Dawno, dawno temu powstała pewna ohidna beretka z fine lace Rowana - o wtedy!
Okazało się, że to nie koniec. Właścicielka beretki zażądała do niej szalika. Miał być taki "jak się teraz nosi". Ja miałam jeszcze niecałe trzy motki tego dobra. Nie miałam zatem innego wyjścia, jak zrobić go z pojedynczej nitki (400 m/50 g) wzorem, którego z całego serca nienawidzę (takim jak beretka). Zaczęłam w styczniu, ale odpadłam. Potem zabrałam go na Węgry w maju, ale odpadłam. I tuż przed powrotem przypomniałam sobie wyczyny Ani w samochodzie (np. ostatnie zdjęcie w tym poście). Uznałam to za jedyną szansę na skończenie tego szalika. Ale zanim dojechaliśmy do domu, było go tylko 110 cm. A ponieważ w czasie długiego weekendu sierpniowego musieliśmy pojechać do Dźwirzyna i nazad (cały dzień w jedną stronę, parę godzin tam i cały dzień w drugą stronę), nie traciłam czasu, dziergałam. I oto wreszcie jest!
Szalik do beretki!
Lange her ist eine schreckliche Baskenmütze entstanden. Es hat sich erwiesen, daß es nicht reicht. Die Mützebesitzerin verlangte noch einen Schal für die Mütze. Ich hatte weniger als 3 Knäuel der Wolle (fine lace von Rowan, 400 m/50 g), musste ich ihn also einfädig mit dem vom ganzen Herzen verhassten Muster stricken. Ich habe im Januar mit dem Stricken begonnen und nicht lange gestrickt, dann habe ich den Schal nach Ungarn im Mai mitgenommen und auch nicht lange gestrickt. Endlich habe ich beschloßen, daß ich den Schal nur im Auto stricke - es ist Schade um die Zeit, dann überwinde ich mich! Auf dem Weg aus Ungarn habe ich aber nur bis 110 cm gemacht. Im August mussten wir ans Meer und zurück fahren - zwei Tage im Auto. Und ich habe den Schal endlich abgeschlossen! Hurra!
Nawet go próbowałam napiąć na żyłkach z KnitPro. Poszło tyle o ile. Żyłek nie starczyło. Ale i tak do kolejnego prania szalik jest w wersji "szal".
Ich habe sogar versucht, den Schal anzuspannen; bis zur nächsten Wäsche ist er also in der "eleganten" Variante.
Poszło na niego ok. 80 g fine lace Rowana, ma 175 cm długości, 47 cm szerokości i wreszcie jest. Jakże się cieszę, że go skończyłam!
Ich habe dafür ca. 80 g fine lace von Rowan verbraucht, er ist 175 cm lang und 47 cm breit. Und freue mich so sehr *freu, freu*, daß ich ihn endlich abgeschlossen habe!
Cudny - podziwiam bo ja w podróży nie potrafię robić !
OdpowiedzUsuńDziękuję, ja też nie umiałam, ba, bałam się, że gdyby się jakiś wypadek (tfu, tfu!) miał zdarzyć, to sobie jeszcze w coś drut wbiję. No i proszę!
UsuńMoże i wzoru nienawidzisz, ale pięknie się on prezentuje, a kolor zdaje się w realu znacznie ładniejszy niż wyszedł na zdjęciach wiec całość FANTASTYCZNA
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dzięki. Kolor sie nazywa Era i jest przecudną śliwką. A wzór jest tak do wyrzygania nudny, że go lubić nie można, głównie prawe na prawych, a ja "garterować" nie znoszę.
UsuńNo fakt, francuski to też nie mój ulubiony, ale o dziwo przy robocie "na okrągło" (żeby mieć gładko też przecież trzeba dziergać tak jak francuskim) w ogóle mi to nie przeszkadza...
UsuńDas Muster des Schals finde ich sehr schön! In einem grün und breiter (als Tuch) würde es mir sehr gefallen!
