Wczoraj rankiem, jeszcze zanim otworzyłam oko, postanowiłam: twardo siadam do pracy. Ale otworzyłam oko i zobaczyłam słoneczko. Zmieniłam postanowienie: małe pranko i siadam do pracy. Przy wieszaniu małego pranka odkryłam na balkonie, że nie tylko słonko grzeje, ale i wiatr wieje. I zachciało mi się trochę kolorku po tych wszystkich burasach. Ale jak mi się zachciało!
Warunki były idealne: przyszły już dawno barwniki Ashford, którymi jeszcze nie farbowałam i chciałam je sprawdzić, leżały owcze wynalazki, czyli torebeczki z wełenką po 10 deko i też chciałam ją sprawdzić. Eksperyment pełną gębą - nawet jak się nie uda, strata będzie niewielka. I wiatr, jest ten wiatr, który suszy jak błyskawica! Porwałam gar i pognałam do kuchni.
Dzięki słoneczku i wiaterkowi już po południu uzyskałam wyniki eksperymentu. Obydwa mnie zadowalają.
Ten jesienny miks przepuszczony przez szarość (w warkoczu nie widać), jeszcze bez nazwy, w planie będzie skręcony podwójnie i już go lubię.
Ciąg dalszy eksperymentu granatowo-pomarańczowego, który prowadzę od roku, zadowala mnie umiarkowanie, ale jak dla mnie jest nieobrzydliwy. Tym razem atrament przepuściłam przez szarość do oranżu. Zobaczymy, co z tego będzie w nitce (już kręcę - ciekawość mnie zgubi). Ale muszę jeszcze nad tym zestawem popracować.
Eksperyment z barwnikami Ashford też bardzo udany. Mają same plusy, można je mieszać do woli (pokutwiłam i kupiłam tylko cztery na próbę; i słusznie, wystarczy, wszystko można z nich uzyskać). Żadnych komplikacji, wszystko jak zwykle. A jaka łatwa jest z nimi szarość we wszystkich odcieniach, po prostu bajka. I jak pięknie nadmiary barwnika spadają w praniu. I po ostatnim płukaniu woda czysta, nic nie puszcza. A wydajne są niemożebnie, więc ta cena nawet uzasadniona. Je też już lubię.
Nie wiem, czy to zasługa słoneczka, czy wyników eksperymentu, ale czuję chyba coś na kształt wiatru w żaglach.
Pokrzepiona więc zaraz siadam do pracy... Tylko jeszcze troszkę ukręcę!
Okrutnie jestem ciekawa tych włóczek, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też. Dzięki, że zaglądasz:)
OdpowiedzUsuńObydwa zestawy kolorystyczne przypadły mi do gustu, super i już nie mogę doczekać się na gotową niteczkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Cieszę się. Dzięki:) Ja też się nie mogę doczekać. Ciekawość mnie żre.
UsuńKoniecznie pokaż niteczki jakie Ci wyszły. Niekoniecznie zaraz:)Po pracy:)))
OdpowiedzUsuńOj, aż tak długo nie wytrzymam. Dziękuję!
UsuńKolorki wyglądają bardzo ciekawie. Podobają mi się te zestawienia. Kręć, kręć - popracujesz wieczorem jak zrobi się chłodniej ;))). Bardzo jestem ciekawa jaka nitka z tego wyjdzie. Do tej pory efekty przejścia od czesanki do nitki zawsze mnie zaskakiwały - na szczęście dotąd pozytywnie :). No, ale doświadczenie w tej materii mam na razie marne :).
OdpowiedzUsuńJakie marne, wszystko widziałam! Sporo farbuję, ale i mnie jeszcze nieźle potrafi zaskoczyć. Ale jak mi się podoba w czesance, a nie podoba w nitce, to mi się zwykle podoba w robótce, więc się w razie czego pocieszam, że na następnym etapie będzie lepiej. Bardzo Ci dziękuję!
Usuń