stosy wełny, której nie nadążam czesać. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też wciąż czyści! Porąbało bloggera, może od upału.
      Jestem z drumka zadowolona. Nie jest to może ideał, wchodzi na niego mniej niż na ten szerszy, ale jak użyję szczotki do włosów do przytrzymania przez jeden obrót, wchodzi tyle, że starczy. Nie ma regulacji odstępu między bębnami, ale ja też "dzikich" battów nie za wiele wytwarzam, bo nie wiem do czego miałabym użyć tych artystowskich nici. Do zwykłego czesania jest bardzo dobry, nawet lepszy od niektórych innych (pod warunkiem, że nie masz jakichś strasznych prymitywów). Niestety, sporo zostaje na małym bębie (ale dostajesz narzędzia, więc to nie jest problem, tylko warto poczyścic po każdym batcie, a to kosztuje troszkę czasu). Ale tak w ogóle przygotuj się na to, że drum ci tak wiele czasu nie zaoszczędzi (wielu, jak ja niegdyś, myśli, że toto samo robi - nie robi, to też jest ciężka i nudna robota), bo zanim dasz to na drum, to musisz wełnę rozszarpać jednak paluchami (chyba że masz szarpak - picker), a potem, żeby się miło przędło, kilka razy przeczesać. Natomiast mniej siły będziesz w to musiała włożyć, ale niestety na stojąco :-(

      Usuń
    2. Dzięki za opinię o drumku, rozwiałaś moje nadzieję że będzie lekko, łatwo, przyjemnie i szybko :-) Myślę że na moje skromne potrzeby powinien wystarczyć. Wkurza mnie trochę niska "produktywność" czesaków, choć wielkich i wymyślnych projektów nie robię. A do grępla już drugi raz wełny nie oddam na zniszczenie. Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Tak się przymierzam dalej, i sobie kombinuję. To szarpanie wełny palcyma :-) mało zachęcająco brzmi, ale może można by skonstruować pickera samemu: http://spidersworkshop.wordpress.com/2012/03/23/building-a-wool-picker/

      Usuń
    4. Jeśli tylko masz z czego, czym i zdolności manualne - buduj, bo w istocie to rozskubywanie przed podaniem drumkowi jest trochę wkurzające (poza tym stoisz cały czas, a nogi Ci wrastają). Ja się już na pickera nie zasadzam, bo nie miałabym go gdzie postawić. A jeśli na drumka cię stać, to kup. On nie tylko do czesania się przydaje, ale do mieszania też, a to fajne, że sobie możesz wymieszać, co chcesz :-)

      Usuń
  6. Fantastycznie jest mieć kontrolę nad całością procesu - od wełny z owczego grzbieru do końcowego udziergu. Bardzo podoba mi się naturalny kolor runa i delikatne wtrącenia kolorystyczne, które dodałąś - po farbowaniu wyglądały bardzo intensywnie, ale grępolowanie ładnie je rozporwadziło...

    OdpowiedzUsuń
  7. zupełnie bym się nie spodziewała, że neonowe wręcz kolory znikną po wyczesaniu w szarościach! Niesamowite :-)

    OdpowiedzUsuń