OdpowiedzUsuńLiebe Grüße aus Köln
Christiane
Das Muster ist einfach zu langweilig für mich. Ich stelle mir gar nicht vor, daß ich ein noch größeres Stück damit mache:)))
UsuńLG
ich versteh grade nicht, was dich an dem Muster so gestört hat. Ich finde den Schal sehr gelungen u bin überzeugt, dass sich die Baskenmützenträgerin sehr über den Zuwachs freuen wird. LG bjmonitas
OdpowiedzUsuńVielen Dank. Viele Tausenden Maschen in der immer derselben Aufeinanderfolge stören mich am meisten, es ist einfach langweilig:(
UsuńLG
liebe aldona,
OdpowiedzUsuńwie auch immer......... du hast es geschafft und so klasse ist er geworden.
dazu würde mir echt die geduld fehlen, so ein riesen "teil" zu stricken, wo auch immer.
ich hab schon meist probleme beim socken stricken, schmunzel, der 2. socken ist mir schon immer zu langweilig. ich stricke ja meist ohne anleitungen, also so kreativ direkt beim stricken kommen mir die ideen und das ist dann mit dem 1. socken abgeschlossen :D.
deshalb find ichs um so bewundernswerter, dass du es geschafft hast diesen wirklich wunderschönen schal auch zu vollenden.
ich wünsch dir ein schickes, fröhliches wochenende und sende dir ein liebes grüßle
flo
Mit den Socken habe ich genauso wie Du. Beim ersten bin ich noch gespannt, wie es aussehen wird. Der zweite ist nur ein Muss. Beim Schal war es noch schlimmer: nur jede vierte Reihe muss man denken und der Gedanke lautet: eins, zwei, drei, vier, witer, eins, zwei drei, vier... Und eine Reihe rechts, dann rechts, dann links... Und eins, zwei... Ein (Alp)Traum einfach! Wer kann so was ausdenken?
UsuńLG
NO MOZE BYC ;-)
OdpowiedzUsuńNo, musi być. Więcej tego nie robię!
UsuńWiesz, to nawet fajny tytuł, czasem potrzebna musztra i dyscyplina w dzierganiu, coś o tym wiem :) szalik wyszedł cudny, pojęcia nie mam, co Ty masz do tego wzoru, ale ok, mnie też nie wszystkie leżą :) wybacz, ze rzadko komentuję- czytam wszystko, ale mało mnie ostatnio na blogach w słowie pisanym. Buziaki
OdpowiedzUsuńDo tego wzoru mam, że nudny jest, a z tej cienizny to dziesiątki tysięcy nudnych oczek. Wspaniałomyślnie wybaczam, bo... mam ostatnio podobnie albo i gorzej!
UsuńBuziaki
Tapfer - sehr tapfer! Aber warum hasst du das Muster so? Die Farbe ist ein Traum!
OdpowiedzUsuńLiebe Grüße,
Anne
Du hast völlig recht, die Farbe ist ein Traum (mir passt sie zwar nicht, aber der Pflaumenton ist wirklich schön!) und nur die Farbe! Der Rest ist nur die einzige laaaaange Langeweile allein!
UsuńLG
Bardzo ładny szal i już będziesz go zakładac bo robi się jesiennie.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ach, na szczęście nie ja go będę zakładać!
UsuńIch kann Dich sehr gut verstehen! Aber Du hast einen traumhaften Schal gemacht, den Dir eigentlich niemand bezahlen kann. Hoffentlich weiß die Trägerin das zu schätzen.
OdpowiedzUsuńLG Tanja
Liebe Fafalu, bist Du sicher, daß eine Zahnärztin, die alles ruck zuck macht, weiß das zu schätzen? Ich glaube daran nicht. Ich weiß jedoch meine(ewig kranke)Zähne zu schätzen:)))
UsuńLG
Nie masz prawa narzekać na szal, podczas jazdy chciałabyś liczyć oczka zawiłego wzoru, czy też jeszcze ściągę ze schematem trzymać między nogami. Oj pracusiu, pracusiu tęskno Tobie do włóczek, drutków i kotów w domu!!! Czuć to na odległość. Szal jest piękny, a że do beretki no cóż.
OdpowiedzUsuńZdradź dostałaś mojego maila, że chcę pseudocebulkę bez głupich pytań.
Małgorzata
Ale łoczywiście, że dostałam, pseudocebulka już poszła, w poniedziałek powinna być u Ciebie. Tęskno mi jak cholera, bo w przerwach od betonu przerabiam pomidory, przez dwa dni przerobiłam właśnie 18 kilogramów (oprócz tego po kilogramie grzybów - już wyuszone, moreli - jakas końcówka do limonki, gruszek - do borówek i półtora kilograma borówek - myślałam, że mnie przy przebieraniu tego zagryzie śmierć, cztery godziny). Ja chcę do kociów!
UsuńDzięki za włóczkę. I nie zazdroszczę Tobie tęczowych barw w kuchni naprzemiennie z betonem (chyba dla równowagi ten mezalians. Kocie dopadną Ciebie (z pierwszymi jesiennymi szarugami)z całą pewnością!!!! Życzę Tobie, aby zaczęły wyłazić i tych pięknie ułożonych kartoników!!! I miziaj je, miziaj ode mnie też:)
UsuńMałgoś
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńNie pytaj tylko czemu tak się rozmnażają mi komentarze, bo sama nie wiem co się dzieje.
UsuńM.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
UsuńNie przejmuj się, pewnie mysza daje ciała, już pousuwałam powtórzenia.
UsuńBuziaki
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńdodgers31 sierpnia 2013 18:25
OdpowiedzUsuńZeżarło mój komentarz? a to chamówa :D no to napiszę jeszcze raz, że tytul masz adekwatny, bo w dzierganiu potrzebna dyscyplina (coś o tym wiem), a czasem musztra (o tym wiem na pewno), ale gra warta świeczki. Szal wyszedł boski, a obrazów od Flo to Ci zazdroszczę, że japierdziu! Buziam mocno :*)))
Nic nie zjadło, wszystko jest parę pięter wyżej!
UsuńSuper że udało Ci się go skończyć bo wygląda świetnie :-) Nie ma to jak robotka podczas podróży :-)
OdpowiedzUsuńO! Najwyraźniej mam blog powielający komentarze! Super! Wie, skubany, że mam silną potrzebę akceptacji! Tak, Twój podrózny patent na robotę jest genialny!
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNie jestem kierowcą i jak znudzą mnie widoki to dziergam, o dziwo nawet podoba mi się to bardziej niż czytanie bo drgania tak nie przeszkadzają :))
OdpowiedzUsuńSzal do "beretki" będzie świetnym uzupełnieniem i właściwie to czego się czepiasz grunt, że właścicielka zestawu zadowolona :))
Ja też lubię ciekawe i wymagające wzory ale szybko je przyswajam, a dzierganie to właściwie tylko oczka prawe i lewe - więc nie ma za wielkiego wyboru :D
Uściski
Niby masz rację, ale jak długo można robić bez żadnej zmiany?
UsuńAaaa, miałaś 100% racji - już wiem, do czego mi potrzebne wyższe przełożenia, ale w istocie, racja, tego się nie da wytłumaczyć, to się po prostu w miarę rozwoju musi zdarzyć:)))
Całusy
Je moc krásný, barva i vzor. Škoda že si nemůžu sáhnut na to, jak jemný, ale určitě je heboučký. Všechny ty potíže kolem musely zmizet, když je tu teď tak pěkný výsledek.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, ale zmęczył mnie trochę. Wolę robić z przyjemnością, nie z musu.
UsuńHezke dny!
Dzierganie w samochodzie to niestety nie dla mnie, bo to właśnie ja w mojej rodzinie trzymać muszę w rękach kierownicę - przynajmniej na razie, bo syn pewnie zrobi prawo jazdy jak tylko osiągnie odpowiedni wiek :)). Za to dziergałam w pociągu i było to świetne zajęcie na długie godziny podróży :). Co do ściegu francuskiego, to on mi akurat nie przeszkadza, za to nie przepadam za ryżem. Dlaczego? Nie mam pojęcia, nie lubię i już.
OdpowiedzUsuńSzal wyszedł bardzo ładnie i najważniejsze, że właścicielce się podoba :).
Ryżu też nie lubię. Ja nawet wiem, dlaczego nie lubię ani francuskiego, ani ryżu, bo nie lubię przerabiać prawych oczek na prawych oczkach i lewych na lewych. Ja kocham dżersej i wszystko, co można zrobić na nim i z nim, niech będzie ażur, niech będą wypukłe, ale tzw. strukturalne wzory mnie wkurzają i już:(
UsuńSzal jest przepiękny! Wzór nudny i w typie 'niekończących się' przy takiej cieniźnie, ale za to łatwy do zapamiętania i przerabiania w samochodzie i 'w biegu':) I coś w tym jest - jak robisz bo musisz, to idzie jakoś wolniej...
OdpowiedzUsuńJa właściwie wciąz robię, bo muszę. W tym roku nie udało mi się zrobić niczego, słownie: niczego, dla siebie:(
OdpowiedzUsuń